[PATRONAT] Recenzja Małgorzata Piotrowska „Bad boys go to hell”
Mike i Olivia nienawidzą się od zawsze. Kiedy
byli dziećmi, bez przerwy sobie dokuczali. Ich kontakt się urwał, kiedy Olivia
wyjechała do szkoły z internatem. Jednak teraz powróciła. Mike nie poznaje na
ulicy dziewczyny, której nie lubił niemal całe swoje życie. Olivia już nie ma
aparatu na zębach ani denerwujących warkoczyków.
Olivia też go nie poznaje, i kiedy dowiaduje się, że chłopak, który ją zaczepił na ulicy to właśnie Mike, cała niechęć powraca ze zdwojoną siłą. On ma teraz już dziewiętnaście lat i jest seksowny jak diabli, ale to nie zmienia faktu, że ona go nienawidzi. Nic się nie zmieniło. A przynajmniej nie dla niej. Szkoda, że on postanawia testować jej cierpliwość.
Dwoje odwiecznych wrogów, którzy znaleźli się w niezwykle zaskakującej sytuacji – muszą ze sobą zamieszkać pod jednym dachem.
To oczywiście oznacza wojnę i… może coś jeszcze.
Olivia też go nie poznaje, i kiedy dowiaduje się, że chłopak, który ją zaczepił na ulicy to właśnie Mike, cała niechęć powraca ze zdwojoną siłą. On ma teraz już dziewiętnaście lat i jest seksowny jak diabli, ale to nie zmienia faktu, że ona go nienawidzi. Nic się nie zmieniło. A przynajmniej nie dla niej. Szkoda, że on postanawia testować jej cierpliwość.
Dwoje odwiecznych wrogów, którzy znaleźli się w niezwykle zaskakującej sytuacji – muszą ze sobą zamieszkać pod jednym dachem.
To oczywiście oznacza wojnę i… może coś jeszcze.
Wydawnictwo: Niezwykłe
Rok wydania: 2020
Format: Książka
Liczba stron: 346
W życiu bywa tak,
że bardzo często kierujemy się w nim znanym przysłowiem „kto się czubi, ten się
lubi”, czytając książkę Małgorzaty Piotrowskiej, przychodziły mi na myśl same
stare prawdy, a mianowicie także ta, że od nienawiści do miłości czasem
wystarczy jeden krok. Debiut Małgorzaty Piotrowskiej pod tytułem „Bad boys go
to hell” jest pozycją dla młodych, może i nastoletnich czytelników, którzy
wciąż pamiętają szkolne czasy, pierwsze miłostki. Jest to jedna z powieści,
które cieszą się popularnością na Wattpadzie.
Zawsze powtarzam,
ile ludzi tyle charakterów, ich kumulacja czasami przysparza negatywnych
emocji. Nie każdy potrafi się porozumieć z każdym człowiekiem. Nie wszyscy muszą
przecież darzyć się bezgraniczną sympatią, z reguły ludzie starają się siebie
tolerować, chociaż nawet to może przyjść im z trudem. Gdybyśmy wszyscy byli
tacy sami z pewnością byłoby na świecie nudno i niemrawo. Tak, samo jak
jesteśmy zdolni do odczuwania miłości, tak samo łatwo przychodzi nam uczucie
nienawiści.
Nienawiść jest
uczuciem negatywnym, pełnym wrogości, dlatego też obiekt takich emocji staje
się kimś, kogo za wszelką cenę staramy się unikać, inaczej zetknięcie się z
takim człowiekiem przynosi negatywne w skutkach sytuacje. Doskonale zdajemy
sobie sprawę tego, że czasami to jest silniejsze od nas i zamiast się zamknąć, zignorować,
czy odejść, skaczemy sobie do oczu jak koguty. Nienawiść potrafi być na tyle
silna, że czas się jej nie ima, niechęć pielęgnowana ze szkoły, przyjmuje swoje
odniesienie także w nastoletnim czasie. A co jeśli to negatywne uczucie ma
podłoże w czymś zupełnie nieoczekiwanym? Może wystarczy dać człowiekowi szansę
i okaże się, że jest zupełnie innym człowiekiem niż początkowo przypuszczaliśmy?
Dawny wróg może stać się bardzo dobrym przyjacielem, a dawne niesnaski potrafią
się przeobrazić w silną relację, którą nie tak łatwo będzie złamać, albo
zniszczyć. Co otrzymamy w powieści? Czy debiut Małgorzaty Piotrowskiej przypadł
mi do gustu?
Główną bohaterką
książki „Bad boys go to hell” jest
Olivia Cooper, która pomimo młodego wieku w żadnym wypadku nie zasługuje na
miano szarej i nijakiej postaci. Nie ważne, czy facet jest przystojny, ale
jeśli zachowuje się niewłaściwie, bohaterka nie ma zamiaru w żadnym wypadku
udawać, że nic takiego nie miało miejsca. Nie narzuca się mu, nie ukazuje
przesłodkiej sympatii, która nie powinna mieć miejsca. Olivia Cooper nie jest
popychadłem, jest dziewczyną, która wie, czego chce. Nie zawsze zachowuje się
rozważnie, emocje bywają złym doradcą i w żadnym wypadku nie ułatwiają żadnej
sytuacji, a wręcz są w stanie ją drastycznie pogorszyć. Olivia bywa agresywna,
wybuchowa i nie daje sobą pomiatać.
Głównym bohaterem
jest Michael Carter jest to uroczy chłopak, który potrafi dopiec, komu trzeba,
mam tutaj na myśli Olivię, bo przecież o to tutaj chodzi w ich relacji. Wraz z
rozwojem negatywnych emocji dowiaduje się, że potrafi być podstępny, złośliwy, nieprzewidywalny.
Coś ewidentnie go pcha w stronę panny Cooper, tylko czy faktycznie to jedynie nienawiść?
Bohaterowie znają
się od dzieciństwa, od zawsze łączy ich
nienawiść, nie było chwili, aby nie wykonali ku sobie jakiegoś gestu, jednak on
musiał ukazywać ich wzajemną antypatię. Ta napięta sytuacja się zmieniła, kiedy
bohaterka opuściła miasto wyjeżdżając do szkoły z internatem. Nie trwało to
wiecznie, a jej powrót z pewnością dla chłopaka był czymś nieoczekiwanym.
Podczas ich pierwszego spotkania, Michael nie rozpoznaje jej, zmieniła się
przez ten czas i pozbyła aparatu na zęby. Stała się, a właściwie zawsze była
atrakcyjną dziewczyną tylko teraz wyraźniej zostało to zaakcentowane. Zniknęła brzydkie
kaczątko, a pojawiła się piękny łabędź. Kiedy oboje odkrywają, kim tak naprawdę
są, powracają wszystkie negatywne emocje. Pomimo atrakcyjności, która w pewien
sposób ukazała tą dwójkę w innym, zupełnie nowym świetle, są tak uparci, że
trudno im będzie się porozumieć, problemem jest to, że będą musieli zamieszkać
ze sobą pod jednym dachem. Do czego to doprowadzi? Czy dom, rodzina i oni sami
przetrwają to wszystko? Czas pokaże i kolejne rozdziały książki.
„Bad boys go to
hell” jest powieścią New Aldut, która bazuje na poczytnym i popularnym motywie
hate- love, nie miałam okazji czytać jej skrupulatnie, kiedy ukazywała się na
Wattpadzie, ale ją kojarzyłam. Co ją cechuje? Jak dla mnie przede wszystkim
humor, który sprawiał, że mogłam się oderwać od kłopotów i w jakiś sposób
odsapnąć od dnia codziennego. Zawsze podkreślam, że nie boję się debiutów i w
jakiś sposób są dla mnie miłym odkryciem, czasem ciekawego autora, historii, a
czasem spaleniem. Małgorzata Piotrowska rozrysowała historia młodych bohaterów,
ostatnich klas liceum, pomimo, że znali się od dawna, od czasów dziecięcych,
nigdy nie potrafili znaleźć ze sobą nicy porozumienia. Każdy ich gest, był
nienawistny, dokuczliwy, więc jaka mogła być ich przyszłość? Los bywa
przewrotny, zaskakujący, potrafi połączyć ze sobą bohaterów, nawet, jeśli ci
sami, woleliby się omijać szerokim łukiem. Pomimo tego, że mijający czas
powinien sprawić, że negatywne emocje opadną, sami powinni być doroślejsi i być
może zdystansowani do dawnego życia, łatwiej jest powiedzieć niż zrobić.
„Bad boys go to
hell” koncentruje się więc na relacji głównych bohaterów, ich problemach, perypetiach, które będą na
ich spadać. W książce autorka postanowiła nie koncentrować się na długich
opisach, a bardziej dialogach. Chemia między bohaterami była dla mnie
wyczuwalna, Olivia i Mike poprzez te wszystkie nienawistne zachowania ukrywali
wzajemną adorację, tak przynajmniej mnie się wydawało. Książka Małgorzaty
Piotrowskiej jest powieścią zabawną, słodką, w której znajdziecie charakternych
bohaterów, a przede wszystkim będziecie się świetnie bawić i odpoczywać.
Komentarze
Prześlij komentarz