Recenzja Sarah J. Maas „Dom ziemi i krwi. Część 2”
Bryce Quinlan jest dziewczyną, która w połowie
jest człowiekiem, a w połowie Fae. W świecie pełnym magii, niebezpieczeństw i
ognistych romansów poszukuje zemsty! Bryce Quinlan kocha swoje życie. W dzień
pracuje dla handlarza antyków, sprzedając nie do końca legalne magiczne
artefakty, a nocą imprezuje razem z przyjaciółmi, delektując się każdą
przyjemnością jaką Lunathion – znane również jako Crescent City – ma do
zaoferowania. Ale gdy bezwzględne morderstwo wstrząsa miastem, wszystko zaczyna
się rozpadać – również świat Bryce.
Wydawnictwo: Uroboros
Rok wydania: 2020
Format: Książka
Liczba stron: 621
Cykl: Księżycowe
Miasto
Tom 1.2
Egzemplarz recenzencki
Nie tak dawno temu
opowiadałam Wam o kolejnej powieści Sarah J. Maas, która ukazała się u nas w
dwóch częściach ze względu na to, że polskie tłumaczenie powieści wychodzi
bardzo obszernie, jak w przypadku
wszystkich powieści autorki. Wydawnictwo postanowiło podzielić pierwszy tom
cyklu Księżycowe Miasto na dwie części. Pierwsza część powieści za mną,
przyszła pora opowiedzieć Wam nieco o drugiej . „Dom ziemi i krwi. Część 2” znalazła
się w mych dłoniach natychmiastowo po przeczytaniu pierwszej, nieco ubolewały
nad tym inne powieści, które musze zrecenzować, jednak nie mogłam się
powstrzymać. Ciekawość wprost mnie zżerała od środka. Chciałam wiedzieć, co
było dalej, jak autorka rozegrała pewne kwestie. Jak całościowo wypada „Dom ziemi i krwi. Część 2”?
Wydarzenia,
które miały miejsce coraz bardziej komplikują wszystko, czego dotyka Bryce.
Dziewczyna usilnie poszukuje mordercy, całe szczęście nie musi robić tego sama,
jest z nią Hunt Athalar. Problem w tym, że nie potrafią znaleźć odpowiedzi a
nurtujące ich pytania. Zazwyczaj tak bywa, że w trakcie śledztwa wychodzą coraz
to nowe ślady, motywy, co powoduje, że pytań otrzymujemy coraz więcej niż na
początku zakładaliśmy. Bohaterowie są nieugięci, ich relacje się zacieśniają i
budują wraz z kolejnymi wydarzeniami. Jak to mawiają po nitce do kłębka, a
kiedy dochodzi do kulminacji i finału muszę Wam powiedzieć, że będziecie
zaskoczeni.
Obie
części „Domu ziemi i krwi” są osadzone w nieco bardziej współczesnych czasach,
bohaterowie korzystają z wszelkich znanych nam dobrze dobrodziejstw techniki,
co jest ciekawym rozwiązaniem porównując poprzednie dzieła autorki. W świecie
fae nawet elektronika ma dla siebie miejsce, w Księżycowym Mieście nie tylko
technologia barwnie towarzyszy bohaterom. Autorka rozbudowała świat
wprowadzając w niego wiele ciekawych postaci i ras.
„Dom
ziemi i krwi. Część 2” to przede wszystkim akcja i jej nagły zwrot w
chwilach, które już nam się wydają, że zostały opanowane, rozgryzione i
przewidziane. Bez zwątpienia mogę powiedzieć, że ta część jest jeszcze lepsza
od pierwszej. Autorka potrafi igrać z
czytelnikiem, zwodzić go z uśmiechem na twarzy. Widać było, że fabuła jest skrupulatnie
dopracowana, punkt po punkcie i posuwana na przód ku uciesze czytelników.
Bohaterowie
są doświadczeni przez los, podczas czytania całej powieści da się zauważyć zmianę
w głównej bohaterce, która tak naprawdę nie jest lekkoduchem. Jest młodą, pełną
pasji kobietą, która stara się rozwiązać ciężką i osobistą sprawę.
„Dom
ziemi i krwi. Część 2” to powieść obowiązkowa dla wszystkich fanów
autorki, a jestem przekonana, że nie trzeba ich dodatkowo zachęcać, aby po nią
sięgnęli.
Komentarze
Prześlij komentarz