Recenzja Courtney Walsh „Gdyby mnie zabrakło”

Znana aktorka Emily Ackerman całe życie kieruje się radami z listów, które matka pisała do niej przed śmiercią. Gdy zawodowa porażka sprowadza na nią falę krytyki, kobieta usuwa się do rodzinnego Nantucket, by zająć się remontem i sprzedażą odziedziczonego domu. Tam staje przed nieoczekiwanym wyzwaniem na rzecz miejscowej społeczności.
Hollis McGuire powraca na wyspę po wypadku kończącym karierę bejsbolisty. Czuje, że jego życie jest w rozsypce. Nadzieją jest pojawienie się w miejscowości dawnej przyjaciółki… dlatego jest gotowy zrobić, co może, by ją zatrzymać.
Kiedy wszyscy wokół wydają się kłamać, Emily będzie musiała wybrać pomiędzy chronieniem swojego serca a poczuciem, że ktoś jej potrzebuje.

 

Wydawnictwo: Dreams
Rok wydania:  2022
Format: Książka
Liczba stron: 493


Książka „Gdyby mnie zabrakło” jest moim pierwszym spotkaniem z Courtney Walsh, byłam, więc bardzo ciekawa tego, czy mi się spodoba. Historia, którą kryje ta estetyczna i romantyczna okładka opowiada o ludziach, którzy sporo przeszli w życiu. Nic nie poukładało się tak, jakby tego pragnęli. Los bywa przewrotny, chociaż może się wydawać, że nic się nie zmieni to jednak może nas zaskoczyć, kiedy się tego najmniej spodziewamy. Czasami powrót w rodzinne strony wcale może nie oznaczać porażki, ale właśnie to właściwe miejsce? Droga, którą podążamy w wielu przypadkach okazuje się istotna, nawet bardziej niż sam cel, który prędzej czy później musi zostać osiągnięty. Kwestia tego, czy uda się zapanować nad własnymi lękami, które potrafią podciąć nie jedne skrzydła. Jak to będzie w tym przypadku?

Główną bohaterką książki „Gdyby mnie zabrakło” autorstwa Courtney Walsh jest Emily Ackerman, kobieta po dwudziestu latach nieobecności wraca do rodzinnego miasteczka Nantucket. Jest to miejsce, które przynosi wiele bolesnych wspomnień, nie tylko tych dobrych. Emily poniosła zawodową porażkę i została dość mocno krytykowana, potrzebuje spokoju i chwili, kiedy będzie mogła wiele spraw poukładać i przepracować. Śmierć matki była dla niej trudna, a rady, które od niej dostawała były cenne.  Zajęła się, więc remontem rodzinnego domu i rozmyślaniem na temat jego sprzedaży. Los sprawił, że do Nantucket zawitał także Hollis McGuire, przyjaciel Emily. Mężczyzna miał wypadek, który zakończył jego karierę bejsbolisty, przyszedł czas na uregulowanie starych spraw, którymi miał zająć się już dawno temu, jak na przykład naprawa relacji z córką. Czy mu się to powiedzie? Jakie plany będzie miał w stosunku do Emily? Czy dla tej dwójki jest szansa na lepszy los? Czy Emily może zaufać dawnemu przyjacielowi?

„Gdyby mnie zabrakło” bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło, mogłoby się wydawać, że to jedna z wielu obyczajówek, które zagoszczą na nie jednej półce, ale tak nie jest. Courtney Walsh przedstawiła historię bohaterów w niezwykle delikatny sposób nie szczędząc czytelnikom wielu emocji. Potrafiła sprawić, że niczym zaczarowana subtelnością przewracałam kolejne strony, brnęłam dalej chcąc poznać, jak najwięcej szczegółów. To, że życie nie zawsze układa się tak, jak powinno nie oznacza to faktu, że nie ma szans na zmianę. Z każdej sytuacji, nawet tej paskudnej można wyciągnąć coś dobrego, odbić się od dna, albo zupełnie przewartościować. „Gdyby mnie zabrakło” jest książką, która ukazuje życiową mądrość, próby walki z własnymi obawami, strachem, który próbuje paraliżować i wpłynąć na każdą decyzję. Relacje rodzinne bywają skomplikowane, nie wszystkie są jawne, wiele tajemnic wychodzi dopiero po latach kładąc cień na przyszłość. „Gdyby mnie zabrakło" to także historia o tym, jak trudno jest obdarzyć kogoś zaufaniem.


Komentarze

Popularne posty