Wywiad z Thomasem Arnoldem
Thomasa
Arnolda udało mi się poznać osobiście przy okazji mojego pobytu na tegorocznych
Śląskich Targach Książki w Katowicach. Bardzo miło wspominam to spotkanie,
zwłaszcza, że odbyło się spontanicznie i przypadkowo, zaowocowało pewnego
rodzaju współpracą, która sprawia mi sporo radości. Przyznam, że wcześniej nie
miałam okazji zapoznać się z jego twórczością, zachęcona
ciepłymi słowami Anety, naszej wspólnej koleżanki, mam zamiar po nie sięgnąć.
Zdjęcie: https://thomasarnold.pl/
Witam Państwa :)
Na początku pisanie
było jedynie moim hobby, więc debiut spotkał się z uznaniem. Gdybym wtedy nagle
zrezygnował z pracy i rzucił wszystko dla pisania, myślę, że wyglądałoby to
znacznie inaczej. Pamiętam reakcję dziadka, który przeczytał drukowaną
dedykację. Nie wiedział, że napisałem książkę i zapytał, jak udało mi się
nakłonić autora, żeby umieścił w niej coś takiego ;) (Książka była wydana pod
pseudonimem, więc dziadek nie mógł wiedzieć, że Thomas Arnold to ja :)
Opowiedz, proszę,
jak to się stało, że napisałeś pierwszą książkę? Wiem, że odkrywasz, co
skłoniło cię do pisania, przelewania myśli na papier i dzielenia się tym z
innymi. W szkole zawsze byłeś umysłem ścisłym, a wydałeś już kilka książek, ja
natomiast zawsze należałam do świata humanistów, moja praca zawodowa wiąże się
z obliczaniem różnych rzeczy. Oczywiście nie wydałam żadnej książki, można
przyznać, że życie pisze zaskakujące scenariusze, a my jesteśmy aktorami,
którzy odgrywają rozrysowane role. Jak narodził się pomysł na jej fabułę?
"Anestezja" to
thriller medyczny dotyczący czarnego rynku handlu organami. W jego napisaniu
zdecydowanie pomogły mi studia, gdzie usłyszałem co nieco o transplantologii. I
tak to się zaczęło, jeśli chodzi o "Anestezję" będącą moją pierwszą wydaną
książką. Zaś pierwsza napisana powieść trafiła do przysłowiowej szuflady. W
przypadku każdej z nich kolosalne znaczenie odegrała wyobraźnia. Odnoszę
wrażenie, że najlepsze pomysły często przychodzą niespodziewanie. Trzeba je
tylko zapisać, aby nie umknęły.


Zdjęcia: https://thomasarnold.pl/
Dałeś się czytelnikom poznać, jako twórca książek kryminalnych, medycznych thrillerów, których akcja osadzona jest za granicą. Muszę przyznać, że podobają mi się medyczne thrillery, swego czasu czytałam powieści Robina Cooka, dlatego myślę, że chętnie sięgnę po „Horyzont umysłu”, który tak mocno zachwala mi Aneta. Powiedz, co się zmieniło, że zdecydowałeś się spróbować swoich sił w nieco innym wydaniu? Co sprawiło, że zapragnąłeś przenieść się do Archeonu, wykreować świat, stworzyć rody i ich drzewo genealogiczne?
Napisanie powieści fantasy, a dokładniej stworzenie
własnego uniwersum, było moim marzeniem, od kiedy zacząłem pisać. Archeon
powstawał od dawna, jednak dopiero w tym roku znalazłem czas, aby osadzić w nim
pierwszą historię. Lubuję się w światach Tolkiena i Martina. Napisanie czegoś
dziejącego się w znanych nam realiach jest stosunkowo proste. Osadzenie
powieści w wyimaginowanym świecie i zrobienie tego na dużą skalę, a przy okazji
tak, by nie zanudzić i nie zniechęcić Czytelnika, to dopiero sztuka, ale też i
doskonała zabawa. Będzie mi miło, jeśli fani gatunku (a może i nie tylko)
odnajdą się w tym uniwersum i Archeon stanie się ich drugim domem :)
„Legendy
Archeonu: Strach stary i nowy” to coś zupełnie innego, fantastyka
wielowymiarowa, stworzone przez Ciebie uniwersum zachęciło mnie do zgłoszenia
się do recenzji Twojej książki. Czy mógłbyś nam opowiedzieć, z czego Thomas
Arnold czerpie inspiracje?
Ten
świat jest w pewnym stopniu wzorowany na epoce naszego średniowiecza. Literacko
i klimatycznie najbliżej mu do „Gry o Tron”, czyli jest to obraz będący
mieszaniną krwi, miecza, spisków, knucia, przygody, wydarzeń oraz śmierci pod
każdą możliwą postacią.
Czy
wiesz już ile tomów chcesz poświęcić bohaterom „Legend Archeonu..”? Masz już
zaplanowane wydarzenia, które nam zaprezentujesz w przyszłości?
Prawdę
powiedziawszy, jeżeli Czytelnikom spodoba się uniwersum, to jest ono tak
zaprojektowane, że można je rozbudowywać w nieskończoność. Obecnie piszę drugą
część Legend – „Nocne Słońca”. Później będzie „Stalowa Burza”. Ten tom
prawdopodobnie zakończy „Legendy”, ale w planie są kolejne sagi, a ostatecznie
świat Archeonu ma się rozwijać dwuwymiarowo. Na tych samych mapach chciałbym
osadzić historie dziejące się kilka tysięcy lat później, czyli ostatecznie
będziemy zmierzać w kierunku powieści postapokaliptycznych.
Jakie
rasy fantastycznych istot najbardziej cię fascynują i dlaczego?
Nadmienię
tylko, że w Legendach z „innymi rasami” niż ludzkie mamy niewiele do czynienia,
gdyż w powieści stawiam na spory naturalizm, który będzie urozmaicony
zjawiskami niepojętymi, a nie odwrotnie. A nawiązując do innych autorów...
Zawsze lubiłem podejście do życia „Krasnoludów” Tolkiena. Pracowite, waleczne,
honorowe, nieprzerysowane stworzenia ze sporym poczuciem humoru.
Czy
pośród swoich książek masz ulubionego bohatera? Co jest dla Ciebie istotne przy
jego kreacji?
W
przypadku kryminału będzie to oczywiście detektyw David Ross. W fantasy –
królewski strażnik Hagan. Chciałbym, aby każdy z nich był po prostu szczery i
naturalny w swej roli. Mają się zachowywać jak na detektywa/strażnika
przystało. Poza tym, lubię wychodzić naprzeciw stereotypom, więc detektyw Ross
nie jest zapijaczonym rozwodnikiem z problemami, tylko inteligentnym
człowiekiem, twardo stąpającym po ziemi.
Jak
odnosisz się do czarnych bohaterów, czy wydają ci się fascynujący, ich
tworzenie i całokształt sprawiają ci trudność?
Ciekawe
pytanie, którego jeszcze nikt mi nigdy nie zadał, a w przypadku Legend ma ono
kluczowe znaczenie. Czasem mam wrażenie, że dziś autorzy fantasy, i nie tylko,
prześcigają się nadawaniu swym postaciom, zwłaszcza negatywnym, niemalże
boskich mocy. Ogólnie... im większa siła, wytrzymałość jednostki, im dłuższy
miecz czy dziwniejsza broń i im więcej kolców zatopionych w zbroi, tym lepiej.
Ja zaś podchodzę do „zła” w nieco inny sposób. W przypadku „Legend” oczywiście
ma ono swoje atrybuty, lecz przeważa nad „dobrem” zorganizowaniem,
liczebnością, działaniem przez zaskoczenie i zastraszenie. Jest to „zło”,
którego często nawet nie widać, a powoduje, że wsie pustoszeją, a ludzie wolą
spróbować przeprawy przez ośnieżone szczyty górskie, narażając się na śmierć,
niż czekać, aż nadejdzie „czerń” i ich pochłonie.
Czy
masz jakiś swój rytuał, bez którego trudno ci się pisze? Siadasz z kubkiem
kawy, potrzebujesz ciszy i spokoju, czy potrafisz się skupić w zróżnicowanych
warunkach?
Zdecydowanie
spokój i zdecydowanie kawa :) Mój „literacki dzień” się zaczyna, gdy żona
wychodzi do pracy, a kończy się zazwyczaj wraz z jej powrotem.
Zdjęcie: https://thomasarnold.pl/
Opowiedz
trochę o swoich planach na przyszłość, wiem, że wkrótce będziemy świętować
premierę Twojej nowej powieści „Legendy Archeonu: Strach stary i nowy”, masz
tremę? Lubisz spotkania z czytelnikami? Co najbardziej cenisz w pracy pisarza?
Oj
tak... Trema jest i to ogromna. Zupełnie „nowy” Czytelnik i inny klimat. Czas
pokaże, czy odnalazłem się w tym gatunku. Są już pewne przesłanki, że... Nie...
Nie będę zapeszał. :P Spotkania z Czytelnikami dodają skrzydeł. Każde ładuje
mnie bardzo pozytywną energią. To ogromnie motywujące i potrzebne pisarzowi,
który zazwyczaj kojarzony jest z odludkiem. A co cenię w swojej obecnej pracy?
Jestem raczej domatorem, więc nie muszę zbyt często wychodzić. :) Dzięki
pisaniu rozwijam samodyscyplinę. Potrafię się lepiej mobilizować do pewnych
rzeczy – muszę organizować dzień, co wcale mi nie przeszkadza. Żyję według
własnych założeń, a nie czyichś, i często mam kontakt z naprawdę
fajnymi/kulturalnymi/uśmiechniętymi ludźmi. Trafiłem też na przychylne moim
pomysłom wydawnictwo i pozytywnie zakręcone osoby, które je tworzą. A plany?
Pisać... Pisać... i pisać...
Czy
czujesz się człowiekiem spełnionym?
Zbyt
wiele celów przed sobą stawiam, żebym mógł siebie nazwać „człowiekiem
spełnionym” :)
Czy
ujrzymy Thomasa Arnolda jeszcze w tym kryminalnym zabarwieniu, czy obecnie
zamierzasz się skupić na fantastyce?
Thrillery
kryminalne i fantastykę będę rozwijał równolegle. Biorąc pod uwagę, że
„Mauzoleum” napisałem po pierwszej części „Legend”, teraz znowu przyszedł czas
na fantasy, a później pewnie thriller, kryminał... itd.
Jakie
masz marzenia? Czego mogę ci życzyć, za co trzymać kciuki, aby się spełniło?
Chciałbym
żyć, utrzymywać się z pisania książek. To mój obecny cel.
Czy
jest coś, co chcesz przekazać czytelnikom?
Dla
zainteresowanych „Legendami Archeonu: Strach stary i nowy” na stronie autora
zostały umieszczone materiały, które przybliżą nam wykreowany świat: Klik
Bardzo fajny i ciekawy artykuł. Życzę autorowi powodzenia i sukcesu!! Miałam w planie Efektora, ale już wiem że to będzie Anestezja
OdpowiedzUsuńDaj znać czy ci się podobała :)
UsuńSuper wywiad. Dobrze, że też poznałam autora więc nie jestem aż tak bardzo zazdrosna o tą rozmowę :) A jego fantastyczne dziecko będę czytała zaraz po świętach :)
OdpowiedzUsuńCieszę sieszę się, że obie mamy tą możliwość :) i możemy przeczytać "Achejron"
Usuń