Recenzja Mariana Zapata „Kulti”
„Wierz mi, miałam
ochotę walnąć cię raz czy dwa… albo pięć”.
Gdy mężczyzna, którego uwielbiałaś będąc dzieckiem zostaje twoim trenerem,
spodziewasz się, że okaże się to najwspanialszą rzeczą, jaka przytrafiła ci się
w życiu. Słowo klucz: spodziewasz się.
Wystarczył tydzień, by dwudziestosiedmioletnia Sal Casillas zaczęła się zastanawiać, co właściwie widziała w międzynarodowej ikonie piłki nożnej – dlaczego miała jego plakaty na ścianach i nawet wyobrażała sobie, że za niego wyjdzie i spłodzi z nim małych superpiłkarzyków? Sal wiele lat temu doszła do siebie po najgorszym „nie-zerwaniu” w historii zmyślonych związków, z mężczyzną, który nie wiedział nawet o jej istnieniu. Nie jest, więc przygotowana na nową wersję Reinera Kultiego, trenującego jej drużynę: cichy i zamknięty w sobie jest tylko cieniem wybuchowego, pełnego pasji mężczyzny, którym kiedyś był. Nic nie mogło przygotować jej na spotkanie z nim. Ani na mordercze skłonności, które w niej wzbudził.
„Sal, proszę, nie zmuszaj mnie, żebym odwiedzała cię w więzieniu. Nie do twarzy ci w pomarańczowym”.
To będzie najdłuższy sezon w jej życiu.
Wystarczył tydzień, by dwudziestosiedmioletnia Sal Casillas zaczęła się zastanawiać, co właściwie widziała w międzynarodowej ikonie piłki nożnej – dlaczego miała jego plakaty na ścianach i nawet wyobrażała sobie, że za niego wyjdzie i spłodzi z nim małych superpiłkarzyków? Sal wiele lat temu doszła do siebie po najgorszym „nie-zerwaniu” w historii zmyślonych związków, z mężczyzną, który nie wiedział nawet o jej istnieniu. Nie jest, więc przygotowana na nową wersję Reinera Kultiego, trenującego jej drużynę: cichy i zamknięty w sobie jest tylko cieniem wybuchowego, pełnego pasji mężczyzny, którym kiedyś był. Nic nie mogło przygotować jej na spotkanie z nim. Ani na mordercze skłonności, które w niej wzbudził.
„Sal, proszę, nie zmuszaj mnie, żebym odwiedzała cię w więzieniu. Nie do twarzy ci w pomarańczowym”.
To będzie najdłuższy sezon w jej życiu.
Wydawnictwo: Niezwykłe
Rok
wydania: 2018
Format:
Książka
Liczba
stron: 545
Do „Kultiego”
przyciągnęła mnie okładka, a wraz z nią opis o historii niezwykle niecodziennej
opowiadającej o świecie damskiej piłki nożnej. Świat sportu rządzi się swoimi
sprawami i chociaż ta dyscyplina nie jest moją ulubioną chciałam poznać
niezwykłą bohaterkę, która miała w sobie tyle odwagi, samozaparcia, że odważyła
się spełnić swoje marzenia. Udało mi się to dzięki Wydawnictwu Niezwykłemu, które
przesłało mi egzemplarz do recenzji.
Salomé Casillas to
dwudziestosiedmioletnia kobieta, która z zamiłowaniem śledziła karierę Rainera
Kultiego jej pierwszej platonicznej miłości z lat dziecięcych. Obecnie obiekt
jej westchnień, jest emerytowaną legendą piłki nożnej o przezabawnych
przydomkach, które wymysliła. Nazywała go pienikiem, kiełbasą, pumperniklem,
ale mnie najbardziej przypadło do gustu zwyczajne- Rey. Sal dowiaduje się, że
do jej drużyny dołączy trener pomocniczy i to nie byle, kto, ale legenda piłki
nożnej- Reiner Kulti.
Własnoręcznie
miałam ochotę ukatrupić wielką legendę sportu, nie wzbudził mojej sympatii
zachowując się jak bufon, nie dziwiłam się, więc, że Salome miała ochotę go
udusić, czy walnąć po tej pustej głowie. Pumpernikel jest bardzo zamknięty w
sobie, jest przykładem tego, jakie pokusy niesie za sobą sława, błysk
reflektorów, z jak wielka presją musiał się mierzyć. Czytelnik dostrzega jak
łatwo jest opaść na samo dno, a jak trudno utrzymać się na powierzchni wody. Zamknięta
i milcząca postawa podczas treningów sprawia, że staje się niewidoczny, jakby
go tam w ogóle nie było, a dziewczyny zostały pozostawione same sobie. Taka
sytuacja nie wpłynęła zbyt dobrze na zespół, który nie potrafił się w pełni
zjednoczyć.
Salomé Casillas to postać, która bez
zwątpienia jest silna, a co za tym idzie potrafi być wybuchowa i nieokiełznana.
Można ją mocno pokochać, albo też równie intensywnie nienawidzić. Dziewczyna w
przeszłości popełniła błąd, który sporo ją kosztował. Straciła miejsce w
międzynarodowej drużynie piłki nożnej kobiet, musiała się z tym pogodzić,
jednak nie zrezygnowała ze sportu. Grała dalej w drużynie Dzudziarek, ciężko
trenując, walcząc ze swoimi słabościami fizycznymi i psychicznymi. W sporcie
nie ma miejsca dla osób słabych, dlatego Casillas nie raz doświadcza, czym jest
ludzka zawiść i zazdrość. Pasję do piłki
nożnej zrodził w niej i po części ukształtował Rainer Kulti, swoją grą
inspirując dziewczynę do tego, że warto jest dawać z siebie wszystko, nie można
iść na skróty. To właśnie Sal ma odwagę powiedzieć mężczyźnie to, że jego
zachowanie na treningach w niczym im nie pomaga.
Z czasem
zaczynamy lepiej poznawać bohaterów, Kulti nie jest pozbawiony wybuchowości, a
Sal tego, że wszystkie uczucia trzyma w sobie, przez co inni widzą w niej
robota. Relacja tej dwójki jest bardzo ciekawa, dziewczyna ma wpływ na jego
osobowość i udaje jej się go zmienić. Przekomarzania i żarty są na początku
dziennym, zmieniają się w piękną przyjaźń, co wielu może się nie podobać. Nic nie dzieje się bez przyczyny.
Z początku
nie przepadałam za Rey’em, jednak przypuszczałam, że takie zachowanie nie
wywodziło się z powietrza, czy próżni, bo przecież ludzie z natury nie są źli,
czy gburowaci, bywają trudni, kiedy zbyt mocno naciska na ich kręgosłup bagaż
przeszłości. Im bardziej poznawałam mężczyznę tym bardziej zmieniała się moja początkowa
subiektywna ocena jego postaci. Potrafi być nie tylko czuły i zabawny, ale
także troskliwy, co sprawiło, że wydawał się trochę nieporadny.
„Kulti” to
moje pierwsze spotkanie z twórczością Mariany Zapaty i nie żałuję, historia,
która wykreowała sprawiła, że przepadłam na długie godziny. Tematyka stała się
dla mnie ciekawa, a rysy psychologiczne bohaterów ujmujące i rzeczywiste.
Autorka stworzyła piękną historię przepełnioną humorem i lekkością. Nie mam
tutaj zwrotów akcji, dla niektórych czytelników może się okazać trudne do
przetrawienia, jednak książka jest tego warta, aby dać jej szansę. Jestem pewna,
że teraz inaczej spojrzę na świat piłki nożnej, kto wie, może lepiej ją
zrozumiem i polubię? Książka jest oryginalna i z cała pewnością nie przejdzie
bez echa, życie jest jak długi mecz, w którym nie zawsze jest dogrywka, ważne
żeby przez nie przejść z równie wielką pasją i zacięciem, jak główni bohaterowie.
Lubię czytać Twoje wrażenia czytelnicze, jednak mam w tym utrudnienia, ponieważ zdjęcia z lewej strony ekrany nachodzą na tekst, muszę domyślać się zatem wielu słów.
OdpowiedzUsuńMusisz zmienic ustawienia przeglądarki i nieco pomniejszyć, jakiej używasz?
UsuńNie wiem,czy to coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńMoże, kiedyś sprawdzisz :)
UsuńByć może jak wygrzebie się z zalegających książek do przeczytania sięgnę po tą propozycje
OdpowiedzUsuńWszystko przed Tobą :)
UsuńHmmm...zapowiada się całkiem interesująco. To spotkanie po latach brzmi zabawnie, ale też bardzo życiowo :D Trochę ostudza moją ciekawość, wspomniany przez Ciebie brak akcji. Mnie książka musi trzymać, muszę chcieć wiedzieć co będzie dalej, żeby dać się wciągnąć i dobrnąć do końca.
OdpowiedzUsuńWiesz, Twoje uczucia mogą być inne, możesz się od razu do niej wciagnąć, ksiazka jest bardzo fajna i warto dać jej szansę :) może, kiedys się skusisz
Usuń