Recenzja Michelle Madow „Elementals. Proroctwo cierni”
Pierwszy tom serii Elementals, żywiołowej odpowiedzi na
Harry’ego Pottera i Percy’ego Jacksona! Nicole
Cassidy zmuszona do zmiany miasta i szkoły nieoczekiwanie dowiaduje się, że
jest wiedźmą. Jej nowi koledzy są mocno zdziwieni tym, że nie wiedziała o swoim
pokrewieństwie z greckimi bogami, którym zawdzięcza niezwykłe umiejętności.
Dziewczyna ma dużo do nadrobienia, bo lekcje w klasie ukrytej za biblioteką,
nie zapowiadają się na łatwe. Reszta uczniów doskonale zna swoją historię i od
dawna uczy się panowania nad swoimi mocami. Kiedy na niebie pojawia się Kometa
Olimpijska, Nicole i czterech uczniów zostają obdarzeni mocami żywiołów, ale
zostaje też osłabiony portal, który chronił świat przed groźnymi potworami.
Nicole, Kate, Chris, Blake i jego dziewczyna Danielle muszą stawić czoła
Proroctwu, według którego tylko oni mogą przywrócić równowagę światu. Zadanie
byłoby dużo łatwiejsze, gdyby pomiędzy Nicole i Blakiem nie zaczęło się
rozwijać gorące uczucie, które może przeszkodzić w wypełnieniu ich zadania. Michelle
Madow na nowo opowiada historię greckiej mitologii, przenosząc stare wierzenia
do współczesnych czasów. Jej bohaterowie to zwykli uczniowie, którzy
niespodziewanie odkrywają swoje przeznaczenie.
Wydawnictwo:
Kobiece/Young
Rok
wydania: 2018
Format:
Książka
Liczba
stron: 288
CYKL: ELEMENTALS TOM 1
Od
jakiegoś czasu spoglądałam w kierunku tej serii zastanawiając się, czy okaże
się jedną z tych młodzieżówek, które tak uwielbiam, czy takich, które przeczytam
i zapomnę w przeciągu jednej chwili. Dzięki Wydawnictwu Kobiecemu mogłam
przekonać się o tym na własnej skórze. Książki fantastyczne są jednymi z moich
ulubionych gatunków, młodzieżówki traktuje, jako odskocznie od rzeczywistości,
a kiedy w grę wchodzi mitologia, jestem bardzo ciekawa i gotowa tą potrzebę
szybko zaspokoić.
Mitologię
grecką znamy doskonale ze szkoły, lekcji języka polskiego. Olimp, na którym
zasiadali bogowie, czczeni przez ziemskich śmiertelników, rządziła nimi pycha i
wzajemna zazdrość, która rozbudzała nienawiść skierowaną do gatunku ludzkiego. Karani,
potępiani z czasem wykorzystywani do wzajemnie toczonych wojen między bogami, a
czasem romantycznych i zakazanych uniesień. Wszyscy znają Zeusa od strony
pomysłowości w spełnianiu tych zachcianek, jednak tym razem napsocił
Apollo. Zszedł na ziemię rozkochując w
sobie śmiertelniczkę, szczęście nie było im pisane, nie trwało zbyt długo,
kiedy w grę wchodziło nieplanowane potomstwo. Bóg zniknął razem z miłością z
życia kobiety i dziecka, zapewne nie pierwszy i nie ostatni raz. Ta historia
nikogo dziś nie dziwi, przywykliśmy do kochliwej natury greckich bogów.
Główną
bohaterką serii Elementals jest Nicole Cassidy, która przeprowadziła się wraz
ze swoją rodziną do Massachusetts. W jej życiu nastąpiło wiele zmian, poznajemy
ją w pierwszym dniu nauki liceum w nowej szkole, wcześniej mieszkała w Georgii,
jednak wyjechała, ponieważ jej tata dostał lepszą pracę. Może Wam się wydawać,
że motyw przeprowadzki i nowego początku jest oklepany, ale to zaledwie początek,
został dobrze wpasowany, co nadało historii ciekawy klimat. Nicole została przydzielona
do klasy dla uczniów z wybitnymi zdolnościami, jednak to tylko przykrywka dla niewtajemniczonych.
Trafiła do klasy dla czarowników, którzy są potomkami greckich bogów. Tych
najprawdziwszych, którzy potrafią kontrolować energię z kosmosu. Nasza
bohaterka nigdy nie poznała swojego biologicznego ojca, nie zna swoich
prawdziwych korzeni, właśnie tutaj w szkole się dowiaduje, że jest jedną z
potomków starych bogów. Przypuszcza, że jej ojciec był czarownikiem, dlatego
teraz znalazła się w takim położeniu, którego nie rozumie. Nie wierzy w to
wszystko, czując się zagubiona, jednak z biegiem mijającego czasu, dostrzega
coraz więcej i zaczyna się uczyć. Jest wyjątkowo zdolna, jej umiejętności
przewyższają rówieśników. Nie każdy z
uczących się tam dzieciaków ma wobec niej przyjazne zamiary, zazdrość, czy chęć
rywalizacji napędza różnorodność charakterów. Madow wykreowała bardzo ciekawych
bohaterów, którzy tworzą mieszankę wybuchową. Wspólnie z Nicole poznajemy świat, który jest dla nas
tak samo zadziwiający, jak dla niej. Istnieje pewna przepowiednia, która
połączy ze sobą piątkę wyjątkowych uczniów, od których wymagać należy znacznie
więcej, a mianowicie przeciwstawienie się pradawnej groźbie. O czym mówi przepowiednia? Jak sobie poradzą z
nią dzieciaki? Czy Nicole odnajdzie się w nowej rzeczywistości? Kto stanie u
jej boku, czy każdemu można ufać?
„Proroctwo
cieni” jest historią, która mnie wciągnęła, czytało się ją zadziwiająco szybko
i lekko. Czułam dużą przyjemność otulając się w fotelu kocem z kubkiem
parującej herbaty i poznając realia życia bohaterów. Komu może się spodobać ta
opowieść? Na pewno fanom mitologii i „Percego Jacksona”, chociaż w tym
przypadku rozwiązanie zagadki zajmuje im znacznie mniej czasu, niż w uniwersum
przedstawionym przez Ricka Riordana. W książce, jako, że jest to młodzieżówka musi
być wątek romantyczny, jest nim trójkąt miłosny, ale zamiast dwóch nieziemskich
mięśniaków mamy tutaj parę, Danielle i Blake’a, i przyciąganie, dziwne
iskrzenie między chłopakiem i Nicole. Sytuacje komplikuje zazdrość Danielle i
fakt, że są zmuszeni ze sobą współpracować oraz zatrzymać dla siebie pewien
sekret. Fabuła rozwija się płynnie jest prosta i nie przytłacza mnogością
szczegółów. Z ciekawych motywów mamy tutaj budowanie zaufania, zdobywanie
przyjaciół i młodzieńcza miłość, a wszystko osadzone w przygodzie, gdzie
śmiercionośne stwory łatwo nie odpuszczają. Brzmi, jak taka mieszanka
wybuchowa, od której trudno się oderwać, bo i po, co, kiedy kolejne tomy
czekają w kolejce? I całe szczęście, „Krew Hydry” kusi zerkając na mnie z regału, całe
szczęście, że nie muszę tak długo czekać na to, aby zaspokoić ciekawość
kolejnymi wydarzeniami.
Komentarze
Prześlij komentarz