Recenzja Agnieszka Lingas-Łoniewska „Łatwopalni”

Dolny Śląsk, poniemiecka przeszłość, spalona słońcem ziemia, intensywna, mieniąca się kolorami jesień i małe miasteczko
u stóp gór. Tam przyjeżdża on, mężczyzna, który wciąż ucieka. Kiedyś wydarzyło się coś, przez co już nigdy nie będzie mógł normalnie żyć, nie zazna spokoju. Ale spotyka ją, śliczną nauczycielkę, której brakuje wiary w siebie i którą dusi małomiasteczkowy konwenans. Ich spotkanie jest jak cud,
jesień wybucha, słońce pali, rodzi się miłość.
Ale los zadrwi znowu, z obojga.




Wydawnictwo: Burda
Rok wydania:  2020
Format: Książka
Liczba stron: 302
Cykl: Łatwopalni
Tom I


Agnieszka Lingas –Łoniewska jest jedną z autorek, których książki czytam dość często i je Wam tutaj przedstawiam. Kiedy dowiedziałam się, że zostaje wznowiona przed wydawnictwo Burda seria Łatwopalni, nie mogłam przejść obok tego obojętnie. Nie miałam okazji przeczytać jej wcześniej, dlatego uznałam, że to świetna okazja, aby poszerzyć horyzonty. Liczyłam na to, że historia ta będzie emocjonująca, a walka o miłość, którą będą musieli stoczyć bohaterowie burzliwa i trudna. Uważam, że najtrudniej jest walczyć z samym sobą, czasami jest to walka z góry skazana na porażkę, a czasem przyjemne zaskoczenie. Jak wypadła książka „Łatwopalni”?



Jarek Minc, to mężczyzna, który gdziekolwiek się pojawia, przyciąga uwagę kobiet. Przystojny, inteligentny, dobrze wykształcony, ale dotkliwie naznaczony przez przeszłość, co odbija się smutkiem w jego zielonych oczach. Motocyklista zawitał na tereny Dolnego Śląska, co nie przeszło echem wobec kobiet, które ukradkiem do niego wzdychają. Tylko, że Jarek ich nie dostrzega, jego myśli są pochłonięte przez coś zupełnie innego, ma swoje demony i ból, z którym próbuje sobie poradzić na własny sposób. Czy dla mężczyzny będzie szansa na odkupienie?
Główną bohaterką książki jest Monika Rudzka, młoda kobieta, mieszkająca z matką w małym, turystycznym miasteczku na Dolnym Śląsku. Nie można powiedzieć, że ich relacje są ciepłe, wręcz przeciwnie. Pracuje, jako nauczycielka w miejscowej szkole podstawowej, jest bardzo sympatyczną kobietą, ale samotną. Wspólnie z mamą wynajmują pokój Jarkowi, który złapał pracę w tamtej okolicy. Co z tego wyniknie? Czy Monika będzie lekiem na traumę przeszłości? Czy ta dwójka będzie potrafiła sobie pomóc? Czy nadszedł czas, aby pozwolić sobie na miłość?




„Łatwopalni” jest powieścią bardzo emocjonalna, dotyka trudnych tematów, a sama historia bohaterów jest przepełniona cierpieniem, poruszająca i pełna wyrzutów sumienia, ale i pragnienia lepszego losu, miłości i wybaczenia. Człowiek popełnia błędy, taki już jest, nie zawsze potrafi zaufać drugiemu człowiekowi, boi się kolejnych ran. Tylko czy strach może przejąć kontrolę nad życiem? Czy można mu na to pozwolić?  W książce autorka porusza wiele trudnych tematów, ukazuje jak człowiek nie potrafi sobie poradzić z problemami, wydarzeniami traumatycznymi, jak łatwo może się w tym wszystkim zagubić. Są takie wydarzenia, które potrafią wywrzeć piętno na duszy, które nie można tak po prostu przepracować, trzeba potrafić sobie wybaczyć. Podczas czytania tej książki zwyczajnie się wzruszyłam, innym razem śmiałam, cieszę się, że miałam okazję przeczytać „Łatwopalnych” i zabieram się za drugi tom. 








Komentarze

Popularne posty