Recenzja Adam Silvera „Zostawiłeś mi tylko przeszłość”



Griffin cierpi na zaburzenia obsesyjno-kompulsywne. Uwielbia Harry’ego Pottera i liczby parzyste. Theo jest fanem Gwiezdnych wojen i wierzy w światy równoległe. W którymś z nich na pewno wciąż żyje. W którymś z nich obaj nadal są szczęśliwi. Jednak nie w tym. Tworzyli parę idealną. Bajka skończyła się, gdy Theo wyjechał na studia do Kalifornii i poznał nowego chłopaka. Tam też wydarzył się tragiczny wypadek, który zmienił wszystko. Życie Griffina w jednej chwili przeistoczyło się w równię pochyłą. Jedyne, co mu zostało, to żal i sekrety. Na domiar złego, jego ból jest w stanie zrozumieć tylko Jackson – nowy chłopak Theo z Kalifornii. Żeby budować jakąś przyszłość, Griffin musi stawić czoło przeszłości. Przeszłości, która wydarzyła się naprawdę, a nie tej, którą chciałby pamiętać. Adam Silvera stworzył wzruszającą opowieść o miłości, stracie i żalu.

 

Wydawnictwo:  We need YA           
Rok wydania:  2018
Format: Książka
Liczba stron: 420

Strata, bliskiej osoby jest dla człowieka dotkliwym doświadczeniem, po którym bardzo trudno się jest pozbierać, kiedy z serca pozostały jedynie fragmenty dobrych wspomnień i niespełnionych planów. Kiedy nie będzie już wspólnego „dalej”, trzymania za ręce czy spoglądania w niebo, wielogodzinnych rozmów, które zdawały się nie mieć końca.  Skończył się pewien etap, a rozpoczął zupełnie nowy walki o siebie, poukładania rozbitych odłamków i wygładzania ich krawędzi. Próba pochłonięcia oddechu w płucach bez odczuwania egzystencjalnego bólu, który czasami zmienia się w fizyczny.

„Wiem, że podsłuchujesz. I powinieneś wiedzieć, że naprawdę się wkurzyłem, bo przysięgałeś nigdy nie umierać, a jednak oto leżysz w otwartej trumnie. A jeszcze bardziej boli świadomość, że to nie pierwsza złamana przez ciebie obietnica”.

Adam Silvera w swojej książce „Zostawiłeś mi tylko przeszłość” opowiada wzruszającą historię miłosną, która nie kończy się happy endem, ślubem, czy wspólnym domem z wielkim ogrodem. Nic nie szkodzi, nie traci bowiem uroku, lekkości i pewnego rodzaju słodkości rodzącego się niewinnego uczucia. To opowieść, która daje nadzieję, o tym, że pewne spotkania są nam pisane, aby ukształtować nasz charakter, pomóc odnaleźć się w świecie i pozwolić przeżyć coś niesamowitego. Wypalają piętno w duszy, która wcale nie staje się blizną, a pamiątką, którą należy pielęgnować.

„Odwracam się i widzę kilka nowych twarzy, które idą w naszą stronę. Jeśli ja ich nie znam, oni nie znają mnie, więc nie mogą wiedzieć, dlaczego to dla mnie takie trudne, dlaczego nie potrafię przekręcić tej przeklętej gałki i wejść. Bo nie znają naszej historii”.


Mamy wrażenie, że zaczynamy czytać koniec pewnej opowieści, tymczasem dla bohatera jest to początek nowego życia, w którym zabrakło wyjątkowej osoby. Silvera opowiada historię Griffina, chłopaka, który cierpi na pewne zaburzenia i jego najlepszego przyjaciela Theo, który z czasem staje się kimś więcej.  Pierwsza miłość szczera i niewinna, zapamiętana zostaje na całe życie, mimo, że ich drogi się rozdzielają. W wyniku nieszczęśliwego wypadku Theo umiera pozostawiając za sobą niewyobrażalną pustkę, której nie sposób będzie wypełnić.  Ten miłośnik „Gwiezdnych wojen”, puzzli i historii obrazkowych po prostu zniknął. Czytelnik staje się powiernikiem Griffina, który nie potrafi sobie poradzić z tak dotkliwą stratą, jednak nie on jedyny odczuwa ból. Jackson jest obecnym chłopakiem Theo z Kalifornii, gdzie przebywał i studiował, także jest przytłoczony minionymi wydarzeniami. Spotkanie tych dwóch młodych mężczyzn następuje na pogrzebie tego, który ich ze sobą w pewien sposób łączył. Jak ono przebiegnie? Z doświadczenia wiemy, że spotkanie byłego i obecnego partnera nie zawsze, a wręcz w zaskakującej większości nie przemija bez problemów. Tutaj sytuacja wygląda nieco inaczej, Silvera podsuwa nam pewne spostrzeżenia, a także nadzieję na to, że Jackson może stać się kimś kto w pełni zrozumie Griffina. W pewien sposób obaj „jadą na jednym wózku”, odczuwają stratę równie mocno, tak samo mają pogruchotane serce.  To spotkanie daje nie tylko obawy, jak panowie się skonfrontują, ale i nadzieję, że wspólnie pokonają traumę i cierpienie.

„-Jaką masz dla mnie historię o Theo?
 Jackson kuca, żeby zebrać śnieg i ulepić z niego kulę- może pierwszą w życiu, nie wiem, bo śnieg leżał już przed twoim pogrzebem- i rzuca nią w ścianę”.

Griffin zabiera nas w przeszłość, tą wyjątkową dla niego, z której czerpie garściami z obecności przyjaciela, którego zna od dziecka, prawie od zawsze. Tego, który obudził w nim uczucie, skradał pocałunki, a także grał na konsoli.  Odpowiednio dawkuje wydarzenia mające miejsce w chwili obecnej powracając pamięcią do czasu, kiedy jego życie było szczęśliwsze. Książka jest emocjonalna, ściska mocno za serce, kiedy przezywamy ludzkie tragedie. Silvera, dlaczego zrobiłeś to Griffinowi? Wiem, że fabuła jest bardzo ciekawa, a problem pogodzenia się ze stratą ludzki i ciężki, obecny w naszym życiu, jednak i tak bym mu nawrzucała za tą krzywdę!
Czy Griffin i Jackson znajdą wspólny język? Czy uda się bohaterowi „ruszyć do przodu”, bez spoglądania w przeszłość? Czy warto pielęgnować wspomnienia, kurczowo się ich trzymać, czy skoncentrować się na walce o lepsze, nowe „jutro”?


„Nie mogę nic więcej zrobić, poza znoszeniem kolejnych uderzeń pioruna. Nawet gdybym przestał rozmawiać z Theo, milczenie nie poskromi mojej wyobraźni”.

Przyznam się, że to pierwsza książka Adama Silvery, którą miałam okazję przeczytać, czy było warto? Oczywiście! Historia Griffina sprawia, że nie sposób o niej zapomnieć, towarzyszymy mu w pewnego rodzaju terapii, którą nieświadomie odbywał. Zauważyłam, że autor ma tendencje do odrobiny wyidealizowanych dialogów, zbyt poprawnych, przez co wydają się mało realne, rzeczywiste, oczywiście nie wszystkie takie są, ale się zdarzają. Jeśli chodzi o zachowania bohaterów, których kreacja zasługuje na uwagę, bywają dla mnie nieco dziwne, może inaczej, ja zareagowałabym zupełnie inaczej, jednak mam już swoje lata, może inaczej spoglądam na świat. Bardzo spodobała mi się postać Griffina, po prostu nie sposób nie obdarzyć go sympatią i współczuciem.  To wrażliwy chłopak, który niesie bardzo wiele na swoich barkach, jest szczery, a odczuwane przez niego emocje stają się „naszymi”.  Uważam, że wręcz niemożliwym jest, aby po lekturze tej opowieści nie oddać się zadumie, nie przypominać swoich bliskich, których już z nami nie ma, a także nie chcieć wesprzeć młodego bohatera w podróży, która ma mu pomóc wyjść na prostą, otoczyć ramieniem, a kiedy trzeba dać „kopniaka”, który wyrwie go z letargu. Czy odnajdzie na swej drodze miłość? Czy będzie na nią gotowy?  Zapraszam, musicie przekonać się sami.

Za propozycję recenzji dziękuję We Need YA. Chusteczki się przydały :)






Komentarze

  1. Brzmi bardzo ciekawie. Kiedyś na pewno przeczytam.
    Serdecznie pozdrawiam.
    www.nacpana-ksiazkami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za odwiedziny, ciesze się, że Ci się spodobała moja opinia.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty