[PATRONAT] Rozdział trzeci Anna Wolf "Ryzyko gangstera"


Rozdział 3
Siergiej


Nie pamięta mnie.
Nie pamięta niczego poza tą norą, w której była trzymana, oraz tym, jak została przysypana ziemią. Czuję niewypowiedzianą pierdoloną nienawiść do osób, które jej to zrobiły. I gdy się dowiem, kim są ci ludzie, zabiję ich tylko w znany sobie sposób. 
Chodzę przed drzwiami sypialni nabuzowany, wkurwiony i chuj jeden wie co jeszcze. Mam ochotę wejść tam i wyszarpać całą wiedzę z doktorka, po którego posłałem jakiś czas temu. Jest jednym z moich zaufanych ludzi, ale to, że ciągle tam siedzi, sprawia, że w głowie czuję zamęt. 
Drzwi lekko skrzypią, a potem dostrzegam wychodzącego lekarza.
– Siergiej – słyszę i wbijam w niego wzrok – musimy porozmawiać.
– Jasne – wzdycham. Mimo że chciałbym być teraz przy Avie, to wiem, że ta rozmowa jest równie ważna, bo chodzi właśnie o nią.
Schodzimy na parter i prowadzę go do pokoju na tyłach domu, który jest moim małym centrum dowodzenia. To tutaj znajduje się cały sprzęt, broń i wszystko to, co może uratować nam życie, gdyby ktoś ośmielił się zaatakować. Wskazuję mu fotel, a sam przysiadam na biurku, jednocześnie kiwając do mojego człowieka, żeby wyszedł i zamknął za sobą drzwi.
– Więc? – odzywam się jako pierwszy. Niewiedza powoli mnie zabija.
– Jej amnezja jest… Cóż, nie bardzo wiem, czym jest spowodowana. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że była ofiarą. – Na to słowo zaciskam dłonie w pięści.
– Ofiarą czego?
– Nie jestem pewien, ale wszystko wskazuje na przemoc domową.
– Żartujesz sobie, kurwa, ze mnie? Przemoc domowa tam, gdzie ją znalazłem?! – ryczę.
– Wiedziałem, że tak zareagujesz.
– A czego się spodziewałeś? Wielkanocnego zająca?
– Sugeruję tylko, że to mogło mieć miejsce wcześniej. Przed tym całym zdarzeniem. Będę szczery. To tylko moje domysły, tak naprawdę niczego nie wiemy. Być może było zupełnie inaczej. Może straciła pamięć w wyniku jakiegoś wypadku. W tej sytuacji niezbyt dużo możemy zrobić, ale należy otoczyć ją opieką. Powinna czuć się bezpieczna i może z czasem jej wspomnienia powrócą. Po urazach człowiek fizycznie dochodzi do siebie, jednak niekoniecznie dzieje się tak z umysłem.
– A jak nie? – Tego jestem bardzo ciekawy i z jednej strony czuję przerażenie, że ona mogłaby mnie całkowicie zapomnieć, wszystko to, co kiedyś mieliśmy, ale z drugiej strony chuj jeden wie, może tak byłoby lepiej?
– Ava ma jakieś niemrawe przebłyski pamięci, ale nie umie ich z niczym powiązać. Nie wie, czy to wspomnienia, czy może coś ze snu. Chciałbym mieć dla ciebie lepsze wieści, Siergiej, ale niestety tak nie jest. I jest jeszcze coś, co musisz wiedzieć.
Sposób, w jaki się do mnie zwraca, jakby miał do czynienia z rannym zwierzęciem, wprowadza mnie w stan najwyższej gotowości. Jego spojrzenie pełne współczucia powoduje, że moje wnętrzności skręcają się z nerwów.
– Powiesz to wreszcie? – warczę.
– Po dokładnym badaniu odkryłem na jej ciele kilka blizn, stąd moje przypuszczenia o przemocy domowej.
– Kurwa mać!
– Spokojnie, mogą też pochodzić z dzieciństwa, jednak wszystko wskazuje właśnie na to, bo ma jedną dość świeżą ranę tuż pod łopatką, która wygląda, jakby ktoś użył… – waha się.  
– Gadaj, kurwa, bo przysięgam na Boga, że zaraz na tobie czegoś użyję – cedzę przez zaciśnięte zęby.
– Wygląda, jakby ktoś – przełyka ślinę – wypróbowywał na niej nóż.
– Co? – ledwo wykrztuszam, zaskoczony, a po chwili widzę prawie na czerwono. Nie dostrzegłem tego, ale też nie przyglądałem się aż tak podczas mycia.
– Zostały jej pewne odruchy, jak unoszenie rąk, by zasłonić głowę, albo przygarbienie ramion. Jej ciało pamięta, jak się bronić. Przykro mi, ale ta dziewczyna przeszła naprawdę wiele. I jeżeli moje przypuszczenia są prawdziwe, to nie dziwię się, że jej umysł próbuje zapomnieć o piekle, jakie jej zgotowano. Cholera wie, co tam się wydarzyło.
– Dzięki – odpowiadam, a w mojej głowie rodzą się pomysły tortur.
– Jestem tutaj dla was, dzwoń jak coś. – Kiwam tylko głową, gdy on wstaje i kieruje się do wyjścia, ale jeszcze odwraca się i patrzy na mnie, po czym dodaje: – Zapomniałbym. Twoja kobieta ma jakiś dziwny tatuaż za uchem przy linii włosów, ale za cholerę nie wiem, co to jest.
Wychodzi, a ja się nie odzywam, nie jestem, kurwa, w stanie nawet normalnie oddychać. Coś ciężkiego siedzi mi na piersi i wiem, że to poczucie winy. Kiedy próbuję wziąć oddech, moje ciało drży. Napinam wszystkie mięśnie, bo gdybym przy niej był, gdyby wtedy jej ode mnie nie zabrano, nigdy by do tego nie doszło. Byłaby bezpieczna. Jestem, a raczej byłem mordercą pracującym dla mafii, ale to się skończyło kilka miesięcy temu. Teraz mafia to ja i każdy, kto zadziera z moją rodziną, zadziera też ze mną, bo Ava jest rodziną. Muszę z nią porozmawiać i chociaż wiem, że nie będzie to łatwe, dowiem się, co za kutas wytatuował jej coś na szyi, a w następnej kolejności bydlak zdechnie.
Z dziko bijącym sercem ruszam do sypialni. Drzwi są otwarte, a gdy wchodzę do środka, okazuje się, że Avy nie ma. Ogarnia mnie panika, która ustępuje, gdy wychodzi z łazienki ubrana jedynie w mój szlafrok – co kurewsko mi się podoba – z mokrymi po prysznicu włosami.
– Cześć – mówię to jeszcze raz, żeby jej nie wystraszyć, po czym zamykam za sobą drzwi.
– Cześć – odpowiada z wahaniem, ale nie cofa się, gdy się do niej zbliżam.
– Jak się masz?
Ale kretyn ze mnie.
– Nie wiem. – Wzrusza ramionami. – Jestem skołowana. To wszystko jest… sama nie wiem. Mówisz, że mnie znasz, ale ja ciebie nie pamiętam. Ale te twoje oczy… – urywa, jakby powiedziała za dużo.
– Co moje oczy? – dopytuję i widzę, jak nerwowo przełyka ślinę.
– Śniły mi się. To znaczy jakieś zielone oczy. Ale ty masz właśnie takie jak z moich snów i to właśnie one pozwalały mi przetrwać. Nie potrafię tego wyjaśnić, bo sama nic z tego nie rozumiem. – Potrząsa głową i dostrzegam, jak zaczyna lekko drżeć.
– Dobrze, już dobrze. – W dwóch susach jestem przy niej i przytulam ją mocno, a ona nie protestuje. – Mam cię i nigdy nie puszczę.
– Dlaczego się ciebie nie boję, choć powinnam? – pyta z ustami przyciśniętymi do mojej piersi, a ja pochylam głowę i całuję ją w skroń. Znowu pozwala mi na tak wiele, gdy sama przeszła stanowczo za dużo. Jej reakcja po części mnie zaskakuje, ale cieszę się, że Ava mnie nie odtrąca.
– Może dlatego, że mimo iż pamięć cię zawodzi, to jednak jakaś cząstka ciebie mnie rozpoznaje. – Delikatnie odgarniam jej ufarbowane na blond włosy na bok w nadziei, że od razu trafię na tatuaż. – Byłaś dla mnie ważna i wciąż jesteś.
– Czy to źle, że nie chcę, żebyś mnie puszczał? – Zaskakuje mnie tym pytaniem, gdy pochylam się jeszcze bardziej, żeby dojrzeć to miejsce. Niech to szlag, nie trafiam.
– Nie, zupełnie nie. – Prostuję się, innym razem spróbuję dojrzeć tatuaż. – Ale może przygotuję coś do jedzenia, a ty w tym czasie się ubierzesz? – proponuję.
– Nie mam żadnych ubrań.
– Masz. – Odsuwam ją na niewielką odległość, żeby móc spojrzeć w jej cudownie szafirowe oczy. – Moje ubrania będą leżeć na tobie doskonale.
– Będą za duże, jesteś wielkim facetem.
– Zdecydowanie tam, gdzie trzeba – mruczę i mam ochotę palnąć sobie w łeb z powodu własnej głupoty.

Ava

Patrzę na siebie w cudzych ubraniach. Tak jak mówiłam, są na mnie za duże. Ale ten wielki gość nie chciał słyszeć słowa sprzeciwu, a ja także nie miałam ochoty pozostać w samym szlafroku, więc podwinął mi nogawki dresów, ściągnął sznurek w pasie, żeby mi nie spadły z tyłka, i dał szary podkoszulek. Czuję się tak, jakby był przy mnie cały czas, to przez ten zapach ubrań. I to jest dziwne. Ja w tym miejscu z mężczyzną, którego nie znam, ale przy którym czuję się bezpiecznie. To nie ma sensu, a może wręcz przeciwnie? Może jednak z moim mózgiem nie jest tak źle? Przyznam, że gdy trzymał mnie w ramionach, chciałam tam pozostać. Czułam się tak, jakbym trafiła do domu, mimo że nie wiem, gdzie on jest. Ale jego oczy są tymi, o których śnię, więc to nie może być przypadek. Przełykam z trudem ślinę. A co, jeśli to on jest tym, który jest odpowiedzialny za mój stan? A ja to wszystko błędnie odczytuję? Ogarnia mnie panika. Siergiej mnie zna, ale ja go nie pamiętam. Przecież może być jednym z moich oprawców i mimo że serce podpowiada coś innego, to mózg ma własne zdanie. 
Uciekaj – to słowo formuje się we mnie i wypala ognistą ścieżkę.
Więc robię to, co dyktuje mi umysł. Pędzę do drzwi, nie zważając na to, że nie mam na sobie butów, i jednocześnie towarzyszy mi uczucie, że nie robię tego pierwszy raz. Mimo hałasu, jaki robią moje bose stopy, uderzając o drewnianą podłogę, biegnę. Otwieram drzwi sypialni i wypadam na korytarz. Pokonuję schody tak szybko, jak tylko się da. Już jestem prawie przy drzwiach wyjściowych, gdy obraz w mojej głowie powala mnie na kolana. Opieram dłonie na podłodze, a mój oddech przypomina sapanie ciężkiej lokomotywy. Próbuję zapanować nad ciałem i się podnieść, ale zamiast mnie robi to ktoś inny. Czuję, jak silne ramiona owijają się wokół mnie i rozpoznaję zapach, który uderza w moje nozdrza.
– Siergiej – szepczę, gdy mnie podnosi. Obraca mnie twarzą do siebie, a jego zielone oczy wwiercają się w moje.
– Gdzie się wybierasz? – pyta ze zmarszczonymi brwiami, a ja chyba wyglądam na spanikowaną, bo wyraz jego twarzy od razu łagodnieje. – Ava, skarbie, nie wiem, co się dzieje w twojej głowie, ale zapewniam cię, że nie zrobię ci nic złego. Prędzej zabiję, niż pozwolę komuś cię skrzywdzić.
Nie wiem, czy dla kobiety to pochlebstwo, czy powód do strachu, ale to zapewnienie sprawia, że czuję spokój.
– Przepraszam – mamroczę pod nosem.
– Nie przepraszaj. Masz prawo do wszystkich tych emocji, ale nie strachu, nie przy mnie, nie przede mną. Nigdy. Rozumiesz?
– Nie wiem – odpowiadam szczerze.
– Dobrze. Skoro już zeszłaś na dół, zjemy coś.
Właśnie w tej chwili mój brzuch nieprzyjemnie burczy, a mnie dopada kolejne wspomnienie, tylko tym razem tego, co miało miejsce niedawno. To wiem na pewno, to obraz nory, w której byłam… Tego nie da się zapomnieć.
Niezbyt przyjemne wspomnienia znikają tak szybko, jak się pojawiły, gdy czuję zapach jedzenia. Na widok zastawionego stołu mam ochotę się rozpłakać. Siadam na wygodnym krześle i staram się jeść z godnością – jednym słowem nie rzucić się na jedzenie.
– Smakuje? – Oczy Siergieja spoglądają na mnie z łagodnością, ale w tym człowieku nie ma czegoś takiego jak łagodność. Podpowiada mi to jakiś wewnętrzny głos.
– Tak, bardzo – odpowiadam i sięgam po kolejnego rogalika, obserwując, jak on pochłania swoją porcję jajecznicy.
– To dobrze. Później, jeśli będziesz miała ochotę, możemy wyjść do ogrodu.
– Chętnie. Jednak chciałabym znać prawdę.
– Prawdę? Jaką prawdę?
– Dotyczącą ciebie i mnie. Mówisz, że mnie znasz, ale ja naprawdę cię nie pamiętam. Więc może wcale nie masz pokojowych zamiarów. Może masz w tym wszystkim jakiś ukryty cel, bo jestem tutaj zdana na twoją łaskę, kiedy mój mózg nie funkcjonuje właściwie. Może to wszystko – zataczam ręką koło – jest jedną wielką ściemą, a ty mnie karmisz jakimiś bzdurami.
– Tak myślisz? – Odkłada widelec, opiera plecy o oparcie krzesła i patrzy mi prosto w oczy. Nie odwracam wzroku. – Sądzisz, że mógłbym być twoim oprawcą?
– Coś takiego przebiegło mi przez myśl – odpowiadam szczerze, wciąż na niego spoglądając.
– Nie jestem nim. Kiedy dojdziesz trochę do siebie, udowodnię ci, że dawno temu się znaliśmy.
– A dlaczego nie teraz?
– Teraz to musisz odpocząć. Patrząc na to, ile zjadłaś i w jakim tempie, śmiem twierdzić, że zetnie cię z nóg.
Już mam mu coś odpowiedzieć, ale mój żołądek się buntuje.
– Łazienka?
– Korytarz przy schodach, drugie drzwi na lewo.
Nie dziękuję mu, tylko zrywam się z krzesła i pędzę, żeby zwymiotować. Zdaje się, że za dużo zjadłam, a mój organizm nie jest do tego przyzwyczajony. Muszę być bardziej ostrożna z jedzeniem, jeśli mam dożyć jutra.
Po wszystkim jestem jak wymięta chusteczka. Ledwo daję radę otworzyć drzwi od łazienki. Czuję zmęczenie całego ciała, a powinnam jeszcze pokonać drogę na piętro. Siadam na podłodze, opieram plecy o ścianę i zamykam oczy, tak tylko na chwilę. Tylko chwila, nabiorę sił i wstanę. Tylko chwila, tylko tyle potrzebuję.

Siergiej

Daję Avie czas. Wiem, że za dużo zjadła, ale nie miałem siły jej mówić, żeby się ograniczała. Teraz zapewne cierpi. Więc czekam cierpliwie w kuchni, aż wróci, ale po jakimś czasie zamiast Avy widzę jednego z moich ludzi.
– Szefie? – mówi niepewnie.
– Tak?
– Pana gość – przełyka nerwowo ślinę – musi to pan sam zobaczyć.
Zrywam się i idę za nim w kierunku łazienki, do której pokierowałem Avę, ale kiedy tam docieram, staję osłupiały.
– Co, do cholery? – dopytuję i podchodzę do zwiniętej w kłębek i śpiącej na podłodze kobiety.
– Nie wiem, tak ją znalazłem.
– Cholera – mamroczę i ostrożnie biorę ją na ręce. – Dzięki.
– Jasne, boss.
Odnoszę Avę do mojej sypialni, układam delikatnie na łóżku i okrywam kocem. Przez chwilę chłonę ją wzrokiem. To wszystko jest surrealistyczne. Mam wrażenie, że to sen i po przebudzeniu ona zniknie. Ale nie, jest tutaj. W moim domu, w moim łóżku i w moich za dużych ubraniach. Mimo że ciężko mi w to uwierzyć, to jednak Ava zasnęła na podłodze pod łazienką. Myślałem, że wróci do kuchni, ale zdaje się, że jej stan jest poważniejszy, niż zakładałem, skoro coś takiego ma miejsce. Mam tylko nadzieję, że przy dobrej opiece odzyska siły i wróci jej pamięć. Jednak mimo tej całej nowej sytuacji nie przestałem być tym, kim jestem. Wciąż jestem głową tego wszystkiego i mam pewne zaległe sprawy, którymi muszę się zająć. Nawet Ava nie spowoduje, że o tym zapomnę. Nie mogę.
Jestem szefem wszystkim szefów, wszyscy podlegają bezpośrednio mnie. Nie mogę okazać słabości, bo słabości się wykorzystuje, jednak ci, którzy mnie znają, wiedzą, że nie znam słowa litość. W moim słowniku nie ma czegoś takiego. Jestem najgorszym koszmarem, który można spotkać na swojej drodze. A to przypomina mi o pewnej niedokończonej sprawie.
Sięgam po telefon i wybieram numer do magazynów.
– Wszystko jest gotowe? – dopytuję.
– Tak, towar zabezpieczony, może być wysyłany.
– Dobrze, więc pakujcie go na samochody – nakazuję.
– Dobrze, szefie.
– Będę wieczorem.
– Oczywiście.
Moje interesy nie są podobne do biznesów moich kuzynów. To, co jest legalnie, to jest, cała reszta już niekoniecznie. Nie mam zamiaru tego przerywać. Doskonale zdaję sobie sprawę z mechanizmów rządzących światem. Ale świat, w którym przyszło mi żyć, jest inny. Wejdziesz raz, a nigdy nie wyjdziesz. Za próbę odejścia zapłacisz głową. Tak to działa. Zasady są zawsze takie same. Co prawda czasem tworzone są nowe reguły, ale to ja za nimi stoję. A pieniądze rządzą światem. Jeśli ich nie masz, jesteś tutaj nikim.

Ava

Po kolejnych dwóch dniach nadal nic mi się nie przypomniało, co wywołuje frustrację. Bardzo chcę, żeby pamięć wróciła, ale kiedy staram się wydobyć coś z zakamarków umysłu, dostaję tylko cholernego bólu głowy. Moja przeszłość, ja sama, moje imię są jedną wielką niewiadomą. Siergiej mówi do mnie Ava, tamci Natalie, a ja sama nie wiem, kim jest.
– Ava? – Unoszę głowę na dźwięk imienia, które być może jest moje.
– Tak? 
– Mam coś, co może udowodnić, że się znaliśmy, że… – Siergiej nie mówi nic więcej, tylko przysiada się do mnie i podaje mi zdjęcia.
Biorę je, przez moment trzymam. Po chwili moje oczy spoczywają na fotografiach. Zaczynam je dokładnie oglądać. Niektóre są podniszczone, inne wyglądają na nowe. Ale jedno z nich zwraca moją szczególną uwagę – dziewczyna siedzi na kolanach chłopaka, który ją obejmuje, jest w niego wtulona i oboje patrzą w obiektyw. To… ja, tylko z ciemnymi włosami – uzmysławiam sobie. Byłam taka młoda i ładna.
– Ile miałam tutaj lat? – Potrząsam lekko zdjęciem.
– Ty miałaś szesnaście, a ja siedemnaście. Byliśmy gówniarzami w porównaniu do tego, ile teraz mamy.
– A ile teraz mamy? – Tego też nie pamiętam. Jestem obca dla samej siebie. Jestem czystą kartką.
– Ty trzydzieści jeden, a ja trzydzieści dwa, krasnalu.
– Krasnalu?  
– Przepraszam, to… Nieważne, zapomnij. A tutaj – Siergiej wskazuje na inne zdjęcie w moich dłoniach – byliśmy w wesołym miasteczku. Na tym… – zaczyna opisywać mi każdą z fotografii, ale w mojej głowie nic nie wskakuje na swoje miejsce. 
– Wychodzi na to, że naprawdę jestem częścią twojej przeszłości – przyznaję to i przed nim, i przed samą sobą. 
– Zgadza się. Może z czasem pamięć ci wróci. 
– Może, a może lepiej, żeby jednak nie. Może moje życie wcale nie należało do udanych. – To akurat dręczy mnie od wczoraj. – Też nie wiemy, czy nie mam gdzieś kogoś. Może mam męża, dzieci… – wyliczam i czuję, jak on zastyga – …a może jestem samotna jak palec. Kto to wie.
– Być może – odpowiada.
– Mogę cię o coś prosić? – pytam nieśmiało, a wpada mi do głowy szalony pomysł.
– O wszystko, skarbie.
Skarbie. Lubię, jak tak do mnie mówi. 
– Na tych zdjęciach mam ciemne włosy. Czy mogłabym dostać farbę, żeby zakryć ten straszny blond?
– Chcesz zmienić kolor włosów? – pyta zdziwiony, po czym dodaje z uśmiechem: – A może masz ochotę na jakiś inny kolor?
– Nie. – Kręcę głową. – Ciemny będzie odpowiedni. Może to głupie, ale mam nadzieję, że gdy spojrzę w lustro i zobaczę dawną siebie, to sobie coś przypomnę.
– Dobrze, zaraz kogoś wyślę. A może jeszcze czegoś potrzebujesz? Jakichś kobiecych przyborów? Nie wiem, tamponów czy coś? – dopytuje, a ja czuję, jak moje policzki się grzeją i mimo że odwracam głowę, Siergiej to wychwytuje. – Kochanie, to naturalna rzecz. 
Kochanie. Och.
– Ja – potrząsam głową – nawet nie wiem, kiedy miałam okres. To znaczy… – urywam, a łzy same wypełniają moje oczy.
– Chryste. – Siergiej wciąga mnie sobie na kolana i tuli, a ja nie protestuję. – Nie płacz. Nie chciałem powiedzieć nic złego.
– Nie, nie – pociągam nosem – wstyd mi, bo nawet nie pamiętam takich rzeczy.
– Cii – szepcze i uspokajająco gładzi moje plecy.
Wtulam się w tego mężczyznę, czuję bijące od niego ciepło, więc opieram głowę na jego ramieniu i zamykam oczy. Tak dobrze być przytulaną. Nie potrafię wyjaśnić swojego zachowania względem niego i w tej chwili nawet nie chcę o tym myśleć. Po prostu jest dobrze tak jak jest.
Czasem lepiej zostawić wszystko i nie dociekać. Czasem lepiej nic nie wiedzieć, przynajmniej takie odnoszę wrażenie, jeśli chodzi o moją osobę. Więc nie robię nic, tylko siedzę i daję się przytulać.


Siergiej

Gdybym wiedział, kim jest człowiek odpowiedzialny za stan mojej dziewczynki, zabiłbym gnoja gołymi rękami. Wytłukłbym z niego życie, wskrzesił i ponownie zabił. Nie naciskam Avy, gdy pokazuję jej pewne rzeczy z naszej przeszłości. Ona zupełnie nic nie pamięta. Ba, ona nawet, kurwa, nie pamięta nic z tego czasu, gdy przebywała w tej cholernej norze. Raptem wpada mi do głowy pewien pomysł. Może skończyć się fiaskiem, ale warto spróbować. Gdy Ava uspokaja się na tyle, że mogę ją puścić i wstać, co robię niechętnie, wyciągam telefon i wybieram numer do jedynej osoby, która może mi pomóc.
– Anton – witam się z kuzynem.
– Siergiej, co się dzieje? Gdzie się, kurwa, podziewasz?
– Potrzebuję, żebyś coś dla mnie zrobił. – Nie tłumaczę się i wiem, że więcej nie zapyta.
– Jasne.
– Zdjęcia głów rodzin oraz ich synalków wraz z żonami, wszyscy, którzy są powiązani z naszą rodziną. Najlepiej na wczoraj.
– Czy ja chcę wiedzieć, w co się wplątałeś?
– To nie to, co myślisz, ale mogę jeszcze potrzebować pomocy twojej i Aleksieja.
– Jesteśmy rodziną, a rodzinę się wspiera. Cokolwiek teraz robisz i z czym masz problem, wiedz, że zawsze możesz na nas polegać. A teraz pozwól mi zająć się sprawą zdjęć.
– Liczy się czas.
– Rozumiem. Już zabieram się do pracy. – Rozłącza się.
Mógłbym zlecić to moim ludziom, ale nikomu nie ufam bardziej niż braciom Tarasow. Sprawa pozostanie między nami, a gdy zajdzie taka potrzeba, pomogą mi tropić i zajmą się Avą, gdy ja będę wymierzał sprawiedliwość. A zrobię to, przysięgam na Boga, że zabiję każdego kutasa. Jeżeli okaże się, że moja dziewczynka ma męża, który źle ją traktował, facet już jest trupem. I nie będzie mnie interesowało, z jakiej rodziny pochodzi, po prostu zarobi pierdoloną kulkę w łeb, a jego zwłoki pójdą do utylizacji.
Pocieram skronie. Ostatnie noce były dla mnie męczarnią. Spanie z dala od Avy, wiedząc, że jest tuż za ścianą, nie pomaga. I mimo że nie powinien, mój fiut żyje własnym życiem, gdy tylko wyobrażam ją sobie w moich ramionach. Kurwa, jestem draniem, ale także tylko facetem, głodnym facetem. Nie miałam kobiety od… Ja pierdolę, nie pamiętam od kiedy. Nie to, że jestem święty czy coś, bo nie jestem. Chciałem swój pierwszy raz przeżyć z Avą, ale zniknęła. Byłem taki wściekły i pierwszy seks był z dziwką, gdy zdałem sobie sprawę, że ona nie wróci. Potem przyszły kolejne razy i następne. Chryste, byłem pieprzonym dziwkarzem i przez jakiś czas to działało, bo w ten sposób chciałem o niej zapomnieć, ale to było za mało, wciąż za mało, więc przestałem. Zagłębiłem się w sprawy rodzinne i tajniki zabijania, szkoląc się na mordercę doskonałego. Jestem w tym dobry i nie muszę mieć przy sobie ludzi, żeby kogoś kropnąć. Mafia to ja. Właśnie, i to jest coś, co muszę powiedzieć mojej dziewczynie. A potem zachowam się jak ostatnie bydlę, bo nie pozwolę jej po tym wyznaniu odejść.
– Jest coś, co muszę ci wyznać… – Już nie siedzi na moich kolanach. – I może ci się to nie spodobać.
– Chyba powinnam się bać, ale tak nie jest.
– Nie masz powodów do tego. – Chwytam jej dłoń, splatam nasze palce i cieszę się, że mi na to pozwala. – Nie skrzywdzę cię i w sumie nie ma znaczenia, kim jestem, bo jesteś ze mną bezpieczna, ale chcę, żebyś wiedziała wszystko.
– Okey?
– Moje nazwisko to Szewczenko, jestem synem jednego z założycieli przestępczej organizacji.
– Mafii? – pyta z lekkim zdziwieniem.
– Tak, to jest dokładnie określenie na to, kim jestem. Jestem mafią, Ava, jej głową. Wszystko podlega pode mnie.
– Ja… – Jej oczy robią się coraz większe ze zdumienia, po czym czuję, jak się wzdryga. Wyszarpuje dłoń i zakrywa uszy, kołysząc się w przód i w tył. – Ava? Skarbie, co się dzieje? – pytam spanikowany.
– Nie! – krzyczy, gdy moja dłoń spoczywa na jej ręce. – Nie dotykaj, zabije mnie. Zabije mnie. Zabije mnie – powtarza w kółko, wprawiając ciało w nerwowy ruch.
– Kurwa mać! – klnę i biorę ją na ręce, a jej ciało momentalnie robi się wiotkie. – Ja pierdolę! Niki! – drę mordę.
– Co jest, do chol… – urywa na nasz widok. 
– Wezwij doktorka!
– Się robi.


Komentarze

Popularne posty