[PATRONAT] Rozdział Drugi Sarah Brianne "Nero"
Rozdział
drugi
Blond-Dupa Numer Jeden
Elle i Chloe
naprawdę obawiały się o swoje życie, a kiedy dzwonek zadzwonił po raz kolejny, zwiastując
koniec hiszpańskiego, już wiedziały, że to koniec.
Następną lekcję miały osobno. Elle szła na plastykę, którą Chloe miała z
kolei w pierwszej klasie i dlatego teraz na nią nie chodziła. Więc Chloe w tym
czasie miała lekcje z zasad zdrowego trybu życia. Te zajęcia Elle miała
wcześniej. Kiedy dokonywały tych wyborów na początku liceum, nie wiedziały, że
ich życie tak się zmieni. W przeciwnym razie, na pewno inaczej ułożyłyby swoje
plany lekcji.
Elle wiedziała, że teraz w pierwszej kolejności musi odprowadzić Chloe.
Niestety oznaczało to dwukrotne pokonywanie korytarza w pojedynkę. Świetnie.
Elle niechętnie wyszła na korytarz z Chloe depczącą jej po piętach. Ruszyła
z maksymalną prędkością, na jaką mogła sobie pozwolić bez zwracania na siebie i
Chloe uwagi pozostałych uczniów. Na szczęście lekcje Chloe odbywały się w
pobliżu sali od hiszpańskiego. Elle poczuła ulgę, kiedy bez problemu udało jej
się odprowadzić przyjaciółkę.
– Po dzwonku poczekaj na mnie przy ławce. Wrócę, żeby cię stamtąd zabrać.
Obiecuję, że będę pierwszą osobą na korytarzu.
Chloe przygryzła wargę.
– Ee, okej, nie ruszę się z miejsca.
– Dobrze, niedługo się widzimy. – Elle miała nadzieję, że zabrzmiała pewnie.
– Uważaj na siebie, Elle – powiedziała Chloe swoim szczerym, miłym głosem.
Na jego dźwięk Elle niechętnie się odwróciła i ruszyła w stronę swojej klasy.
Teraz musiała martwić się także o to, żeby bezpiecznie dotrzeć na swoją lekcję,
ponieważ Cassandra z pewnością się na nią gdzieś czaiła.
Elle przebierała szybko nogami, idąc najszybciej, jak się dało w tych
warunkach.
Zajęła miejsce. Zazwyczaj siadała z tyłu sali, ale zawsze musiała być
blisko drzwi. Cieszyła się, że ze wszystkich lekcji akurat plastyki nie miała
razem z Chloe. To rozwiązywało poważny problem. Na plastyce nie trzeba było
pracować w grupach. Z tego, co Elle wiedziała od Chloe, na lekcje z zasad
zdrowego trybu życia chodziło mało osób i też nigdy nie byli łączeni w zespoły.
„Grupy” to była najgorsza rzecz, jaka mogła się przytrafić dziewczynie,
znajdującej się na końcu łańcucha pokarmowego.
Elle osunęła się na krzesło w chwili, kiedy do sali wkroczyły Blond-Dupy Cassandry. Oczy, cholera, wiście.
Zajęły miejsce na drugim końcu klasy i obrzuciły Elle pogardliwym
spojrzeniem. Już po mnie.
Szepnęły coś do siebie i jedna z nich podniosła telefon, i coś w nim
napisała. Nie, jednak dopiero teraz jest po mnie.
Elle wiedziała, że napisały do Cassandry, żeby jej powiedzieć, gdzie ją
znaleźć. Pomyślała, że powinna zawiadomić Chloe o swojej nadchodzącej śmierci,
ale wtedy Chloe by się zmartwiła i po dzwonku odeszłaby od ławki. Przynajmniej,
jeśli Cassandra przyszłaby po Elle, to Chloe siedziałaby bezpiecznie w sali i zanim
postanowiłaby wyjść, szkoła byłaby już prawie pusta.
Tuż przed dzwonkiem wszedł Nero i usiadł przy stole z Blond-Dupami Cassandry i kilkoma sportowcami. Wszystkich
tych ludzi obchodził tylko ich status. Był dla nich wszystkim. Gdyby Elle
dostawała dolara za każdym razem, kiedy słyszała słowo status, to dziesięciokrotnie mogłaby spłacić czesne w tej szkole.
Elle rozejrzała się po sali. Jako jedyna siedziała sama, w zupełności
świadoma tego, jaka była jej pozycja w Legacy Prep. Nawet kujony wiedziały, że
nie mogą rozmawiać z Elle. Nie śmiały na nią spojrzeć. Jednak Elle ich nie
winiła. Rządzi tu prawo dżungli.
Jak tylko zaczęła się lekcja, nauczyciel przydzielił im pierwszy projekt.
Zadanie było łatwe – uczniowie musieli zrobić plakat, który najlepiej opisywał ich
osobowość. Mogli użyć każdego materiału, jakiego chcieli.
Elle skupiła wzrok na białym arkuszu brystolu,
zastanawiając się, kim dokładnie była. Cóż, ona
wiedziała, kim jest, ale otaczające ją mury szkoły utrudniały jej bycie sobą.
Nie, tak właściwie, w tym miejscu nie
mogła być sobą.
Miała włosy w kolorze truskawkowego blondu, sięgające góry jej piersi
oraz duże niebieskie oczy. Jej karnacja była nieco ciemna, więc kontrastowała z
kolorem jej włosów i oczu. Podobało jej się to, że była inna i miała w sobie
coś ciekawego, w przeciwieństwie do pozostałych ludzi z tej szkoły, którzy jak
się wydawało, chcieli za wszelką cenę wyglądać tak samo. W przeciwieństwie do
pozostałych dziewczyn w swoim wieku, wyglądała jej zdaniem raczej na młodszą, chociaż
mogło być tak dlatego, że się nie malowała i nie nosiła drogich ubrań. Ale może
tak jej się tylko wydawało. Mimo wszystko wygląd nie definiował tego, kim była.
Otworzyła torbę i wyjęła z niej kartkę papieru. Planowała najpierw naszkicować
plakat, zanim przygotuje coś, co odda nauczycielce.
Po kilku próbach, Elle zaczęła mieć trudności z koncentracją. Głośny
śmiech blondyn brzmiał jak okrzyki godowe. Jednak to nic dziwnego, w końcu siedziały
w otoczeniu najseksowniejszych sportowców w szkole, nie mówiąc o samym królu
Legacy Prep.
Elle spojrzała na zegar. Do końca lekcji pozostało niewiele czasu. Pogrążyła
się w myślach.
Czekała ją śmierć z rąk Cassandry. Nie będzie mogła chronić Chloe. Poza
tym dzisiaj w nocy miała zamykać restaurację, a do tego musiała znaleźć czas,
żeby napisać esej na pięćset słów dla pana Evansa na temat tego, kogo
najbardziej kochała. Ta, jeśli w ogóle
przeżyję do tego czasu.
Ktoś klepnął Elle w plecy, wyrywając ją z zamyślenia.
– Mam nadzieję, że uda ci się dotrzeć do dziwoląga na czas. Szkoda by
było, gdyby wydarzyło się coś złego. – To była Blond-Dupa
Numer Jeden, ta, która była najbliżej z Cassandrą.
Elle usłyszała dźwięk wyciskanej na nią farby. Nie, tylko nie mój duży, wygodny, biały sweter!
Cała klasa wybuchnęła śmiechem, widząc jej udrękę. Właśnie to bolało Elle
najbardziej – nikt nigdy nie przychodził jej na ratunek, była zwykłym pośmiewiskiem
tej szkoły.
– Później mi podziękujesz, kelnerko. Wiem, że potrzebowałaś wymówki, żeby
odwiedzić lumpeks.
Elle uznała, że zniosła już dzisiaj wystarczająco dużo. Cieszyła się, że
przynajmniej nie było przy niej Chloe, więc jej przyjaciółka nie będzie
cierpiała za to, co Elle zamierzała zrobić. Jeżeli ma dzisiaj umrzeć, to
przynajmniej nie zrobi tego bez walki.
Drrryń.
Chloe. Elle chwyciła torbę i z
prędkością błyskawicy wybiegła z sali, od razu zapominając o swoich planach odwetu.
Chloe jej potrzebowała.
I właśnie wtedy coś sobie uświadomiła. ‘Mam nadzieję, że uda ci się dotrzeć do dziwoląga na czas’. W końcu
zrozumiała – można ją było zranić tylko poprzez zranienie Chloe.
O cholera! Zaraz będę, Chloe.
Poczekaj na mnie! Elle biegła szybko korytarzem. Nie truchtała ani nie szła
szybkim krokiem. biegła.
Kiedy wparowała do sali, w której miała czekać na nią Chloe, gwałtownie
się zatrzymała. Nie mogła uwierzyć własnym oczom. Jej serce zamarło.
– Chloe, wszystko w porządku?
Komentarze
Prześlij komentarz