[PATRONAT] Rozdział trzeci Anna Wolf "Ryzyko gangstera"
Rozdział 3
Siergiej
Nie pamięta mnie.
Nie pamięta niczego
poza tą norą, w której była trzymana, oraz tym, jak została przysypana ziemią. Czuję
niewypowiedzianą pierdoloną nienawiść do osób, które jej to zrobiły. I gdy się dowiem,
kim są ci ludzie, zabiję ich tylko w znany sobie sposób.
Chodzę przed drzwiami sypialni
nabuzowany, wkurwiony i chuj jeden wie co jeszcze. Mam ochotę wejść tam i
wyszarpać całą wiedzę z doktorka, po którego posłałem jakiś czas temu. Jest
jednym z moich zaufanych ludzi, ale to, że ciągle tam siedzi, sprawia, że w
głowie czuję zamęt.
Drzwi lekko skrzypią, a
potem dostrzegam wychodzącego lekarza.
– Siergiej – słyszę i wbijam
w niego wzrok – musimy porozmawiać.
– Jasne – wzdycham. Mimo
że chciałbym być teraz przy Avie, to wiem, że ta rozmowa jest równie ważna, bo
chodzi właśnie o nią.
Schodzimy na parter i
prowadzę go do pokoju na tyłach domu, który jest moim małym centrum dowodzenia.
To tutaj znajduje się cały sprzęt, broń i wszystko to, co może uratować nam
życie, gdyby ktoś ośmielił się zaatakować. Wskazuję mu fotel, a sam przysiadam
na biurku, jednocześnie kiwając do mojego człowieka, żeby wyszedł i zamknął za
sobą drzwi.
– Więc? – odzywam się jako
pierwszy. Niewiedza powoli mnie zabija.
– Jej amnezja jest…
Cóż, nie bardzo wiem, czym jest spowodowana. Istnieje duże prawdopodobieństwo,
że była ofiarą. – Na to słowo zaciskam dłonie w pięści.
– Ofiarą czego?
– Nie jestem pewien,
ale wszystko wskazuje na przemoc domową.
– Żartujesz sobie,
kurwa, ze mnie? Przemoc domowa tam, gdzie ją znalazłem?! – ryczę.
– Wiedziałem, że tak
zareagujesz.
– A czego się
spodziewałeś? Wielkanocnego zająca?
– Sugeruję tylko, że
to mogło mieć miejsce wcześniej. Przed tym całym zdarzeniem. Będę szczery. To
tylko moje domysły, tak naprawdę niczego nie wiemy. Być może było zupełnie
inaczej. Może straciła pamięć w wyniku jakiegoś wypadku. W tej sytuacji niezbyt
dużo możemy zrobić, ale należy otoczyć ją opieką. Powinna czuć się bezpieczna i
może z czasem jej wspomnienia powrócą. Po urazach człowiek fizycznie dochodzi do
siebie, jednak niekoniecznie dzieje się tak z umysłem.
– A jak nie? – Tego
jestem bardzo ciekawy i z jednej strony czuję przerażenie, że ona mogłaby mnie
całkowicie zapomnieć, wszystko to, co kiedyś mieliśmy, ale z drugiej strony
chuj jeden wie, może tak byłoby lepiej?
– Ava ma jakieś
niemrawe przebłyski pamięci, ale nie umie ich z niczym powiązać. Nie wie, czy
to wspomnienia, czy może coś ze snu. Chciałbym mieć dla ciebie lepsze wieści,
Siergiej, ale niestety tak nie jest. I jest jeszcze coś, co musisz wiedzieć.
Sposób, w jaki się do
mnie zwraca, jakby miał do czynienia z rannym zwierzęciem, wprowadza mnie w
stan najwyższej gotowości. Jego spojrzenie pełne współczucia powoduje, że moje
wnętrzności skręcają się z nerwów.
– Powiesz to wreszcie?
– warczę.
– Po dokładnym badaniu
odkryłem na jej ciele kilka blizn, stąd moje przypuszczenia o przemocy domowej.
– Kurwa mać!
– Spokojnie, mogą też
pochodzić z dzieciństwa, jednak wszystko wskazuje właśnie na to, bo ma jedną
dość świeżą ranę tuż pod łopatką, która wygląda, jakby ktoś użył… – waha się.
– Gadaj, kurwa, bo
przysięgam na Boga, że zaraz na tobie czegoś użyję – cedzę przez zaciśnięte
zęby.
– Wygląda, jakby ktoś –
przełyka ślinę – wypróbowywał na niej nóż.
– Co? – ledwo wykrztuszam,
zaskoczony, a po chwili widzę prawie na czerwono. Nie dostrzegłem tego, ale też
nie przyglądałem się aż tak podczas mycia.
– Zostały jej pewne
odruchy, jak unoszenie rąk, by zasłonić głowę, albo przygarbienie ramion. Jej
ciało pamięta, jak się bronić. Przykro mi, ale ta dziewczyna przeszła naprawdę
wiele. I jeżeli moje przypuszczenia są prawdziwe, to nie dziwię się, że jej
umysł próbuje zapomnieć o piekle, jakie jej zgotowano. Cholera wie, co tam się
wydarzyło.
– Dzięki – odpowiadam,
a w mojej głowie rodzą się pomysły tortur.
– Jestem tutaj dla
was, dzwoń jak coś. – Kiwam tylko głową, gdy on wstaje i kieruje się do
wyjścia, ale jeszcze odwraca się i patrzy na mnie, po czym dodaje: –
Zapomniałbym. Twoja kobieta ma jakiś dziwny tatuaż za uchem przy linii włosów,
ale za cholerę nie wiem, co to jest.
Wychodzi, a ja się nie
odzywam, nie jestem, kurwa, w stanie nawet normalnie oddychać. Coś ciężkiego
siedzi mi na piersi i wiem, że to poczucie winy. Kiedy próbuję wziąć oddech,
moje ciało drży. Napinam wszystkie mięśnie, bo gdybym przy niej był, gdyby
wtedy jej ode mnie nie zabrano, nigdy by do tego nie doszło. Byłaby bezpieczna.
Jestem, a raczej byłem mordercą pracującym dla mafii, ale to się skończyło
kilka miesięcy temu. Teraz mafia to ja i każdy, kto zadziera z moją rodziną,
zadziera też ze mną, bo Ava jest rodziną. Muszę z nią porozmawiać i chociaż
wiem, że nie będzie to łatwe, dowiem się, co za kutas wytatuował jej coś na
szyi, a w następnej kolejności bydlak zdechnie.
Z dziko bijącym sercem
ruszam do sypialni. Drzwi są otwarte, a gdy wchodzę do środka, okazuje się, że Avy
nie ma. Ogarnia mnie panika, która ustępuje, gdy wychodzi z łazienki ubrana
jedynie w mój szlafrok – co kurewsko mi się podoba – z mokrymi po prysznicu
włosami.
– Cześć – mówię to
jeszcze raz, żeby jej nie wystraszyć, po czym zamykam za sobą drzwi.
– Cześć – odpowiada z
wahaniem, ale nie cofa się, gdy się do niej zbliżam.
– Jak się masz?
Ale kretyn ze mnie.
– Nie wiem. – Wzrusza
ramionami. – Jestem skołowana. To wszystko jest… sama nie wiem. Mówisz, że mnie
znasz, ale ja ciebie nie pamiętam. Ale te twoje oczy… – urywa, jakby
powiedziała za dużo.
– Co moje oczy? –
dopytuję i widzę, jak nerwowo przełyka ślinę.
– Śniły mi się. To
znaczy jakieś zielone oczy. Ale ty masz właśnie takie jak z moich snów i to
właśnie one pozwalały mi przetrwać. Nie potrafię tego wyjaśnić, bo sama nic z
tego nie rozumiem. – Potrząsa głową i dostrzegam, jak zaczyna lekko drżeć.
– Dobrze, już dobrze. –
W dwóch susach jestem przy niej i przytulam ją mocno, a ona nie protestuje. – Mam
cię i nigdy nie puszczę.
– Dlaczego się ciebie
nie boję, choć powinnam? – pyta z ustami przyciśniętymi do mojej piersi, a ja
pochylam głowę i całuję ją w skroń. Znowu pozwala mi na tak wiele, gdy sama
przeszła stanowczo za dużo. Jej reakcja po części mnie zaskakuje, ale cieszę
się, że Ava mnie nie odtrąca.
– Może dlatego, że
mimo iż pamięć cię zawodzi, to jednak jakaś cząstka ciebie mnie rozpoznaje. –
Delikatnie odgarniam jej ufarbowane na blond włosy na bok w nadziei, że od razu
trafię na tatuaż. – Byłaś dla mnie ważna i wciąż jesteś.
– Czy to źle, że nie
chcę, żebyś mnie puszczał? – Zaskakuje mnie tym pytaniem, gdy pochylam się
jeszcze bardziej, żeby dojrzeć to miejsce. Niech to szlag, nie trafiam.
– Nie, zupełnie nie. –
Prostuję się, innym razem spróbuję dojrzeć tatuaż. – Ale może przygotuję coś do
jedzenia, a ty w tym czasie się ubierzesz? – proponuję.
– Nie mam żadnych
ubrań.
– Masz. – Odsuwam ją
na niewielką odległość, żeby móc spojrzeć w jej cudownie szafirowe oczy. – Moje
ubrania będą leżeć na tobie doskonale.
– Będą za duże, jesteś
wielkim facetem.
– Zdecydowanie tam,
gdzie trzeba – mruczę i mam ochotę palnąć sobie w łeb z powodu własnej głupoty.
Ava
Patrzę na siebie w cudzych ubraniach.
Tak jak mówiłam, są na mnie za duże. Ale ten wielki gość nie chciał słyszeć słowa
sprzeciwu, a ja także nie miałam ochoty pozostać w samym szlafroku, więc podwinął
mi nogawki dresów, ściągnął sznurek w pasie, żeby mi nie spadły z tyłka, i dał
szary podkoszulek. Czuję się tak, jakby był przy mnie cały czas, to przez ten
zapach ubrań. I to jest dziwne. Ja w tym miejscu z mężczyzną, którego nie znam,
ale przy którym czuję się bezpiecznie. To nie ma sensu, a może wręcz przeciwnie?
Może jednak z moim mózgiem nie jest tak źle? Przyznam, że gdy trzymał mnie w
ramionach, chciałam tam pozostać. Czułam się tak, jakbym trafiła do domu, mimo
że nie wiem, gdzie on jest. Ale jego oczy są tymi, o których śnię, więc to nie
może być przypadek. Przełykam z trudem ślinę. A co, jeśli to on jest tym, który
jest odpowiedzialny za mój stan? A ja to wszystko błędnie odczytuję? Ogarnia
mnie panika. Siergiej mnie zna, ale ja go nie pamiętam. Przecież może być
jednym z moich oprawców i mimo że serce podpowiada coś innego, to mózg ma
własne zdanie.
Uciekaj – to słowo
formuje się we mnie i wypala ognistą ścieżkę.
Więc robię to, co
dyktuje mi umysł. Pędzę do drzwi, nie zważając na to, że nie mam na sobie
butów, i jednocześnie towarzyszy mi uczucie, że nie robię tego pierwszy raz.
Mimo hałasu, jaki robią moje bose stopy, uderzając o drewnianą podłogę, biegnę.
Otwieram drzwi sypialni i wypadam na korytarz. Pokonuję schody tak szybko, jak
tylko się da. Już jestem prawie przy drzwiach wyjściowych, gdy obraz w mojej
głowie powala mnie na kolana. Opieram dłonie na podłodze, a mój oddech
przypomina sapanie ciężkiej lokomotywy. Próbuję zapanować nad ciałem i się podnieść,
ale zamiast mnie robi to ktoś inny. Czuję, jak silne ramiona owijają się wokół mnie
i rozpoznaję zapach, który uderza w moje nozdrza.
– Siergiej – szepczę,
gdy mnie podnosi. Obraca mnie twarzą do siebie, a jego zielone oczy wwiercają
się w moje.
– Gdzie się wybierasz?
– pyta ze zmarszczonymi brwiami, a ja chyba wyglądam na spanikowaną, bo wyraz
jego twarzy od razu łagodnieje. – Ava, skarbie, nie wiem, co się dzieje w
twojej głowie, ale zapewniam cię, że nie zrobię ci nic złego. Prędzej zabiję,
niż pozwolę komuś cię skrzywdzić.
Nie wiem, czy dla
kobiety to pochlebstwo, czy powód do strachu, ale to zapewnienie sprawia, że
czuję spokój.
– Przepraszam –
mamroczę pod nosem.
– Nie przepraszaj.
Masz prawo do wszystkich tych emocji, ale nie strachu, nie przy mnie, nie
przede mną. Nigdy. Rozumiesz?
– Nie wiem –
odpowiadam szczerze.
– Dobrze. Skoro już
zeszłaś na dół, zjemy coś.
Właśnie w tej chwili
mój brzuch nieprzyjemnie burczy, a mnie dopada kolejne wspomnienie, tylko tym
razem tego, co miało miejsce niedawno. To wiem na pewno, to obraz nory, w
której byłam… Tego nie da się zapomnieć.
Niezbyt przyjemne wspomnienia
znikają tak szybko, jak się pojawiły, gdy czuję zapach jedzenia. Na widok
zastawionego stołu mam ochotę się rozpłakać. Siadam na wygodnym krześle i
staram się jeść z godnością – jednym słowem nie rzucić się na jedzenie.
– Smakuje? – Oczy
Siergieja spoglądają na mnie z łagodnością, ale w tym człowieku nie ma czegoś takiego
jak łagodność. Podpowiada mi to jakiś wewnętrzny głos.
– Tak, bardzo –
odpowiadam i sięgam po kolejnego rogalika, obserwując, jak on pochłania swoją
porcję jajecznicy.
– To dobrze. Później,
jeśli będziesz miała ochotę, możemy wyjść do ogrodu.
– Chętnie. Jednak
chciałabym znać prawdę.
– Prawdę? Jaką prawdę?
– Dotyczącą ciebie i
mnie. Mówisz, że mnie znasz, ale ja naprawdę cię nie pamiętam. Więc może wcale
nie masz pokojowych zamiarów. Może masz w tym wszystkim jakiś ukryty cel, bo
jestem tutaj zdana na twoją łaskę, kiedy mój mózg nie funkcjonuje właściwie.
Może to wszystko – zataczam ręką koło – jest jedną wielką ściemą, a ty mnie
karmisz jakimiś bzdurami.
– Tak myślisz? –
Odkłada widelec, opiera plecy o oparcie krzesła i patrzy mi prosto w oczy. Nie
odwracam wzroku. – Sądzisz, że mógłbym być twoim oprawcą?
– Coś takiego
przebiegło mi przez myśl – odpowiadam szczerze, wciąż na niego spoglądając.
– Nie jestem nim. Kiedy
dojdziesz trochę do siebie, udowodnię ci, że dawno temu się znaliśmy.
– A dlaczego nie
teraz?
– Teraz to musisz
odpocząć. Patrząc na to, ile zjadłaś i w jakim tempie, śmiem twierdzić, że zetnie
cię z nóg.
Już mam mu coś
odpowiedzieć, ale mój żołądek się buntuje.
– Łazienka?
– Korytarz przy
schodach, drugie drzwi na lewo.
Nie dziękuję mu, tylko
zrywam się z krzesła i pędzę, żeby zwymiotować. Zdaje się, że za dużo zjadłam,
a mój organizm nie jest do tego przyzwyczajony. Muszę być bardziej ostrożna z
jedzeniem, jeśli mam dożyć jutra.
Po wszystkim jestem jak
wymięta chusteczka. Ledwo daję radę otworzyć drzwi od łazienki. Czuję zmęczenie
całego ciała, a powinnam jeszcze pokonać drogę na piętro. Siadam na podłodze,
opieram plecy o ścianę i zamykam oczy, tak tylko na chwilę. Tylko chwila,
nabiorę sił i wstanę. Tylko chwila, tylko tyle potrzebuję.
Siergiej
Daję Avie czas. Wiem, że za dużo zjadła,
ale nie miałem siły jej mówić, żeby się ograniczała. Teraz zapewne cierpi. Więc
czekam cierpliwie w kuchni, aż wróci, ale po jakimś czasie zamiast Avy widzę
jednego z moich ludzi.
– Szefie? – mówi
niepewnie.
– Tak?
– Pana gość – przełyka
nerwowo ślinę – musi to pan sam zobaczyć.
Zrywam się i idę za
nim w kierunku łazienki, do której pokierowałem Avę, ale kiedy tam docieram,
staję osłupiały.
– Co, do cholery? –
dopytuję i podchodzę do zwiniętej w kłębek i śpiącej na podłodze kobiety.
– Nie wiem, tak ją
znalazłem.
– Cholera – mamroczę i
ostrożnie biorę ją na ręce. – Dzięki.
– Jasne, boss.
Odnoszę Avę do mojej
sypialni, układam delikatnie na łóżku i okrywam kocem. Przez chwilę chłonę ją wzrokiem.
To wszystko jest surrealistyczne. Mam wrażenie, że to sen i po przebudzeniu ona
zniknie. Ale nie, jest tutaj. W moim domu, w moim łóżku i w moich za dużych
ubraniach. Mimo że ciężko mi w to uwierzyć, to jednak Ava zasnęła na podłodze pod
łazienką. Myślałem, że wróci do kuchni, ale zdaje się, że jej stan jest poważniejszy,
niż zakładałem, skoro coś takiego ma miejsce. Mam tylko nadzieję, że przy
dobrej opiece odzyska siły i wróci jej pamięć. Jednak mimo tej całej nowej
sytuacji nie przestałem być tym, kim jestem. Wciąż jestem głową tego
wszystkiego i mam pewne zaległe sprawy, którymi muszę się zająć. Nawet Ava nie
spowoduje, że o tym zapomnę. Nie mogę.
Jestem szefem
wszystkim szefów, wszyscy podlegają bezpośrednio mnie. Nie mogę okazać
słabości, bo słabości się wykorzystuje, jednak ci, którzy mnie znają, wiedzą,
że nie znam słowa litość. W moim słowniku nie ma czegoś takiego. Jestem najgorszym
koszmarem, który można spotkać na swojej drodze. A to przypomina mi o pewnej
niedokończonej sprawie.
Sięgam po telefon i
wybieram numer do magazynów.
– Wszystko jest
gotowe? – dopytuję.
– Tak, towar
zabezpieczony, może być wysyłany.
– Dobrze, więc
pakujcie go na samochody – nakazuję.
– Dobrze, szefie.
– Będę wieczorem.
– Oczywiście.
Moje interesy nie są podobne
do biznesów moich kuzynów. To, co jest legalnie, to jest, cała reszta już
niekoniecznie. Nie mam zamiaru tego przerywać. Doskonale zdaję sobie sprawę z
mechanizmów rządzących światem. Ale świat, w którym przyszło mi żyć, jest inny.
Wejdziesz raz, a nigdy nie wyjdziesz. Za próbę odejścia zapłacisz głową. Tak to
działa. Zasady są zawsze takie same. Co prawda czasem tworzone są nowe reguły,
ale to ja za nimi stoję. A pieniądze rządzą światem. Jeśli ich nie masz, jesteś
tutaj nikim.
Ava
Po kolejnych dwóch dniach nadal nic mi
się nie przypomniało, co wywołuje frustrację. Bardzo chcę, żeby pamięć wróciła,
ale kiedy staram się wydobyć coś z zakamarków umysłu, dostaję tylko cholernego
bólu głowy. Moja przeszłość, ja sama, moje imię są jedną wielką niewiadomą.
Siergiej mówi do mnie Ava, tamci Natalie, a ja sama nie wiem, kim jest.
– Ava? – Unoszę głowę
na dźwięk imienia, które być może jest moje.
– Tak?
– Mam coś, co może
udowodnić, że się znaliśmy, że… – Siergiej nie mówi nic więcej, tylko przysiada
się do mnie i podaje mi zdjęcia.
Biorę je, przez moment
trzymam. Po chwili moje oczy spoczywają na fotografiach. Zaczynam je dokładnie oglądać.
Niektóre są podniszczone, inne wyglądają na nowe. Ale jedno z nich zwraca moją
szczególną uwagę – dziewczyna siedzi na kolanach chłopaka, który ją obejmuje, jest
w niego wtulona i oboje patrzą w obiektyw. To… ja, tylko z ciemnymi włosami –
uzmysławiam sobie. Byłam taka młoda i ładna.
– Ile miałam tutaj
lat? – Potrząsam lekko zdjęciem.
– Ty miałaś szesnaście,
a ja siedemnaście. Byliśmy gówniarzami w porównaniu do tego, ile teraz mamy.
– A ile teraz mamy? –
Tego też nie pamiętam. Jestem obca dla samej siebie. Jestem czystą kartką.
– Ty trzydzieści jeden,
a ja trzydzieści dwa, krasnalu.
– Krasnalu?
– Przepraszam, to…
Nieważne, zapomnij. A tutaj – Siergiej wskazuje na inne zdjęcie w moich
dłoniach – byliśmy w wesołym miasteczku. Na tym… – zaczyna opisywać mi każdą z
fotografii, ale w mojej głowie nic nie wskakuje na swoje miejsce.
– Wychodzi na to, że
naprawdę jestem częścią twojej przeszłości – przyznaję to i przed nim, i przed samą
sobą.
– Zgadza się. Może z
czasem pamięć ci wróci.
– Może, a
może lepiej, żeby jednak nie. Może moje życie wcale nie należało do
udanych. – To akurat dręczy mnie od wczoraj. – Też nie wiemy, czy nie mam
gdzieś kogoś. Może mam męża, dzieci… – wyliczam i czuję, jak on zastyga – …a
może jestem samotna jak palec. Kto to wie.
– Być może –
odpowiada.
– Mogę cię o coś
prosić? – pytam nieśmiało, a wpada mi do głowy szalony pomysł.
– O wszystko, skarbie.
Skarbie. Lubię, jak tak do mnie mówi.
– Na tych zdjęciach
mam ciemne włosy. Czy mogłabym dostać farbę, żeby zakryć ten straszny blond?
– Chcesz zmienić kolor
włosów? – pyta zdziwiony, po czym dodaje z uśmiechem: – A może masz ochotę na jakiś
inny kolor?
– Nie. – Kręcę głową. –
Ciemny będzie odpowiedni. Może to głupie, ale mam nadzieję, że gdy spojrzę w
lustro i zobaczę dawną siebie, to sobie coś przypomnę.
– Dobrze, zaraz kogoś
wyślę. A może jeszcze czegoś potrzebujesz? Jakichś kobiecych przyborów? Nie
wiem, tamponów czy coś? – dopytuje, a ja czuję, jak moje policzki się grzeją i
mimo że odwracam głowę, Siergiej to wychwytuje. – Kochanie, to naturalna
rzecz.
Kochanie. Och.
– Ja – potrząsam głową
– nawet nie wiem, kiedy miałam okres. To znaczy… – urywam, a łzy same
wypełniają moje oczy.
– Chryste. – Siergiej
wciąga mnie sobie na kolana i tuli, a ja nie protestuję. – Nie płacz. Nie
chciałem powiedzieć nic złego.
– Nie, nie – pociągam
nosem – wstyd mi, bo nawet nie pamiętam takich rzeczy.
– Cii – szepcze i uspokajająco
gładzi moje plecy.
Wtulam się w tego
mężczyznę, czuję bijące od niego ciepło, więc opieram głowę na jego ramieniu i
zamykam oczy. Tak dobrze być przytulaną. Nie potrafię wyjaśnić swojego zachowania
względem niego i w tej chwili nawet nie chcę o tym myśleć. Po prostu jest
dobrze tak jak jest.
Czasem lepiej zostawić
wszystko i nie dociekać. Czasem lepiej nic nie wiedzieć, przynajmniej takie
odnoszę wrażenie, jeśli chodzi o moją osobę. Więc nie robię nic, tylko siedzę i
daję się przytulać.
Gdybym wiedział, kim jest człowiek odpowiedzialny
za stan mojej dziewczynki, zabiłbym gnoja gołymi rękami. Wytłukłbym z niego
życie, wskrzesił i ponownie zabił. Nie naciskam Avy, gdy pokazuję jej pewne
rzeczy z naszej przeszłości. Ona zupełnie nic nie pamięta. Ba, ona nawet,
kurwa, nie pamięta nic z tego czasu, gdy przebywała w tej cholernej norze.
Raptem wpada mi do głowy pewien pomysł. Może skończyć się fiaskiem, ale warto
spróbować. Gdy Ava uspokaja się na tyle, że mogę ją puścić i wstać, co robię
niechętnie, wyciągam telefon i wybieram numer do jedynej osoby, która może mi
pomóc.
– Anton – witam się z
kuzynem.
– Siergiej, co się
dzieje? Gdzie się, kurwa, podziewasz?
– Potrzebuję, żebyś
coś dla mnie zrobił. – Nie tłumaczę się i wiem, że więcej nie zapyta.
– Jasne.
– Zdjęcia głów rodzin
oraz ich synalków wraz z żonami, wszyscy, którzy są powiązani z naszą rodziną.
Najlepiej na wczoraj.
– Czy ja chcę wiedzieć,
w co się wplątałeś?
– To nie to, co
myślisz, ale mogę jeszcze potrzebować pomocy twojej i Aleksieja.
– Jesteśmy rodziną, a
rodzinę się wspiera. Cokolwiek teraz robisz i z czym masz problem, wiedz, że
zawsze możesz na nas polegać. A teraz pozwól mi zająć się sprawą zdjęć.
– Liczy się czas.
– Rozumiem. Już
zabieram się do pracy. – Rozłącza się.
Mógłbym zlecić to moim
ludziom, ale nikomu nie ufam bardziej niż braciom Tarasow. Sprawa pozostanie
między nami, a gdy zajdzie taka potrzeba, pomogą mi tropić i zajmą się Avą, gdy
ja będę wymierzał sprawiedliwość. A zrobię to, przysięgam na Boga, że zabiję
każdego kutasa. Jeżeli okaże się, że moja dziewczynka ma męża, który źle ją
traktował, facet już jest trupem. I nie będzie mnie interesowało, z jakiej
rodziny pochodzi, po prostu zarobi pierdoloną kulkę w łeb, a jego zwłoki pójdą
do utylizacji.
Pocieram skronie. Ostatnie
noce były dla mnie męczarnią. Spanie z dala od Avy, wiedząc, że jest tuż za
ścianą, nie pomaga. I mimo że nie powinien, mój fiut żyje własnym życiem, gdy
tylko wyobrażam ją sobie w moich ramionach. Kurwa, jestem draniem, ale także tylko
facetem, głodnym facetem. Nie miałam kobiety od… Ja pierdolę, nie pamiętam od
kiedy. Nie to, że jestem święty czy coś, bo nie jestem. Chciałem swój pierwszy
raz przeżyć z Avą, ale zniknęła. Byłem taki wściekły i pierwszy seks był z
dziwką, gdy zdałem sobie sprawę, że ona nie wróci. Potem przyszły kolejne razy
i następne. Chryste, byłem pieprzonym dziwkarzem i przez jakiś czas to
działało, bo w ten sposób chciałem o niej zapomnieć, ale to było za mało, wciąż
za mało, więc przestałem. Zagłębiłem się w sprawy rodzinne i tajniki zabijania,
szkoląc się na mordercę doskonałego. Jestem w tym dobry i nie muszę mieć przy
sobie ludzi, żeby kogoś kropnąć. Mafia to ja. Właśnie, i to jest coś, co muszę
powiedzieć mojej dziewczynie. A potem zachowam się jak ostatnie bydlę, bo nie
pozwolę jej po tym wyznaniu odejść.
– Jest coś, co muszę
ci wyznać… – Już nie siedzi na moich kolanach. – I może ci się to nie spodobać.
– Chyba powinnam się
bać, ale tak nie jest.
– Nie masz powodów do
tego. – Chwytam jej dłoń, splatam nasze palce i cieszę się, że mi na to
pozwala. – Nie skrzywdzę cię i w sumie nie ma znaczenia, kim jestem, bo jesteś
ze mną bezpieczna, ale chcę, żebyś wiedziała wszystko.
– Okey?
– Moje nazwisko to
Szewczenko, jestem synem jednego z założycieli przestępczej organizacji.
– Mafii? – pyta z
lekkim zdziwieniem.
– Tak, to jest
dokładnie określenie na to, kim jestem. Jestem mafią, Ava, jej głową. Wszystko
podlega pode mnie.
– Ja… – Jej oczy robią
się coraz większe ze zdumienia, po czym czuję, jak się wzdryga. Wyszarpuje dłoń
i zakrywa uszy, kołysząc się w przód i w tył. – Ava? Skarbie, co się dzieje? –
pytam spanikowany.
– Nie! – krzyczy, gdy
moja dłoń spoczywa na jej ręce. – Nie dotykaj, zabije mnie. Zabije mnie. Zabije
mnie – powtarza w kółko, wprawiając ciało w nerwowy ruch.
– Kurwa mać! – klnę i
biorę ją na ręce, a jej ciało momentalnie robi się wiotkie. – Ja pierdolę!
Niki! – drę mordę.
– Co jest, do chol… –
urywa na nasz widok.
– Wezwij doktorka!
– Się robi.
Komentarze
Prześlij komentarz