Recenzja Christina Lauren „Piękny drań”
Wymagający, bezwzględny ... i absolutnie nie do odparcia!
"Piękny drań"…
Chloe Mills, uzdolniona i pracowita studentka MBA ma tylko
jeden problem: swojego szefa, Ryana Bennetta. Jest wymagający, nie przebiera w
słowach i nie liczy się z uczuciami innych – ale nie sposób mu się oprzeć. Bennett
Ryan wrócił z Francji do Chicago, aby podjąć znaczące stanowisko w wielkiej
firmie rodzinnej. Nawet nie przyszło mu do głowy, że asystentka, która
współpracowała z nim na odległość przed jego przyjazdem, to wystrzałowa,
niewinnie prowokacyjna i wyjątkowo irytująca istota, którą teraz będzie widywał
codziennie. Pomimo plotek nigdy nie romansował w pracy, Chloe jest jednak
pokusą, której trudno się oprzeć… Jednak, gdy ich wspólne pragnienie dochodzi
do granic wytrzymałości, Bennett i Chloe będą musieli zdecydować, co są gotowi
poświęcić dla siebie nawzajem…
Wydawnictwo:
Zysk i S-ka
Rok
wydania: 2015
Format:
Książka
Liczba
stron: 318
Książkę otrzymałam od
Wydawnictwa Zysk i Ska, bardzo ucieszyłam się na wiadomość, że mam możliwość zrecenzowania
tej pozycji, jak i całego cyklu. Czego
oczekiwałam od tego biurowego drania? Przede wszystkim mile spędzonego czasu,
bohaterów, których polubię, relaksu i chwili uśmiechu. Czy to otrzymałam?
Naturalnie, że tak.
Chloe Mills, jest główną
bohaterką powieści „Piękny drań”, jest piękna i utalentowana, jest świadoma swojej
wartości. Nade wszystko pragnie odnieść zawodowy sukces i wie że zasłuży na
niego dzięki ciężkiej pracy. Jj marzeniem jest dyplom, który odbierze po
ukończeniu stażu w Ryan Media Group. Firma należąca do rodziny Bennett,
wszystko płynie gładko, do czasu, kiedy z Francji powraca syn założyciela. Rayan
Bennett obejmuje ważne stanowisko w przedsiębiorstwie, a Chloe zostaje jego asystentką.
Nasza bohaterka nie będzie miała lekko, mężczyzna może i jest zniewalająco
przystojny i inteligentny, ale jest także niezwykle wrednym, apodyktycznym i hamskim
szefem. Ryan nie powstrzymuje się przed podniesieniem głosu na pracowników, czy
te trzaskaniem drzwiami. Jednym słowem szalenie trudny z niego typ. Bennett
jest bezwzględny, nie liczy się z uczuciami innych i nigdy nie przebiera w
słowach.
W opinii Mills jest pyskaty i
nikt nie potrafi wyprowadzić ją z równowagi zaledwie jednym zdaniem. Jest
wymagający, wzajemna nienawiść zdaje się być maską, którą zakładają każdego
dnia, aby ukryć wzajemne pożądanie.
„Stałam się niezastąpiona. I bez wątpienia zostałam prawą
ręką. Tylko akurat tak się złożyło, że byłam ręką, którą najczęściej aż
świerzbiło, żeby strzelić siarczysty policzek tej przeklętej twarzy. Twarzy
mojego szefa, Bennetta Ryana. Pięknego drania.”
Po kilku miesiącach wspólnej
pracy dochodzi między nimi do zbliżenia, ma ono miejsce w biurowcu, w którym
wspólnie pracują. Robi się gorąco, nie wiem, czy to za sprawą upałów, czy
działającej wyobraźni, kiedy wracam pamięcią do tych książkowych momentów. Jak
to zwykle bywa granica między miłością, a nienawiścią, jest niezwykle krucha i
cienka. Znamy takie historie, kąśliwe i
pikantne dialogi, ucieczkę i walkę z własnym pożądaniem i porażkę na całej
linii. Mimo wszystko, postacie bohaterów, cała otoczka, niszczenie kobiecej i
drogiej bielizny jest tym, co nadaje kreacji wisienki na samym czubku tortu.
„Szybko się przekonasz, że
uroda to tylko powierzchowność, a szpetota sięga do szpiku kości."
„Piękny drań” to pierwszy tom cyklu opowiadającego o
płomiennych romansach, postacie z każdej książki się znają i mają na siebie
wpływ, co bardzo mi się spodobało. W dalszych tomach dowiemy się fragmentów
tego, co się dzieje u Chloe Mills i Ryana Bennetta. Czy się zeszli? Tego nie
zdradzę. Nic nie jest przesądzone. Czy stażystka zaryzykuje karierę dla romansu
z szefem? Czy on widzi w niej tylko nieprzyzwoicie krótką spodniczkę, a może
stała się jego słabością? Bez zwątpienia to dwa silne charaktery, które walczą
o dominację w grze, która zaczęła ich zbyt mocno pociągać.
„Poczułem, że coś się święci. Nigdy nie odzywała się do mnie słodkim tonem.
Zmierzyłem ją podejrzliwym spojrzeniem.
— Dzień dobry, panno Mills. Chyba jest pani w wyjątkowo
serdecznym nastroju.
Czy ktoś umarł?”
Pikantne sceny znajdują się praktycznie wszędzie, wiec,
jeśli ktoś nie jest fanem takich książek nie powinien po nie sięgać, mnie to
nie przeszkadzało, więc zaciekawiona finałem biurowego romansu brnęłam coraz
dalej i dalej nie mogąc, nie chcąc się oderwać od lektury. Fabuła i bohaterowie są przyjemni, ciekawi, bardzo
ich polubiłam i świat, w którym się obracali. Nie ważne, czy był to sklep z
droga bielizną, rodzinny obiad u jego rodziny, czy oszklona sala konferencyjna.
Co najbardziej podobało mi się w Chloe? Jest dziewczyną, która nie wypłakiwała
sobie oczu po kątach, kiedy szef ją obraził rzucając wstrętną odzywkę, miała w
sobie tyle uporu, aby mu się odgryźć. Walka, którą między sobą prowadzili,
błyskotliwe dialogi sprawiały, że historia zyskiwała w moich oczach. Przy tych
kąśliwościach nie sposób było się nie bawić, nie śmiać i nie czerpać emocji
bohaterów.
„...jesteś dla
mnie prawdziwym natchnieniem.”
Miło jest poznawać historię zarówno z perspektywy Chloe
Mills, jak i jej gburowatego szefa Ryana, dowiedzieć się, co mają na ten temat
do przekazania, co ich bawi, co kręci, a co jest nie do pogodzenia. Czy warto posłuchać
serca? Czy umysł okaże się silniejszy? Myślę, że powinniście się przekonać
sami. Zakończenie książki jest przewidywalne, ale mnie to nie przeszkadzało, a
nawet ucieszyło.
Dodam jeszcze, że pod pseudonimem Christina Lauren kryje się
duet dwóch powieściopisarek Christiny Hobbs i Lauren Bilings, które rozpoczęły
swoją przygodę z pisaniem od tworzenia fanficków w Internecie, a teraz mają na
koncie spory dorobek, a życzymy im znacznie więcej.
Komentarze
Prześlij komentarz