Recenzja Paulina Hendel „Czarny świt”



Ostatni tom bestsellerowej serii "Żniwiarz" nie da ci zasnąć spokojnie! Mówią, że demony, zabobony i czary odeszły już do przeszłości. Czy na pewno?
Po epoce wiedźminów przyszedł czas na żniwiarzy. Słowiańskie demony, tajemnicze potwory i pradawne niebezpieczeństwo, które nie da o sobie zapomnieć. Tylko żniwiarze są w stanie ocalić ludzkość przed mrokiem. Dołącz do Magdy, Feliksa i Mateusza. Daj się porwać! Choć niekoniecznie jakiejś strzydze…


Wydawnictwo: We need ya
Rok wydania:  2020
Format: Książka
Liczba stron: 506
Cykl: Żniwiarz
Tom V




Dotarliśmy do chwili, która zbliżała się nieubłaganie, ostatni, finałowy tom cyklu Żniwiarz trafił w moje i Wasze dłonie. Paulina Hendel napracowała się nad powieścią oddając nam sporą cegiełkę do czytania, ale czy można się temu dziwić? Tak trudno jest rozstać się z bohaterami, których się pokochało, żyli gdzieś obok nas i można było do nich wracać wraz z pojawieniem się nowej powieści. Tym razem za sprawą „Czarnego świtu” dobrnęliśmy do końca pewnego rozdziału. Jaki będzie jego finał? Czy otworzy drzwi czemuś zupełnie innemu? Mawiają, że koniec bywa początkiem, czegoś zupełnie innego, czego możemy się spodziewać po tej książce?



W „Drodze dusz” Magdzie po raz kolejny udało się powrócić z zaświatów, wróciła do Wiatrołomu, jednak w nowym wcieleniu. Jest zdeterminowana do tego, aby ostrzec jego mieszkańców o nadchodzącym niebezpieczeństwie. Zaczyna się walka, której wygrana nie jest tak pewna, jak można by przypuszczać.  Walka z Niją nadchodzi, więc należy się na nią odpowiednio przygotować, jednak czy to wystarczy, aby wyjść cało z tej potyczki? Przed Magdą i jej rodziną wiele pracy, dziewczyna jest odważna, nawet do tego, aby wyjawić tajemnicę Żniwiarzy. Czy jest to dobry pomysł? Ludzie mają to do siebie, że boją się tego, czego nie znają, a czasami nawet nie wierzą w to, co jest na wyciągnięcie ręki. Udają, że nie dostrzegają piętrzących się przed ich nosami faktów. Co z tego wyniknie?



„Czarny świt” ukazuję fabułę rozdzielając ją na dwa miejsca, a mianowicie zaświaty, w których przebywają Nadia i Mateusz, oraz akcja dziejąca się w Wiatrołomie. Akcja powieści toczy się miarowym tempem, dialogi prowadzone między bohaterami są wiarygodne, nie są prowadzone teatralnie, nie wypadają sztucznie na tle przyjętych zdarzeń. Jeśli chodzi o wydarzenia to bywa niebezpiecznie, groźnie i dynamicznie, nie zawsze wszystko się udaje i nikt nie jest niezwyciężony. Paulina Hendel w swoich powieściach doskonale wie, że życie to nie bajka i nie wszystko układa się dobrze. Czasami ofiary są konieczne, aby można było iść na przód i dokonać niemożliwego. Jaki był ten finał? Musicie przekonać się sami, jak zwykle w powieściach, które wywołują tak wiele czytelniczych emocji, jedni będą zadowoleni, inni będą kręcili nosami. Zakończenie w pewien sposób dało mi nadzieję, że może jeszcze, kiedyś uda nam się wejść ponownie w świat Żniwiarzy, który w tym całym niebezpieczeństwie bywa niezwykle wciągający. Okładka po raz kolejny zachwyca, jak zresztą każda, która dotyczy tego cyklu. Na zakończenie dodam, że książki powinniście czytać zgodnie z kolejnością, aby w niczym się nie pogubić. Klimat Żniwiarza nie da się opisać słowami, nie można się oderwać od żadnej książki z tego cyklu, zachęcam Was serdecznie do zwrócenia uwagi na tą książkę, jak i pozostałe, bo warto jest się przenieść do Wiatrołomu, chociaż na chwilę. 



Komentarze

Popularne posty