Recenzja Katarzyna Berenika Miszczuk „Wilk”
Margo Cook to
zwyczajna nastolatka. Pewnego dnia przenosi się razem z rodzicami z Nowego
Jorku do miasteczka Wolftown położonego w głębi olbrzymiej puszczy. Od
przeprowadzki dręczą ją koszmary, w których ucieka przez las przed groźnym
prześladowcą. W szkole poznaje lekko zwariowaną Francuzkę Ivette Reno oraz
intrygującego outsidera Maksa Stone’a. Jaki mroczny sekret skrywa Max? Jaki
mroczny sekret skrywa Wolftown? Czy sny Margo mają z tymi zagadkami jakiś
związek? Być może poznamy odpowiedź, gdy na niebie pojawi się księżyc w
pełni...
Wydawnictwo:
W.A.B
Rok
wydania: 2018
Format:
Książka
Liczba
stron: 316
Dla
każdego fana fantastyki i paranormal romance wilkołaki nie są czymś
tajemniczym, czy świeżym, co nie oznacza, że nie można o nich pisać. Katarzyna
Berenika Miszczuk udowodniła, że można, a nawet trzeba, ponieważ fanów tych
istot jest równie wielu, jak wiedźm, czarowników, czy wampirów. W literaturze
tego typu można dostrzec prześciganie się w pomysłach, kreacji bohaterów,
świata, a także fabuły. Wydawnictwo W.A.B sprezentowało mi egzemplarz
recenzyjny, obok „Drugiej szansy” jest to moje drugie spotkanie z twórczością
autorki, dlatego ucieszyło mnie wznowienie wydania z nieco inną, korzystniejszą
dla pozycji okładką. Jak Wam się podoba?
„Proszę, zatrzymaj czas,
byśmy przeżyli to jeszcze raz,
Niech znów śpiewa dla nas las,
proszę, zatrzymaj czas...”
byśmy przeżyli to jeszcze raz,
Niech znów śpiewa dla nas las,
proszę, zatrzymaj czas...”
Książka opowiada o nastoletniej
Margo Cook, która przeprowadza się z miasta, które nigdy nie śpi- Nowego Yorku,
do małego miasteczka o nazwie Wolftown. Czy jedna przeprowadzka może zmienić
tak wiele? Czy jest odpowiedzialna za wplątanie nas w świat stworzeń, o których
istnieniu nie chcielibyśmy wiedzieć? Miszczuk pokazuje, że tyle wystarczy. Nowa
uczennica w każdej szkole staje się obiektem zainteresowania, czuje się
wyobcowana, nie może wpasować się w żadną z grup, czy to moli książkowych, czy
sportowców, wszystko za sprawą panujących w szkole reguł. W tym całym dziwnym
otoczeniu znajduje się jednak życzliwa duszyczka, z którą się zaprzyjaźnia.
Ivette, co prawda także jest nowa w szkole, jednak jest tam znacznie dłużej od
Margo, mimo znacznych różnic, dziewczynom to nie przeszkadza nawiązać nici
sympatii.
Już pierwszego dnia w nowej szkole nasza
bohaterka poznaje tajemniczego chłopaka, przedstawiciela subkultury metalu-
Maksa Stone’a. Chodzący ideał Margo, jednak zdaje się jej nie zauważać,
sprawiając wrażenie skrywania jakiegoś ważnego sekretu.
„Czuję się jak powietrze. Jestem, ale mnie nie ma.”
Margo jest uparta, za wszelką cenę
chce rozwikłać skrywaną tajemnicę, chce poznać bliżej chłopaka i znaleźć
lekarstwo na dręczące ją senne koszmary. Gdyby tylko wiedziała, gdzie ją
doprowadzi ten upór, że zostanie wplątana w świat, który tak bardzo się różni
od tego jej znanego.
Bohaterowie są sympatyczni, da się
ich lubić, a nawet pokochać, oprócz tych głównych mamy także ich najlepszych przyjaciół, tak jak
dla Margo przyjaciółką jest Ivette, tak dla na początku małomównego i mrukliwego
Maxa najlepszym kolegą jest Aki.
Margo bywa lekkomyślna, w gorącej
wodzie kąpana, nie przypomina w niczym słodkiej i mdłej dziewczyny, która nie wie,
czego chce, to młoda, gotowa do poświęceń dorastająca kobieta, która tym uporem
walczy o to czego pragnie. Nie użala się nad swym losem. Ivett jest
bezkompromisową fanką różowego koloru, co nieco odstrasza większość
potencjalnych znajomych, jednak dla Margo nie stanowi to problemu. Max jest
tajemniczy, niedostępny i szorstki dla otaczających go ludzi, takie zachowanie
ukrywa jego wrażliwość i romantyzm. Przyciągnął mnie do siebie swoją
osobowością.
„- Czemu ubrałaś się cała na czarno?
- Jestem w żałobie- mruknęłam.- A poza tym pasuję teraz do twojego samochodu- dodałam zgryźliwie."
- Jestem w żałobie- mruknęłam.- A poza tym pasuję teraz do twojego samochodu- dodałam zgryźliwie."
„Wilk”
jest debiutem Katarzyny Bereniki Miszczuk, operuje w nim językiem bardzo
prostym i młodzieżowym, w kontekście tej historii mi to nie przeszkadzało. Książka
ma wiele humorystycznych momentów, dzięki czemu czyta się ją z pasją i
ciekawością. Spodobał mi się motyw tworzenia wilkołaków, z czymś takim nie
spotkałam się wcześniej, dlatego tak bardzo mi się spodobała. Może i w fabule
mamy kilka oklepanych motywów, jak trójkąt miłosny, czy nastolatka w przyjeżdżająca
do dziwnego miasteczka, które wstrząśnie jej postrzeganiem otaczającego świata,
ale nie uważam tego, za coś złego. Czuję do tej pozycji sentyment i cieszę się,
że posiadam jej drugi tom, jestem ciekawa, jak autorka poprowadzi losy Margo,
Maxa i ich przyjaciół.
Jest
to lekka lektura dla młodszych czytelników, jednak nic nie stoi na
przeszkodzie, aby starsi, jeśli poczują taką potrzebę i są miłośnikami
Katarzyny Bereniki Miszczuk dali jej szansę.
Komentarze
Prześlij komentarz