[PATRONAT] Rozdział pierwszy Chantal Fernando "Arrow's Hell"
ANNA
– Masz teraz coś w planach? – pyta
Damien, gdy wychodzimy z sali po wykładach.
– Niedługo
przyjedzie moja podwózka. – Odwracam się do niego. – Wracam do domu. Mam sporo
rzeczy do zrobienia.
– Och,
no dobrze. A co robisz w weekend?
Damien
to miły chłopak, ale gdy na niego patrzę, nie czuję zupełnie nic. Jest po prostu
przyjacielem, a nawet i nie – bardziej znajomym.
– W
weekend wychodzę z Laną, moją najlepszą przyjaciółką – odpowiadam, zmuszając
się do uśmiechu. Nie chcę go oszukiwać, ale też nie zamierzam go zranić. W
takich sytuacjach jestem po prostu okropna.
– Myślałem,
że może mógłbym cię zabrać…
Słysząc
warkot silnika motocyklowego, który przerywa dalszą wypowiedź Damiena,
przewracam tylko oczami. Dla bezpieczeństwa wsuwam telefon do torby i mówię:
– Muszę
lecieć, Damien. Widzimy się jutro, okej?
– Pa,
Anno.
W
samą porę, jak w zegarku.
Rozglądam
się po uczelnianym dziedzińcu, a potem ruszam w kierunku parkingu. Pewnie
pomyślicie, że w tym wieku mogłabym pojechać do domu autobusem bez żadnych dram
czy coś, ale nie o to chodzi. Nie mam samochodu, odkładam pieniądze, żeby sobie
jakiś kupić. Jednak brat dba o to, by po zajęciach ktoś mnie podwoził,
zwłaszcza jeśli kończę późnym popołudniem. I do tej pory nie mam pojęcia jak
się z tym czuć. W sumie fajnie mieć kogoś – zwłaszcza własnego brata – kto o
mnie dba, ale jednocześnie przez to, że radziłam sobie sama przez długi czas,
czuję teraz coś na kształt klaustrofobii.
Brat
jest jedną z moich ulubionych osób na całym świecie. Przez pewien czas w ogóle
go nie widywałam i teraz cieszę się, że mogę go na nowo poznawać. Dopiero co
przeprowadziłam się do miasta i na szczęście jest mi łatwiej, niż się
spodziewałam, głównie dzięki temu, że mam na miejscu Lanę, moją najlepszą
przyjaciółkę. Utrzymujemy kontakt odkąd się wyprowadziłam, jestem bardzo
podjarana, że teraz będę tak blisko niej. Mój brat się zmienił, lecz wiem, że
nadal mnie kocha i o mnie dba. Koniec końców jestem jego jedyną rodziną. Jednak
muszę coś zrobić z tą jego nadopiekuńczością. Wiem, że chce dobrze, że pragnie
nadrobić utracony czas, ale te ciągłe podróże pod eskortą zaczynają mnie
doprowadzać do szału. Na każdym kroku jestem pilnowana, ba, czasami nawet próbuje
mi mówić, co mam robić. Czuję, jakbym była w jakimś cholernym więzieniu. Kocham
brata i się staram, bo chcę, żeby nam się układało, lecz oboje wciąż stąpamy po
niepewnym gruncie i nie czujemy się w stu procentach komfortowo w swoim
towarzystwie. Sprawdzamy się, badamy, na ile się zmieniliśmy, a na ile pozostaliśmy
tymi samymi osobami co kiedyś.
Mojej
uwadze nie uchodzą ciekawskie spojrzenia przebywających na kampusie studentów, ale
postanawiam je zignorować. Wyobrażam sobie jak musi wyglądać to, że każdego
dnia przyjeżdża po mnie inny motocyklista, z czego każdy z nich ma na sobie
kutę Klubu Motocyklowego Wind Dragons. Na moje szczęście nie jestem już tą samą
młodą, zahukaną dziewczyną co kiedyś, teraz obchodzi mnie zdanie zaledwie
garstki osób. Pewnie wszyscy mają mnie za groupie – albo kogoś w tym stylu – bikerów.
W rzeczywistości jestem dwudziestopięcioletnią doktorantką, i tak się złożyło,
że również młodszą siostrą jednego z członków Wind Dragons. Jeśli ludzie chcą
mnie oceniać, to mają do tego pełne prawo, jednak ani trochę mnie to nie
obchodzi.
Jestem
dumna ze swojego brata. Jest, kim jest. Chce dobrze i wiem, że mnie kocha.
Owszem, został bikerem i należy do znanego w okolicy klubu motocyklowego, ale to
dobry człowiek.
Adam
zawsze był dobrym człowiekiem.
Tak
się składa, że jest również prawdziwym wrzodem na dupie, totalną męską dziwką i
bywa tak nadopiekuńczy, że to aż idiotyczne. Od małego zawsze niezwykle
poważnie podchodził do roli starszego brata. Prawdopodobnie miało to związek z
tym, że nie znaliśmy ojca, a nasza matka pozostawała… nieobecna. Oczywiście
delikatnie mówiąc, bo w rzeczywistości była ćpunką, która – od kiedy sięgam
pamięcią – zostawiła nas, byśmy zajmowali się sami sobą.
Mój
brat również postawił sobie za cel straszenie wszystkich moich potencjalnych
chłopaków. I mimo upływu czasu to wcale się nie zmieniło, a jeśli już, to wręcz
pogorszyło. Wygląda na to, że kiedy większość tutejszych facetów dowiaduje się,
kim jest Adam, postanawiają, że nie warto za mnie dostać wpierdolu, i to w taki
sposób, jakby przeprowadzano im jakieś badanie profilaktyczne. Nie chcę faceta,
który jest pipą i boi się mojego brata. Chcę silnego kolesia, który z uśmiechem
na twarzy powie mu, żeby się odpierdolił. Sama myśl o tym sprawia, że na mojej
twarzy pojawia się uśmiech.
Zastanawiam
się, kto będzie mnie dzisiaj niańczyć.
Uśmiecham
się szeroko, gdy dostrzegam seksowną brodę i szerokie ramiona otulone obcisłym,
czarnym materiałem. Jestem zadowolona ze swojej eskorty. Kręcąc przy każdym
kroku biodrami, podchodzę do stojącego na jałowym biegu motocykla.
– Dzień
dobry, Arrow – mówię z bezczelnym uśmiechem.
– Anno,
będziesz mi dzisiaj stwarzała problemy? – Przygląda mi się, mrużąc oczy.
Być
może.
Ale
zrobię to tylko dlatego, że tego mu trzeba. Na twarzy tego faceta prawie nigdy
nie gości uśmiech, więc przyłapuję się na tym, że zachowuję się w jego
obecności bardziej figlarnie niż w obecności innych chłopaków. I robię to tylko
po to, by wywołać jakąkolwiek reakcję.
– Anno? – powtarza, dziwnie mi
się przyglądając, gdy stoję w milczeniu i zatracam się we własnych
rozmyślaniach.
Kurwa,
strasznie podoba mi się sposób, w jaki wymawia moje imię. Arrow musi być ode
mnie starszy o dobre dziesięć lat, ale wcale – przynajmniej moim zdaniem – nie
wygląda na swój wiek. Ma lepsze ciało niż większość mężczyzn w moim wieku, a
broda dodaje mu wyglądu prawdziwego twardziela.
A
ja wręcz uwielbiam ładne brody.
Na
pewno pod tą kryje się silna, kwadratowa szczęka. Zastanawiam się, czy jest tam
też dołeczek.
Arrow
ma także ujmujące, brązowe oczy, zdradzające, że jest człowiekiem, który
widział świat od tej najgorszej strony, a mimo wszystko zdołał przeżyć te
okropieństwa. Skórę wokół nich ma delikatnie zmarszczoną, co sugeruje, że
musiał się kiedyś dużo śmiać. Jego usta są pełne i jędrne, no po prostu palce
lizać.
– Nie mam
zielonego pojęcia, o czym mówisz – odpowiadam, wzruszając ramionami.
Odgarniam włosy z
twarzy i posyłam mu niewinne spojrzenie. Tak samo jak Adam mam zielone oczy,
ale gdy on rozpala nimi pożądanie w przedstawicielkach płci przeciwnej, moje
zdają się być totalnie pozbawione takiej mocy. Na twarzy Arrowa – o ile to w
ogóle jest możliwe – maluje się grymas niezadowolenia. Czemu on, do cholery,
jest ciągle taki humorzasty? Owszem, słyszałam, że siedział w kiciu, ale
przecież większość motocyklistów kiedyś trafiła za kraty, prawda? A
przynajmniej ci, o których słyszałam. No dobra, chyba nie powinnam wrzucać
wszystkich do jednego wora. Ale nie wiem, za co zamknęli Arrowa. Podsłuchałam
rozmowę brata z Trackerem, kolejnym członkiem MC. Spędziłam w ich towarzystwie
miesiąc, czy jakoś tak, i z nich wszystkich jedynie Arrow trzyma się na dystans
oraz zachowuje czujność.
I
jest jedynym facetem, o którym nie mogę przestać myśleć.
Zagadkowa
z niego postać.
Cóż,
przynajmniej dla mnie.
Czy
zdarzyło się wam, że zobaczyliście kogoś po raz pierwszy w życiu i po prostu go
pragnęliście? Coś was w
nim przyciągało niczym płomień ćmę, tak po prostu, bez żadnego ładu i składu.
Właśnie to czuję za każdym razem, gdy patrzę na Arrowa – pragnienie, potrzebę.
Jest w nim coś, co mnie kusi. Owszem, jest gburowaty i nieokrzesany. A także
wybuchowy, zamyślony i często cholernie marudny. Należy do milczków, to jeden z
tych silnych i cichych facetów. Im więcej czasu spędza jako moja niańka z
przymusu, tym bardziej próbuję sprawić, żeby się przede mną otworzył. Powoli i
stopniowo doprowadziłam do tego, że zaczął ze mną rozmawiać. Zawsze to jakiś
postęp, ale i tak jak głupia mam nadzieję, że będzie z tego coś więcej. Pewnie,
moje serce zaczyna szybciej bić, gdy ten facet jest w pobliżu, ale ze
wszystkich sił staram się je ignorować. To i tak nic nie zmieni. Arrow jest
moją grzeszną przyjemnością, jest czymś, czego wiem, że chcieć nie powinnam, a
mimo to nadal tego pragnę.
Chodzi o to, że
słabo go znam, a jednak mam wrażenie, że tak naprawdę pokazuje światu ledwie
skrawek siebie, bo w rzeczywistości jest kimś więcej. Widziałam, jak bawi się z
Clover – córeczką Prezydenta MC – i przemyca dla niej cukierki truskawkowe.
Widziałam, jak ją łaskocze, a jej głośny chichot odbija się echem od ścian
pokoju. A potem przez przypadek podsłuchałam, jak mówi jej, że jeśli jakiś
chłopak będzie z nią zadzierał, to ma mu o tym powiedzieć i on się tym zajmie,
bo nikt nie będzie krzywdził księżniczki.
Dziewczynka
ma pięć lat.
Nikt
mi nie wmówi, że ten człowiek nie ma serca.
– Wsiadaj
na motocykl i się trzymaj – rozkazuje Arrow, odwracając się ode mnie.
Wkurza mnie to, że
nigdy nie patrzy na mniej dłużej niż musi. Czy ja go wcale nie pociągam? Nie
jestem próżna, ale wiem, że całkiem dobrze wyglądam. Adam nawet powiedział, że
jestem zbyt piękna, by wyszło mi to na dobre, ale to mój brat, więc te uwagi
pewnie są nieobiektywne.
Może
Arrow widzi we mnie tylko młodszą siostrę Adama? Ale to wcale nie wyjaśnia, dlaczego
tak chętnie mnie unika. Lubię myśleć, że ludzie dobrze się czują w moim
towarzystwie i nawet czasami jestem zabawna.
– Dokąd
jedziemy? – pytam, gdy podaje mi kask.
– Rake
chce się z tobą widzieć w klubie – odpowiada z roztargnieniem.
– To
dlaczego sam po mnie nie przyjechał? – Nie żebym narzekała, skoro w tajemnicy
pożądam Arrowa. Ale i tak mógłby to zrobić.
– Byłem
w pobliżu kampusu, więc to wydawało się bardziej sensowne. Wsiadasz na motocykl,
czy będziemy tak stać, a te dupki będą się na nas gapić?
Rozglądam
się dookoła.
No
dobra, nadal cały czas się na nas gapią. Jeśli nie chciał zwracać niczyjej
uwagi, to może dzisiaj nie powinien zakładać swojej kuty. Ale kogo ja próbuję
oszukać? Przecież i tak by się gapili. Arrow wygląda imponująco, zawdzięcza to
swojej posturze, szerokim ramionom oraz sposobowi, w jaki się zachowuje. Temu
swojemu ostremu spojrzeniu. Po prostu przyciąga uwagę i nic nie może na to
poradzić. Nawet gdyby próbował, nie uda mu się zniknąć w tłumie.
Siadam z tyłu
motocykla i obejmuję Arrowa w pasie, zaciskając palce na kucie, i wtulam się w
jego plecy. Czuję zapach skóry oraz… cukierków truskawkowych? Chcę go o to
zapytać, ale odpala silnik i wyjeżdżamy z parkingu. Trzymam się mocno, ciesząc
się zarówno z jazdy, jak i bliskości ciała tego faceta.
Przed
powrotem do miasta nigdy nie miałam okazji siedzieć na motocyklu. To dla mnie
nowe doświadczenie, ale odkryłam, że strasznie mi się podoba. Nic innego nie
sprawia, że czuję się taka wolna, i aż pragnę zrobić prawo jazdy tej kategorii.
Jeśli tak się czuję, siedząc z tyłu, to mogę sobie tylko wyobrazić, jak to jest
być za kierownicą i prowadzić.
Zastanawiam
się, co powiedziałby mój brat na ten pomysł.
Ja
i Adam nie mieliśmy najlepszego dzieciństwa. Nie rozmawiamy o nim ani ze sobą,
ani z innymi ludźmi – a przynajmniej tak było do czasu mojej wyprowadzki. Po
skończeniu osiemnastu lat, przeniosłam się na studia na drugi koniec kraju. To
właśnie w tym roku Adam – a raczej powinnam powiedzieć Rake – dołączył do Klubu
Motocyklowego Wind Dragons. Cały czas utrzymywaliśmy ze sobą kontakt – zarówno
po mojej przeprowadzce, jak i teraz – pisaliśmy i dzwoniliśmy do siebie na
urodziny czy święta, ale znacznie się od siebie oddaliliśmy. On był zajęty, ja
również, no i mieszkaliśmy od siebie zbyt daleko, aby tak naprawdę móc na sobie
polegać. Wiem, że jest ze mnie dumny. Powtarzał mi to za każdym razem, gdy
rozmawialiśmy przez telefon. Był szczęśliwy, że coś dla siebie robię – że
zaczęłam od zera, aby stać się kimś, kim według statystyk nie powinnam być. Zdaję
sobie sprawę również z tego, że chciał dla mnie najlepiej, od zawsze, ale mam
wrażenie, że już nie wie, jak się przy mnie zachowywać, jak być sobą. Zmienił
się przez te wszystkie lata, myślę, że to przez przynależność do klubu
motocyklowego, ale wciąż jest moim Adamem – mieszanką opiekuńczości, słodkości
i głupkowatości – który zazwyczaj ma uśmiech na twarzy lub kobietę w ramionach.
To się zdecydowanie nie zmieniło. Mój
brat zawsze był i zawsze będzie bawidamkiem. Poza tym stał się wobec mnie
jeszcze bardziej opiekuńczy niż przed wyjazdem, a to bez sensu, bo teraz nie
jestem już dziewczynką, tylko dorosłą kobietą. Jego młodszą siostrą – aż o cały
rok – ale zachowuje się, jakbym miała siedemnaście lat i próbuje kontrolować
każdy mój ruch. Na początku to było urocze – lecz teraz robi się cholernie
wkurzające, więc musimy o tym poważnie porozmawiać. Pewnie nie radzi sobie
lepiej z kompromisami niż wtedy, gdy byliśmy dziećmi, ale myślę, że mogłabym
użyć swoich szczenięcych oczek, by trochę odpuścił. Prawdę mówiąc, uwielbiam
przebywać w pobliżu Rake’a i jego klubu. Po prostu nie podoba mi się to, że
jestem kontrolowana. Chcę tam być na własnych warunkach, a nie brata. Chcę mieć
wybór i wiedzieć, że zostanę wysłuchana. Bycie otoczoną przez grupę samców alfa
wcale nie jest łatwe.
Wzdycham
prosto w plecy Arrowa, ciesząc się uczuciem, które wywołuje przytulanie się do
mężczyzny niezwracającego na mnie uwagi. Powinnam być mu za to wdzięczna. Ten
facet jest niebezpieczny, wiem o tym, tak samo jak wiedzą ci, którzy go
widzieli. I chodzi tu o coś więcej niż tylko aparycja. Można niemal wyczuć
bijące od niego zagrożenie, tę brutalną siłę. Nie trzeba być geniuszem, by
zauważyć wielką szramę na ramieniu, która jest ciężarem dla tego umięśnionego
ciała. Czuję, jak mięśnie Arrowa się napinają, gdy ocieram się o niego
piersiami. Postanawiam więc odsunąć się nieco, lecz moje palce zaciskają się
mocniej niż dotychczas.
Nasza
przejażdżka jest krótka i niedługo potem maszyna Arrowa zatrzymuje się w
kontrolowanym poślizgu. Zsiadam z motocykla i oddaję mu kask.
– Dziękuje,
Arrow – mówię cicho.
Jego
jedyną odpowiedzią jest chrząknięcie. Odbiera ode mnie kask, ale nawet nie
wysila się, by spojrzeć mi w oczy.
– Jak
ci minął dzień? – pytam, przechylając głowę. Gdy zsiada z motocykla, cały czas
mu się przyglądam.
– W
porządku. I zaraz będziesz pytała o pieprzoną pogodę? – W końcu patrzy na mnie,
pocierając dłonią kark.
– Jeśli
będę musiała – mruczę, przewracając oczami. – Mój dzień był nawet super, to tak
na wypadek, gdybyś się zastanawiał.
– Miło
mi to słyszeć, Anno, miło. A teraz pakuj dupę do środka. – Uśmiecha się, a jego
wzrok nieco łagodnieje.
Próbuje
się mnie pozbyć. Jakie to przewidywalne.
– Arrow
– mówię, wykorzystując fakt, że zwrócił na mnie uwagę. – Myślisz, że Rake
przystopuje trochę z tym całym cyrkiem z eskortą?
Oblizuje
górną wargę, a potem przejeżdża językiem po zębach. Wpatruję się jak
zahipnotyzowana w jego usta.
– Nie
patrz na mnie w ten sposób, Anno. – Odchrząkuje.
– To
znaczy jak? – pytam, cały czas się na niego gapiąc.
– Anno
– warczy. Unoszę wzrok, czując, że policzki zaczynają mi płonąć. – Idź do Rake’a
i go o to zapytaj, ale nie wydaje mi się, żeby to zrobił. Chce, byś była
bezpieczna. Wcześniej miały tu miejsce złe rzeczy i po prostu woli się upewnić,
że nic ci się nie stanie. A ja się z nim zgadzam. Więc pakuj dupę do środka,
zanim zadzwoni do mnie i będzie pytać gdzie, kurwa, jesteś.
– No
dobra – odpowiadam, wypuszczając powietrze z płuc.
Podchodzi
i dotyka mojego policzka, co jest niemalże pieszczotą. Dobra, to coś nowego.
Nigdy wcześniej nie okazywał mi tego rodzaju uczuć.
Nasze
spojrzenia się spotykają.
Przełykam
z trudem ślinę.
Arrow
odsuwa się i odwraca do mnie plecami. Wygląda na to, że właśnie zostałam
odprawiona.
– Zawsze
miło mi się z tobą rozmawia – wołam, wchodząc do domu klubowego. Rozgrywająca
się w środku scena jest mi dobrze znana. Na kolanach Rake’a siedzi nieświadoma
istnienia całego świata kobieta. Faye – żona Prezydenta i klubowa królowa
pszczół – rozmawia z Trackerem, kolejnym członkiem klubu i moim przyjacielem.
Nigdzie nie widzę Sina, Prezydenta. Faye mnie dostrzega i odwraca się, a wtedy
kasztanowe włosy okalają jej twarz. Skinieniem głowy okazuję szacunek Lady
Sina.
Słyszałam
o niej wszystkie opowieści i przez to wiem, że Faye to twarda babka. Staram się
nie wchodzić jej w drogę – tak naprawdę nie mamy ze sobą kontaktu, mimo że jest
blisko z moim bratem, Trackerem i resztą chłopaków. Myślę, że w innych
okolicznościach całkiem dobrze byśmy się ze sobą dogadywały. Dotarły do mnie o
niej same dobre słowa, ale i tak nie mam w najbliższym czasie zamiaru próbować
się z nią zaprzyjaźnić. Nigdy nikomu się do tego nie przyznam, ale jej
zazdroszczę. Owinęła sobie wszystkich wokół palca, a co ważniejsze, traktują ją
jak równą sobie. Nikt nie mówi jej, co ma robić, ani nie wydaje poleceń.
Słuchają Faye i ją szanują. A to mnie wkurwia, bo ona może robić, co tylko
zechce, podczas gdy mnie traktują, jakbym była dzieckiem.
Chłopaki
pilnują mnie, bo Rake im kazał, ale mam nadzieję, że to się zmieni, gdy ten zda
sobie sprawę z tego, że potrafię o siebie zadbać. Ale chyba sam musi dojść do
tego, że nigdy mnie nie zawiódł, nawet gdy byliśmy młodsi, więc teraz nie musi
mi niczego rekompensować. Jest wspaniałym bratem, ale kiedy chodzi o mnie, chyba
trochę przesadza. Wiem, że robi to wszystko, bo bardzo mu na mnie zależy, ale chyba
nie jest pewien, co z tym dalej począć. Albo ze mną.
– Anna
Bello! – Gdy Tracker mnie zauważa, na jego twarzy pojawia się szeroki uśmiech,
po czym obejmuje mnie ramieniem.
– Nie
nazywaj mnie tak – odpowiadam, unosząc brew. Z Trackerem łatwo się można
dogadać, jest przyjacielski, niesamowicie przystojny, no i… po prostu idealny
do ruchania. Jego twarz okalają sięgające ramion blond włosy, ma
jasnoniebieskie oczy i pełne usta. Imponujące, smukłe, wymodelowane i pokryte
tatuażami ciało. Nie mam zielonego pojęcia, dlaczego jest z Allie. Myślę, że to
jedna z tych sytuacji, w których zwycięża jakaś dziwka, bo udaje jej się
położyć łapska na facecie takim jak Tracker, w czasie gdy dobre dziewczyny po
prostu przegrywają.
Gdy pierwszy raz
pojawiłam się w domu klubowym, Tracker podszedł do mnie i rzucił komentarz o rozdziewiczaniu
świeżego mięsa. Żartobliwie odpowiedziałam, że w przeciwieństwie do Rake’a, do
mnie trudniej się dobrać. Oboje uznaliśmy to za zabawne i od tego czasu
zostaliśmy przyjaciółmi. Miło spędza się czas w jego towarzystwie, no i jest
dobrym słuchaczem. Od samego początku pojawiła się między nami pewnego rodzaju
więź.
– To
bardzo urocze imię dla uroczej damy – stwierdza, ściskając dłońmi moje policzki
i poruszając moją głową w lewo i prawo.
– Spierdalaj
– rzucam z uśmiechem, po czym odtrącam obie jego ręce.
– Jak
tam na zajęciach? – pyta, odgarniając kosmyk włosów z mojej twarzy.
Czy on potrafi być
jeszcze bardziej wkurzający? Traktuje mnie jak siostrę, której nigdy nie miał,
więc na pewno mu się za to odwdzięczę.
– W
porządku – odpowiadam. – Cały czas myślę o rzuceniu studiów i zostaniu klubową dziwką.
Wydaje mi się, że to zajęcie ma pewien urok.
– Lepiej,
żeby Rake nie usłyszał, jak żartujesz na ten temat. – Z jego gardła wydobywa
się głęboki, dudniący śmiech.
– A
co by mi zrobił? Będzie traktować mnie jak dzieciaka i wszędzie wciskać mi
eskortę? – pytam. Mój głos aż ocieka sarkazmem.
– A
to – mówi, uśmiechając się – powód, dla którego nigdy nie zostaniesz klubową dziwką. – Co takiego? – pytam zmieszana.
– Ten
twój cięty język. – Śmieje się. – Wolimy, gdy klubowe kobiety są uległe i…
– Głupie?
Łatwe? Elastyczne? – podpowiadam, leniwie poruszając brwiami.
– Chciałem
powiedzieć: dostępne. – Zaczyna śmiać się jeszcze głośniej.
– Nie
wierzę, że w ogóle prowadzimy tę rozmowę. – Usta lekko drżą mi w rozbawieniu. Kręcę
głową.
– Dla mnie to
zupełnie normalna rozmowa – stwierdza.
– Domyślam
się.
– A gdzie twoja kumpela?
– Dlaczego
chcesz to wiedzieć? – Mrużę oczy i zaciskam usta.
Widziałam
w jaki sposób Lana – moja najlepsza przyjaciółka – gapiła się na Trackera,
kiedy go poznała. Jakby był jakimś jebanym Supermanem czy kimś takim. Jego
również przyłapałam na tym, że uważnie się jej przyglądał i do tej pory w ogóle
o tym nie myślałam.
Wiem,
że Lana nigdy nie chciałaby być czyjąś laską na boku, ale w Trackerze jest coś
takiego… Mam nadzieję, że zostawi ją w spokoju. Lana jest mądra, jest też molem
książkowym, ale nie ma zbyt dużego doświadczenia z facetami. Jeśli Tracker jest
nią zainteresowany, to nie wróży nic dobrego. Jego kobietą jest Allie, która
jest szalona – naprawdę szalona, to nie żadne szaleństwo z miłości – więc
prawdopodobnie wydrapałaby mojej przyjaciółce oczy. Widzę, w jaki sposób patrzy
na mnie, gdy rozmawiam z jej facetem, a my tylko się kumplujemy.
Naturalnie
Allie może będzie musiała na siebie uważać. Przeważnie Lana jest cicha i
skromna, ale tak naprawdę ma niezły charakterek. Zaufajcie mi, widziałam to na
własne oczy. Rzadko kiedy pokazuje tę stronę, ale jeśli tak się dzieje, to
wszyscy są w prawdziwych tarapatach.
– Po
prostu podtrzymuję rozmowę. – Wzrusza ramionami, jakby to nie miało dla niego
żadnego znaczenia. – Schowaj pazurki, Anna Bello.
Rake
podchodzi do mnie, zupełnie jakby teraz zdał sobie sprawę, że w ogóle przyszłam.
Bo pewnie tak właśnie jest.
– Hej,
siora – mówi, pocierając zaniedbaną brodę. Tak jak ja ma blond włosy i zielone
oczy w tym samym odcieniu. Co więcej, ma przekłutą brew oraz kolczyk w wardze,
ten cały piercing wyjątkowo mu pasuje. Jest przystojnym facetem i doskonale
zdaje sobie z tego sprawę.
Tak
– to też jeden z tych facetów.
Wykorzystuje przewagę, jaką dają mu dobre geny i każda kobieta przebywająca w
jego towarzystwie może zostać przez niego zaliczona. Zastanawiam się, kiedy się
ustatkuje, i jaka kobieta go do tego zmusi. Sądzę, że musiałaby być
niesamowicie zjawiskowa, bo Rake lubi różnorodność i według mnie nigdy nie
zostaje przy jednej lasce na tyle długo, by w ogóle ją poznać. No dobra, to nie
do końca prawda. Zaczął się tak zachowywać po zerwaniu z Bailey w liceum. Moim
zdaniem była jedyną kobietą, którą naprawdę się interesował. Zastanawiam się,
co dziewczyna teraz w ogóle porabia.
– Hej.
Czemu chciałeś, żebym przyjechała? – pytam, od razu przechodząc do rzeczy.
– Pomyślałem,
że możemy spędzić razem trochę czasu. Nie widzieliśmy się od kilku dni. – Wygląda
na zmieszanego.
Mrugam
powoli.
– Okej.
A ją też uwzględniasz w tym planie? – Wskazuję na stojącą za jego plecami
kobietę, na której twarzy maluje się ponury grymas.
– Ni
chuja – odpowiada, po czym odwraca się do laski i coś jej mówi.
– Weź
mu trochę odpuść – mówi Tracker, na tyle cicho, żebym tylko ja go usłyszała.
– Ale…
ale… – Otwieram usta.
– Wiem.
– Uśmiecha się. – Ale się stara.
Wiem,
że się stara. Naprawdę. Nie przywykł do tego, że przebywam w jego towarzystwie,
tak samo jak ja nie przyzwyczaiłam się do niego, ale pracuję nad tym. Bycie
wrzuconą w sam środek życia członków klubu motocyklowego jest równoznaczne ze
stawieniem czoła wielu sprawom. Dostosowuję się do tego wszystkiego i wiem, że
to, co robię, wiele znaczy dla Rake’a.
Kiedy
widzę, jak podchodzi do Faye i całuje ją w czubek głowy, czuję, że zaczyna
palić mnie w gardle. Jak on może być taki kochany i czuły dla niej, a nie dla
rodzonej siostry?
Próbuję
wmówić sobie, że to okazywanie jej sympatii wcale mnie nie boli.
Rake
mówi coś do Faye, a ona odrzuca głowę do tyłu i zaczyna się śmiać.
– Coś
ty zrobił?
– Jeszcze…
nic. – Uśmiecha się chłopięco. – Potrzebuję tylko porady prawnej. Poświęć mi
trochę czasu, kobieto.
– Przyjdź
do mnie jutro. – Faye wygląda na zaskoczoną.
Mój
brat kiwa głową i mówi coś, lecz na tyle cicho, że nie mogę tego usłyszeć.
– Nie
chce niczego spierdolić między wami, dlatego zachowuje ostrożność – rozmyśla
stojący obok mnie Tracker.
Dziękuję, doktorze Philu[1].
– Wiem,
że mu na mnie zależy. Po prostu chciałabym, żeby nie był taki… – Wzdycham i
opieram głowę o jego ramię.
– Puszczalski?
– rzuca z wilczym uśmiechem.
– Nie.
– Śmieję się, kręcąc głową. – On praktycznie boi się przebywać w moim
towarzystwie.
– Wydaje
mi się, że chce, byś była z niego dumna i nie wystraszyła się jego
motocyklowych nawyków.
– Jestem
z niego dumna – mówię, wzdrygając się, gdy Rake klepie odchodzącą kobietę w
tyłek. – No dobra, czasami zachowuje się jak świnia.
Tracker
wybucha głośnym śmiechem, przez co wszyscy przebywający w pokoju teraz się na
nas gapią.
– Z
czego się śmiejecie? – pyta mój brat, po czym podchodzi i odsuwa mnie od
Trackera. Z kolei jemu posyła spojrzenie mówiące: Ona jest moją siostrą,
dupku.
Przewracam
oczami. Nie ulega wątpliwości, że rolę opiekuńczego starszego brata Rake ma
opanowaną do perfekcji. Zawsze się mną opiekował i robi to nadal.
– Jesteśmy
tylko przyjaciółmi, stary, wiesz, że bym tego nie zrobił. – Tracker unosi ręce,
ogłaszając w ten sposób, że jest niewinny.
– A
dlaczego nie? – pytam słodkim głosikiem. – Coś jest ze mną nie tak?
Kładę
dłoń na biodrze, odchylając się w bok i jednocześnie rzucając mu wzrokiem
wyzwanie, by powiedział coś innego niż to, że jestem najpiękniejszą kobietą,
jaką kiedykolwiek widział w swoim życiu. Udaje mi się zachować poważny wyraz
twarzy, mimo że uśmiech sam ciśnie mi się na usta.
Tracker
przechyla głowę i taksuje mnie wzrokiem od stóp do głów.
– Jak
zmrużysz oczy, to wyglądasz zupełnie jak Rake, więc nie, dziękuję. – Po chwili
dodaje: – Aua! Silna jesteś jak na takie maleństwo. – Nawet się nie spodziewał,
że zdzielę go w brzuch.
– Daj
spokój, Anno, przestań znęcać się nad moimi braćmi – marudzi Rake.
Tracker
śmieje się i masuje swój twardy jak skała brzuch. Tak jakby go to w ogóle
zabolało.
W
tej właśnie chwili do pokoju wchodzi Arrow i – jak zawsze – kieruję na niego
całą swoją uwagę. Patrzę, jak wpada do kuchni i po chwili wychodzi z niej,
trzymając w jednej ręce butelkę szkockiej i papierosa w drugiej.
Opada
na kanapę i zaczyna pić prosto z gwinta.
Nie
podnosi wzroku, nawet nie zwraca uwagi na otaczających go ludzi, aż w końcu
Faye podchodzi i zaczyna z nim rozmawiać przyciszonym głosem. Idę za bratem,
który prowadzi mnie przez długi hall, zmuszając, by nie odwrócić się i nie spojrzeć
na Arrowa. W końcu się zatrzymujemy, a Rake posyła mi chłopięcy uśmiech,
otwierając drzwi.
– Oto
twój pokój. Żebyś, no wiesz, zawsze, bez względu na wszystko, miała się gdzie
zatrzymać – mówi, gestem nakazując, żebym weszła do środka. Jeśli nie liczyć
oszałamiającego obitego czarną skórą łóżka, pokój jest pusty. – Jest nowe – wyjaśnia,
gdy odwracam się i wbijam w niego wzrok.
– Mam
gdzie mieszkać – rzucam zmieszana. Gdy dorastaliśmy, tak naprawdę nie mieliśmy
prawdziwego domu. Przeprowadzaliśmy się i zatrzymywaliśmy gdzie tylko mogliśmy,
spaliśmy na kanapie albo mieszkaliśmy z najnowszym facetem matki. Nasze życie
nie było stabilne, nie mieliśmy również innych rzeczy, które inni przyjmują za
pewnik. Nigdy dla matki nie byliśmy najważniejsi, to narkotyki zawsze stawiała
na pierwszym miejscu. Może to właśnie dlatego chce, bym czuła, że tu jest mój
dom? Że nieważne, co by się stało, będę miała dokąd pójść? Do miejsca, w którym
zawsze będę mile widziana?
Czuję
ciepło w sercu, ale to wcale nie jest konieczne, bo już nie jestem tamtą małą,
wystraszoną dziewczynką. Teraz jestem kobietą, która wie, jak o siebie zadbać.
– Wiem
o tym, ale teraz i tu masz gdzie mieszkać. Ze mną. Już nigdy więcej nie
będziesz musiała się martwić.
Wygląda
na to, że się nie myliłam.
– Rake…
– Nie
musisz mnie tak nazywać – oznajmia. To nie jest pierwszy raz, gdy to mówi.
– Wiem,
ale to dziwaczne, gdy jestem jedyną osobą, która zwraca się do ciebie po
imieniu, a pozostali nie mają pojęcia, o kim ja, kurna, mówię. Ale w myślach
cały czas jesteś dla mnie Adamem – staram się wyjaśnić.
– To
dziwne, gdy własna siostra mówi do mnie Rake. – Jego śmiech sprawia, że się
uśmiecham. Lubię widzieć go radosnego.
– Masz
ksywę jak facet, który prowadzi niemoralny tryb życia i często uprawia seks. – Unoszę
brew.
Specjalnie
sprawdziłam to w internecie, gdzie pisali, że jebaka to synonim kobieciarza i
erotomana.
Rumieniec,
który wykwita na jego szyi, daje mi do zrozumienia, że prowadzenie tego typu
rozmowy nie jest dla niego czymś komfortowym.
– Może
po prostu lubię… – Bezskutecznie szuka innego powodu, dlaczego mieliby tak na
niego mówić.
– …grabić
liście[2]?
– pytam sucho.
– Zawsze
byłaś bystrzachą – stwierdza uprzejmie. – No dobra, lubię kobiety. Pozwij mnie
za to. Jestem doskonałym przykładem faceta, z którym nie powinnaś się umawiać.
Wyciągnij z tego jakieś wnioski.
– Z
pewnością po domu klubowym kręcą się jacyś porządni faceci…? – rzucam od
niechcenia, rozglądając się dookoła.
Tacy
jak Arrow.
Tak
naprawdę to właśnie to miałam na myśli.
– Żaden
z nich się do ciebie nie zbliży, Anno. Wiedzą, że jesteś poza ich zasięgiem. – Zamiast
śmiechu Rake’a, oczekiwałam zupełnie innej odpowiedzi.
– A
skąd niby mają to wiedzieć? – pytam podejrzliwie, a poziom mojej irytacji
rośnie.
– Bo
im tak powiedziałem – odpowiada.
Nie jest w stanie
ukryć satysfakcji w swoim głosie.
– Dlaczego
to zrobiłeś? – Kopara opada mi aż na podłogę.
– Bo
jesteś moją siostrą – mówi, krzyżując ramiona na piersi.
– Tak,
ale nie jestem jakaś aseksualna – stwierdzam sucho.
Wchodzę w głąb
pokoju i siadam na łóżku.
– Dla
mnie jesteś – mamrocze pod nosem. – Posłuchaj, Anno, skoro tu wróciłaś… W
przeszłości nie zawsze byłem przy tobie, teraz chcę, żeby było inaczej.
Ach…
ten owiany złą sławą incydent z Jacobem.
– To
nie była twoja wina – mówię po raz setny.
Lecz
on ignoruje moje słowa.
– Masz
ochotę na drinka? – pyta, oznajmiając, że rozmowa na ten temat dobiegła końca.
– Opowiesz mi, jak ci minął tydzień.
– Chętnie,
mogę się czegoś napić.
Zastanawiam
się, czy Arrow podzieli się swoją flaszką.
[1] Phillip Calvin
McGraw – amerykańska gwiazda telewizyjna, autor, psycholog i prowadzący program
„Dr. Phil” (przyp. tłum.).
[2] Rake – słowo
oznaczające zarówno hulakę i łajdaka, jak również grabie (przyp. tłum.).
Komentarze
Prześlij komentarz