Recenzja Nora Roberts „Tożsamość”
Morgan Albright w końcu zapuściła korzenie w przyjaznej
dzielnicy niedaleko Baltimore. Jej przyjaciółka i współlokatorka Nina pomaga
jej w spłacie kredytu hipotecznego, podobnie jak praca w barze. Gdy Morgan i
Nina organizują swoje pierwsze przyjęcie - na którym uczestniczy Luke,
kokieteryjny informatyk, który zagadywał ją w barze - jej starannie zbudowany
świat legnie w gruzach. Ktoś wybija szybę, kradnie gotówkę i biżuterię, jej
samochodu nie ma, a Nina leży martwa na podłodze.
Wkrótce wychodzi na jaw przerażająca prawda: to Morgan wpuściła potwora do
środka. „Luke” to bezlitosny oszust o imieniu Gavin, który bierze na cel
określonego typu kobiety, okrada je nie tylko z dóbr, zawłaszcza też ich
tożsamość, a następnie przechodzi do meritum: morduje.
Wydawnictwo: Świat książki
Rok wydania: 2024
Format: Książka
Liczba stron: 624
„Tożsamość” jest najnowszą książką autorstwa Nory Roberts,
dawniej czytałam z mamą niektóre z jej romansów. Były przyjemne i kreowała
interesujących bohaterów, mam, więc do nich małą słabość. Z biegiem czasu
autorka poszerzyła rodzaj gatunków literackich, w których czuje się dobrze. Udowodniła
tym, że jest kobietą wszechstronną, a ja z chęcią oddaje się jej nowym powieściom
próbując rozwikłać zawarte w nich tajemnice. Czasami przypadkowa znajomość,
wyglądająca niewinnie może okazać się dla nas katastrofalna w skutkach. Nie
można jednak przewidzieć, że tak się stanie, a także, że kolejne wydarzenia
mogą być jego następstwem, takim sprawiającym, że włos jeży się na głowie. Nie
raz mawiamy, że w życiu trzeba uważać, jednak patrząc na to trzeźwym okiem, nie
jesteśmy w stanie uchronić się przed wszystkim, nawet, jeśli zachowujemy czujność
nie wiemy, co kryje się w drugim człowieku, bestia, czy przyjaciel?
Główną bohaterką książki autorstwa Nory Robert pod
tytułem „Tożsamość” jest Morgan Albright, to kobieta, która twardo stąpa po
ziemi, a swój plan na życie miła dokładnie rozpisany. To córka wojskowego,
pragnęła znaleźć w świecie gdzieś miejsce dla siebie. Osiąść, mieć swój dom i z
pewnością poczuć się bezpiecznie. W barze, w którym pracuje poznaje pewnego mężczyznę,
przedstawia się, jako Luke. Jest informatykiem, więc wydaje się spokojnym
człowiekiem. Morgan mieszka wspólnie z przyjaciółką, Niina stara się jej pomóc
w spłacie kredytu, który zaciągnęła na zakup lokum. Kobiety zorganizowały
przyjęcie, znalazł się tak także Luke. Nic nie zwiastowało tego, że w
najbliższym czasie dojdzie do tragedii. Nina została zamordowana, zniknęły
pieniądze, a także biżuteria kobiet. Kim jest morderca? Czy to właśnie Luke
doprowadził do tej tragedii? Jaki będzie jego kolejny krok?
„Tożsamość” to niezwykle ciekawa książka, która oderwała mnie od rzeczywistości, Nora Roberts przedstawiła tutaj elementy książki obyczajowej, kryminału i nawet thrillera. Z przyjemnością śledziłam losy bohaterki kibicując jej, by udało jej się pozostać przy życiu. Morgan była niezwykle pracowitą kobietą, nie sposób było jej nie polubić, to twarda osoba, która potrafi ocenić sytuację na trzeźwo, nawet, kiedy jest niebezpieczna. Autorka postarała się nie tylko przybliżyć nam jej postać z każdej możliwej strony, ale także zaskoczyła nas ukazując złożoność czynów dokonywanych przez mordercę. Dla mnie to była mieszanka, która dała mi wiele przyjemności z lektury. „Tożsamość” to książka, która potrafi wywołać w czytelniku nie mało emocji, przez co trudno jest się od niej oderwać. Można się tutaj skupić na psychologicznym aspekcie poznawania postaci, co bardzo mi się spodobało. Nie jest to powieść, gdzie akcja pędzi łeb na szyję, jest może powolna, jakby niebezpieczny osobnik ruszał na polowanie, delektując się chwilą niepewności, jaką wzbudzał w swoich ofiarach. Nie jest to jednak problem, który umożliwia szybkie przeczytanie książki, sama się nie spodziewałam, że tak bardzo przypadnie mi do gustu.
Komentarze
Prześlij komentarz