[PATRONAT] Recenzja Celia Aaron „Mężczyzna bez uczuć”
Sebastian Lindstrom do perfekcji opanował ukrywanie prawdziwych intencji przed innymi. Z jego twarzy nie można niczego wyczytać. Jest chłodny i zdystansowany. Jako odnoszący sukcesy biznesmen, zarządzający firmą, którą przejął po ojcu, ze względu na swój sposób bycia jest jednym z najbardziej tajemniczych ludzi w Nowym Jorku.
Jednak kiedy na imprezie firmowej poznaje
Camille Briarlane – dziewczynę jednego ze swoich pracowników – coś zwala go z
nóg. Kobieta nie przyszła sama, co sprawia, że potrzeba, by ją mieć, staje się
jeszcze silniejsza.
Sebastian z trudem nad sobą panuje, co nigdy mu
się nie zdarzyło. Gdyby mógł, zabrałby Camille od razu do siebie i sprawił, aby
należała tylko do niego.
Kobieta nie ma pojęcia, że w głowie tego
potężnego i jednocześnie bardzo zimnego mężczyzny narodził się pewien plan…
Wydawnictwo: Niezwykłe
Rok wydania: 2021
Format: Książka
Liczba stron: 362
Celia Aron swoją książką „Mężczyzna bez uczuć”
sprawiła, że miałam w głowie wiele pytań. Musiałam się zastanowić, aby dobrze i
we właściwy sposób napisać recenzję. Macie czasami tak, że po przeczytaniu
jakiejś książki myśli krążą tak po prostu nie dają się pochwycić? Nie
potrafiłam dobrze oddać tego, co czułam po lekturze, zwłaszcza, że „Mężczyzna
bez uczuć” potrafi swoim mrokiem nieco zaburzyć równowagę dobra i zła. W pewnym
stopniu mamy tutaj romans z tych dark, gdzie bohater, co prawda nie jest
sadystycznym mordercą, ale posiada własne demony, które ukrywa, a one coraz
częściej nie chcą dać się wyciszyć i zagłuszyć. Znajdziecie tutaj obsesję,
której nie sposób zaspokoić. O czym opowiada „Mężczyzna bez uczuć”?
Głównymi bohaterami powieści „Mężczyzna bez uczuć” są Camille Briarlane i Sebastian Lindstrom, kobieta i mężczyzna,
nauczycielka i biznesmen, ofiara i drapieżnik. Różnie można określić
zestawienie tych postaci. Camille uczy biologii w liceum, jest bardzo ambitna i
ma wielkie plany badawcze, czego zdaje się nie do końca rozumieć, a nawet
umniejszać jej obecny chłopak. Jest inteligentna, zdolna i robi to, co kocha,
nauczanie stało się jej pasją, a także praca z uczniami. Dziewczyna, co prawda
wydaje się szczęśliwa, jednak pewne spotkanie na firmowym przyjęciu sprawi, że
zawróci jej w głowie. Jak na grzeczną dziewczynkę przystało ciągnie ją do
niegrzecznych chłopców, którzy rozsiewają koło siebie mroczną aurę. Sebastian
Lindstorm jest dyrektorem generalnym pewnej dużej firmy, a zarazem szefem
chłopaka Camille. W starciu tych dwóch mężczyzn słabo wychodzi obecny
mężczyzna, zwłaszcza, że w pewien sposób ją przyciąga. Jego spojrzenie, chłodność
i opanowanie, sprawia, że trudno go rozgryźć. Ukrywa to, że potrzebuje sprawować
nad wszystkim kontrolę, co łatwo się wiąże z wpadaniem w obsesje. Kiedy na
horyzoncie pojawiła się Camille zaciekawiła go na tyle, że wyznaczył sobie za
cel sprawienie, aby kobieta stała się jego. Jest uparty i zawzięty i nikt, ani
nic nie będzie w stanie odwieźć tego mężczyznę od realizacji celu. Sebastian ma
swoje własne tajemnice i plany, które zamierza wcielić w życie, tylko co na to
wszystko Camille? Czy kobieta wpadnie w jego pułapkę?
Celia Aaron napisała książkę, która jest jednotomówką
prowadzoną przez większość powieści przez dwóch narratorów. Sebastian dopuścił
się odważnego i niebezpiecznego dla Camille czynu, a wszystko, aby wprowadzić w
czyn próbę zaspokojenia swojej obsesji. Czytałam „Mężczyznę bez uczuć” niemalże
z zapartym tchem, próbowałam zrozumieć wszystko, co chciała mi przekazać
autorka. Sebastian jest postacią niejednoznaczną, akceptuje swoje wady, przed
nikim ich nie ukrywa, nie można jednocześnie go zakwalifikować na dobrą lub złą
stronę. Nie można określić nikogo, ani niczego, zło przecież bywa nieoczywiste,
a każdy ma swoje własne motywy. Sebastian jest pewną zagwozdką pod względem
psychologicznym, kiedy pozwala swoim pragnieniom dojść do głosu, rządza,
namiętność, cierpienie i pragnienie miłości. Zdecydowanie pan Lindstorm stał
się jednym z bohaterów, których naprawdę lubię, był autentyczny, a jego mrok
nie był wyolbrzymiony. „Mężczyzna bez uczuć” pokazuje, że czasami rozróżnienie
dobra i zła bywa trudne, czasem niemożliwe do ocenienia.
Komentarze
Prześlij komentarz