[PATRONAT] Prolog Chantal Fernando "Arrow's Hell"


PROLOG
ARROW

Wpatruję się w wirującą w szklance przede mną szkocką o bursztynowym kolorze. Członkowie klubu krzątają się dookoła, rozmawiają, śmieją i żyją dalej, lecz ja czuję, jakbym był zamrożony. Zupełnie jakby cały świat kręcił się wokół, w czasie gdy ja tkwię w jednym miejscu. Wiem, że powstrzymują mnie moje własne demony – poczucie winy – lecz nie zasługuję na odkupienie. Odchylam głowę do tyłu aż napinają się mięśnie mojej szyi, a umysł zalewa fala przypominających stary film wspomnień.

            Mary zbiera ciuchy i powoli się w nie ubiera.
            Obserwuję każdy jej ruch.
            Wszystko w niej jest takie delikatne.
            Piękne.           
            Co ja, do cholery, robię? Dlaczego trzymam ją na dystans?
            Faye ma rację – Mary jest jedyna w swoim rodzaju i nie powinienem się pieprzyć z nikim na boku. Nawet jeśli ona o tym wie. Mary nigdy nie starała się mnie zmienić. Zaakceptowała mnie takiego jakim jestem – z wieloma wadami i w ogóle.
            Ile kobiet zrobiłoby to samo?
            – Szerokiej drogi, Arrow – mówi cicho, zgarniając z tyłu głowy ciemne włosy i zaczynając je wiązać.
            – Chodź tutaj – wypowiadam żądanie równie cicho.
            Natychmiast robi to, co mówię.
            Zawsze jest taka dobra, zawsze chce mnie uszczęśliwić, jednocześnie nie okazując przy tym żadnej słabości. Jest inteligentna, bystra i wie, czego oczekuje od życia.
            Mam szczęście być jedną z tych rzeczy.
            Chcę jej powiedzieć, że pragnę być tylko z nią oraz że zamierzam być wobec niej w porządku.
            Chcę jej powiedzieć, że pragnę, by była moją Lady.
            Ale tego nie robię.
            – Kiedy wrócę, ty i ja musimy porozmawiać – oznajmiam, potrzebując czasu na dobranie odpowiednich słów.
            – Wszystko w porządku? – pyta, skubiąc zębami dolną wargę.
            – Będzie w porządku – odpowiadam i całuję ją w usta.
            Będzie w porządku w chwili, gdy powiem jej, jak bardzo ją kocham.

            Gwałtownie otwieram oczy i kręcę głową, śmiejąc się bez grama wesołości.
            Nigdy jej nie powiedziałem, że ją kocham.
            Zginęła z mojej winy, zginęła, myśląc… Co mogła sobie wtedy myśleć? Że mi na niej nie zależy? Że powinienem tam być, żeby ją ochronić? Żeby ją ocalić? Może zanim zgasła w niej ostatnia iskra życia, zdążyła pożałować, że kiedykolwiek mnie poznała, że marnowała na mnie czas.
            Może miała rację.
            Podnoszę szklankę do ust i upijam łyk, a palący płyn swobodnie spływa mi do gardła. Od kiedy wyszedłem z pierdla, często spędzam czas w lokalnych klubach ze striptizem. Zdaję sobie sprawę, że zdaniem pozostałych zaliczam kolejne panienki, lecz wcale tak nie jest. Pozwalam im myśleć w ten sposób, a prawda jest taka, że chodzę tam, aby się zadręczać. Piję, patrzę, robię wszystko, by mój umysł był czymś zajęty. Ale się nie pieprzę. Nie byłem z nikim od czasu Mary. Od tego czasu minęły cała lata… a dokładnie pięć. Skoro ona nie może żyć i korzystać z tego wszystkiego, co oferuje świat, to dlaczego ja mam to robić? W sumie to podoba mi się myśl, że była moją ostatnią kobietą. To, czego nie mogłem jej dać za życia, dam jej po śmierci.
            Przychodzi Rake, któremu towarzyszy blondynka. Doskonale wiem, kim jest, bo przechwalał się nią od dnia, w którym go, kurwa, poznałem. Widziałem jej zdjęcie, lecz ono w ogóle nie oddawało rzeczywistości.
            Anna.
            To tylko pokusa, której wcale nie potrzebuję.
            Rzuca mi szybkie spojrzenie, jednocześnie posyłając drobny uśmieszek.
            Nie odwzajemniam go.
            Powoli badam wzrokiem jej ciało, kusząc tym samym samego siebie czymś, czego nigdy nie będę miał.
            Gdy czuję, że mi staje, wiem, że najwyższa pora stąd spierdalać. Wstaję, wypijam resztę drinka, po czym stawiam pustą szklankę na blacie. Rake przedstawia wszystkim Annę i wiem, że muszę się stąd zmyć, zanim podejdą do mnie, lecz nogi odmawiają mi posłuszeństwa.
            Co takiego jest w tej kobiecie? Nie przypominam sobie kiedy ostatni raz się jakiejś tak uważnie przyglądałem. Jak dla mnie wszystkie są takie same, tylko niektóre mają po prostu ładniejsze opakowanie. A może to przez wszystkie rzeczy, które Rake opowiadał przez te lata? Może przez to czuję, jakbym ją znał? Kurwa, na żywo i po dokładniejszych oględzinach jest jeszcze piękniejsza. Słyszałem przeróżne opowieści na jej temat. Słyszałem wszystko, począwszy od dziecięcych wygłupów, po historie o tym, czego uczyła się w szkole. Rake świata poza nią nie widzi i albo jest nią zaślepiony, albo ta dziewczyna ma naprawdę serce ze szczerego złota. Najwyraźniej jest inteligentna i słodka, ale kryje się w niej też nuta dzikości. Z tego co słyszałem, ma ognisty temperament i potrafi być twarda. To ciekawa mieszanka dla kogoś takiego jak ja. Mary była chodzącą słodyczą, lecz to wyszło na jej korzyść – była dla mnie po prostu za dobra. Przy moim stylu życia potrzebna mi kobieta, która poradzi sobie ze wszystkim, co się ze mną wiąże, z rzeczami dobrymi, złymi i, co najważniejsze, również z tymi paskudnymi.
            O czym ja w ogóle, kurwa, myślę?
            Niepotrzebna mi teraz żadna kobieta. A przynajmniej nie taka na stałe. Nie potrzebuję Lady, tylko drinka i chętnej cipki. Anna jest kompletnie poza, kurwa, zasięgiem. Ostatnia dziewczyna, na której mi zależało, została zabita. Już nigdy nie postawię nikogo w podobnej sytuacji. Bycie ze mną nie jest wcale bezpieczne, nie zasługuję na to, by jakiejś biedaczce na mnie zależało. Mary spotkała śmierć, a ja muszę odbyć karę. I nie chodzi tylko o więzienie, lecz o samotność. To jest moja pokuta.
            Z dalszych myśli wyrywa mnie zapach świeżej wanilii. I to wcale nie pomaga mi pozbyć się wzwodu. Cudownie, stałem w miejscu jak kołek, śniąc, kurwa, na jawie jak jakiś małolat i nie udało mi się zwiać.
            – Arrow, to jest Anna – mówi Rake, uśmiechając się dumnie. – Anno, poznaj Arrowa.
            – Miło mi cię poznać – oznajmia dziewczyna, a w kącikach jej pełnych ust przy wypowiadaniu każdego słowa pojawiają się zmarszczki.
            – Ciebie również. – Kiwam głową.
            Kurwa, ona jest taka piękna.
            – Spadam stąd. Do zobaczenia później, bracie. – Zerkam na Rake’a i klepię go w ramię.
            Nie mam prawa interesować się jego siostrą.
            Co z tego, że w chwili, w której ją zobaczyłem, cały świat zaczął topnieć?
            Nie zasługuję na taką słodycz.
            – Nie zostaniesz jeszcze? – Rake marszczy brwi. Podchodzi do mnie na tyle blisko, żebym tylko ja mógł go usłyszeć. – Chciałbym, żeby Anna została dobrze przyjęta.
            Widzę w jego oczach, że nie chce, by się wystraszyła i wzięła nogi za pas. Boi się, że nie będzie chciała mieć do czynienia z nami, nim lub takim stylem życia.
            A te obawy są słuszne.
            Oblizuję dolną wargę. Nie chcę skrzywdzić Rake’a, ale muszę natychmiast się stąd wynieść.
            – Idź, nie przejmuj się – mówi w końcu, wybawiając mnie z opresji.
            – Dzięki, bracie – odpowiadam, posyłając mu wdzięczne spojrzenie. Nie mogę się powstrzymać, moje oczy kierują się w stronę stojącej przede mną kobiety i zauważam, że ona też przygląda mi się z zamyślonym wyrazem twarzy.
            Taa… to nic dobrego.
            – Do zobaczenia, Anno – udaje mi się w końcu wykrztusić.
            – Możesz na to liczyć. – Delikatnie unosi brew.
            Opuszczam klub, czując, że coś – mimo że to niemożliwe – właśnie uległo zmianie.
            Mary leży sześć stóp pod ziemią, tam, gdzie ja powinienem teraz być.
            To powinienem być ja. To ja wiodłem takie życie. Ona była tylko panią weterynarz, która zadawała się z nieodpowiednim facetem. Facetem, który nie mógł zaoferować jej nic więcej – nawet monogamii – poza porządnym rżnięciem.
            Nie chcę ciągnąć nikogo więcej ze sobą na samo dno. Dlatego muszę trzymać się z daleka od Anny – kobiety, która pierwszy raz od dłuższego czasu wzbudziła moje zainteresowanie.
            Wsiadam na motocykl i odjeżdżam, wyrzucając z głowy myśli o dziarskiej, małej blondyneczce.


Komentarze

Popularne posty