Recenzja Laini Taylor „Marzyciel. Strange the dreamer”
To
marzenie wybiera marzyciela, a nie odwrotnie. Lazlo Strange od zawsze marzył,
aby poznać tajemnice zaginionego miasta Szloch. Jako sierota, a potem skromny
bibliotekarz, nawet nie przypuszczał, że ma szansę na odbycie kosztownej
wyprawy przez pustynię Elmuthaleth do miejsca, gdzie mieszkają mityczni
wojownicy. Dopóki sami nie przekroczyli bramy Wielkiej Biblioteki i nie
zaproponowali wyprawy… komuś innemu. Tu liczy się czas i każda podjęta decyzja.
Przed Strange’em pojawią się wybory, których nie sposób dokonać, żal, którego
nie da się wyleczyć, oraz magia tak prawdziwa, jakby istniała naprawdę. Zanurz
się w świecie pełnym skrywanych od wieków tajemnic, marzeń niebieskich jak
opale, jak skrzydła ważki czy niebo, niezwykłych snów, które dyktują zmysły.
Czytając "Marzyciela", zapomnisz, co jest snem, a co jawą.
Wydawnictwo:
Sine Qua Non
Rok
wydania: 2018
Format:
Książka
Liczba
stron: 509
„Marzyciel. Strange
the dreamer” jest pierwszą książką twórczości Laini Taylor, z jaką miałam
styczność. Zauroczyła mnie okładka książki, przyciąga wzrok przepiękny złoty
motyl na tle różnych odcieni niebieskiego przypominając lapis lazuli ze złotym
pirytem. Cudeńko. Dzięki uprzejmości wydawnictwa SQN mogłam wyruszyć w tę niesamowitą
podróż przepełnioną marzeniami, moja wyobraźnia podsuwała coraz to nowe obrazy
i wyobrażenia wspaniałej biblioteki oraz bohaterów. Tym, co najbardziej zwraca
uwagę w przypadku tej powieści to oryginalność, nie można jej porównać do
żadnej innej. Autorka złamała wszystkie znane mi schematy pozwalając na
swobodne krążenie wyobraźni w nowym, wykreowanym świecie, który przyszło mi
poznać.
„Tam, zamknięta pomiędzy
okładkami, znajdowała się historia ludzkiej wyobraźni i nic nie wydawało mu się
jednocześnie piękniejsze, straszniejsze i dziwaczniejsze.”
Czy
może być dla miłośnika książek coś lepszego niż czytanie o kimś, kto całe życie
spędził w ich otoczeniu? Tytułowym Marzycielem jest Lazlo Strange, chłopak,
który jest sierotą, został podrzucony do zakonu na wychowanie. Ma jedno
marzenie, odwiedzenie miasta Szloch, z którego mieszkańcami od bardzo dawna
nikt nie miał kontaktu. Lazlo piastuje stanowisko bibliotekarza, pozornie
mogłoby się wydawać, że jest stabilne, bezpieczne i bez szans na to, aby spełnić
marzenia. Czy aby na pewno? Na bibliotecznym dziedzińcu zjawiają się wojownicy
z miasta Szloch oferując wybranym osobnikom podróż do tajemniczego miejsca, o
którym tak marzył Strange. Legenda, która wyzwoliła naród spod niewoli
niebieskoskórych i okrutnych bogów Eril-Fane przybywa do Zosmy. Chłopak jednak
wątpi w to, że właśnie jemu uda się dostąpić tego zaszczytu, jednak warto
marzyć, ponieważ został wybrany.
„Życie samo do ciebie nie przyjdzie chłopcze. To ty musisz
przyjść do niego. I zapamiętaj sobie: duch marnieje, kiedy człowiek odrzuca
swoje pasje.”
Dla człowieka, który całe
dotychczasowe życie marzył o tym, aby zwiedzić cuda, kraje, o których czytał
podróż nie należała do łatwych. Żył pośród wiedzy, którą zdobywał i posiadał,
nie mając możliwości przekonania się, czy jest prawdziwa, zakosztowania życia w
pełni.
Od pierwszych stron zakochujemy się
w wykreowanym przez autorkę świecie, a kolejne strony dostarczają coraz to
nowych doznań, podsycając żądze poznania historii do samego końca. Coraz trudniej
mi było odłożyć książkę, aby powrócić do rzeczywistości i obowiązków, które
zdawały mi się przeszkadzać.
„Bo czymże innym jest człowiek, jak nie kompletem złożonym
z wycinków pamięci i skrawków doświadczeń, zestawem określonych komponentów,
które można nieograniczenie układać w rozmaite wzory?”
Przydomek, który przylgnął do
Stange’a został nadany mu przez ludzi, którzy go znali, powinien zostać
potraktowany z przymrużeniem oka. Został on przypisany ze względu na jego wady,
jednak w ustach autorki zyskuje na znaczeniu, przede wszystkim bardzo
pozytywnego wydźwięku. Warto walczyć o marzenia, dążyć do tego, aby się
spełniły, bo wszystko jest możliwe. Sposób, w jaki Lazlo postrzega świat
znacznie się różni od zwykłego człowieka, jest zafascynowany tym, co go otacza,
można odebrać to, jako naiwności, ale chłopak potrafi być silny i honorowy.
„Miał marzenie, które go prowadziło i nigdy nie opuszczało,
stało się częścią jego tożsamości niczym druga dusza pod skórą."
Część
rozdziałów jest napisana z perspektywy Sarai, niebieskoskórej bohaterki, która
posiada magiczne zdolności. Dziewczyna jest potomkinią bogów, którym udało się
ocaleć. Mogłoby się wydawać, że wszyscy zostali wybici przez Zabójcę Bogów-
Eril-Fane, jednak okazuje się, że nie wszystko jest takie, jak przedstawiono. Dziewczyna
jest pełna ciem, może wpływać na sny, wraz z nią poznajemy innych uzdolnionych
bohaterów, Jaskółka potrafi sprawić, że rośliny urodzajnie rosną, Minya rozmawia
z duchami, Ruby panuje nad ogniem, który sama tworzy, Ferał dba o to, by beczki
były pełne deszczówki.
Kreacja
bohaterów jest wyrazista, dokładnie mamy nakreślone charaktery, które nie są
płaskie, postacie się między sobą różnią, mają swoje wady i zalety. Do pewnego
momentu akcja książki biegnie swoim wolnym tempem, pozwalając czytelnikowi na
poznanie szczegółów wykreowanego świata i bohaterów. Jest czas na to by można
się było rozsmakować w powieści, w drugiej części wydarzenia nabierają szybkości.
Język
powieści jest zrozumiały dla każdego, autorka z łatwością przedstawia przygodę,
chęć spełnienia marzeń, jak i pierwszej miłości. Umiejętnie dozowane odkrywania
Szlochu przykuwa uwagę, magicznie oczarowując baśniowym klimatem. W moim odczuciu jest to książka dla każdego,
nie ważne ile ma się lat, jeśli lubi się magię i chce poznać niesamowity świat,
ma się otwarty umysł i jest gotowym na to, aby dać porwać się przygodzie,
kibicować chłopcu, który dorasta podczas swojej pierwszej podróży w nowy świat,
jest to książka właśnie dla was. Dajcie się porwać marzeniom, zapanować snom
przez magię Sarai, wyhodować niesamowite rośliny myśląc o magii Jaskółki,
rozpalić ogień jak Ruby w swych dłoniach. Wsłuchajcie się w głos Zabójcy Bogów
i osądźcie, która ze stron ma rację, a może istota prawdy tkwi po środku?
Komentarze
Prześlij komentarz