Recenzja K.C. Hiddenstorm „Burn me”
Pierwsza miłość, bunt przeciw całemu światu i życie na krawędzi!
Ava Hutton po rozwodzie rodziców przeprowadza się z matką do niewielkiego
miasteczka. Pewnego dnia omal nie ginie pod kołami samochodu prowadzonego
przez przystojnego Williama Woolwortha.
Od tego momentu oboje nie przestają o sobie myśleć. Coś ich do siebie ciągnie,
chociaż dziewczyna wie, że chłopak nie mówi jej wszystkiego. Ich znajomość
zostaje wystawiona na próbę, gdy Ava dowiaduje się o planowanym ślubie matki i
postanawia uciec z domu.
Czy zauroczenie pozwoli Avie realnie ocenić intencje Willa? A może on jedynie
bawi się jej uczuciami?
Wydawnictwo: Yavi
Rok wydania: 2024
Format: Książka
„Burn me” jest książką autorstwa Kariny Hiddenstorm,
jest to osoba, której z pewnością nie trzeba wam przedstawiać, bowiem od
jakiegoś czasu jej powieści goszczą w księgarniach i na naszych pólkach. Czasami
życie płata nam figle i jesteśmy zmuszeni pozostawić to, co znane, kochane na
koszt tego, co nie zbyt nam się podoba. Człowiek jest taką istotą, że nie
wszelkie zmiany budzą u niego pozytywne reakcje. Zwłaszcza, kiedy jest się
młodą osobą i wiele relacji jest dla nas ważnych. Podświadomie rodzi się też lęk,
czy zostanie się zaakceptowanym w nowym środowisku? To książka dla młodzieży,
więc należy się spodziewać ważnej dla nich tematyki. Myślami wracałam do
tamtego okresu, nie było łatwo, wiele rzeczy wtedy wydaje się być nie do przeskoczenia,
jednak z czasem jest po prostu lepiej, inaczej, a człowiek więcej dostrzega.
Główną bohaterką książki autorstwa Kariny Hiddenstorm
pod tytułem „Burn me” jest Ava Hutton, to młodziutka, siedemnastoletnia dziewczyna,
której rodzice się rozwiedli. Mieszkała w Los Angeles, tam czuła się dobrze,
jednak krok, na który zdecydowali się jej rodzice sprawia, że posypał się jej stabilny
świat. Nie tylko jej rodzina się rozpadła, wraz z mamą jest zmuszona
przeprowadzić się do mniejszego miasteczka, gdzie mieszka nowy partner jej matki.
Nie ma z rodzicielką najlepszego kontaktu, nie potrafią się pozo umieć. W Avie
wzrasta bunt, czemu nie trudno się dziwić. Dziewczyna musi odbyć letni kurs
wyrównawczy, w drodze na zajęcia omal nie ginie pod kołami pędzącego samochodu.
Jego kierowcą jest William Woolworth nienależący do przyjemniaczków, nie jest
uprzejmy, jednak bardzo przystojny. Coś między nimi zaiskrzyło, pomimo niechęci
do spotkań los wydaje się pchać ich ku sobie, z jakim skutkiem? Czy mimo
wszystko może ufać Willowi? Czy chłopak ma wobec niej czyste intencje?
„Burn me” to młodzieżówka, która była niezwykle przyjemna w odbiorze. Autorka zaskoczyła mnie tym, że tak autentycznie przedstawiła świat nastolatków, ich uczucia, wzburzone emocje, niezrozumienie świata, dorastanie, hormony. Nie wszystko można zwalać na taki etap w życiu, ponieważ pomimo młodego wieku bohaterowie musza zmierzyć się z wieloma problemami. Istnieją pewne pobudki, dla których główny bohater zachowuje się w taki sposób, miejscami sam siebie nie rozumie. Ma z resztą do tego prawo, dojrzali ludzie też błądzą. Karina Hiddenstorm stworzyła wielowątkową fabularnie powieść, która z pewnością spodoba się wielu odbiorcom. „Burn me” to książka, w której wiele jest melancholii, młodzieńczego zagubienia, prób wejścia w dorosłość. Niekontrolowane napady złości dawały ujście stłamszonym uczuciom, które odczuwali bohaterowie. Zbyt dawno nie sięgałam po książki autorki, cieszę się, że miałam okazję to zmienić. Ta historia z pewnością poruszy wielu czytelników.
W s p ó ł p r a c a r e k l a m o w a
Komentarze
Prześlij komentarz