Recenzja Moira Buffini „Songlight. Śpiew blasku”
Ci, którzy lśnią, stają się
zwierzyną łowną...
Nie daj się zwieść pozornym urokom miasta Northaven. Mieszkańcy od pokoleń
prześladują tych, którzy posiadają moc telepatii zwaną śpiewem blasku. Dla
odmieńców oznacza to wykluczenie, a nawet śmierć.
W opresyjnej społeczności Elsa ukrywa swój dar i miłość do Rye’a, z którym
dzieli tę zakazaną zdolność. Gdy ukochany trafia do niewoli, zrozpaczona Elsa
zostaje sama ze swą tajemnicą. Wkrótce odkrywa, że nie jest jedyną, która
walczy o przetrwanie – telepatyczna więź z pewną dziewczyną obdarzoną śpiewem
blasku daje jej nową nadzieję. Ich moc ma jednak swoją cenę i niebawem wciągnie
je w konflikt między reżimem a rosnącym buntem przeciw tyranii.
Moira Buffini jak Margaret Atwood w Opowieści podręcznej pokazuje dystopijną
przyszłość, gdzie władza kontroluje każdy krok i nawet rodzina może okazać się
wrogiem. Lecz gdzieś w ukryciu tli się opór, który zachwieje fundamentami
systemu.
Pierwszy tom trylogii „Płomień”!
Wydawnictwo: Nyks
Rok wydania: 2024
Format: Książka
Liczba stron: 500
Cykl: Płomień
Tom I
„Songlight.
Śpiew blasku” to pierwszy tom trylogii Płomień i zarazem pierwsze spotkanie z
twórczością Moiry Buffini. Istnieją miasta, które mają swoje własne tajemnice,
nie ważne jak urokliwe są, potrafią zwieść szybciej i łatwiej niż myślisz.
Autorka przygotowała niesamowitą wizję dystopijnej przyszłości, którą nie chce
się przeżywać w realnym świecie. Nie chce się, aby kiedykolwiek doszła do głosu
i czynów. Czasami wizje autorów przerażają, jeśli chociaż spróbuje się pomyśleć
o tym, że nawet w drobny, niewielki sposób mogłyby się ziścić. Wyobrażacie
sobie świat, w którym miłość się nie liczy, a kobiety nie mają prawa wyboru z
kim się zwiążą i założą rodzinę? Jeśli lśnisz musisz się ukryć, rozpocznie się
polowanie, a ty staniesz się ofiarą.
Główną
bohaterką książki autorstwa Moiry Buffini pod tytułem „Songlight. Śpiew blasku”
jest Elsa, dziewczyna, która w miasteczku Northeven. Miejsce, w którym żyje nie
jest przytulne, wszystko zniszczyła wojna. Zakończyła ona erę Ludzi Światła i
przyniosła chwałę i władzę Wielkim Braciom i Radzie Starszych. Nikt nie uczył
już kobiet czytać, ani pisać, jedyną wartością było stanie się dobrą, uległą
żoną. Każdy żołnierz mógł mieć dwie żony, jednak ta pierwsza miała większe prawa,
druga służącą. Były także kobiety, które miały być damami do towarzystwa dla
żołnierzy. Zona powinna rodzić synów, im jest ich więcej tym lepiej. Elsa była
zakochana w przyjacielu swojego brata – Rye’u ze wzajemnością. Posiadali dar
zwany śpiewem blasku, ukrywali go równie żarliwie, co swoje uczucie. Nikt nie może
o nim wiedzieć, inaczej wpada się w ręce Inkwizytorów, a to gorsze niż
cokolwiek z czym miało się styczność. Rye zostaje przyłapany na korzystaniu ze
swoich zdolności, co w konsekwencji kończy się jego aresztowaniem i rozpaczą
Elsy. Czy dziewczynie uda się ocalić ukochanego?
„Songlight.
Śpiew blasku” to powieść o ludziach z telepatycznymi zdolnościami, w ponurym,
postapokaliptycznym świecie przypominającym archaiczne cywilizacje, są
prześladowani i odczłowieczani przez swoją społeczność. Polityka przewodzi dyktatorskie,
okrutne dogmaty, propaganda rządzi życiem
zwykłych ludzi. W książce jest wiele punktów widzenia, od młodych kobiet i
mężczyzn na morzu i na wojnie, po jednostki w miastach i twierdzach
politycznych. Ta historia dostarcza wiele zwrotów akcji, jednocześnie budując
niesamowicie realistyczny świat. Elsa jest bardzo silną bohaterką, z początku
presja narzucana przez miasto mocno na niej ciąży. Robi rzeczy, których
natychmiast żałuje, a to przekształca się w siłę, która wzrasta z każdym przeczytanym rozdziałem. Ma dobre i czyste
serce, co w niej uwielbiałam. Jej ból po utracie ukochanego był tak realistyczny,
że poczułam go sama. „Songlight. Śpiew blasku” to porywająca opowieść o
tożsamości, akceptacji, miłości, która
oczaruje Cię od początku do końca. Moira Buffini zabrała mnie w piękną,
rozdzierającą serce i skłaniającą do myślenia podróż. Czułam, że każda postać
była jasno zdefiniowana, mogłam zrozumieć ich emocje niezależnie od tego, czy
byli dobrzy czy źli. Nie kibicowałam złowrogim perspektywom, mogłam zrozumieć, dlaczego
tak się działo. Ludzie byli wykorzystywani, słuchali propagandy przez całe
życie i próbowali tylko się chronić w jedyny znany sposób.
Komentarze
Prześlij komentarz