Recenzja Penelope Douglas „Fire Night”

 Nowelka z serii „Devil’s Night”, w której akcja rozgrywa się na około dziesięć miesięcy przed wydarzeniami z epilogu „Nightfall”.
Ta noc będzie wyjątkowa. Najdłuższa w roku. Pada gęsty śnieg na ziemię, świece płoną ognistym żarem. Ten wieczór i noc będą niesamowite.
Michael, Rika, Kai, Banks, Damon, Winter, Will, Emory oraz ich rodziny spotkają się, żeby uczcić ten szczególny wieczór. Po raz kolejny okaże się, że – mimo iż nie łączą ich więzy krwi – są prawdziwą rodziną, silniejszą niż kiedykolwiek.

 

Wydawnictwo: Niezwykłe
Rok wydania:  2022
Format: Książka
Cykl: 
Devil’s Night
Tom 4.5


Seria Devil's Night to jedna z moich ulubionych serii mrocznych romansów,  postacie miły coś  sobie, zjednały mnie i trudno mi było pogodzić się z zakończeniem cyklu Devil’s Night. Penelope Douglas zaskoczyła czytelników tworząc dodatkową nowelę pod tytułem „Fire Night”, aby osłodzić fanom nieco gorycz rozstania. Stworzyła tak klimatyczne, nostalgiczne opowiadanie, które dostarcza wszystkiego, czego można oczekiwać. Akcja „Fire Night” rozgrywa się niespełna rok przed epilogiem z książki „Nightfall”, czytelnicy mają możliwość doświadczyć niemalże na własnej skórze zapoczątkowaną przez Willa tradycję Nocy Ognia. Jesteście zainteresowani?

Tytułowa „Fire Night” odbywa się w czasie przesilenia zimowego, czyli w najdłuższą noc w roku. W Thunder Bay tej nocy mieszkańcy używają jedynie światła ognia zapominając o dobrodziejstwach, jakie niesie za sobą elektryczność Cała miejscowość jest oświetlona świecami, lampionami, ogniskami, jest wielkie zgromadzenie, tańce i oczywiście uczta. Czas dla siebie, dla rodzin, dla przyjaciół, ale czy na pewno? Ta noc to z pewnością okazja do radości, chociaż czterej jeźdźcy i ich rodziny zapomnieli, że narobili sobie wrogów, a wpuszczanie na imprezę tylu ludzi w maskach mając przy sobie jedynie dwóch ochroniarzy nie wydaje się być dobrym pomysłem. Widmo czegoś złego zdaje się wisieć w powietrzu, tylko czy w porę zostanie dostrzeżone?

„Fire Nght” jest nowelką, w której spotykamy się ponownie ze swoimi ulubionymi bohaterami, została podzielona na cztery części i wzbogacona epilogiem. Możemy dostrzec, jak nasi jeźdźcy dojrzewają, zmieniają się i inaczej zachowują. Książka Penelope Douglas poza niepewnością, grozą ma w sobie także pewien urok. Autorka ukazała rodzicielskie umiejętności na zasadzie kontrastu, Kai chciał nauczyć dzieci dyscypliny, podczas gdy Damon wolałby, aby same doświadczały różnych rzeczy, aby mogły uczyć się na swoich błędach w ten właśnie sposób. Nowele, które są częścią serii, są zwykle wypełniaczami lub fajnymi historiami bez zbytniej fabuły, jednak nie dotyczy to „Fire Night”. Kiedy dostajemy dodatkowe informacje na temat każdego z jeźdźców, nie tylko dostrzegamy, jak silne są ich więzi z żonami, jak spełnione jest ich życie z własnymi rodzinami, ale jest też fabuła, która trzyma cię na krawędzi, pozostawiając nas kilka przebłysków tego, do czego zdolne są ich własne dzieci. „Fire Night” nie skupia się na gorących lub parnych scenach, bójkach czy budowaniu napięcia, ale na szczęściu, jakie odczuwa każda para, a także na pewnych nierozwiązanych emocjach, nad którymi trzeba popracować.



Komentarze

Popularne posty