Recenzja Thomas Arnold „Strach Stary i nowy”
Po ucieczce pierwszych ludzi z Terenów Centralnych i opanowaniu tych
ziem przez olbrzymów, gigantów i niszczycieli, Archeon pozostawał przesiąknięty
strachem, śmiercią oraz pierwotnym złem powołanym do życia przez Stwórców. Ku
swej uciesze sprowadzali oni na świat kolejne monstra pustoszące lądy i oceany,
a ich jedynym celem była chęć niszczenia tego, co już istniało. Pożoga i
zagłada trwały setki lat, ale również i ta era, jak każda, miała swój początek
oraz koniec, zapisując się w legendach.
Krew wsiąkła głęboko w ziemię, która na powrót przyjęła brunatną barwę, a rozkładające się ciała dały początek nowemu życiu. Strach uleciał i rozproszył się w powietrzu niczym dym z przygaszonej pochodni. W tym wszystkim jedynie Śmierć pozostała niezmienna. Cierpliwie czekała na odważnych, którzy postanowili wrócić i ponownie określić się mianem Archeonów – pierwotnej nacji zamieszkującej niegdyś Tereny Centralne.
Krew wsiąkła głęboko w ziemię, która na powrót przyjęła brunatną barwę, a rozkładające się ciała dały początek nowemu życiu. Strach uleciał i rozproszył się w powietrzu niczym dym z przygaszonej pochodni. W tym wszystkim jedynie Śmierć pozostała niezmienna. Cierpliwie czekała na odważnych, którzy postanowili wrócić i ponownie określić się mianem Archeonów – pierwotnej nacji zamieszkującej niegdyś Tereny Centralne.
Cykl: Legendy Archeonu
TOM I
Thomasa Arnolda udało mi się poznać
osobiście przy okazji Targów Książki, które odbywały się w Katowicach wieść o
tym, że napisze książkę fantastyczną bardzo mnie ucieszyła. Byłam ciekawa
wizji, jaką przeleje na papier, z jakim światem przyjdzie mi się spotkać,
zamieszkać na wiele stron i wieczorów.
Zamknęłam drzwi i okna, wpełzłam pod koc i siorpiąc gorącą herbatę
wyruszyłam na spotkanie z Archeonami. Nic nie mogło mi przeszkodzić, w końcu miałam mapę, wiedziałam, jak tam
trafić. Czy mi się spodobało?
„Droga
do prawdy bywa kręta, ale gdyby zakręty wyprostować, wcale nie byłaby krótsza”.
Kim są Archeoni? Gdzie mieszkali?
Czym się zajmowali? Archeoni zamieszkiwali Tereny Centralne, po ich odejściu z
tych ziem, zostały one opanowane przez gigantów, niszczycieli, straszne stwory,
które rozkoszowały się w szerzeniu śmierci i przelewaniu krwi, która wsiąkała w
ziemię. Stwórcy zdawali bawić się wszystkim, do czego przyłożyli rękę.
Narodziło się zło i to najgorsze, dzikie, pierwotne, nieokiełznane, wydawało
się mnożyć wraz z kolejnymi istotami plądrującymi ziemie. Zniszczenie, jedynie to zdawało się sprawiać
radość Stwórcom, tworząc wyjątkowo krwawe legendy. To, co dla jednych jest
końcem, dla innych będzie początkiem czegoś zupełnie nowego. Otrzymujemy sporą
dawkę historii Archeonu, poznajemy jego władców, tak trafiamy na księcia
Aodhana, który szuka zemsty i musi się ukrywać, jego królestwo zostało
doszczętnie zniszczone.
„Od kiedy to puste chaty
cię przerażają? Nie wierzymy w ich duchy, a nasze jeszcze nie zdążyły się tu
osiedlić”.
Ludzie zapragnęli wrócić na tereny, które byli zmuszeni opuścić,
jednak nic, co dobre nie trwa długo. Bogowie, jakby tylko na to czekali,
planując, żeby przypadkiem zbyt mocno się tam nie rozgościli. Nadchodzi mrok przynoszący
na ziemię Archeonu zagładę. Powraca chaos wraz z pojawieniem się demonicznej
hordy, która sprowadziła ze sobą strach i śmierć. Jedynym ratunkiem jest zjednoczenie
wszystkich ludów Acheonu, historia lubi zataczać krąg, jednak tym razem
królestwa zamierzają walczyć, tylko czy im się to powiedzie? Siły pierwotnego
zła stają się potężniejsze, tym razem nie zamierzają się zatrzymać, ludzkość
upadnie, to wydaje się jedynie kwestią czasu. Czy im się to powiedzie? Czy dla
Archeonu jest jakaś nadzieja? O tym musicie przekonać się sami, nie będę Wam
zdradzała wszystkiego.
„Twarz człowieka jest
odzwierciedleniem jego wnętrza.
Dlatego niektórzy,
budząc się, zakładają maski.”
Wykreowany świat jest niezwykle rozbudowany, Tomas Arnold jak
już się za coś bierze, to idzie to z wielką pompą i pasją przekazywaną
czytelnikowi w każdym słowie. Myślę, że właśnie, dlatego książkę czyta się tak
lekko, jest wciągająca i uzależniająca.
Styl Thomasa jest bardzo przyjemny, dopracowany i dojrzały, czyta się go
pochłaniając z lubością. Wyobraźnia
autora jest bardzo silna i barwna, wręcz zaraźliwa, sięga od pierwszego
elementu stworzenia, poprzez mitologię do pierwszego pradawnego zła. Światło
nie może istnieć bez mroku, tak samo dobro nie zyska na wartości, jeśli nie
będzie miało demonicznego kontrastu. Atmosfera trzyma w napięciu do samego
końca, uważam, że to świetnie zapowiadający się cykl fantastyczny, który daje
autorowi szerokie pole do popisu, potencjał książki jest bardzo spory, niczym nieograniczony.
Bardzo podobały mi się dialogi, można wyczuć w nich hierarchię postaci między,
którymi się odbywają, nie są prowadzone na siłę, ani teatralne, są bardzo
naturalne. Jest odpowiednia pora na sprośności, na wulgaryzmy i na humor.
Przygotujcie się na krwawe opisy mordów, ciekawe postaci, które na pewno
bardziej rozwiną się w kolejnych częściach powieści.
Wydanie książki jest bardzo dopracowane, od klimatycznej okładki,
wewnątrz mapy Archeonu i linii rodu, do której zawsze można zajrzeć, gdyby się
nie było pewnym, albo nieco pogubiło na początku. Z całą pewnością „Legendy Archeonu”
staną się ozdobą nie jednej biblioteczki, nie tylko pod względem wizualnym, ale
także zachwycającej treści.
Mam dla Was ciekawą informację, otóż książka doczekała się także wersji elektronicznej, możece ją także czytać w abonamencie na Legimi.
Mam dla Was ciekawą informację, otóż książka doczekała się także wersji elektronicznej, możece ją także czytać w abonamencie na Legimi.
Komentarze
Prześlij komentarz