Recenzja Christina Lauren „Piękny nieznajomy”
Uciekając od
niewiernego partnera i nieudanego związku, Sara Dillon przenosi się do Nowego
Jorku. Szuka zabawy bez zobowiązań. Spotkanie w klubie z intrygującym i
seksownym nieznajomym ma takie być. Sara chce odkryć niegrzeczną stronę swej
kobiecej natury, a poznany mężczyzna zgadza się być jej przewodnikiem w tej
podróży...Nie jest tajemnicą, że Max Stella lubi kobiety, chociaż jeszcze nie
trafił na taką, którą chciałby zatrzymać przy sobie na dłużej. Przystojny drań
z Wall Street ma na swym koncie wiele podbojów, lecz dopiero przy Sarze zaczyna
się zastanawiać, czy liczy się dla niego coś więcej.
Wydawnictwo:
Zysk i S-ka
Rok
wydania: 2015
Format:
Książka
Liczba
stron: 364
Bardzo
podoba mi się seria Beautiful Bastard, po połknięciu tomu pierwszego „Piękny
Drań” nadeszła kolej na drugi, który jeszcze teraz pachnie nowością. Otrzymałam
go od Wydawnictwa Zysk i S-ka, mimo, że minęło sporo czasu po premierze serii, mam
okazję opowiedzieć Wam, co o nim myślę.
Przede
wszystkim drugi tom cyklu opowiada o przyjaciółce Chloe Mills, Sarze Dillon,
która przeżywa trudne chwile. Miała
narzeczonego Andy’ego, dla którego tak naprawdę
nigdy się nie liczyła, była zakochana po samiutkie uszy. Widziała w sobie dobrą
żonę, partnerkę, wszystko jednak dobiegło końca. Miłość odebrała jej wzrok, a
na jaw wyszły romanse mężczyzny, Sarah zamknęła serce na cieplejsze uczucie,
którym mogła obdarzyć w przyszłości zasługującego na nią mężczyznę. Podjęła
odważną decyzję i wyruszyła w podróż do Nowego Jorku, gdzie pragnie ułożyć
sobie życie. Pragnie robić, na co ma ochotę, nie przejmować się opinią innych,
co sprawia, że nawiązuje niezwykle interesującą znajomość. Max Stella uważany
za playboya, słynie z licznych podbojów i tego, że nie trzeba go zbytnio zachęcać
do zabawy, gdzie zobowiązania nie mają miejsca.
„Nadszedł
czas, żeby stanąć na nogi i przestać przepraszać za to, że biorę to, czego chcę.”
Nowe życie miało być proste i oczywiste,
dzika impreza w klubie z Chloe, jasne i agresywne światła Nowego Yorku,
jednorazowa przygoda z niesamowicie atrakcyjnym nieznajomym. Co więc poszło nie
tak? Wszystko. Max się nie poddaje, nie, kiedy spełnienie ukrytych pragnień
znajduje się na wyciągnięcie ręki. Wszystko nagle przestaje być dla niego tylko
seksem, a to, co ofiarowuje mu Sara staje się namiastką uczucia, którego
łaknie. W „Pięknym nieznajomym” to właśnie on angażuje się o wiele mocniej,
może i w początkowej fazie nie zdobywa naszej sympatii, wszystko się zmienia z rozwojem
wydarzeń. Kreację pana Stelli nie można pominąć, czy okroić ją z atrakcyjności,
inteligencji i klasy. Dostrzegamy jego przemianę i niezwykłą pewność, że to
właśnie ta kobieta i żadna inna.
„Kobiety nie zawsze chcą być traktowane jak delikatne, rzadkie lub drogocenne istoty. Chcemy być pożądane. Chcemy seksu tak samo ostrego, jak wy.”
Sara i Max zawierają ze sobą niegrzeczny i
pikantny układ, którego mężczyzna zdaje się trzymać mocniej niż kobieta, która
wykorzystuje playboya do poznania siebie. Nowej Sary, nowych pragnień i
kobiecości, która w niej drzemała uśpiona przy Andym. Jak to bywa w literaturze romantycznej zabarwionej
erotyzmem sceny zbliżeń tej dwójki pojawiają się bardzo często, ich pożądanie
nie jest w stanie ukrywać się pod skórą i maską obojętności. Dzięki grze, jaką
prowadzą spotykają się regularnie, dając upust swoim pragnieniom, Sara odkrywa
jak bardzo pociąga ją seks w miejscach publicznych, kiedy jest jednocześnie
modelką zdjęć, które wykonuje jej Max.
„Jeśli kobieta
chce, by mężczyzna wciąż o niej myślał, powinna mu się oddawać tylko raz w
tygodniu. Murowane zaburzenia koncentracji.”
Akcja drugiego tomu jest ciekawsza, autorki
nie powielają schematów dodają coś nowego, bardziej autentycznego. Ciekawią
coraz to nowszymi pomysłami wplatając w to ciekawe rysy psychologiczne
bohaterów. Bardzo polubiłam Maxa,
chociaż na początku nie wydawał się mężczyzną, który jest gotowy oddać serce
kobiecie z taką łatwością. Spotkał tą, która sprawiła, że zaczął żyć na nowo. Pieniądze,
wielkie oszklone drapacze chmur, piękne i eleganckie domy nie znaczyły nic,
kiedy pustka, brak kogoś bliskiego wszystko zaburzała.
„Cholernie łatwo
mi przyszło zakochać się w tobie na zabój. A czy nie tak powinno to
wyglądać? To, że przez ostatnie lata nikt nie złamał mi serca, nie
oznacza, że nie można go złamać.”
Miłym aspektem jest informacja o tym, że
związek Chloe Mills i Ryana Bennetta rozkwita, para zdążyła się dotrzeć zamierzając
stanąć na ślubnym kobiercu. Kibicują Sarze i Maxowi widząc w nich idealnie
dobraną parę, mimo wszystko czuwają nad skrzywdzoną kobietą, aby czasem Stella
jej nie zranił.
Bohaterowie drugoplanowi są charyzmatyczni
i wyraziści, na uwagę zasługuje asystent Sary Dilon- George, przyjaciel i współpracownik Maxa- William
Sunmer, który będzie także bohaterem trzeciego tomu „Piękny gracz”.
„Co właściwie
znaczy „kocham cię”? Dziwne, jak różnie mogą brzmieć te dwa słowa. Chodzi mi o
to, że już to kiedyś mówiłam, ale nigdy dotąd nie wydawały się tak… wielkie,
wiesz?”
Nie jestem
w stanie odpowiedzieć, którą parę lubię bardziej, bowiem zarówno razem, jako
przyjaciele, jak i osobno bohaterowie pojedynczych tomów sprawiają, że
dopełniają całości. To kolejny aspekt, który w serii tych dwóch autorek mi się podoba.
Ludzie poznają się, łączą w pary, idą dalej, bądź dryfują samotnie, jednak mogą
na siebie liczyć.
Sięgając po
literaturę tego typu nie szukamy porywającej fabuły rodem filmu akcji, a
czegoś, co sprawi, że spędzimy w miły sposób popołudnie dobrze się bawiąc, kibicując
bohaterom, dryfując w niepewności, czy dwójka tak zranionych dusz, pełnych obaw
otworzy się na drugiego człowieka. Czy uzmysłowią sobie, że o miłość warto
walczyć? Czy Sara przełamie się po zadanych jej krzywdach? Tego Wam nie
zdradzę, powiem jedynie, że będziecie zaczytywały się rumieńcami na twarzy
oczekując finału tej historii po to, aby sięgnąć po kolejny tom.
Myślę, że kiedyś zajrzę. Świetne zdjęcia robisz.
OdpowiedzUsuńDziękuję, bardzo się ciesze, że ci się podobają. :)
Usuń