[PATRONAT] Recenzja Erin A. Craig „Dom soli i łez”


W nadmorskim pałacu mieszka dwanaście sióstr. Nie jest tajemnicą, że wszystkie są
przeklęte…
Kiedyś królewskie sale pałacu tętniły odgłosami przyjęć i gwarem rozmów. W całym
budynku niósł się echem śmiech dwunastu pięknych sióstr, które nie wiedziały,
co to ból i rozpacz. Teraz w pustych pokojach gości jedynie samotność, a ściany zamiast
muzyki słyszą płacz. Z królewskiego domu uleciało wszelkie życie, a całą magię
i piękno spowił mrok…
Mimo żałoby w całym królestwie żyjące siostry wymykają się nocami z domu, aby
tańczyć na tajemniczych balach. Annaleigh nie wie, czy powstrzymać bunt sióstr czy dać się ponieść własnym pragnieniom… Co, jeśli partnerem w tańcu okaże się zło? Czy dziewczyna złamie klątwę, czy to klątwa złamie ją?
Wspaniała, przerażająca opowieść inspirowana klasyczną baśnią braci Grimm, pełna
mroku i cudowności nie z tego świata. Poznaj nadmorski świat soli i łez i przekonaj
się, czy dobro zawsze musi wygrywać ze złem.
Na podstawie tej książki powstanie serial wyprodukowany przez twórców Upiornych
opowieści po zmroku.

Wydawnictwo: Feeria Young
Rok wydania:  2020
Format: Książka
Liczba stron: 432




Tym razem mam dla Was coś ciekawego, ale z gatunku fantastyki. Książka o niezwykle ciekawej i ładnej okładce i równie interesującym opisie. Ostatnio zaczytywałam się raczej książkami obyczajowymi, romansami i erotykami, czekałam na coś ciekawego, porywającego, co sprawi, że mój świat zadrży, chociaż odrobinkę. Magia i baśniowy klimat wylewał się z każdej strony tej powieści. Autorka zabiera nas do pałacu znajdującego się nad samym morzem. Czujecie ten klimat? Wiatr we włosach, zapach morza, aż się zaczęło Myślec o wakacjach.  Autorka swoją książkę napisała inspirując się jedną z baśni Braci Grimm, musze przyznać, że te baśnie towarzyszyły mi w czasach mojej młodości. Mama często mi je czytała i mam do nich pewnego rodzaju sentyment.
Chociaż „Dom soli i łez” na pierwszy rzut oka może się wydawać powieścią odrobinę niepozorną, ma w sobie znaczenie więcej mroku i magii niż można by było przypuszczać. Czy mieliście tak, że w życiu zdarzyło się Wam pomyśleć, że jesteście przeklęci? Ciągły pech, pasmo jakiś większych porażek, które niebezpiecznie się rozrastały? Słabszy okres, który nieco dłużej się przeciąga niż powinien? Mimo wszystko mamy jakieś przeświadczenie, że to się w końcu zmieni, a spośród ciemnych i burzowych chmur wyjrzy do nas słońce. W przypadku powieści, którą Wam przedstawiam nic nie jest ani pewne, ani w jakiś sposób normalne. Trudno jest także uznać, że tak właśnie miało być, a jednak istniała szansa, że wszystko może się zmienić.


W pewnym nadmorskim królestwie trwa żałoba, może nie byłoby w tym nic dziwnego, ale trwa ona od wielu lat. Śmierć królowej nie tylko wpłynęła na króla, ale także na dwanaście córek, które posiadali. Zła passa jednak nie opuszczała królewskiej rodziny, bowiem wraz z upływem kolejnych lat umierały kolejne cztery królewny. Czy to zrządzenie losu, a może coś zupełnie innego? Klątwa? Zły czar? Wszyscy uważali po cichutku, że księżniczki zostały przeklęte. Trudno się dziwić, zwłaszcza, że sytuacja nie wyglądała normalnie. Czy król naraził się komuś? A może królowa zrobiła coś czego nie powinna? Może to właśnie jej córki próbowały  zataić jakąś tajemnicę? Królestwo miało pozostać w żałobie kolejny rok, jednak druga żona króla o imieniu Morella ma powody do radości. Zaszła w ciążę i chce radować się tym faktem, jak i tym, że ofiaruje królowi pierwszego syna.
Takie informacje z pewnością  sprawiają, że ludzie się radują. Wieczna kraina smutku na powrót przypomina sobie, że życie składa się z czegoś więcej, aniżeli żałoby i bólu. Z radością  następują zmiany. Wszystkie okna zostają odsłonięte, czarne ubrania sponiewierane i spalone, nawet lustra ponownie zostały ukazane światu. Jedni się radują, nie powinno się jednak zapominać, że taka kolej rzeczy nie wszystkim będzie odpowiadała.
Kiedyś pałac tętnił życiem, słychać w nim było śmiech, dźwięki muzyki z balowych sal, a także rozmów i szczęścia, które towarzyszyło nie tylko jego mieszkańcom. Ludzie nie znali wtedy smaku bólu, cierpienia i rozpaczy, później nadeszły chwile samotności, a z każdego kąta słychać było płacz. Mrok i smutek nie mógł trwać wiecznie, próba powrotu do normalności nie podoba się jednak wszystkim królewnom.




Annaleigh jest przeciwna porzuceniu żałoby, nie czuje się z tym dobrze, nie pogodziła się ze śmiercią siostry. Sytuacja jest dla niej trudna, tym bardziej, że królewna podejrzewa, że to nie był wypadek. Wewnątrz siebie czuje, że nie powinna tak zostawić tej sprawy, zaczęła więc dyskretnie prowadzić swoje własne śledztwo. Reszta sióstr postanowiła poddać się beztroskiej zabawie i świętować wszystkie inne ku temu dobre okazje. Nie wszystko jednak jest takie, jak się wydaje. Ludzie w dalszym ciągu uważają, że księżniczki są przeklęte, więc unikając z nimi kontaktu. Nikt nie chce z nimi tańczyć, rozmawiać, śmiać się, czy przebywać w bliskiej obecności. Czy życie sióstr jest zagrożone? Czy księżniczki będą tylko się temu wszystkiemu grzecznie przyglądać, a może czas na zmiany? Królewny zdecydowały wymykać się z domu nocami i oddawać tanecznym uciechom na dziwnych blach zapominając o całym świecie. Czy uda im się dowiedzieć prawdy, a może wbrew wszystkiemu przestaną przejmować się tym co nadchodzi? Czy klątwa istnieje?
„Dom soli i łez” jest debiutem autorki Erin A. Craig, kiedy się o tym dowiedziałam muszę przyznać, że byłam szczerze zaskoczona.  Została napisana bardzo lekkim językiem, przyjemnym, który bardzo łatwo omamia czytelnicza uwagę, zupełnie jakby została na niego rzucona jakaś klątwa, która powoduje to, że nie można się oderwać od lektury. Czy była straszna i mroczna? I tak i nie, nie powiedziałabym, że powinniście oczekiwać horroru, czy mocnej opowieści, pewnie te wszystkie wydarzenia dla księżniczek były straszne. Utożsamiając się z nimi faktycznie możemy poczuć te emocje. Klimat powieści jest nieco mroczny, szczególnie było to odczuwalne w dalszej części książki.
„Dom soli i łez” to dobra młodzieżówka,  niezwykle magiczna, która sprawiła, że nie mogłam się od niej oderwać. Czułam ogromną przyjemność spotkając się z bohaterami i nieco przeżywałam jej zakończenie. Wyczułam w nim jednak nadzieję na lepszą przyszłość, mam nadzieję, że będziecie mieli takie same odczucia, jak ja. Historia trzyma w napięciu do ostatnich stron, a kiedy w końcu do nich dobrnęłam było mi smutno, że to pożegnanie z bohaterami.





Komentarze

Popularne posty