[PATRONAT] Rozdział drugi Katarzyna Kubera "Wredny szef"
2
JOGGING
W stroju do biegania wychodzę z bloku na prywatne
podwórze, po czym kieruję się za bramę, na tętniącą życiem ulicę. Przystaję na skraju
chodnika, czując na ciele przyjemny chłód, po czym rozglądam się w poszukiwaniu
Ani. Umówiłyśmy się na wieczorny jogging, a z tego co mówiła, powinna być u
mnie lada moment. Muszę spalić nadmiar złej energii, bo w innym przypadku po
prostu mogę wybuchnąć.
Za dużo się dzisiaj wydarzyło.
Odkąd wróciłam do mieszkania, w kółko analizuję
cały dzisiejszy dzień i pragnę przejść z tym wszystkim do porządku dziennego,
ale mimo że już dawno zrzuciłam niewygodne szpilki, zjadłam pyszną sałatkę oraz
zadzwoniłam do mamy, aby zdać jej relację z mojego pierwszego dnia pracy, nie
potrafię oczyścić myśli.
I chociaż staram się nie dumać, a zajmować
czymś innym, wciąż przypominam sobie moment, w którym podczas powitalnego
zebrania złapałam mojego szefa na tym, jak mi się przypatrywał z wyraźną
ciekawością, a do tego nie odwrócił wzroku, tylko bezczelnie wgapiał się dalej,
gdy go na tym nakryłam. A potem zmierzył moją sylwetkę z miną, która jasno
sugerowała, że wie, co kryje się pod ubraniem. Ten człowiek jest tak
dominujący, że naprawdę ciężko go ignorować i równie ciężko z nim konkurować
chociażby na głupie spojrzenie. Mam wrażenie, że u niego musi być tak, jak chce
i nie przyjmuje innej opcji.
Rany, jeszcze tego ranka nie pomyślałabym, że
moje życie może przybrać tak niespodziewany obrót – poszłam do łóżka z własnym
szefem i to zanim się nim formalnie stał. To jest po prostu nie do pomyślenia.
Nie potrafię dojść do siebie.
Nie pomaga fakt, że jest nie tylko przystojny,
ale też bardzo charyzmatyczny. Do tego arogancki. Czuję się przy nim krucha i
delikatna, choć wcale nie chcę tak siebie postrzegać. Wiem, że miałam bardzo
łatwy start w dorosłość. Rodzice zawsze dbali, by niczego mi nie zabrakło.
Julian też mi nadskakiwał. Teraz dla odmiany muszę sobie ze wszystkim radzić
sama w największym mieście Polski i okazuje się, że los nie zamierza mi tego
ułatwić. Staram się twardo stąpać po ziemi, ale są momenty, że jest mi naprawdę
ciężko. A teraz jeszcze ta sytuacja… To nie pomaga mi w odnalezieniu siebie na
nowo. Myślałam, że właśnie się wzniosłam, jednak nawet nie zdążyłam poderwać
skrzydeł do lotu, kiedy znów upadłam.
Rozciągam
mięśnie, stojąc przed bramą wjazdową, po czym zaczynam robić pajacyki, aby się
rozgrzać. Godzina truchtu dobrze mi zrobi na złe samopoczucie.
–
Hej! – Ania woła z daleka.
Macham
ręką w geście powitania, a następnie zaczynam wolno biec. Dopiero gdy koleżanka
mnie dogania, narzucamy sobie jednostajny rytm i kierujemy się na ścieżkę
wyznaczoną dla biegaczy, która prowadzi do parku.
– Jak
tam w nowej pracy? – pyta z uśmiechem oraz wyraźnym zainteresowaniem przyjaciółka.
– Trochę ci zazdroszczę tej posady w N1. Musisz mi wszystko opowiedzieć.
Jak zwykle zaczyna ćwierkać. To taki typ
człowieka, który musi cały czas coś robić albo mówić i ma ciągle dziwne
pomysły.
– Jest naprawdę… – zaczynam mówić, jednak
urywam.
Zastanawiam
się, co i ile mogę jej powiedzieć. Ona wie, że tamtej felernej nocy zniknęłam z
jakimś mężczyzną, w końcu była na tej imprezie ze mną, ale nie chciałabym, żeby
się dowiedziała, kto to był, bo takie plotki rozchodzą się bardzo szybko. Nie
mogę więc wygadać się szczerze i od serca. Poza tym straciłam do niej nieco
zaufania, gdy nie powiedziała mi, co się dzieje w starej pracy, chociaż
zasłaniała się, że nie wiedziała, jak ma to zrobić, aby mnie nie zranić. Mimo
wszystko, jako moja najlepsza przyjaciółka, powinna mi dać znać, że mam doprawiane
rogi!
–
Naprawdę? Opowiadaj mi szybko wszystko i to ze szczegółami – ciągnie mnie za
język. Jestem bardzo ciekawa!
–
Jest zupełnie inaczej niż w Camtime. Po pierwsze agencja jest znacznie większa.
Poziom jakości pracy to też zupełnie coś nowego. To jakby inny świat.
Ekskluzywny, bogaty, wyrafinowany. Nie przywykłam do tego.
–
Można tam przyjmować gości? Muszę kiedyś wpaść w odwiedziny. To brzmi jak marzenie.
– Dam
ci znać, jak będzie taka możliwość. Na razie sama zapoznaję się z polityką
firmy i nie do końca się wdrożyłam.
–
Minie kilka dni, aż się zaaklimatyzujesz, to normalne – stwierdza. – Ale
naprawdę gratuluję ci jeszcze raz. Jestem z ciebie trochę dumna, że pokazałaś
wszystkim z pracy, że możesz zdobyć znacznie lepszą posadę.
–
Dzięki – odpowiadam z uśmiechem.
Wbiegamy
do parku i truchtamy dalej w kierunku pętli, która ma sześć kilometrów. Mijamy
się z innymi biegaczami oraz ludźmi, którzy chodzą tędy z kijkami.
Dzień jest bardzo przyjemny i, tak jak
sądziłam, z każdym pokonanym kilometrem czuję się coraz lepiej. Jednak to
prawda, co mówią: aby odpocząć psychicznie, trzeba się zmęczyć fizycznie.
Układam sobie wszystko w głowie i nieco uspokajam.
Rozmawiamy o kosmetykach, nowych knajpkach w mieście i tym, co się ogólnie u
nas dzieje. Nie widziałyśmy się od kilku dni.
–
Julian codziennie o ciebie pyta – oznajmia Anka na końcówce trasy, przy czym
zerka na mnie ostrożnie, wiedząc, że to nadal drażliwy temat.
Wiedziałam, że w końcu poruszy ten wątek. Ale
ja jeszcze przeżywam rozstanie z byłym i nie chcę tego omawiać. Może i uciekłam,
odizolowałam się od niego, jednak nie tak łatwo wyrzucić z głowy faceta, u boku
którego spędziło się pięć lat życia i planowało z nim ślub. Zbyt dużo nas
łączyło. Zbyt wiele rzeczy robiliśmy wspólnie. To rozstanie uzmysłowiło mi, jak
bardzo byłam uzależniona od jego obecności.
Gdyby nie to, że w końcu mam lepiej płatną
posadę, musiałabym nie tylko zrezygnować z pracy, ale i się przeprowadzić. Nie było
mnie stać na utrzymanie w pojedynkę wynajmowanego mieszkania na strzeżonym osiedlu
i do tego bardzo blisko centrum.
I kiedy już wydaje mi się, że wszystko zaczyna
się układać, okazuje się, że poszłam w tango z szefem, a mój eks postanowił o
sobie przypomnieć.
–
Pisze do mnie i prosi o spotkanie – przyznaję się jej do tego faktu.
Anka
na chwilę gubi kroki, jakby ta informacja zrobiła na niej spore wrażenie.
–
Wiesz, on naprawdę wygląda, jakby żałował. Każdego dnia wypytuje o ciebie, a
teraz, kiedy znalazłaś nową pracę, to już zupełnie zaczyna szaleć. Obwinia
Kingę, że celowo go uwiodła, żeby zniszczyć mu życie. On nie odpuści ci tak
łatwo. Podobno stara się o posadę u Flisa, by być bliżej ciebie.
Prycham
pod nosem na ten niedorzeczny pomysł. Jeszcze tego by mi teraz brakowało.
–
Wszystkie miejsca, z tego co wiem, są już obstalowane. Trochę się spóźnił. Poza
tym to nic nie da. Ja do niego nigdy nie wrócę. Ślub jest odwołany. Cieszę się
tylko, że wszystko wyszło, zanim rozesłaliśmy zaproszenia. Wyobrażasz sobie,
jaki to byłby wstyd, gdybym musiała wszystko anulować i rozmawiać z każdym
znajomym o powodzie, przez który się rozstaliśmy? A tak przynajmniej nikt nie
wie, że w ogóle cokolwiek planowaliśmy. Rozeszło się i tyle.
– Nie
sądzisz, że warto się jeszcze nad tym zastanowić? Szkoda mi go trochę, tak
szczerze mówiąc.
Patrzę na nią jak na niepoważną. Mnie go wcale
nie jest szkoda.
– Sam
to zniszczył.
– Ale
widać, że żałuje i że chce się o ciebie postarać – mówi Anka pomiędzy ciężkimi
oddechami, gdy pokonujemy kolejny odcinek.
Mój były w ostatnim czasie coraz częściej
pisze oraz prosi mnie o spotkanie, jednak ja nie zamierzam wchodzić z nim w
żadną relację. Może sobie opowiadać, co chce i błagać mnie na kolanach o
rozmowę, jednak zdrada to dla mnie okropność i nie zamierzam jej wybaczyć.
Uśmiecham się pod nosem. Gdy ja już się trochę podleczyłam po tym wszystkim i
co inne zajmuje moje myśli, ten przechodzi załamanie z opóźnionym zapłonem,
zaczynając walczyć o nasz związek. Aj, ci faceci.
– Brzmisz, jakbyś go broniła – karcę ją lekko.
– To po mojej stronie powinnaś stać w tej sytuacji, nie jego. Przynajmniej tak
mi się zdaje.
– Jako twoja przyjaciółka powinnam być z tobą
przede wszystkim szczera. A ja uważam, że każdy zasługuje na drugą szansę. Nie
mówię, że powinnaś do niego wrócić, ale może chociaż wysłuchać? – sugeruje
Ania.
– Szkoda, że wcześniej nie potrafiłaś być ze
mną szczera.
No i proszę, mówię jej to, co leży mi od dawna
na sercu. Potem chwilę rozmyślam nad jej radą. Mimo to uważam, że to i tak nic
nie da.
– Naprawdę, nie wiedziałam, jak to zrobić, żeby
cię nie skrzywdzić. Miałam też nadzieję, że może Julian się opamięta. No i się
opamiętał, ale trochę po czasie. Widać, że żałuje. Porozmawiaj z nim.
– To,
że wymienię z nim kilka gniewnych zdań, niczego nie zmieni. – Ucinam tę
dyskusję.
– Niby tak, ale oczyścisz atmosferę.
***
Gdy wracam do mieszkania, w końcu decyduję się, żeby
poszukać mojego szefa w sieci. Muszę się dowiedzieć jak najwięcej na jego
temat, by uspokoić własne sumienie.
Brzydzę się zdradą i mam nadzieję, że nie
przyczyniłam się do niczego takiego. Nigdy nie potrafiłabym spojrzeć na siebie
w lustrze, gdyby się okazało, że Martin Flis ma dziewczynę albo, co gorsza,
jest żonaty, a ja wlazłam mu do łóżka. I to sama, bez żadnej natarczywej
zachęty.
Biorę szybki prysznic, zaparzam melisę, a
następnie przechodzę do sypialni. Zakopuję się w miękkich poduszkach, czując
się od razu nieco lepiej. W dłoni trzymam telefon.
Najpierw przeglądam jego Instagram. Niestety,
oprócz zdjęć, które nie są osobiste, nie dowiaduję się zbyt wiele. Przez chwilę
przyglądam się fotografiom, jakie Flis wrzucił na oficjalne konto, i łapię się
na tym, że jestem go coraz ciekawsza.
Muszę jednak pamiętać, że ten wybryk nic dla
nas nie znaczył i że mam nie wspominać tamtego wieczoru. To obcy facet, wobec
którego nie czuję nic oprócz ciekawości, i w żadnym wypadku to nie może się
zmienić. Chodzi tylko o uspokojenie własnego sumienia.
No dobra, może trochę mi się podoba, ale
trzeba to zdusić w zarodku.
Wchodzę na Facebooka, a po wpisaniu w
wyszukiwarkę jego nazwiska, w końcu znajduję prywatny profil. Jednak po wejściu
na niego, zauważam, że całość jest zablokowana dla osób niebędących znajomymi.
Kurde.
Mrużę oczy i nim mam okazję się rozmyślić,
wysyłam zaproszenie. Już po chwili zaczynam się zastanawiać, czy go tym nie rozsierdzę,
jednak muszę się dowiedzieć, o co chodzi z tym facetem oraz jego prywatnością.
Komentarze
Prześlij komentarz