Recenzja Melanie Moreland „Przeklęty kontrakt"

 Richard VanRyan był cholernie dobry w swoim biznesie. Parł do celu jak taran, z całą bezwzględnością. Jeśli po drodze kogoś zniszczył — przyjmował to z obojętnością. Nie miał skrupułów i nie liczył się z nikim. Jeśli pojawiała się przy nim jakaś kobieta, była jego zabawką najwyżej przez kilka nocy. Podobnie postępował ze wszystkimi: pozbywał się każdego, kto okazywał się nieprzydatny w osiągnięciu konkretnego celu. Richard żył, jak chciał, i robił, co chciał. Był zimnym, wyrachowanym i amoralnym typem.

Niebieskooka, drobna Katharine Elliot była osobistą sekretarką Richarda. Nie cierpiała tego zajęcia i nie znosiła swojego szefa — z wzajemnością. Dla Richarda była „pieprzonym ideałem”. Według niej natomiast Richard był wrednym, despotycznym tyranem. Trzymała się jednak tej pracy i pokornie znosiła wszelkie szykany — bardzo potrzebowała pieniędzy.
Niekiedy, aby się odegrać, trzeba zacisnąć zęby i robić to, na co nie ma się najmniejszej ochoty. Ale jeśli dzięki temu uderzy się mocno i boleśnie — warto. Właśnie, dlatego któregoś dnia Richard złożył Katharine zadziwiającą propozycję. Po prawdzie nie było w niej niczego szokującego — mężczyzna po prostu potrzebował wiarygodnie wyglądającej narzeczonej, a w pracy miał przecież idealną kandydatkę. Problemem, że oboje się nie znoszą, postanowił chwilowo się nie zajmować.
Czy ta wysmakowana mistyfikacja miała jakiekolwiek szanse powodzenia? Czy ludzie, którzy się nie cierpią, mogą zachowywać się jak zakochana para? A jeśli coś między nimi zaiskrzy? Czy oboje mogą się zmienić dzięki sile miłości? Co się stanie, gdy umowa się skończy?
Dotrzymaj warunków umowy — tak jak obiecałaś!

 

Wydawnictwo:  Editio Red
Rok wydania:  2021
Format: Książka
Liczba stron: 417
Cykl: The Contract 
Tom I


W ostatnim czasie pojawiło się wiele książek, które opierają się na sprawdzonym motywie dotyczącym nawiązania bliskiej relacji za sprawą jakiejś korzyści. Motywy takiego działania są różne, a mężczyzna, który wychodzi z taką propozycją do sympatycznych nie należy. Mnie póki, co się ten temat nie znudził i z ciekawością rozczytuje się w tym. Miałam już okazję czytać dwie książki Melanie Moreland, a były to bardzo udane spotkania, kiedy więc dostrzegłam nową pozycję, „Przeklęty kontrakt” bardzo chciałam ją przeczytać. Co nowego zawiera ta pozycja? Czego możemy się po niej spodziewać?


Katherine Elliot, jako dziecko wyraźnie odczuła brak rodziny, wsparcia i jak smakuje samotność. W jej życiu pojawił się ktoś, kto ze wszystkich sił starał się wypełnić te braki miłością. Peny stworzyła dziewczynie dom, którego tak bardzo pragnęła. Była tak wdzięczna za wszystko, że postanowiła jej się odpłacić, kiedy ta była w potrzebie. Ciotka dziewczyny podupadła na zdrowiu, więc pieniądze były Katherine potrzebne, zamierzała trzymać się swojej pracy, nawet, jeśli jej nienawidziła, a wszystko za sprawą jej szefa. Richard VanRayan jest człowiekiem, który czasem bywa niezwykle zawzięty. Ta cecha pomogła mu w biznesie, nie rozglądał się na boki, interesował go jedynie szczyt. Nie było ważne ile istnień tym sposobem rozdepcze niczym robaki, był najlepszy w swoim fachu. Nic, więc dziwnego, że zdenerwował się, kiedy awans przeszedł mu koło nosa. Nie ma zamiaru pozwalać sobie na takie traktowanie, dlatego też w ramach zemsty chce przejść do konkurencji. Kto inny by czegoś takiego nie zrobił? Nie wszystko jest takie proste, ponieważ w każdej firmie panują inne prawa i zasady. Tam, gdzie chce się dostać stawiają na siłę rodziny i jej więzi, Richard musi, więc się wpasować w nowe kanony. Na myśl przychodzi mu chodzący ideał, Katherine. Czy dziewczyna się zgodzi odgrywać jego narzeczoną? Czy lidzie, którzy czują do siebie tak wielką wrogość wypadną wiarygodnie? Czy plan Richarda się powiedzie, a może zostanie zmodyfikowany?

„Przeklęty kontrakt” to jedna z tych powieści, gdzie relacja między głównymi bohaterami rozwija się naprawdę powoli, nieśpiesznie. Ta książka jest zaskakująca, nie sądziłam nawet, że tak bardzo mi się podoba. Nie ma tutaj silnej chemii i zrzucania ubrań niemalże od razu. Na sceny erotyczne trzeba będzie poczekać, ale w żadnym wypadku nie jest to minusem. Wzajemna nienawiść zmienia się powoli, tak jak bohaterowie. Zaczynają rozumieć, że to, że jako dzieci nie zaznali miłości nie oznacza tego, że tak będzie wyglądało ich życie. Przyszłość przecież należy do nich, warto, więc o nią zawalczyć. „Przeklęty kontrakt” charakteryzuje się tym, że akcja jest dość szybka, a przede wszystkim na tyle wciągająca, że nie można się od niej oderwać. To świetny romans biurowy i mam nadzieję, że uda mi się przeczytać więcej książek autorki. 



Komentarze

Popularne posty