[PATRONAT] Rozdział pierwszy Anita Rafalska "I'm a babysitter"



Rozdział 1
KEITH

Chodziłam między stolikami, przyjmując zamówienia. Mimo że pracowałam w tym barze kilka dobrych miesięcy, to nadal nie przywykłam do zapachu papierosów ­– na samą myśl o nich mnie skręcało. Po odebraniu zamówień przekazałam je kucharzom. Ostatnio przychodziło tutaj mało ludzi, szczególnie w tygodniu. Kiedyś wszystkie stoliki były zajęte. Szef od jakiegoś czasu był zdenerwowany i krzyczał na każdego pracownika. Nie lubiłam tego faceta ze względu na jego niesmaczne teksty. Mojej koleżance z pracy, Amber, nie przeszkadzało, gdy gapił się na jej tyłek lub cycki. Ja jednak nie byłam jedną z tych lasek, które wypinają się przed pracodawcą, aby dostać podwyżkę.
–  Keith? Mogę prosić cię na słówko? –  Moje rozmyślania przerwał Mark, nasz szef.
– Tak, już idę. –  Odłożyłam ścierkę na ladę i ruszyłam do jego gabinetu.
–  Proszę, siadaj. –  Wskazał ręką na krzesło, mierząc mnie wzrokiem z góry na dół. Szef to jednak szef – nie mogłam być dla niego chamska, bo straciłabym robotę, a praca była dla mnie teraz szczególnie ważna. Musiałam pomagać chorej mamie, która nie miała wystarczająco dużo pieniędzy na leki i rachunki.
–  Co się stało? –  Spojrzałam na niego, marszcząc brwi. Wiedziałam, że coś było nie tak.
–  Jak wiesz, nasze dochody w ostatnim czasie diametralnie spadły. Klientów jest coraz mniej, przez co straty wciąż rosną. Przykro mi, ale nie jestem w stanie utrzymać tylu pracowników. –  Przejechał dłońmi po twarzy, a ja otworzyłam usta, doskonale wiedząc do czego zmierzał.
–  Czy pan… mnie z-zwalnia? –  zająknęłam się, czując wzbierające w moich oczach łzy. Nie mogłam teraz stracić pracy. Nie, nie, nie.
–  Przykro mi, Keith. Byłaś dobrą pracownicą, ale nie stać mnie na tylu kelnerów. Ale wiesz… mógłbym załatwić ci posadę w restauracji, u znajomego, musiałabyś tylko mi się jakoś odwdzięczyć. –  W tym momencie jego wzrok skierował się na moje piersi, a mi po całym ciele przeszły ciarki.
–  Ty pieprzony zboczeńcu. –  Podeszłam do niego i przyłożyłam palec wskazujący do jego klatki piersiowej. –  Nic od ciebie nie chcę. Wolałabym zdychać z głodu, niż dać ci się dotknąć.
Wyszłam z biura, trzaskając drzwiami. Zdjęłam fartuch i rzuciłam nim o podłogę.
–  Ej, Keith co się dzieje? –  zapytał Drake. Był moim przyjacielem od liceum. Zawsze i wszędzie chodziliśmy razem, i nawet pracowaliśmy w tym samym miejscu. Gdy znajomi dowiedzieli się, że jest gejem, większość się od niego odwróciła. Tylko ja przy nim zostałam. Był też jedynym ciemnoskórym chłopakiem w naszej klasie. W Stanach Zjednoczonych ciemna karnacja jest czymś zupełnie normalnym, jednak zdarzało się, że z tego powodu dokuczały mu niektóre osoby.
–  Zwolnił mnie – odpowiedziałam przyjacielowi, chowając twarz w dłoniach. –  Co ja teraz zrobię, Drake?
Nic nie odpowiedział, ale poczułam silne ręce oplatające moją talię.
–  Keith, jesteś mądra i wykształcona. Na dodatek świetnie śpiewasz, rysujesz oraz masz wspaniałe podejście do ludzi. Naprawdę uważasz, że nie znajdziesz pracy? Gdybym był tobą, to już dawno bym się stąd zwolnił, bo stać cię na coś lepszego niż praca w barze. Jeszcze będę ci kiedyś zazdrościł twojej nowej posady, uwierz mi. Musisz tylko dobrze poszukać.
Odsunęłam się od niego, posyłając mu wdzięczny uśmiech. Właśnie to kochałam w Drake’u. Zawsze potrafił poprawić mi humor, zawsze mnie rozumiał i słuchał. Jasne, był czasami denerwujący, gadatliwy, ale kto nie miał wad? Kochałam jego wady, bo to właśnie one czyniły go moim przyjacielem.
–  Dziękuję. Chcę jechać do domu i odpocząć, bo nie mam na nic siły. –  Pokręciłam głową ze zrezygnowaniem, po czym pożegnałam się z przyjacielem.
Wsiadłam do auta i ruszyłam w stronę domu. Był oddalony od baru dwadzieścia minut drogi – oczywiście nie licząc korków. Ten dzień jednak był pechowy i na miejscu byłam dopiero po godzinie.
–  Keith? Co tak wcześnie? –  zapytała mama, krojąc warzywa.
–  Mamo… Mówię wprost. Zwolnili mnie. –  Opadłam na kanapę i schowałam twarz w dłoniach. Usłyszałam, jak rodzicielka głośno wciąga powietrze.
–  Córeczko, znajdziesz nową pracę i wszystko się ułoży. –  Podeszła do mnie i pogłaskała po plecach, opierając podbródek na moim ramieniu.
–  Ale mamo, twoje leki, to wszystko…
– Keith! – przerwała mi. – Nie mam aż tak mało pieniędzy, aby miało mi na coś zabraknąć. – Spojrzałam na nią. Może i nie było nigdy takiej sytuacji, że nam na coś zabrakło, ale lepiej być zabezpieczonym. Mama ma chore serce, a jej leki co jakiś czas się zmieniają. Czasami na dużo tańsze, a czasami na droższe. Bez nich byłoby bardzo źle.
–  Obiecuję, że jak najszybciej znajdę pracę.
Wiedziałam, że to zrobię. Musiałam. Dla mamy i dla siebie.




Komentarze

Popularne posty