Recenzja Nana Foss „Spektrum.Geminidy”
"Geminidy" to
druga część serii SPEKTRUM, w której poznajemy dalsze losy szóstki bohaterów
prześladowanych przez tajemnicze moce i próbujących rozwiązać zagadkę śmierci
jednego z bohaterów oraz wyzwań, jakie stawiają przed nimi podróże w czasie, do
których należy niespodziewana miłość.
Rok
wydania: 2018
Format:
Książka
Liczba
stron: 656
Cykl
Spektrum
TOM
II
W niewielu przypadkach okazuje się,
ze drugi tom cyklu dorównuje, a nawet przewyższa pierwowzór! Kiedy przeczytałam
„Spektrum Leonidy” nie mogłam nie sięgnąć po ich drugi tom, a za razem
kontynuacje niezwykłego cyklu pełnego fantastyki i elementów science fiction. Tym
razem nie zdradzę Wam zbyt wiele z fabuły, opowiem bardziej o swoich
odczuciach, aby nadto nie spolerować.
Nanna Foss napisała znakomitą
powieść, która mi się podobała, dobrze się bawiłam czytając pierwszą część „Spektrum”,
ale ta naprawdę wkradła się pod moją skórę. Myślę, że na długo pozostanie w mej
pamięci, a wszystko za sprawą narracji, jakże ognistej i charyzmatycznej
bohaterki, mowa tutaj o Pi. Jest wyjątkowa i ma tak wiele dobrych cech, które
wniosła do całej historii. Jest oczywiste, że ma z czym walczyć, każdy ma bagaż
doświadczeń, z którego nie jest dumny, ale naprawdę stara się wszystko
załatwić, nawet jeśli nie zawsze się to udaje. Staje naprzeciwko problemom, nie
ucieka jest gotowa, aby się z nimi zmierzyć. W chwilach, kiedy Emilia była
spokojna, cicha i zamyślona, Pi była jej przeciwieństwem, energiczna i niezwykle
temperamentna.
Nie przypuszczałam, że narratorka
zostanie zmieniona, ale muszę przyznać, że Pi wcale nie rozczarowuje i z ogromna
przyjemnością spoglądałam na przebieg zdarzeń jej oczami, poznając jej
najskrytsze myśli. Foss sprawiła, ze
postacie, które występują w cyklu „Spektrum” są niezwykle realistyczne. Reakcje na poszczególne
wydarzenia nie wydają się naciągane przez, co chętnie wracałam w świat
wykreowany przez autorkę nie mogąc się od niego oderwać.
Jest ekscytacja związana z tajemnicą, nastoletnie uczucia i rodzący się
romans. Chociaż jestem starsza od głównej grupy docelowej tego cyklu książek to
wciąż siedziałam z zapartym tchem, kiedy Nanna Foss rozpoczęła wartką akcję
książki, otrzymaliśmy połączenie gwałtownie zbliżającej się zagłady wraz z
romansem. Autorka potrafiła dobrze wyważyć oba te motywy sprawiając, że jeden
nie przesłaniał drugiego.
Pi
wraz z przyjaciółmi próbuje zrozumieć, dlaczego dzieją się z nimi dziwne
rzeczy, prowadzą pewnego rodzaju swoje własne dochodzenie. Próbują rozwikłać
zagadkę, zamiast tego pytania wręcz zdają się mnożyć. Badają każdy możliwy trop
zdając sobie sprawę z tego, że nie stać ich na to, aby cokolwiek pominąć. Nie,
kiedy najmniejszy szczegół może w ich przypadku być tym kluczowym. Niestety
nasi bohaterowie nie mogą na nowo się skupić na jednym kłopocie, bo niczym grzyby
po deszczu zdają się wyrastać kolejne. Wiadomości na sekretarce z przyszłości,
tajemnicze sny, których nie powinno się lekceważyć, a także dziwny człowiek
odziany w czerwoną bluzę, którego widują. Nowi bohaterowie, nowe zagrożenia,
kolejne dylematy związane z zaufaniem. Komu tak właściwie powinni zaufać? A co
jeśli katastrofalny w skutkach scenariusz się spełni obojętnie, którą wybiorą
drogę? Pi ma wrażenie, jakby to była jedynie kwestia czasu, kiedy wszystko się
posypie, niczym domek z kart. Czy uda się dziewczynie rozgryźć, choćby
niewielką część kłopotów, które mają?
Foss pędziła wiele czasu na
dodawaniu mechaniki zdolności bohaterów i podróżowania w czasie. Mamy
przyjemność być wprowadzeni do wszechświata, w taki sposób, który nie zaburza hierarchii
ważności postaci. Autorka dużą uwagę poświęca na to, aby wskazać, że wykreowani
przez nią bohaterowie są nietuzinkowi mimo młodego wieku, spoczywa na ich
barkach spore obciążenie. Ważą się losy świata, zagłada zdaje się dyszeć im w
plecy, czy mają szanse przetrwać?
Uwielbiam Pi, prawdziwą "ognistą
dziewczynę", a jej spojrzenie na fabułę jest zabawne i emocjonalne. Noah i
pozostali bohaterowie zostali stworzeni z wielką dbałością o szczegóły i
chociaż, niektórzy wypadają blado stanowiąc jedynie tło, wydaje się to czymś normalny,
w tak dużej grupie. Mam wrażenie, że na każdego przyjdzie odpowiednia pora,
kilka tomów jeszcze przed nami, jestem ich bardzo ciekawa.
Postrzegam "Spectrum. Geminidy ",
jako historię młodego człowieka, przechodzenia od prostego zrozumienia świata,
do nagłego wrzucenia do wielkiego gara pełnego emocji szarych stref życia.
Frustracja, bezsilność i niepewność tego, że uda się przezwyciężyć przeciwności
losu. Styl pisania Foss jest dobry, urzekający i tak łatwo przyswajalny, tak
samo jak w pierwszym tomie. Jest to opowieść niezwykle łatwa do zaprzyjaźnienia
się z bohaterami, każda postać ma swoją osobowość, charakter przepełniony
wadami i zaletami, ale nadal można się z nimi identyfikować, a może właśnie
dlatego?
Bardzo podoba mi
się w cyklu Spektrum to, że choć niekoniecznie kręcą cię podróże w czasie i
elementy science-fiction, znajdziesz w
książce coś dla siebie, dlatego, że te są fragmenty są mieszane z codziennym
życiem, więc mamy wgląd w to, co znamy z autopsji: przyjaźń, miłość, starzenie
się, znajdowanie siebie i nagle stanie się częścią czegoś większego dzięki
ludziom, którzy są wokół nas. Polecam „Spektrum.Geminidy” jest książką wartą polecenia,
o młodych ludziach dla młodych ludzi, z całą pewnością będę oczekiwała
kolejnego tomu.
Komentarze
Prześlij komentarz