[PATRONAT] Recenzja Karolina Wilchowska „To tylko instynkt”

Lenny i Natalie – dwójka bohaterów o zupełnie przeciwnej osobowości. Ona to z natury romantyczka, która uwielbia czytać historie miłosne i mieszka w leśnej chatce z kotką. On jest hybrydą, stworzoną w laboratorium i sprzedaną na czarnym rynku jeszcze jako dziecko. Został wyszkolony na pozbawioną uczuć maszynę do zabijania.
Los sprawia, że pewnego dnia ich drogi się ze sobą krzyżują. Podczas wypadku Natalie pomaga rannemu mężczyźnie i zabiera go do domu. Okazuje się, że Lenny nie znalazł się w lesie przypadkiem. Otrzymał rozkaz, by zabić Natalie. Plan nie dochodzi jednak do skutku, ponieważ wychodzą na jaw nowe fakty. Teraz bohaterowie muszą zawalczyć o przetrwanie i stawić czoła osobom, które za wszelką cenę chcą odzyskać coś, co należy do Natalie. Czy Lenny obroni ją przed złem, czy okaże się, że jest bezduszną bestią, która nie potrafi zapanować nad swoim zwierzęcym instynktem? Co się stanie, gdy staną naprzeciw siebie jako człowiek i bestia? Czy przetrwają to starcie? I kto tak naprawdę okaże się w tym wszystkim bestią, a kto jedynie ofiarą?
 


Wydawnictwo: Nocą
Rok wydania:  2024
Format: Książka 


„To tylko instynkt” to Książa, na którą w pewnym stopniu czekałam, potrzebowałam i nie mogłam się oderwać, kiedy w końcu znalazła się w moich dłoniach. Karolina Wilchowska jest bardzo utalentowaną autorką, a jej wyobraźnia zdaj się nie mieć granic. Człowieczeństwo bardzo łatwo jest zatracić, nie trzeba być ku temu bestia, aby zapomnieć o jego posiadaniu. O współczuciu, litości, chęci pomocy, spokojnym życiu pomiędzy szaleństwem, jakie jest w stanie zbyt mocno się zbliżyć. Bestia, hybryda, podgatunek, czy właśnie tak powinno się określać innego człowieka? W żadnym wypadku. Wzięłam książkę w swoje dłonie, okładka mnie hipnotyzowała, a ja wiedziałam, że uchylę rąbka tej historii, tylko na maleńką chwilkę, a skończyło się, jak pewnie przypuszczacie, ostatnią kropką i westchnięciem.



Głównym bohaterem książki autorstwa Karoliny Wilchowskiej pod tytułem „To tylko instynkt” jest Lenny, jego życie nie należało do łatwych, ani przyjemnych. Stał się hybrydą, kolejnym eksperymentem prosto z laboratorium, który został sprzedany na czarnym rynku, chociaż był jeszcze dzieckiem. Stał się maszyną, narzędziem do zabijania i wykonywania rozkazów. Zapomniał jak to jest samemu podejmować decyzje, nie czuć bólu, agresji, brutalności, która zdaje się płynąć w jego żyłach. Czy byłby inny gdyby miał wybór? Hybydy w oczach ludzi były jedynie czymś, co można było zgładzić, ujarzmić, tresować, zamiast wykorzystać ten niesamowity potencjał w zupełnie inną stronę. Natalie była zwyczajną dziewczyną, która stara się stanąć na nogach po utracie rodziców. Ma piękną duszę, jest romantyczką i mieszka w leśnej chatce gdzie ma spokój. Stroni od mężczyzn, ponieważ nie chce zostać zraniona. Pewnego dnia znajduje rannego człowieka, ze szczerego serca chce mu pomóc i tym samym nieświadomie podpisuje na siebie wyrok. Lenny nie znalazł się w tym miejscu przypadkowo, dostał rozkaz zabicia tej dziewczyny, czy będzie w stanie go wykonać? Co jeśli na jaw zaczną wychodzić zupełnie nieznane wcześniej fakty? Jakiego wyboru dokona mężczyzna? Czy uda mu się poskromić własny instynkt, czy stanie się jego niewolnikiem i wypowiedzianego rozkazu?





„To tylko instynkt” to książka, która mnie zachwyciła, czasami trafia się na takie historie, które potrafią człowieka ująć. Ta właśnie tak zrobiła, dowiadując się o nowych faktach brnęłam coraz głębiej w fabułę nie miałam ochoty się od niej oderwać. To wspaniała opowieść, która dotyka problemu człowieczeństwa, niszczenia drugiego człowieka, odbierania mu podstawowych praw z powodu inności. Czy tak to właśnie z nami jest? Spotykamy kogoś odmiennego, utalentowanego, silniejszego i chcemy go podporządkować, zakuć w kajdany, upodlić? Lenny to niezwykle złożona postać, potrafi być okrutną bestią, która nie cofnie się przed niczym, aby wykonać powierzone mu zadanie, ale jest w nim znacznie więcej. Zaznał w swoim życiu ogromnego cierpienia, o czym świadczą blizny na ciele i duszy. Wiele dobrego wniosła do jego egzystencji Natalie, przy niej odkrył jak może wyglądać życie, jak można go traktować, bał się, że to się zmieni, kiedy się dowie, do czego jest zdolny i co robił zanim się spotkali. Czy tak będzie? Z prawdą jest tak, że prędzej, czy później dojdzie do głosu. „To tylko instynkt” to książka, która zestawia ze sobą bohaterów na zasadzie kontrastu, niewinną, łagodną kobietę i brutalną hybrydę, która ślepo wykonywała rozkazy. Karolina Wilchowska ujęła mnie tą historią, potrafiła wywołać we mnie współczucie, ból, a także uśmiech i lęk równy temu, który odczuwał bohater przed poznaniem prawdy przez Natalie. To wspaniałe romantasy, które spodoba się pełnoletnim czytelnikom. 






W s p ó ł p r a c a    r e k l a m o w a




Komentarze

Popularne posty