Recenzja Vanessa Le „Rzeźbiarka krwi”
Porywający systemem magii medycznej.
Bujny świat fantasy inspirowany Wietnamem.
Czytanie tej książki jest jak oglądanie serialu medycznego.
Osiemnastoletnia Nhika jest sierotą, utrzymującą się ze sprzedaży
homeopatycznych mikstur w przechodzącym industrialną rewolucję mieście Theumas.
Ma też wyjątkową umiejętność – potrafi wnikać w ciała innych ludzi i wpływać
na ich anatomię. Od dziecka uczono ją, jak uśmierzać ból i leczyć rany, jednak
umie także niszczyć organy wewnętrzne. Dlatego na takich jak Nhika, nazywanych
rzeźbiarzami krwi, trwa nieustanne polowanie.
Jej zdolności wzbudzają przerażenie, ale również mogą okazać się cenne. Nhika
zostaje zaangażowana, by rozwiązać sprawę zabójstwa potentata theumańskiego
przemysłu. Swych umiejętności ma użyć do uleczenia jedynego świadka tamtego
zdarzenia, stojącego na progu życia i śmierci.
Wydawnictwo: Uroboros
Rok wydania: 2024
Format: Książka
Liczba stron: 384
Cykl:
The Last Bloodcarver
Tom
I
„Rzeźbiarka
krwi” to niesamowita książka, która namieszała mi w głowie. Vanessa Le
stworzyła coś świeżego, innego i nieoczywistego. Takie debiuty to ja uwielbiam!
Budowa świata przedstawionego była nieskazitelna, system magiczny tak
wyjątkowy i dobrze rozwinięty, że nie potrafiłam myśleć o niczym innym. Książka z pewnością skłaniała się ku
mrocznym aspektom, niż inne, co naprawdę, naprawdę doceniłam. Przygotujcie się
na intrygi, morderstwa, klasy i podziały kulturowe, system magii medycznej,
który był zarówno ezoteryczny, jak i ludzki, energiczną grupę bohaterów, której
kibicowałam z całego serca.
Główną
bohaterką książki autorstwa Vanessy Le pod tytułem „Rzeźbiarka krwi” jest
młodziutka Nhika, sierota, która jest zmuszona utrzymywać się ze sprzedaży
homeopatycznych mikstur w Theumas. W świecie rozkwitającej technologii kiedyś
istniała wyspa ludzi, którzy potrafili leczyć dotykiem. Dziewczyna potrafi
wnikać w ciała innych ludzi i wpływać na ich anatomię. Była uczona jak leczyć
rany, walczyć z bólem, czy zabić poprzez niszczenie organów. Osoby z takim
darem zyskały nazwę rzeźbiarza krwi. Taki dar potrafił pomóc, ale także
zaszkodzić, bano się go, a na ludzi, którzy nim władają urządzano nagonkę. Nhika
została przyłapana na używaniu swoich zdolności, schwytana i sprzedana
arystokratycznej rodzinie. Jej zadaniem jest uzdrowienie przebywającego na
granicy życia i śmierci człowieka, jedynego świadka morderstwa potentata
theumańskiego przemysłu. Czy jej się to powiedzie? Co przygotowała dla niej
autorka?
„Rzeźbiarka
krwi” to niesamowita opowieść, która wręcz przyspawała mnie do fotela nie dając
powrócić do rzeczywistości. Z resztą, kto by tego chciał? Nie, kiedy mogłam
pobyć z niesamowitą Nhiką, kobietą, która musiała sobie radzić w tak
niebezpiecznym świecie. Wybory, których
dokonywała, w pewnym stopniu były rozsądne dla kogoś, kto dorastał będąc w mniejszości
znajdującej się w niebezpieczeństwie.
Jej rodzina szukała schronienia, gdy ich ojczyzna została spustoszona.
Nikha czuje się inna, samotna i winna, że nie jest w stanie uratować swojej
matki i sprostać swojemu dziedzictwu. Potrafiłam ją zrozumieć, życie jej nie
oszczędzało, ludzie zawsze boją się tego, co nieznane i inne. „Rzeźbiarka krwi”
ukazała nam jak to jest zanurzyć się w wietnamskiej kulturze, władać sztuką,
która potrafi zaszkodzić lub pomóc. Czasami
zastanawiałam się, czy leczenie innych w takiej rzeczywistości było bardziej
potrzebne niż niszczenie tych, którzy
chcą zrobić krzywdę. Dzięki tempu i niemożliwym do odłożenia zwrotom akcji,
niezwykła proza Vanessy Le niemal gwarantuje, zapieranie tchu w piersiach pozostawiając
kilka emocjonalnych blizn. Styl, którym posługuje się autorka jest wyjątkowy, opisy były piękne, fabuła idealnie
rozplanowana.
W s p ó ł p r a c a r e k l a m o w a
Komentarze
Prześlij komentarz