Recenzja Natalia Spychaj „Still Alive”
Zatańcz ze mną, proszę
Dwudziestodwuletnia Maddy Brown nie ma łatwego życia. Wciąż spotykają ją
przykrości ze strony bliskich – rodzina raz po raz ją upokarza i wytyka jej, że
jest niewystarczająca. Wreszcie młoda kobieta decyduje, że czas się odseparować
od toksycznych krewnych. Wyprowadza się do Chicago, studiuje medycynę, pracuje
i… marzy o tym, by realizować największą życiową pasję. Maddy kocha tańczyć i
chciałaby się rozwijać także w tym kierunku. Tylko czy obarczona trudną
historią i cierpiąca z powodu nerwicy lękowej dziewczyna znajdzie na to czas i
miejsce? Sama w wielkim mieście, pośród obcych ludzi?
Tymczasem przyjazd do Chicago przynosi rozczarowanie. Mieszkanie, które powinno
na nią czekać, okazuje się niedostępne. Alternatywą jest dzielenie lokum z niejakim
Blaise’em Millerem – gburowatym właścicielem studia tatuażu, wyraźnie
niezadowolonym z tego, że ma współlokatorkę. Wygląda na to, że tych dwoje nie
znajdzie wspólnego języka. Maddy i Blaise szybko się jednak orientują, że mimo
wzajemnej niechęci mogą sobie pomóc…
Powieść dla fanów motywów roommates i enemies to lovers!
Książka dla czytelników powyżej szesnastego roku życia.
Wydawnictwo: Beya
Rok wydania: 2024
Format: Książka
Liczba stron: 272
„Still Alive” to debiutancka książka autorstwa Natalii Spychaj,
nie miałam więc wygórowanych oczekiwań, chciałam się rozerwać i poznać ciekawą historię.
Pomysł i opis fabuły bardzo mi się
spodobał, dlatego postanowiłam sięgnąć po tą książkę i ją przeczytać. Zawsze
staram się tak wybierać książki, aby wpasowywały się w mój gust, czy i tym
razem mi się powiedzie? Najgorsze, co może być to niemoc posiadania oparcia w
najbliższej rodzinie. Toksyczne relacje z bliskimi potrafią skrzywić psychikę i
zniszczyć coś, co mogło mieć ogromny potencjał. Ciężko jest odciąć pępowinę,
jednak kiedy jest to koniecznie i nie ma innego wyjścia, trzeba ocalić samą
siebie.
Główną bohaterką książki autorstwa Natalii Spychaj pod
tytułem „Still Alive” jest Maddison Brown, dziewczyna ma problemy, z którymi
nie bardzo mogła sobie poradzić. Nie ma łatwego życia, uprzykrzają je jej
najbliżsi, a to właśnie oni powinni dawać jej wsparcie, a było wręcz odwrotnie.
Ciągłe szykany, wyolbrzymianie negatywnych cech, upokarzanie i podtrzymywanie
tego, że jest niewystarczająco dobra. W takim środowisku nie da się
funkcjonować. Czas na zmiany, począwszy od przeprowadzki do Chicago, gdzie
rozpoczęła studia medyczne i pracę. Jest osobą pełną pasji i kocha tańczyć,
zawsze chciała zająć się także i tym. Sama, walcząca z nerwicą lękową, nie jest
siebie pewna. Czy uda jej się to zmienić? Maddy przyjechała do miasta nie
wszystko poszło po jej myślach, mieszkanie okazało się niedostępne, a to
ogromny problem. Jedyne co mogła zrobić to dzielić lokum z pewnym mężczyzną,
który najwyraźniej tego nie chciał. Blaise
Miller prowadzi studio tatuażu i nie jest zachwycony takim rozwiązaniem. Z
biegiem czasu okazuje się, że mają ze sobą coś wspólnego i mogą sobie pomóc.
Czy uda im się porozumieć?
„Still Alive” to debiutancka książka Natalii Spychaj, ukazująca, jak ciężko jest radzić sobie z własnymi emocjami. Relacja potrafi zmienić się w dość szybki sposób, przejść z negatywnej na pozytywną i odwrotnie. To było dezorientujące, motywacja i zagubienie bohaterów. Książka nie należy do powieści rozbudowanych, jej objętość jest niewielka, dlatego też czyta się ją bardzo szybko. Historia jest ciekawa, przedstawia życie dwójki ludzi, których los pchnął ku sobie w zadziwiający sposób. Od nienawiści do kochanków, to jeden z popularniejszych motywów w książkach, tutaj mógł być nieco mocniej zaakcentowany. W głównej bohaterce widać to, jak wieczna krytyka i tłamszenie jej rozwoju przez najbliższych odcisnęło na niej piętno. Potrzebowała bliskości, kogoś kto da jej to, czego nie dali bliscy. Myślę, że właśnie dlatego tak uparcie trzymała się Blaise’a chociaż ją ranił. „Still Alive” ma w sobie wiele punktów, które zaskakują czytelnika, nie będę tutaj wymieniać zwroty akcji, po to abyście mogli samodzielnie je ocenić. Natalia Spychaj ma przystępny styl, jestem pewna, że w przyszłości nie raz przyjdzie jej nas zaskoczyć.
Komentarze
Prześlij komentarz