[Patronat] Drugi rozdział "Dirty" Belle Aurora



Rozdział drugi

Alejandra

Moje małżeństwo nie zawsze tak wyglądało. Na początku było jak marzenie. W zasadzie w głębi ducha pragnęłam takiego męża jak Dino. Dbał o mnie. Wspierał mnie, był cierpliwy i uprzejmy. Szybko stał się moją opoką.
Spotykaliśmy się przez sześć miesięcy przed ślubem, a ja szybko zorientowałam się, że Dino Gambino był uroczym, zabawnym mężczyzną. Podobała mi się jego zaborczość i to, że trzymał mnie w zasięgu ramienia, że zawsze mnie dotykał, poszukując ciepła i ukojenia. Miło było choć raz w życiu czuć się potrzebną.
Nie spodziewałam się za to, że w tak krótkim czasie wytworzy się między nami więź. Byliśmy we dwoje przeciw całemu światu. Towarzysze. Dino prędko stał się moim najlepszym przyjacielem, osobą, do której dzwoniłam, kiedy potrzebowałam zwyczajnie ponarzekać na tatę albo usłyszeć znajomy głos. Zawsze mnie rozśmieszał i wywoływał uśmiech na mojej twarzy. Jego beztroska była zaraźliwa. Niezmiennie potrafił mnie rozweselić, gdy miałam zły humor.
W dniu ślubu spojrzałam w oczy mojego przyjaciela i bez wahania powiedziałam „tak”.
Uważałam się za szczęściarę. Ilu osobom udało się poślubić swojego najlepszego przyjaciela?
Siostry patrzyły na nas z zachwytem, zdumione tym, że dwójka osób w aranżowanym małżeństwie może być tak szczęśliwa. Dałam im nadzieję. Gdy ceremonia się zakończyła i pocałowaliśmy się po raz pierwszy jako mąż i żona, Dino przechylił mnie do tyłu, a ja przywarłam do niego, kiedy śmialiśmy się sobie w usta. Obie rodziny zaczęły wiwatować i gwizdać.
Naprawdę byliśmy zjednoczeni, wtedy i na zawsze.
Dopóki śmierć nas nie rozłączy.
Tamtej nocy Dino zabrał nas do naszego nowego domu. Wtedy zrobiło się niezręcznie, w każdym razie dla mnie. Byłam dziewicą. Podczas jednej z naszych długich, nocnych rozmów wyznałam to z palącymi policzkami. Palnęłam się ręką w czoło, gdy zapadła cisza.
No kurde! Byłam osiemnastoletnią córką szefa mafii. Oczywiście, że nigdy nie uprawiałam seksu.
Ale Dino jedynie się zaśmiał, a ten dźwięk otulił mnie niczym ciepły koc.
– Wiem, bella. Nie martw się. Porozmawiamy o tym, kiedy będzie trzeba.
Bardzo mi to ułatwił, za co byłam niezwykle wdzięczna.
Niezależnie od tego, jak niezręcznie się czułam, Dino wziął mnie w ramiona i pocałował. Całowaliśmy się już wcześniej, ale nie w ten sposób.
Ten pocałunek był powolny, namiętny, o wiele bardziej dogłębny i czułam, że coś we mnie rozpala.
Jasne, Dino był moim przyjacielem, ale był też mężem, nie wspominając o tym, że wyglądał olśniewająco. Takie miał mężowskie prawo. Wierzyłam, że małżeństwa powinny żyć razem – w każdym tego słowa znaczeniu. Chciałam mieć dzieci, a mogłam do tego doprowadzić tylko w jeden sposób.
Gdy się odsunął i oderwał ode mnie usta, poczułam się opuszczona. Spojrzał mi w oczy.
– Jest w porządku?
Natychmiast pokiwałam entuzjastycznie głową, a on parsknął śmiechem, po czym jego usta ponownie znalazły się na moich. Dotykał mnie we wszystkich właściwych miejscach i przez chwilę czułam się zbulwersowana tym, jak reagowało na niego moje ciało. Zaczęłam się odprężać dopiero po tym, jak Dino wyjaśnił mi, że wszystko dzieje się tak, jak trzeba.
Nie miałam mamy ani żadnych ciotek, które powiedziałyby mi, czego oczekiwać, mogłam więc tylko polegać na mężu i mu zaufać.
Kogo innego miałabym spytać o seks? Tatę? Brata?
Nie wydaje mi się.
Dino rozebrał mnie z czułością i całował w miejscach, w których nigdy wcześniej nie byłam całowana. Zagubiłam się w doznaniach. Świadomie oddałam swoje ciało w jego ręce.
Gdy zaczął się rozbierać, obserwowałam go w ciszy. Im więcej ciuchów ściągał, tym wyżej podciągałam prześcieradło, zakrywając się nim. Gdy zniknęła ostatnia część garderoby, która odsłoniła jedyną cześć męskiego ciała, jakiej nigdy jeszcze nie wiedziałam, upuściłam biały materiał, mrugając zaszokowana.
O to chodziło?
Jakim cudem to ma się zmieścić tam, gdzie powinno?
Nie byłam lekarzem, ale szybko doszłam do wniosku, że jedynym sposobem byłaby poważna operacja.
Zrobił krok w moim kierunku. Cofnęłam się.
Widząc moje wahanie, zapytał, co się stało. Przełykałam z trudem i mrugałam, nie próbując ukrywać ciekawości. Po krótkiej chwili otworzyłam usta, by wydobyć z siebie szept:
– Będzie bolało.
Uśmiech zniknął z twarzy Dina, kąciki ust opadły i – ku mojemu rozczarowaniu – to samo zrobiła część ciała, która tak mnie ciekawiła. Żołądek skręcał mi się z powodu sprzecznych emocji. Po części czułam ulgę, po części smutek.
Dino wspiął się na łóżko i przyciągnął mnie do siebie. Byłam naga, ale wtuliłam się w niego bez wahania, jak tysiące razy przedtem. To był mój mąż i nie będę się go wstydzić. Wyraźnie było widać, że stracił nastrój na myśl, że mógłby mnie skrzywdzić. Wzięłam to za dobry znak.
– Tak, będzie bolało. – Spięłam się w jego ramionach, a on delikatnie przesunął palcami w dół moich pleców, uspokajając mnie. – Ale krótko. I tylko za pierwszym razem. Obiecuję. To cena, jaką płacisz za nadzwyczajną rozkosz.
Niemal się nadąsałam. Niemal.
– Ciebie nie będzie bolało.
Jego ciało zatrzęsło się ze śmiechu pod moim.
– Ranisz mnie, Alejandro. – Poczułam jego usta na swoim czole. – Chodzę stale obolały od sześciu miesięcy.
Uniosłam się, by spojrzeć mu w oczy. Nie rozumiałam.
– Dlaczego?
Przyjrzał mi się, po czym delikatnie ujął policzek.
– Byłem twardy, skarbie. – Podkreślił to, przyciskając usta do moich, a ja poczułam na brzuchu gorący wzwód.
Zaskoczona otworzyłam szerzej oczy.
Chodził tak od sześciu miesięcy?
Biedny Dino.
Nie chciałam i nie mogłam pozwolić, by mój mąż cierpiał chociaż dzień dłużej. Przyklejając uśmiech do twarzy, pochyliłam się, by musnąć jego ciepłe wargi. Pocałowałam go zapraszająco. Nie potrzebował dalszej zachęty, objął mnie i przyciągnął bliżej. Spędziliśmy całe godziny, poznając nasze ciała i zaskoczyło mnie, ale pozytywnie, że przeżyłam swój pierwszy orgazm.
Dino miał rację.
Bolało.
Ale nie mylił się też, gdy twierdził, że ból minie.
Dino odnalazł spełnienie, a ja leżałam w jego ramionach i zastanawiałam się, kiedy zrobimy to po raz kolejny. Szybko odkryłam, że mój mąż chciał powtarzać to tak często, jak tylko pozwalał nam na to czas, a nawet wtedy, kiedy nie pozwalał.
Nie żeby mi się nie podobało. Lubiłam seks. Co ważniejsze, lubiłam seks ze swoim mężem.
Przez pięć miesięcy było cudownie.
Potem pewnej nocy Dino wyznał, że mnie kocha.
Powiedzieć, że byłam zaskoczona, byłoby niedopowiedzeniem. Odebrało mi mowę.
Dino był mądry. Oboje zawarliśmy małżeństwo świadomi, czym było. Cieszyło mnie, że przyjaźnię się z mężem i oczywiście bardzo go szanowałam. Nie chciałam, by był nieszczęśliwy. Ale nie kochałam go. I nie rozumiałam, po co komplikował nasz związek wzniosłymi uczuciami.
– Dziękuję – odpowiedziałam.
Nie tego oczekiwał Dino. Odsunął się ode mnie. Patrzyłam, jak jego ból zmienia się szybko w złość. Zapytał, czy też go kocham, a ja udzieliłam szczerej odpowiedzi.
Lekcja na przyszłość: szczerość nie jest najlepszym wyjściem.
Na moich oczach mężczyzna, którego poślubiłam, mój najlepszy przyjaciel, zmienił się w kogoś mrocznego. Kogoś strasznego.
Część mnie zawsze wiedziała, że Dino jest niebezpiecznym mężczyzną, ale jeszcze tego nie doświadczyłam.
I wtedy zrobiłam coś głupiego. Powiedziałam Dinowi, że bardzo mi na nim zależy i że jest moim najlepszym przyjacielem.
To jedynie podsyciło jego gniew.
Dino wyszedł tamtej nocy. Wziął kluczyki, zostawił portfel i odjechał. Oszalała ze zmartwienia wydzwaniałam do niego i wysyłałam mu niezliczone wiadomości z prośbą, by wrócił do domu. Wyczerpana i zasmucona takim obrotem sprawy zasnęłam w naszym małżeńskim łóżku.
Gdy w środku nocy obudziłam się na dźwięk głosu Dina, poczułam ulgę. Założyłam szlafrok i zeszłam na dół, gotowa skończyć tę kłótnię, zanim sytuacja się pogorszy. Choć pierwsze sprzeczki bywają burzliwe, ta zaszła za daleko.
Wchodząc do salonu, sięgnęłam do włącznika, by zapalić światło. Nigdy nie zapomnę widoku, który ukazał się moim oczom.
Dino siedział na kanapie – kanapie, którą wybraliśmy wspólnie na tydzień przed ślubem – podczas gdy młoda kobieta ssała mu entuzjastycznie fiuta.
Stałam tam, wryta w ziemię, i patrzyłam.
Głowa kobiety poruszała się, gdy obciągała mojemu mężowi. Wtedy Dino otworzył oczy. Były przekrwione. Zamrugał powoli, a potem na mnie spojrzał. I uśmiechnął się. W ten oszałamiający sposób, który kochałam.
Ten uśmiech już nigdy na mnie nie podziała. Jest dla mnie martwy.
Okręcił wokół pięści blond włosy kobiety i pchnął ją mocniej na swojego kutasa, zmuszając do intensywniejszego działania. A ona poddała się jego woli, krztusząc się, ale i jęcząc jednocześnie.
Byłam kretynką. Zapomniałam, jak ludzie reagują na mężczyzn takich jak Dino. A potajemnie, gdzieś w głębi duszy chciałam, by działał na mnie tak, jak na tamtą kobietę. Ale tak nie było.
A teraz już nigdy nie będzie.
– Hej, skarbie. Chcesz do nas dołączyć? – zaproponował zimno, szyderczo.
Kobieta zwróciła twarz w moją stronę, a ja zasłoniłam usta dłonią. Była mniej więcej w moim wieku. Zmarszczyła brwi, pytając:
– Kto to?
Razem z Dinem odpowiedzieliśmy jednocześnie:
– Moja żona.
– Jego żona.
Czując ból w sercu z powodu zdrady przyjaciela, zmusiłam się do uśmiechu i udało mi się wykrztusić:
– Baw się dobrze.
Następnie odwróciłam się i wyszłam. Usłyszałam, jak Dino cedzi „Wyjazd stąd”, a potem damskie sapnięcie i łoskot, gdy odepchnął kobietę na podłogę.
Miała to być pierwsza z wielu takich sytuacji.
Drzwi wejściowe otworzyły się, a potem zamknęły, kiedy dziewczyna opuszczała dom. Usłyszałam kroki w korytarzu za sobą. Gdy postawiłam nogę na pierwszym stopniu, silna dłoń złapała mnie za łokieć i pociągnęła mocno. Nieprzywykła do takiego traktowania, krzyknęłam wzburzona:
– Hej!
A potem znalazłam się przy ścianie z ręką na gardle. Spoczywała tam niczym ostrzeżenie, a oczy Dina płonęły.
– Zazdrosna?
Zazdrosna? Nie. Zdradzona i zła? Tak.
Przełknęłam z trudem, widząc jego wzrok, i wyszeptałam:
– Nie.
Siła uderzenia w policzek wyrwała ze mnie zaskoczony krzyk.
Spojrzałam na Dina i szybko zorientowałam się, że mam kłopoty i że w ogóle nie znałam swojego męża.
– Dino, co się dzieje?
Ręka na moim gardle zacisnęła się nieznacznie. Nachylił się nade mną, aż znaleźliśmy się nos w nos, po czym warknął:
– Powinnaś mnie kochać. – A potem mnie pocałował. Czułam whiskey i cytrynowe cukierki. Aż do tamtej nocy lubiłam ten smak. Teraz wydał mi się przerażający. – Kochasz mnie? – zapytał przy moich ustach.
Nie odpowiedziałam, pozwoliłam, by zrobiła to cisza.
Za tę niewerbalną odpowiedź Dino uderzył mnie znów, tym razem mocniej.
Sapnęłam zaskoczona. Ze ściśniętym gardłem zamrugałam przez łzy, desperacko próbując znaleźć wyjście z tej gwałtownie pogarszającej się sytuacji. Oddychałam z trudem, klatka piersiowa unosiła mi się gwałtownie, a serce waliło w piersi.
Miałam poważne kłopoty i nikt nie mógł mnie uratować.
– Kochasz mnie, Alejandro?
Tym razem powiedziałabym, że tak, gdybym miała czas na odpowiedź. Otworzyłam jednak usta o sekundę za późno i poczułam innego rodzaju szok.
Dino uderzył mnie pięścią. Prosto w usta.
Nigdy wcześniej mnie to nie spotkało. Obezwładniający ból w mrowiącej twarzy też był dla mnie czymś nowym. Czasem biłam się z siostrami i obrywałam, gdy ponosiła nas złość, ale wtedy u winowajcy natychmiast pojawiały się wyrzuty sumienia. Nigdy nie doświadczyłam tego rodzaju gniewu. Gołym okiem było widać, że jestem wstrząśnięta. Nie mogłam przestać się zastanawiać kim jest ten mężczyzna?
Rzucona na zimną, twardą podłogę, poczułam w ustach metaliczny smak krwi. Warga mnie mrowiła i zaczynała puchnąć, zęby się chwiały. Próbowałam przełknąć, ale Dino zacisnął rękę na szyi i mnie podniósł. Pod powiekami wybuchły mi gwiazdy, gdy uderzył moją głową o ścianę. Nie miałam jak mu uciec.
Złożyłam przysięgę. Tak będzie wyglądało moje życie, dopóki Dino nie postanowi zrobić z nim, co zechce.
Uderzyła mnie świadomość, że tylko ja mogę zmienić bieg zdarzeń.
Dino po raz trzeci i ostatni zapytał:
– Kochasz mnie, bella?
Tym razem odpowiedziałam bez wahania. Cała drżałam, gwałtownie oddychając przez krwawiący nos.
– Tak, Dino. Kocham cię – skłamałam przepełnionym strachem szeptem.
Roześmiał się zimno. Rozluźnił uścisk, ale mnie nie puścił.
– Wiedziałem. – Usłyszałam ulgę w jego głosie. Opuścił głowę i pocałował mnie mocno. Odsunęłam na bok ból. Nadal bałam się Dina, ale w pewnym stopniu znów ukazała się jego czuła strona. Skubnął moją krwawiącą wargę, po czym odsunął się, by na mnie spojrzeć. Patrzył bez mrugnięcia okiem.
– Ja też cię kocham, skarbie – wyznał z desperacją. Pogładził dłonią zsiniały policzek, a knykciami przejechał po rozciętych ustach, przez co syknęłam. Nieco zmartwiony Dino objął mnie ramieniem i zaprowadził na górę. Zabrał mnie do łazienki, w której ostrożnie obmył mnie wilgotną gąbką. Na koniec splótł nasze palce i chciał zaprowadzić mnie do łóżka. Zawahałam się. Nasze spojrzenia się spotkały, Dino pytająco uniósł brew.
Bestia w jego wnętrzu chwilowo została ujarzmiona. Zmusiłam się do uśmiechu, który nie sięgnął moich oczu i zerknęłam na sedes. Dino złapał aluzję, pocałował lekko moje spuchnięte wargi, po czym zostawił mnie samą. Gdy zamknęłam drzwi łazienki, tama pękła. Objęłam się mocno wpół i padłam na podłogę, łkając cicho.
Nie wiem, ile czasu minęło, zanim Dino zapukał, by spytać, czy wszystko w porządku. Spuściłam wodę, umyłam zalaną łzami twarz i poszłam do małżeńskiego łoża z mężczyzną, który podniósł na mnie rękę.
Kochał się ze mną tej nocy. Tak czule i delikatnie, że po tym jak zasnął, płakałam cicho w poduszkę z ulgi. Trzymał mnie w nocy w objęciach, a jego ciało było ciepłe i znajome.
Kiedy obudziłam się rano, Dino siedział w nogach naszego łóżka z twarzą ukrytą w dłoniach. Zorientował się, że nie śpię i uniósł na mnie wzrok. Nadal nie czułam się pewnie, podciągnęłam więc prześcieradło pod brodę, próbując oblizać wargę, ale gdy trafiłam na rozcięcie, wzdrygnęłam się. Nie wiedziałam, co dostrzegł wcześniej w mojej twarzy, ale jego reakcja mówiła sama za siebie. Wyglądałam jak siedem nieszczęść. A on miał okropne wyrzuty sumienia.
Wstał, patrząc na mnie bez mrugnięcia okiem. Dłonie zwinął w pięści po bokach, szczękę miał zaciśniętą, w oczach kłębiło mu się mnóstwo emocji. Ból, współczucie, wściekłość, wstyd. Położył dłoń na biodrze i spuścił głowę, a ja czekałam.
– Przepraszam – wyszeptał drżącym głosem.
Rozpaliła się we mnie nadzieja. Malutki płomyczek, który podsycałam gorączkowo, z desperacją, nie pozwalając mu zgasnąć.
Nie było takiej opcji.
Nie chciałam wierzyć, że poślubiłam potwora. Byłam pewna, że poprzednia noc to jednorazowa sytuacja.
Myliłam się.






Komentarze

Popularne posty