[PATRONAT] Recenzja Sarah Brianne „Chloe”
Twarz Chloe z bliznami przyprawia ją o szaleństwo.
Mężczyzna, który ją zranił, nawiedza nie tylko jej sny, ale także rzeczywistość.
Niektóre koszmary nie odchodzą w ciągu dnia.
Mad men jest cyklem, który opowiada o stosunkowo
młodych ludziach, którzy znają brutalność życia, zdołali je poznać na własnej
skórze. Naturalnie to seria mafijna, a jej bohaterowie zaczynają w niej
kroczyć, co ma różne konsekwencje. Muszę przyznać, że historię Chole chciałam
poznać i pomimo, że to bardzo króciutka książka, nie mogłam się od niej
oderwać. Czasami w życiu spotykają nas trudne wręcz koszmarne rzeczy, o których
nie możemy nikomu opowiedzieć. Zupełnie jakby coś zaciskało się na naszym
gardle, a wciskane w usta kłamstwo zaczynało ciążyć i sprawiać, że się dławimy.
Czy w sytuacji tej dziewczyny to kłamstwo faktycznie ma dla niej zbawienny skutek,
a może wręcz przeciwnie?
Główną
bohaterką powieści ,,Chloe” jest tytułowa Chloe Masters, dziewczyna, która
przeżyła w swoim życiu koszmar, z którego nie tak prosto było się obudzić. Mota się między prawdą, a tym, co byłoby
wygodniejsze w sytuacji, w której się znalazła. Dziewczyna ma szpecącą bliznę na
twarzy, która oficjalnie powstała w wyniku wypadku samochodowego, a prawda
jednak jest zupełnie inna, krzywdząca i niepozwalająca na to, by głębiej
odetchnąć. Chloe jest bardzo skrytką dziewczyną, która przeszła piekło, z którego
nie potrafi się wyrwać, tkwi w nim i nie widzi drogi wyjścia. Chloe jest skrzywdzona,
specyficzna, delikatna. Brak jej pewności siebie, mota się i nie potrafi odzyskać
spokoju. Cierpi na hafefobię, czyli niezwykle silny lęk przed dotykiem
drugiego człowieka.
W szkole z powodu swojej blizny, została okrzyknięta
dziwadłem, stała się ofiarą prześladowań. Chloe musiała się nauczyć sama radzić
sobie z bólem, na szczęście jedynie do pewnego czasu, kiedy spotkała Elle
zyskała prawdziwą przyjaciółkę. Wraz z nią pojawiło się w jej życiu dwóch
mężczyzn, którzy mogliby dla niej zrobić wiele, o kim mowa? Amo i Lucca, znajomy ze szkoły i starszy brat
chłopaka Elle, jeden nazywany bestią, drugi Boogiemanem, potwory, jak więc mogą
ocalić niewinną dziewczynę z jej własnego koszmaru? Eden z nich jest żołnierzem
mafii, a drugi zastępcą bossa, czy Chloe słusznie się ich obawia? Czy pozwoli,
któremukolwiek się zbliżyć? Czy pozwoli się ocalić? Czy uda się dziewczynie
odbić od dna? Czy uwierzy w to, że ma szczęście?
„Chloe”
jest historią, której byłam bardzo ciekawa, nie mogłam się jej wprost doczekać,
pomimo tego, że jest niezwykle trudna. Nie jest łatwo czytać o tym, jakie
krzywdy spotykają kogoś bezbronnego, czy to fizyczne, czy psychiczne za sprawą
bestialskich rówieśników. Czasami tematyka, którą wybiera Sarah Brianne może być
uznana za zbyt trudną, jednak warto jest ją poruszać i nakierowywać czytelnika
na to, co czuje ofiara, która styka się z poniżaniem, tła mszczeniem, jak to
jest nosić na swej skórze znamiona, odstawać i przeżywać traumę. Mam wrażenie, że Sarah
Brianne z tomu na tom pisze lepiej, budzi we mnie więcej emocji, chociaż akcji
nie było zbyt wiele, pojawiała się, jednak w mniejszym stopniu, ale szczerze w
tej książce na nią nie liczyłam. Sama postać Chloe Masters intrygowała mnie
na tyle, że reszta nie miała dla mnie
większego znaczenia. W powieściach Sarah Brianne nie ma zbyt wiele „mafii”,
jednak czuje się jej obecność. Cieszyłam się, że wraz z „Chloe” wydawnictwo
postanowiło zrobić premierę „Lucci”, bo zakończenie tego tomu pobudza ciekawość
znacznie bardziej niż można by było przypuszczać.
Komentarze
Prześlij komentarz