Recenzja Marissa Meyer „Scarlet”
Po raz pierwszy w Polsce – pełne wydanie
Sagi Księżycowej w oryginalnej oprawie graficznej! Baśniowo-futurystyczna opowieść, w której
Czerwony Kapturek spotyka Kopciuszka.
Cinder - bohaterka pierwszego tomu bestsellerowej Sagi Księżycowej powraca i kolejny raz wpada w wielkie kłopoty. Tymczasem po drugiej stronie świata znika babcia Scarlet Benoit. Szybko okazuje się, że Scarlet nie wie o niej wielu rzeczy. Nie wie także o śmiertelnym niebezpieczeństwie, w jakim przeżyła całe swoje życie. A kiedy spotyka Wilka, pięściarza, który może posiadać informacje o miejscu pobytu jej babci, wzbrania się przez zaufaniem mu. Coś ją do niego jednak przyciąga. A jego do niej. Kiedy Scarlet i Wilk wyjaśniają jedną tajemnicę, natychmiast napotykają na następną, a to prowadzi ich do Cinder. Teraz razem muszą stale być o krok przed Levaną, mściwą królową Księżycowych. Przygoda trwa w tej świeżej opowieści, łączącej elementy baśni o Kopciuszku i Czerwonym Kapturku. Saga Księżycowa to absolutny hit wydawniczy, który podbił serca czytelników na całym świecie.
Cinder - bohaterka pierwszego tomu bestsellerowej Sagi Księżycowej powraca i kolejny raz wpada w wielkie kłopoty. Tymczasem po drugiej stronie świata znika babcia Scarlet Benoit. Szybko okazuje się, że Scarlet nie wie o niej wielu rzeczy. Nie wie także o śmiertelnym niebezpieczeństwie, w jakim przeżyła całe swoje życie. A kiedy spotyka Wilka, pięściarza, który może posiadać informacje o miejscu pobytu jej babci, wzbrania się przez zaufaniem mu. Coś ją do niego jednak przyciąga. A jego do niej. Kiedy Scarlet i Wilk wyjaśniają jedną tajemnicę, natychmiast napotykają na następną, a to prowadzi ich do Cinder. Teraz razem muszą stale być o krok przed Levaną, mściwą królową Księżycowych. Przygoda trwa w tej świeżej opowieści, łączącej elementy baśni o Kopciuszku i Czerwonym Kapturku. Saga Księżycowa to absolutny hit wydawniczy, który podbił serca czytelników na całym świecie.
Wydawnictwo: Papierowy
Księżyc
Rok wydania: 2018
Format : Książka
Liczba stron: 466
Cykl: Saga Księżycowa TOM
2
„Scarlet”, jest
trzecią książką autorstwa Marissy Meyer, którą miałam okazję poznać, to drugi
tom słynnej Księżycowej Sagi, którą tak bardzo chciałam przeczytać. Jakiś czas
temu poznałam „Cinder”, a relację z podróży po futurystycznym Pekinie
zamieściłam na blogu. Za możliwość poznania Scarlet, Wilka i nowych przygód
Cinder gorąco dziękuję Wydawnictwu Papierowy Księżyc, które rozpieszcza mnie spełniając
czytelnicze marzenia.
W pierwszym tomie
Księżycowej Sagi Meyer czerpała inspirację z baśni o Kopciuszku, czyniąc z
historii Cinder cudeńko, w drugim tomie poznajemy rudowłosą Scarlet, która została
zainspirowana Czerwonym Kapturkiem. I wiecie, co? Jestem zachwycona!
„Nie dziękuj mi za mówienie ci prawdy,
kiedy kłamstwo byłoby dla ciebie zbawieniem.”
Akcja książki
dzieje się w Europie, w małym miasteczku we Francji, gdzie poznajemy tytułową
Scarlett. Dziewczyna zajmuje się prowadzeniem farmy do czasu, kiedy jej babcia-
Michelle Benoit znika, jest zmuszona udać się na poszukiwanie. Policja umorzyła
śledztwo twierdząc, że starsza kobieta niedługo sama powróci do domu, w co
Scarlett nie wierzy. Miała dobry kontakt z babcią, a o każdym wyjeździe, czy
dłuższej nieobecności wiedziała. Złe przeczucia dziewczyny się sprawdzają,
Benoit została porwana. Rudowłosa nie zostaje z tym sama, ponieważ z pomocą
przychodzi jej Wilk. Czy może mu zaufać? Kim jest i ile wie na temat
uprowadzenia kobiety? Może sam maczał w tym palce? Czy okaże się oszustem, a
może bohaterem? Musicie sprawdzić sami, nie powiem nic. Nic, a nic!
Nie rozstajemy
się jednak z Cinder, która została wtrącona do więzienia, jej sytuacja nie
przedstawiała się najlepiej. Królowa Levanna niczego bardziej nie pragnie, jak
pozbawić dziewczynę życia. Zdaje sobie sprawę, kim jest i jak realne stanowi
dla niej zagrożenie. Całe szczęście nie jest sama, otrzymuje pomoc od doktora
Erlanda, który pomaga jej uciec z więzienia, zyskuje sojusznika. Carlswell
Thorne i Cinder stają się poszukiwanymi
zbiegami, jeśli w wyznaczonym terminie cesarz Wspólnoty Wschodniej nie schwyta
dziewczyny, królowa Luny zaatakuje ziemię.
„Wiem, wiem, wydaje się trochę... - zrobił
zeza i zakręcił palcem koło ucha - ale po jakimś czasie człowiek uznaje, że to
nawet urocze.”
Cinder ukrywała
się przed pościgiem, ratowała swoje życie, jednocześnie próbując odkryć tajemnicę
przeszłości, która pozostawała dla niej zagadką. Nie wie, co powinna zrobić. Los
płata figle naszym bohaterkom, splata ich drogę ze sobą, wraz z tym spotkaniem
pojawią się nowe pytania i zagadki do rozwiązania.
„Nie dlatego jestem głupkiem, że próbuję
cię chronić[...]. Jestem głupkiem, bo prawie uwierzyłem w to, że może to
cokolwiek zmienić.”
Druga cześć Sagi
Księżycowej wbiła mnie w fotel, przepadłam na wiele godzin, warczałam na
każdego, kto próbował mnie rozproszyć i od tej niesamowitej książki odciągnąć. Akcja nabierała tempa nie zamierzając zwolnić
do ostatnich stron. Scarlett zyskała w moich oczach miano tej ukochanej
bohaterki. Uparta niczym osioł nie cofa się przed niczym, zdeterminowana
dziewczyna, której nie sposób jest nie lubić. Silna osobowość, której można
pozazdrościć. Relacja, którą budowała z Wilkiem, była niesamowita, kroczek po
kroczu poruszała się na przód, sposób, w jaki autorka wykreowała postacie był
profesjonalny i rzeczywisty.
„Ilu ludzi pomagało ją ratować i chronić?
Ilu ludzi trzymało w tajemnicy jej sekret? Ilu ryzykowało własne życie w
przekonaniu, że jej warte jest więcej?”
w niczym mi to nie przeszkadzało przed wciągnięciem się w fabułę po ostatnią
kropkę. Królowa Leveana, jest bezwzględna z całą pewnością nie chciałabym się z
nią spotkać. To, co robi z ludźmi jest okropne, jest silna postacią i nie
cofnie się przed niczym, byle tylko dostała to, czego chce. Zła, zimna i wyrachowana, nie zaskarbi sobie
mojej sympatii, jednak, jako czarny charakter została wykreowana po
mistrzowsku.
Nie sposób się
nudzić przy tej książce, tak samo jak przy tomie pierwszym, jedyne, co mnie
męczy to miejsce, w którym się skończyła. Co będzie dalej? Nie mam zielonego
pojęcia, na pocieszenie pozostaje mi
wiedza, że długo na „Cress” nie będziemy musieli czekać.
Komentarze
Prześlij komentarz