Recenzja Robert Jordan, Brandon Sanderson „Bastiony mroku”
Porównywany do Władcy pierścieni monumentalny cykl fantasy, który pokochało ponad 40 milionów czytelników na całym świecie.
Świat nieuchronnie zmierza ku Tarmon Gai’don, Ostatniej Bitwie. Na północy
rozpoczyna się ofensywa armii Cienia, hordom trolloków dowodzonych przez
Myrddraale przeciwstawiają się, wciąż rozproszone, siły Światłości. Choć
Rand al’Thor, Smok Odrodzony, przeżył duchowy przełom, który zwiastuje
nadzieję dla świata, wciąż ma przed sobą ogromną pracę do wykonania:
militarną i polityczną.
Egwene al’Vere zabiega o wielki sojusz królestw, Mat Cauthon staje wreszcie
twarzą w twarz z prześladującym go gholam, a armia Perrina Aybary rośnie w
siłę, choć on sam musi się zmierzyć w Świecie Snów z tajemniczym mordercą
wilków. Tymczasem na południu wciąż trwa ofensywa Seanchan, a ich
Imperatorowa snuje własne plany. Wedle Proroctw wkrótce ma się wszystko rozstrzygnąć…
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Rok wydania: 2024
Format: Książka
Liczba stron: 1128
Cykl: Koło czasu
Tom XIII
„Bastiony mroku” to trzynasty tom
cyklu Koła Czasu autorstwa Roberta Jordana, który sfinalizował Brandon
Sanderson. Już wcześniejsza książka została w ten sposób oddana nam
czytelnikom, co wyszło bardzo dobrze. Brandon Sanderson jest autorem znanym,
szanowanym, dlatego też jego doświadczenie w tym cyklu było ukłonem względem
czytelników i zmarłego Roberta Jordana. Bezlitośnie zbliża się czas, kiedy
nadchodzi bitwa finalna, ta na którą wszyscy czekają. Jaki będzie jej finał?
Smok Odrodzony kontra Czarny i jego mrok, myślę, że iskry będą leciały. Na to
jednak trzeba będzie jeszcze poczekać. Czy czytaliście tak rozbudowany cykl?
„Bastiony mroku” oznacza powrót Perrina Aybary jako wojownika, który
stał się o wiele silniejszy i bardziej pewny swoich mocy. Do jego armii dołączają licznie grupy uchodźców, chociaż on
wciąż wzbrania się przed wzięciem odpowiedzialności. Armia Synów Światłości
dowodzona przez Galada, przyrodniego brata Elayne staje mu na drodze, trudno
byłoby powiedzieć, że jego wcześniejsze doświadczenia z Białymi Płaszczami
znośne, wzajemna wrogość jest uzasadniona. Czy uda im się zakopać wojenny
topór? Rand al’Thor, Smok Odrodzony wspólnie
ze swoimi sprzymierzeńcami przygotowują się do ostatniego starcia, tak samo jak
Czarny. Świat się zmienia, Egwene wprowadza nowe
zasady i prawa, tworzy silniejsze sojusze, odrzuca stare tradycje i kładzie
odpowiednie podwaliny ku lepszej przyszłości. Mat Cauthon
dotrzymuje obietnicy pomocy Thomowi Merrilinowi w znalezieniu sposobu na
wejście do Wieży Ghenjei i podjęcie niemożliwej próby ratunku Moraine Damodred.
Rand zdecydował, że jedynym sposobem na
pokonanie Czarnego jest zniszczenie pozostałych pieczęci oraz zastąpienie ich
czymś innym. Czy ten sposób okaże się właściwym?
Brandon Sanderson jest znakomitym pisarzem, co udowodnił niejednokrotnie. W „Bastionach mroku” jest kilka cudownych chwil, są to naprawdę emocjonalne sceny, które posuwają historię do przodu. Rozwój tej opowieści był do tej pory powolny, a tutaj były momenty, które naprawdę mnie cieszyły. Szanuję Sandersona za to, co osiągnął i jakie miał cele, aby uhonorować pracę i pomysły Roberta Jordana, trzeba mu to przyznać, że spisał się fenomenalnie. Książka przygotowuje czytelnika do epickiej ostatniej części, w której zostanie osądzona kluczowa walka dobra ze złem. Muszę tutaj zaznaczyć, że to przygotowanie wcale nie jest spokojne, wręcz przeciwnie, rytm jest przytłaczający, akcja jest ciągła i intensywna. Każdy rozdział oferuje coś, co prowadzi do wielu ekscytujących momentów, ale także do poruszających fragmentów całej serii. Właśnie poprzez walkę z ciemnymi siłami, manifestują się najszlachetniejsze emocje, gotowość do poświęcenia w imię obowiązku, przyjaźni, zadośćuczynienia, nawet miłości jest bardzo silna. „Bastiony mroku” to nadal świetna fantastyka, świat jest perfekcyjnie stworzony, ma silne i stabilne fundamenty, dzięki czemu wykreowanie historii pasującej do niego było tak niesamowite.
W s p ó ł p r a c a r e k l a m o w a
Komentarze
Prześlij komentarz