Recenzja Agnieszka Lingas-Łoniewska „Mars”

Są jak ogień i woda. I przyciągają się z siłą żywiołów.
Życiem Darka rządzą nienawiść i szaleństwo. Kiedy na ringu staje się niepokonanym Marsem, oddaje się im całkowicie. I właściwie niczego by nie zmieniał, gdyby nie psycholożka Liwia.
Dla tej kobiety Mars mógłby zrobić cholernie wiele.
Ale powiedzmy sobie jasno: doktor Liwia gra w innej lidze.
Przed Darkiem zaś poważne zadanie i nic nie powinno go rozpraszać. A już zwłaszcza nie zjawiskowa pani psycholog i jej tajemnicza, bolesna przeszłość.
Kiedy jednak w grę wchodzi prawdziwa miłość, Mars i Liwia będą musieli się zastanowić nad swoimi wyborami. Czy odważą się postawić wszystko na jedną kartę?



Wydawnictwo: Burda
Rok wydania:  2020
Format: Książka
Liczba stron: 249
Cykl: Bezlitosna siła
Tom IV
Wszystko, co dobre kiedyś musi się skończyć, tak oto doszliśmy do końca kolejnego cyklu autorki Agnieszki Lingas – Łoniewskiej pod tytułem Bezlitosna siła. Poznaliśmy trzech silnych, niezłomnych i twardych mężczyzn, których cechuje coś istotnego, a mianowicie szacunek dla kobiet. Potrafią stanąć w obronie tych delikatniejszych i słabszych fizycznie istot, bo prawdziwa ich siła drzemie w ich sercach. Skrzywdzone kobiety otrzymały pomoc dzięki fundacji FemiHelp, ale także dzięki mężczyznom trenującym MMA, którzy mają swoje demony. Czy ta pomoc nie będzie w tym przypadku obustronna? Jak na tle poprzednich tomu uklasyfikuje się „Mars”?


Głównym bohaterem książki „Mars” jest Dark, mężczyzna, którego życie nie było łatwe.  Coś mocno na niego naciska, przeszłość, której nie da się naprawić, ani zmienić.  Wydarzenie mocno wgryzło się wprost w jego kręgosłup, w każdą kość naznaczając utratą kogoś ważnego, bez kogo jego życie stało się pasmem nienawiści. Rządziło w nim szaleństwo i gniew. W podziemiach staje się Marsem, w klatce w klubie MMA, człowiekiem, który nie przegrywa, zawsze zwycięża. Tylko tam może wyrzucić z siebie wszystko, wyładować to, co siedzi mu w głowie i w sercu. Wie, że utrata kogoś tak bliskiego nie była przypadkowa, ktoś był za to odpowiedzialny, a on Mars, bóg wojny pragnął zemsty. Na jego drodze pojawia się pewna rudowłosa psychoterapeutka, Liwia, kobieta związana z fundacją FemiHelp, budzi w nim uczucia, o których Darek nie miał pojęcia, że kiedykolwiek będzie do nich zdolny. Ona żyje w nieświadomości starając się pomóc kobietom, jedną z nich jest jej siostra, którą regularnie bije jej zawzięty mąż. Czy dla tej dwójki jest szansa na to, aby zapłonęło dzikie uczucie? Czy miłość sprawi, że życie stanie się prostsze? Czy Darkowi i Liwii uda się pomóc kolejnej krzywdzonej kobiecie? Czy Mars zaniecha zemsty, czy sprawi, że piekło go z nią pochłonie?



„Mars” jest powieścią, która chwyciła mnie za serce i to bardzo mocno, nie mogłam się od niej oderwać, jednocześnie nie chciałam jej kończyć, ale także chciałam zobaczyć, jak rozwikłają się problemy głównych bohaterów. Chciałam wiedzieć, czy mają szansę związać się ze sobą, czy ich zdominuje strach i koszmarną przeszłość. Myślę, że jest to idealne zakończenie cyklu, nawet, jeśli mogłabym czytać o tej tematyce znacznie dłużej, dobudowałabym kolejne klatki dla tak ciekawych mężczyzn walczących ze swoimi demonami. Dlaczego rozstania z seriami, które są dla nas ważne są takie trudne? Cykl Bezlitosna siła to zwroty akcji, skrzywdzeni bohaterowie i nadzieja, która sprawia, że się nie poddają i walczą o lepsze jutro. Nie można nie zauważyć, że autorka wplata w fabułę swoich książek treści, które pobudzają czytelnika do znacznie głębszych i poważniejszych refleksji. Myślę, że każda z Was powinna poznać każdego pana z klubu PhantaRhei.



Komentarze

Popularne posty