Recenzja Dorota Pasek „Czas gniazdowania”
Jeden dzień, który zmienił wszystko
Sara ma trzy domy. W jednym mieszka. Do drugiego ucieka w chwilach rozpaczy. O trzecim marzy. Na wprost łóżka Sary wisi ślubna sukienka, której już nigdy nie włoży. Spokojne życie wiejskiej nauczycielki ma po raz kolejny runąć w gruzach, kiedy do jednego z jej domów wprowadza się Grzegorz.
Sara ma trzy domy. W jednym mieszka. Do drugiego ucieka w chwilach rozpaczy. O trzecim marzy. Na wprost łóżka Sary wisi ślubna sukienka, której już nigdy nie włoży. Spokojne życie wiejskiej nauczycielki ma po raz kolejny runąć w gruzach, kiedy do jednego z jej domów wprowadza się Grzegorz.
Rok wydania: 2018
Format: Książka
Liczba stron: 334
Liczba stron: 334
„Czas
gniazdowania” jest drugą książką, która otrzymałam od wydawnictwa Zysk i S-ka,
znajdowała się w jednej przesyłce razem z „Powiedz, że jesteś moja” Elisabeth
Noreback. Bardzo cieszę się, że trafiły w moje dłonie dwa tak udane debiuty,
jeden światowy, a drugi na naszym rodzimym wydawniczym rynku. Piękna i
niezwykle sielankowa oprawa graficzna sprawiła, że poczułam woń świeżej trawy,
szum wiatru poruszający liśćmi i niczym niezmącony śpiew ptaków. Klimat idealny
na urlop, taki beztroski na chwilę zapomnienia z dobrą książką, taką, jaką jest
pozycja Pani Pasek „Czas gniazdowania”.
"Poznała mężczyznę, który o nią zadbał. Pomógł jej
uporać się z przeszłością, a kiedy zaczęła mieć nadzieję na ciekawą przyszłość,
po prostu odejdzie".
Główna bohaterka książki to Sara Leszczyńska
spełniająca się zawodowo nauczycielka w niewielkiej wsi. Kobieta samotna, ale
także córka, która według ojca przyniosła rodzinie wstyd. Jak tak można? Jak można
tak bardzo ranić tą kobietę? Ojciec ją zawiódł na całej linii, narzeczony
zdradził, a ci pozostali wykorzystali. Sara jest niezwykle wrażliwą dziewczyną
i może nieco naiwną, dlatego niektórzy znaleźli w niej sobie obiekt do drwin i
szykan, tylko, dlatego, że uciekła sprzed ołtarza. Uważała, że to najlepsza decyzja,
jaką mogła podjąć, co nie znalazło zrozumienia u jej ojca, jak i wielu innych
ludzi. Wstyd, jakim okryła rodzinę, co
pomyślą ludzie? Ojciec kobiety uważał,
że miała niepowtarzalną szansę wyjść za mąż za wykształconego, bardzo bogatego mężczyznę,
co zapewniłoby jej dostatek. Nie skorzystała z takiego daru od losu, plan,
który ojciec ułożył sobie w głowie się nie ziścił.
Kobieta nie potrafiła się pozbierać po
takich wydarzeniach, żyła z piętnem, które przeniknęło wzdłuż jej kręgosłupa wbijając
się w niego po same kręgi. Sara stałą się niezwykle zamknięta w sobie, miała
wiele lęków, mieszkała sama w domu rodzinnym, a kiedy chciała odnaleźć spokój i
ukojenie przenosiła się do domu po jej babci, który należy teraz do niej,
siostry i matki. Zgodnie z opisem na okładce istniał jeszcze trzeci dom, o
którego remoncie marzy, został jej przekazany przez ciotkę, jest położony nad
brzegiem jeziora. Na jesieni udaje się wynająć dom po babci mężczyźnie po
trzydziestkę z przeszłością- Grzegorzowi Solerowi. Mężczyzna wydaje się być
samotnikiem, nieco mrukliwym o gburowatych skłonnościach, dlatego nasza
bohaterka nie jest zbyt skora, aby wdać się z nim w bliższą znajomość.
Kolejne wydarzenia zmieniają relację tej dwójki, kobieta ulega wypadkowi, a jej zdrowie zostaje nadszarpnięte. Siostra kobiety - Ewa, podsuwa pomysł mający zapewnić jej pomoc w domu przy jej niedyspozycji, a mianowicie Soler ma się do niej wprowadzić. Te wydarzenie wpływa znacząco na relację tej dwójki. Wspólne rozmowy zbliżają dwójkę bohaterów, kobieta sporo opowiada o sobie Grzegorzowi, jednak nie znajduje to wzajemności. Solar jest niezwykle tajemniczym człowiekiem, co będzie miało wpływ na dalsze wydarzenia.
Zarówno kobieta, jak i mężczyzna mają
swoje brzemiona, które noszą na barkach. Doświadczenia odcisnęły piętno na nich
piętno, dlatego tak trudno im zbudować siebie od nowa. Bez miłości jest w życiu
bezpieczniej, nikt nikogo nie zrani, nikt nie wyśmieje, nie będzie wytykał
palcami. Może i jest bezpieczniej, jest się w twierdzy własnych
pragnień i emocji, ale czy jest się szczęśliwym? Nie. Zawód pomaga jedynie chronić ból, który wewnątrz
serc pragnących kochać zyskuje jedynie na sile.
"(...) Trudno
znieść ból i niemoc. W końcu targa nią gniew, z którego rodzi się krzyk.
Rozumie ten krzyk, poznaje jego siłę. Chce wrzeszczeć coraz
wścieklej i wścieklej...
Z całej siły, tak by pękły wszystkie szyby w oknach jej
domu, jej wsi, całego świata,
żeby ktoś zauważył, że cierpi, pomógł pokonać ten ból i
strach.
W tym krzyku jest to, co ją dusi. Wyrywa to z trzewi i
wrzeszczy straszliwie, potężnie...".
Dorota
Pasek pokazuje nam jak radzić sobie z traumatycznymi wydarzeniami dotykającymi
nas w życiu, a przede wszystkim, że na dobro i miłość, na drugiego człowieka
nie powinniśmy się zamykać. Nie możemy skazywać samych siebie na ból i
cierpienie godząc się ze strachu na życie w szklanej bańce. Każde wydarzenie
pozostawia w nas ślad, który kiełkuje wraz z upływem czasu, tylko od nas
zależy, jak długo mu na to pozwolimy. Jeden dzień, jeden mężczyzna zmienił dla
Sary wszystko, los bywa przewrotny i nie pozwolił kobiecie tkwić w bezpiecznej
stagnacji.
„Czas
gniazdowania” to powieść obyczajowa zabarwiona romansem pozornie zwykła, jednak
pozostawiająca ciepło na sercu. Przeczytałam wiele książek o podobnej tematyce,
w każdej z nich znajdowałam coś dla siebie, co rozgrzewało serce, sprawiało, że
pokochałam bohaterów i bardzo mocno im kibicowałam, tak samo wydarzyło się i w
tym przypadku. Było mi żal Sary, tego jak niełaskawie obeszło się z nią życie i
własny ojciec, chciałam, aby po tych ciężkich chwilach mogła w końcu odpocząć. Odetchnąć
pełną piersią odnajdując szczęście u boku mężczyzny. Zagłębiając się w losy
bohaterów mimo braku szybkiej akcji nie czułam się znużona, czy też znudzona,
uspokajałam się pragnąć poznać dalsze losy. Nie można uciekać w nieskończoność,
prędzej, czy później świat się o nas upomni.
To wartościowa i emocjonalna opowieść o skrzywdzonych duszach, które próbują się chronić przed tym, co może ich złego spotkać. Bohaterowie są przesiąknięci żalem i tęsknotą, próbują doszukać się skrzętnie ukrywanej prawdy o sobie. Każdy kiedyś musi zmierzyć się ze swoimi demonami, zaściankowość otoczenia dokłada zmartwień, pokątne szepty i niedomówienia roznoszone z prędkością błyskawicy krzywdzą, zatruwają i utrudniają egzystencję.
Autorka
pragnie zwrócić nam uwagę na to, jak łatwo jesteśmy w stanie pozwolić komuś destrukcyjnie
wpłynąć na nasze życie, podporządkowanie innym nie przynosi niczego dobrego.
Zabija kreatywność, poczucie własnej wartości, poniewiera człowiekiem, a przecież
nie da się zmienić przeszłości, jedynie z przyszłością uda się negocjować,
chwytać za rogi i budować ją taką, o jakiej marzymy.
„Czas
gniazdowania” jest idealną pozycją na letnie popołudnia, jesienne wieczory, jak
i zimowe poranki, myślę, że każdy znajdzie w tej historii coś dla siebie, a
może wyciągnie z niej naukę?
Chętnie sama przeczytam! ;-)
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawa przygoda czytelnicza. :)
OdpowiedzUsuń