Recenzja Natasha Knight „Salvatore”

 LUCIA

Wszystko zaczęło się od podpisania kontraktu, najpierw przez niego, potem przeze mnie. Posłusznie odegrałam swoją rolę. Złożyłam podpis i oddałam życie. Mój ojciec nie odezwał się ani słowem, tylko bezsilnie patrzył, jak staję się własnością tych potworów, Benedettich.
Symbolem ich władzy.
To było pięć lat temu. Teraz nadszedł czas, by Salvatore Benedetti upomniał się o swoją własność. Poprzysięgłam zemstę. Nauczyłam się nienawidzić. Byłam gotowa na wszystko... lecz nie na mężczyznę, który zawładnął moim życiem.
Spodziewałam się potwora i zamierzałam go zniszczyć. Jednak nic nie jest tylko czarne albo tylko białe, a ludzie wyłącznie dobrzy albo wyłącznie źli. W mrocznych zakamarkach jego duszy dostrzegłam blask. Pomiędzy złem – dobro. Gwałtowna nienawiść, jaką go darzyłam, przerodziła się w namiętność gorętszą od piekielnych ogni.
Należałam do niego, a on do mnie.
Był moim własnym potworem.

SALVATORE
Wszedłem w posiadanie księżniczki mafii DeMarco. Teraz należała do mnie. Benedetti wygrali! Czy istnieje lepszy sposób, żeby dać nauczkę, niż odebrać wrogowi to, co dla niego najcenniejsze? Najukochańsze?
Miałem stać się królem. Byłem następny w kolejności do władania rodem Benedetti. Lucia DeMarco stanowiła łup wojenny, a ja mogłem z nią zrobić, co chciałem. Złamać ją, zmienić życie w prawdziwe piekło, oto jak powinienem postąpić. Nie było dla niej odwrotu – ani dla mnie, jeśli miałem pokazać wyższość Benedettich.
Moja rodzina nigdy nie przegrała, zostawialiśmy po sobie jedynie zgliszcza. Zawsze tak było. I wierzyłem, że zawsze tak będzie. Aż spotkałem Lucię.

 

 

Wydawnictwo: Papierówka
Rok wydania:  2021
Format: Książka
Liczba stron: 300
Cykl: Benedetti Brothers
Tom I

 

Seria o braciach Benedetti zawsze bardzo mnie interesowała, spoglądałam na nią zastanawiając się czy jest warta przeczytania, jakie pióro ma Natasha Knight, czy będę potrafiła rozeznać się w jej świecie.  Romanse mafijne często stykają się z zaaranżowanym małżeństwem, które staje się jedynie kontraktem biznesowym, zemstą, czy wypełnieniem luki u boku silnego mężczyzny. Jak podeszła autorka do tego aspektu? Co dla nas przygotowała i czy „Salvatore” skradł moje serce?

Główną bohaterką powieści „Salvatore” jest Lucia, w chwili, kiedy ją poznajemy ma zaledwie szesnaście lat i została wystawiona jak bezbronna owieczka na rzeź. Stała się symbolem porażki własnego ojca i została oddana rodzinie Benedettich. Konkretnie jemu, najokrutniejszemu potworowi, mężczyźnie o imieniu Salvatore. To właśnie on ma w przyszłości zarządzać swoją familią. Lucia została odesłała do szkoły, aby mogła się uczyć i przebywać z dala od wielu spraw, do czasu, kiedy się o nią upomni i weźmie to, do czego ma prawo. Po pięciu długich latach następuje czas, kiedy drogi bohaterów znowu się splotą. Lucia nienawidzi swoich oprawców, skoro jednak przyszło jej mieszkać w tym domu, odkrywa, że mężczyzna o dziwo traktuje ją dobrze.  Lucia nie myślała, że właśnie to zazna od ludzki, których szczerze nienawidzi. Między rodami rozpoczęła się walka, którą prowadzą bohaterowie, jednak czy wygra tylko jedno? Które z nich przegra własne serce?

„Salvatore”  jest to powieść, która ma w sobie coś, co sprawiło, że nie mogłam się od niej oderwać. Szczególnie upodobałam sobie postać męską, Salvatore jest człowiekiem, który ma dwa oblicza. Potrafi być okrutnym i bezlitosnym, a jednak zna różnicę między obowiązkiem, musem, a powinnością. Nie stał się inny podczas tego, jak bardo ciekawiła go Lucia. Był sobą, twardym mężczyzną, który tak naprawdę miał w sobie także coś więcej, pragnienie szybszego bicia serca. Środowisko mafii jest twarde, ostre, niebezpieczne, a przy tym tak fascynujące. Z pewnością mogę powiedzieć, że Salvatore okazał się jednym z lepszych mafijnych romansów, które czytałam, cieszę się, ze dwa kolejne tomy leżą i czekają na swoją uwagę. Czy mogę im się opierać?

Komentarze

Popularne posty