Recenzja Claire Contreras „Mrok przed świtem”

Kontynuacja „Nie ma światła w ciemności” – miłosnej historii pełnej namiętności i mroku
Ich miłość została wystawiona na tyle prób, że ta może być ostatnią. Uwięzioną i dręczoną Blake trzymają przy życiu tylko wspomnienia o ukochanym i rodzinie.
Zdesperowany Cole nie ustaje w poszukiwaniach swojej kobiety. Wykorzystuje każdą znajomość i jest gotowy poświęcić wszystko, aby ją odnaleźć.
Ma do stracenia jednak wiele więcej niż ich wrogowie, którzy nie mają żadnych skrupułów.

Wydawnictwo: Kobiece
Rok wydania:  2020
Format: Książka
Liczba stron:  370
Cykl: Ciemność
Tom II


„Nie ma światła w ciemności” była pierwszą książka autorstwa Claire Contreras, którą miałam okazję przeczytać, kiedy dotarłam do zakończenia czułam się zszokowana i wręcz potrzebowałam dowiedzieć się, co będzie dalej. To przecież nie mogło się tak skończyć, miesiące mijały, a kontynuacji nie było widać. Kiedy tylko zobaczyłam, że wydawnictwo zdecydowało się dokończyć tą opowieść, za żadne skarby nie mogłam tego przegapić. Muszę Wam wyznać, że historia Blake i Cola na długo pozostała w mojej pamięci, dlatego tak bardzo czekałam na jej kontynuację.  Co dla bohaterów przygotowała Claire Contreras?


Główną bohaterką książki „Mrok przed świtem” jest Blake, dziewczyna, która w wieku czterech lat była świadkiem zabójstwa jej rodziców, ale to nie wszystko. Została porwana i przetrzymywana, jednak wróciła, oprawcy nie pozbawili jej życia, a podrzucili do domu ciotki. Bohaterka spędziła lata w rodzinie zastępczej, gdzie poznała Cole’a, chłopaka, który staje się dla niej wszystkim, opoką w trudnych chwilach, przyjacielem, a także kimś więcej, powodującym szybsze bicie serca. Więź między bohaterami jest wyjątkowa, inspirująca i magnetyczna, jednak coś musiało się zepsuć. Blake czuła się obserwowana, a kolejny rozwój wydarzeń doprowadził do nieszczęścia. Kruche szczęście, które Blake rozpaczliwie trzymała w swoich dłoniach, rozpadło się, gdy ponownie pochłonęła ją ciemność. Pod koniec „Nie ma światła w ciemności” pojawiło się zagrożenie, a ludzie, którzy rozdarli jej świat, gdy była dzieckiem, pochwycili ją i pozbawili podstawowego ludzkiego prawa, a mianowicie wolności. Przerażona, samotna iw śmiertelnym niebezpieczeństwie myśli o tym, aby się wydostać. Marzy o tym, aby Cole ją znalazł, odszukał, aby znowu mogli być razem. Czy uda jej się uwolnić tego więzienia? Cole tak mocno przeżył uprowadzenie Blake, że zaczął przypominać złamaną skorupę mężczyzny, dawnego siebie. Jego Blake, jego serce i dusza zostały mu odebrane. Nie był w stanie jej ochronić, a teraz nie może jej odzyskać. Będzie też musiał stawić czoła swojej przeszłości. Zdeterminowany, będzie walczył z piekłem, spotka samego diabła, wszystko, aby ją odzyskać, ponownie trzymać w swoich ramionach i powrócić świat na właściwe tory. Czy mu się powiedzie? Czy Blake uda się uciec? Czy Cole ją odnajdzie?



„Mrok przed świtem” jest bardzo emocjonującą, wciągającą i pochłaniającą czytelnika książką. Autorka zdecydowała się na to, aby w tej części skupić się bardziej na rodzinie, tajemnicach, intrydze, aniżeli romansie, który był obecny. Może tak, on stał się bardziej dojrzały, a Cole w tym wszystkim był doskonały, opiekuńczy, był opoką. Nadal czytamy powieść z perspektywy Cola i Blake, dzięki czemu potrafimy wczuć się w ich emocjonalny stan z większą łatwością i zaangażowaniem. Wszystkie tajemnice zostaną wyjaśnione, autorka zadbała o to, abyśmy byli usatysfakcjonowani poprowadzeniem akcji.
„Mrok przed świtem” to opowieść o przeszłości, która nas definiuje, głęboko zakorzenionych lękach i dręczących koszmarach, uzdrawiającej mocy miłości i znalezieniu odwagi, by zmierzyć się z prawdą.


Komentarze

Popularne posty