Recenzja Małgorzata Lisińska „Światła w jeziorze”
Gdy po dwóch latach
kompletnej uczuciowej suszy, dopadnie cię klęska urodzaju, możesz mieć problem
z wyborem. Karolina jest zabawną i błyskotliwą dziewczyną, od roku zakochaną
bez wzajemności w koledze z pracy. I oto któregoś dnia spotyka go nad jeziorem,
a wszystko się zmienia. Jednak świat bywa złośliwy, na drodze Karoliny staje nie tylko Kuba, ale i
pewien nieprawdopodobnie seksowny Włoch... Przezabawne perypetie miłosne i
rodzinne głównej bohaterki są tematem pierwszej obyczajowej powieści Gosi
Lisińskiej z serii Miłość w Tychach.
Lekki
i przyjemny romans z perypetiami niesięgającymi absurdu, jest tym, czego naprawdę
potrzebowałam. Chciałam czegoś innego, chwilę odpoczynku od wytatuowanych klat,
chociaż są fajne, jeśli wiecie, co mam na myśli. Każda z nas potrzebuje czasem
odskoczni od sztampowych historii, czy po prostu czuje, że ma ochotę na coś
zupełnie innego. Tym, czymś „innym” dla mnie są „Światła w jeziorze” Małgorzaty
Lisińskiej. Akcja powieści rozgrywa się na Śląsku, w Tychach, z dala od śniegów
i tysiąca odcieni szarości nieba. O czym opowiada? O miłości, która nie jest
prosta.
Karolina
Wójcik jest młodą kobietą, która charakteryzuje się pewnością siebie, pracuje w
korporacji, jest singielką i wzdycha ukradkiem do pewnego Jakuba, który zajmuje
biurko naprzeciw niej. Właściwie tylko na tym jednostronnym wzdychaniu się
skończyło. Nie wydaje się, aby mężczyzna był nią zainteresowany, przecież nawet
ze sobą nie rozmawiali. Takie
platoniczne zadurzenie dorosłej kobiety, ciotki, której rodzice wtrącają się w
życie swoich pociech na każdym kroku. W
Karolinie drzemie wiele sprzeczności, chociaż jest pewna siebie i wygadana
zapomina języka w ustach przy jednym mężczyźnie- Kubie, który staje się dla
niej niczym kryptonit dla Supermana.
Pewnego
dnia wszystko się zmienia, jak za sprawą dotknięcia czarodziejskiej różdżki,
Kuba zwraca na nią uwagę, zaczynają rozmawiać, wygląda na to, że jest nią nawet
bardziej niż zainteresowany. Czy to za sprawą przystojnego kolegi z Włoch,
którym z racji lingwistycznych uzdolnień obiecała się zająć? Może to zasiana
zazdrość poruszyła życie miłosne bohaterki? Ruszyło z kopytem, nie miała ani
jednego adoratora, zyskała dwóch, którego wybierze? A może zostanie sama, jak
myślicie? Nie ma, co gdybać, co się wydarzy, proszę sięgać po książkę, nie
pożałujecie.
Historia
Karoliny jest bardzo ciepła i ciekawa, chociaż wydaje się być przewidywalna,
wcale mi to nie przeszkadzało. Ma za zadanie relaksować i bawić, a dobrego
humoru tam nie brakuje, fantazji erotycznych, śmiesznych dialogów. Bohaterka
nie jest taką szarą myszką, oj nie, zawróciła w głowie Włochowi, to o czymś
świadczy, prawda? Roztrzepany wulkan energii, który zaraża pozytywną energią
czytelnika.
„Światła
w jeziorze” jest bardzo dobrą komedią romantyczną, która sprawdzi się na
wieczory, dnie i wolne od obowiązków poranki. Wciąga i bawi, a to chyba
najważniejsze? Czy nasza bohaterka
zdecyduje się zapomnieć o Kubie i wybierze Włocha? Czy to uczucie do kolegi
przetrwa wszystko? Ta zmysłowa opowieść zostanie w waszych sercach na trochę i
sprawi, że na twarzach zagości uśmiech. Polecam.
Komentarze
Prześlij komentarz