[PATRONAT] Recenzja Anna Wolf „Love hate- hate love”
Nick Montgomery i Melinda Rourke od lat pałają do siebie nienawiścią. A właściwie on nią pała. Ma żal do kobiety, że zrobiła z niego idiotę, kiedy byli jeszcze nastolatkami.
Życie bywa walką,
pasmem błędów i drobnych lub większych zwycięstw. Wydarzenia z przeszłości kształtują,
zwłaszcza, kiedy człowiek wychodzi z nich zraniony i lekko poobijany emocjonalnie.
Z każdej sytuacji wynosi własne doświadczenia i nauki, które mają mu pomóc w
przyszłości uchronić przed popełnieniem kolejnych. Czasami jednak los rzuca nas
w sytuację tak odmienną, która sprawia, że wszystkie dawne nauki można wyrzucić
do kosza, a życia wręcz należy uczyć się na nowo. Niesamowicie trudno jest
sprostać wyzwaniom, których wcześniej nie miało się okazji doświadczyć, czy z
nimi zetknąć, jeszcze gorzej, kiedy porażka nie wchodzi w grę. Anna Wolf należy
do grona moich ulubionych polskich autorek, kiedy tylko pojawia się na
horyzoncie jakaś książka, wiem, że muszę ją przeczytać, a także włączyć się w
jej promocję. „Love hate - hate love” pokazuje, że nie samą mafią człowiek
żyje, a sama autorka ma wiele czytelnikowi do przekazania, wielu bohaterów do
wykreowania i emocji do wzburzenia w czytelniku. O czym opowiada jej najnowsza
książka?
Głównymi
bohaterami powieści ,,Love-hate, hate-love” są Melinda Rourke i Nick
Montgomery. Dwójka ludzi, która dzierży na swych barkach krótką i burzliwą
przeszłość, która wybuchła gwałtownym uczuciem, silną miłością, która przeobraziła
się w nienawiść. Melinda jest wykładowczynią akademicką, młodą kobietą, która
ciężko pracuje na sukces. Nie oczekuje, że coś jej nakapie z nieba, czy
zostanie dostarczone przez rodzinę, wybrała przyszłość taką, jaką pragnęła.
Zawodowo nie wyobraża sobie siebie w innym miejscu, spełnia się w swojej pracy.
Nie samą pracą człowiek żyje, należy znaleźć miejsce na uczucia. Nick może
zostać określony, jako nemezis Melindy, jest człowiekiem, o którym mimo lat,
które mijają, nie potrafi zapomnieć i wyrzucić go z pamięci. Tylko jak
wytrzymać z kimś, kto potrafi upokorzyć drugiego człowieka, kto nie potrafi się
powstrzymać? Rodzinna tragedia jednak niesie za doba pewne brzemię i obowiązek,
któremu „wrogowie” będą musieli sprostać. Co takiego może pogrążyć górnolotne plany na
życie? Żyjąc wiele lat we wzajemnej wrogości nie zawsze jest się w stanie odrzucić
wszystko i zwyczajnie spojrzeć na drugiego człowieka życzliwiej, kiedy jednak w
grę wchodzą dzieci nic innego nie ma znaczenia. Stracili w wyniku tragicznego
wypadku rodziców, a Melinda i Nick stali
się prawnymi opiekunami, stworzyć coś, co nie może upaść i się rozerwać –
rodzinę. Czy bohaterowie sobie poradzą? Jak teraz będzie wyglądało ich życie?
„Love hate- hate love” jest książką, która mi się bardzo spodobała. Historia, którą postanowiła opowiedzieć nam
autorka nie należała do prostych, nigdy tak nie jest, kiedy w grę wchodzą
ludzkie dramaty i przede wszystkim małe dzieci. Anna Wolf wprowadziła do grona
czytanych przeze mnie romansów pewną odmianę. Nie tylko mamy tutaj motyw
hate-love, który jest jednym z bardziej poczytnych w literaturze, ale także coś
więcej, ludzkie dramaty, które są bardzo realne. Bycie rodzicami nie jest łatwe,
jednak ma się czas, aby się z tym oswoić i nauczyć, popełnia się wzloty i
upadki. Przychodzi jednak w życiu taki moment, kiedy „macierzyństwo” przychodzi
nieoczekiwanie i nie ma nic związanego z biologia, czy zakładaniem rodziny.
Bohaterka książki Anny Wolf już została wrzucona w coś, na co, nie była gotowa
i czego ni gdyby się nie spodziewała. Musiała zapewnić stabilne życie dzieciom
swojej siostry wraz z człowiekiem, z którym potrafiła jedynie się kłócić,
dogryzać i walczyć, nie wyglądało to zbyt optymistycznie, jednak żadne z
bohaterów nie miało wyboru. Trzeba było wykazać się odpowiedzialnością, co z
tego wyszło?
Wolf tym razem stworzyła powieść posługując się narracją
trzecio osobową, która jest mi bardzo bliska i należy do moich ulubionych. „Love
hate- hate love” wywołała we mnie bardzo wiele emocji, pozytywnych i negatywnych,
a wszystko za sprawą bohaterów, których polubiłam, chociaż czasem zasługiwali
na porządne lanie. To opowieść o tym, że
wzajemną wrogość i brak porozumienia można zmienić w coś zupełnie innego.
Komentarze
Prześlij komentarz