Przedpremierowa Recenzja Rosie Walsh „Bez słowa”


Siedem idealnych dni. Potem on zniknął. Gdy Sarah poznaje Eddiego, zapomina o całym świecie. Pragnie nacieszyć się każdą wspólną chwilą. Spędzają razem - jak zgodnie stwierdzają - najpiękniejszy tydzień w ich życiu. Aż nadchodzi nieuchronne rozstanie…
Obiecują sobie utrzymywać kontakt, zanim nie wymyślą planu na wspólne jutro. Lecz jedno z nich nie dotrzymuje słowa… Nie daje znaku życia. Przepada jak kamień w wodę…
Przyjaciele namawiają ją, by zapomniała o nim. Ale ona nie może. Wie, że coś się stało, że musi istnieć jakieś wytłumaczenie. Minuty, dni, tygodnie mijają, a Sarah jest coraz bardziej zmartwiona. Ale wkrótce (pewnego dnia) odkrywa, że miała rację... Wyjątkowa i przewrotna opowieść o ludziach, którzy nigdy nie powinni stanąć na swojej drodze.


Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Rok wydania:  2018
Format: Książka
Liczba stron: 443
PREMIERA: 1 października 2018
EGZEMPLARZ RECENZENCKI


„Bez słowa” niezwykle emocjonalna opowieść, wzruszająca o sile tęsknoty i pragnieniu dobra, bezpieczeństwa dla drugiego człowieka, który stał się ważny, chociaż zaledwie poznany. Pozbawiła mnie tchu, odebrała słowa, tak jak mówi o tym jej tytuł. Rosie Walsh potrafi wstrząsnąć, uderzyć w czytelnicze pokłady wrażliwości. Opowiada o dwójce ludzi, którzy nie powinni się spotkać, nie powinni pokochać, a mimo to siła ich uczucia przekracza wszelkie granice, łamie z góry utarte szlaki i prawa. Dzięki Wydawnictwu Zysk i S-ka mogłam wyruszyć w podróż pełną emocji, które pochłaniały nie zamierzając wypuścić ze swych objęć.

"Tęsknię za Tobą, Eddie. Nie sądziłam, że można tęsknić za kimś, kogo zna się tylko siedem dni, ale tak jest. Tak bardzo, że nie potrafię już nawet racjonalnie myśleć."

Główna bohaterka Sarah Mackey jest kobietą sukcesu, otwarta na kontakt z ludźmi, wywiady, udziały w konferencjach, zarządzanie zespołem to jej chleb powszedni. Nie jest samotniczką, a jednak ma drugie oblicze, które budzi wątpliwości w rodzące się uczucie. Posiada sporej wielkości bagaż doświadczeń, w którym zebrała sporo negatywnych i bolesnych wspomnień. Przeżyła ogromną tragedię, która odcisnęła piętno na całe życie.  Świeżo rozwiedziona kobieta prowadzi fundację charytatywną, aby pomóc ciężko chorym dzieciom, sprawić żeby na ich twarzach ponownie pojawił się uśmiech, mimo tego, przez co musza przejść. Trzydziestosiedmioletnia kobieta ma bardzo dobre serce, kocha swoją pracę, nie sposób jej nie polubić, twardo stąpa po ziemi.


Wystarczy jedno spotkanie, aby zmienić pozornie poukładany świat w coś, co może zaskoczyć, rutyna odchodzi w zapomnienie. Eddie David, mężczyzna, który rozmawia z owcą w otoczeniu angielskiego miasteczka może się wydawać czymś niewiarygodnym, jednak daje początek czemuś magicznemu. Główni bohaterowie spędzają ze sobą kolejne godziny, które zmieniają się w dni. Eddie jest niezwykle uroczym mężczyzną, w którym nie sposób się nie zakochać. Wszystko, co dobre musi się, kiedyś skończyć, Sarah w młodości wyjechała do Stanów Zjednoczonych, aby odciąć się od przykrych wspomnień.  Jest przekonana, że z nim byłaby szczęśliwa, jednak przychodzi moment rozłąki. Ukochani obiecują sobie, że niedługo znowu się spotkają i zastanowią nad wspólną przyszłością. Eddie jednak nie daje znaku życia, nie odbiera telefonów, znika bez słowa i jakiegokolwiek śladu.

„Nie wierzę, że miłość powinna być jak wybuch. Nie musi być dramatyczna, wygłodniała, czy jak tam jeszcze idiotycznie opisują ją pisarze i muzycy.”


Sarah czuje, że coś strasznego musiało się stać, nie może zapomnieć o Eddie’m. Pozostawione obietnice nie zostały dotrzymane, pozostała nadzieja, którą kobieta pielęgnowała. Bliscy radzą, aby zapomniała, zaczęła  żyć swoim życiem nie obracając się wstecz. Mężczyzna ją wykorzystał, po czym wrócił do swoich spraw, jednak ona wie, że to było coś więcej. Nie zamierza się poddać, chce zrobić wszystko, aby dowiedzieć się co się stało z mężczyzną, jest zdeterminowana.
„Bez słowa” porusza poważne tematy, które znamy z autopsji, depresja, nienawiść, samotność, dzięki bohaterom mamy możliwość poznania różnych spojrzeń na daną sytuację, co sprawia, że zaczynamy myśleć, poszerzać własne perspektywy. Książka staje się nam przez to bliższa, kibicujemy bohaterom do samego końca będąc pełnymi podziwu dla niezłomności postawy Sarah.
Autorka relacjonuje wspomniane przez Mckey wydarzenia stopniowo, stan psychiczny, w jakim się znalazła, tęsknotę i złe przeczucia. Jest to relacja jednostronna, jej desperacja i rozżalenie a przede wszystkim brak zrozumienia udziela się czytelnikowi.  Byłam bardzo niecierpliwa, napędzała mnie niepewność i chęć poznania prawdy o Eddie’m.


Dałam się pochłonąć Walsh bez reszty, „Bez słowa” to powieść obyczajowa, przy której dałam się ponieść, porwać emocjom, walczyłam ramię w ramię z Sarah, żyłam jej historią i wiara w to, że dla Eddiego ich znajomość znaczyła znacznie więcej.  Czekanie i zawieszenie w próżni bywa równie destrukcyjne, co zabójcze.  Miliony dobijających się myśli, przekształcania faktów, szalejąca wyobraźnia potrafi podciąć skrzydła, jak i pozwolić im się w pełni rozwinąć.
„Bez słów” to historia, która wyciska w sposób subtelny łzy, warto mieć przy niej zapas chusteczek, dobrą kawę i czekoladę na osłodę.  To książka z tych, które nie chce się skończyć, a jednocześnie chce się rozwikłać dręczące nas tajemnice, aby pokonać czające się w mroku koszmary. Polecam tym, którzy wierzą w miłość i mimo przeciwności losu są w stanie o nią walczyć, tym, którzy czekają na czyjś znak, telefon, czy zwyczajny sms o treści „jestem tutaj”





Komentarze

Popularne posty