Recenzja N.R. Paradise „Zaufać przeznaczeniu”

Autorka bestsellera "Krwawe więzy" w nowej odsłonie!
Katie Marshall jest zbyt zaabsorbowana ucieczką od toksycznego i destrukcyjnego życia, by zauważyć, że trafiła prosto w sidła prawdziwej miłości. Błądząc wiejskimi ulicami w pełnym teksańskim słońcu, ona i jej czteroletnia córka zmuszone są uciekać od człowieka, który chce im zabrać to co najcenniejsze. Życie.
Gdy zatrzymuje je awaria silnika w samochodzie – z niewielką ilością pieniędzy i jeszcze mniejszą szansą na nocleg – nie mają innego wyboru, jak zatrzymać się w tym miejscu na dłużej, naprawić auto i zarobić dodatkowe pieniądze.
Dzięki pomocy nowo poznanej młodej kobiety trafiają na ranczo Jamesa Rustlera, który pomimo swojego oschłego stylu bycia idealnie rozwiązuje problemy… innych ludzi. Kiedy na progu jego domu staje poszukująca pracy Katie z maleńką dziewczynką, uczepioną nogawki, mężczyzna pomimo strachu widzi w niej ratunek dla swojej rozlatującej się rodziny. Kobieta budzi jego zaufanie, jest czuła, sumienna, delikatna… i zachwycająco piękna. Z upływem czasu okazuje się jednak, że tajemnice, które skrywa, mogą okazać się nie do przeskoczenia.
Czy uda mu się zdobyć kobietę, która boi się zaufać komukolwiek, i ochronić rodzinę przed zbliżającym się niebezpieczeństwem?


Wydawnictwo:  Waspos
Rok wydania:  2020
Format: Książka
Liczba stron: 300

N.R. Paradise jest autorką, która zadebiutowała książką mafijną, którą miałam okazję dla Was recenzować „Krwawe więzy”. Tym razem pokazała się nam z nieco innej, zupełnie nowej odsłonie. Czy była równie przekonująca? Czas pokaże. Autorka postawiła na coś innego, otrzymamy tutaj rodzinny dramat, który sprawił, że na gładkiej niczym szkło duszy postaną rysy, które nie tak łatwo będąc zlikwidować.  Czy sercu tak łatwo się jest zaleczyć? Czy warto dać sobie drugą szansę, pozwolić na szczęście? Czy jest się na to gotowym? Czas pokaże, czy nowa powieść autorki „Zaufać przeznaczeniu” okaże się gwarancją sukcesu.




Nie każdy może powiedzieć, że otaczający go świat jest różowy, a każdą drogę, którą przemierza, porastają pachnące kwiaty. Bardzo łatwo wśród nich natrafić na ostre ciernie, które potrafią dotkliwie poranić skórę. Tak samo jest z ludźmi, których spotykanymi na naszej drodze. Można natrafić na diabła w owczej skórze, człowieka, który przychyli ci nieba, a kiedy dojdzie do głosu jego mroczna część, trudno jest pamiętać o tym, że jest w nim iskierka dobra. Kim jest osobnik, który czerpie chorą satysfakcję z zadawania cierpienia innym ludziom?






Najbardziej okropną rzeczą jest, kiedy ktoś, kogo się kocha, zawierza, obdarza zaufaniem okazuje się kimś, kto nie zasługuje nawet na odrobinę uwagi.  Odbiera poczucie bezpieczeństwa, sprawiając, że staje się jedynie pustym słowem i potrzebą, której nie sposób będzie zrealizować. Jak czuje się człowiek, który każdego dnia dopada jedynie ból, cierpienie i rozczarowanie tym, jak potoczyło się życie? Rozczarowanie nad własnym losem i marność może doprowadzić do depresji i decyzji, które sprowadzą ku drodze destrukcji.  Czasami jednak los, który na nas napiera ukazuje, że zamiast poddania się i pogodzenia z tym, co na nas zsyła przeznaczenie. Podejmujemy walki, zbierając w sobie całą posiadaną siłę i determinację, nawet, jeśli krok, który zdecydowaliśmy się ponieść jest ucieczka, w oczach innych walką ku nowej przyszłości.




Główną bohaterką książki „Zaufać przeznaczeniu” jest Katie Marshall, to kobieta, która na swych barkach dźwiga ogromny ciężar, który nie maleje, a czasem i nawarstwiającymi się lękami wręcz przybiera na sile. Nie miała w życiu szczęścia nie wybrała odpowiedniego człowieka na swojego partnera. Ofiarowała serce człowiekowi, który był bezwzględnym sadystą patrzącym jedynie na siebie. To, co miało być dobrym życiem okazało się traumą i gehenną, jaką musiała przechodzić każdego dnia. Zamknięta w świecie przepełnionym  agresją zatracała siebie w relacji, która zamiast ciepłej zmieniła się w lepka i toksyczną breję. Człowiek potrafi przybrać twarz bestii, chociaż na pozór, na pokaz jest całkiem przyjazna. Katie została tłamszona, a poczucie własnej wartości przestawało powoli istnieć będąc niszczone. Kobieta nie miała zbyt wielkiego wyboru, musiała zawalczyć o swoją przyszłość, jak i swojej córeczki. Mogła znosić bycie workiem treningowym do śmierci lub walkę i próbę odmiany losu. Co wybrała Katie?





Katie postanowiła uciec od tyrana i potwora, taka decyzja nie była prosta, wymagała od niej ogromnej determinacji. Musiała pokonać, albo inaczej stłamsić swój własny strach. Nie miała zbyt dużo pieniędzy, ani perspektyw, gdzie spać, ani co jeść. Nie mogła jednak żyć w taki sposób. Ucieczka wbrew wszystkiemu, pozorom nie była taka prosta. Nowe papiery sprawiły, że otwarły się przed nią pewne furtki podczas podróży jej samochód się zepsuł, a naprawa pochłonie większość jej oszczędności, nie miała, więc wyjścia musiała znaleźć kąt do spania, a także pracę, dzięki której jej plany nie uległyby zmianie.  Pomoc przyszła z Nienacka, a ona wraz z dzieckiem znalazła się na ranczu Jamesa Rustlera, człowieka z równie ogromnym bagażem doświadczeń, jak i ona. Jest silnym i przede wszystkim bardzo dobrym człowiekiem, silnym, pracowitym i odpowiedzialnym. Zły los nie jest mu obcy, a silne poczucie obowiązku i opiekuńczość są pięknymi cechami, które go charakteryzują, wręcz wysuwają się na pierwszy plan, kiedy o nim myślę.  Ma własną rodzinę, która jest dla niego wszystkim, chociaż nie dzieje się w niej najlepiej.  Czy to za sprawą Katie zaczną się odbudowywać rodzinne więzi? Czy między bohaterami, coś zaiskrzy? Czy Katie będzie gotowa na to by zaryzykować, a może po prostu się wycofa z tego pomysłu? Czy serce jej posłucha?



„Zaufać przeznaczeniu” jest powieścią, która stawia na to, aby relacja między głównymi bohaterami rozwijała się stopniowo, pomimo tego, że uczucie, które ich połączyło pojawia się szybko nie mogę powiedzieć, że nie wypadło to wiarygodnie, pomimo bagażu doświadczeń Katie.  Nie da się nie zauważyć, że ta dwójka bohaterów  ma się ku sobie, zupełnie jakby to właśnie przeznaczenie przywiodło ich do miejsca, w którym się znaleźli. Nowa powieść N. R. Paradise jest przemyślana, dotykająca trudnych tematów, takich, jak przemoc wobec kobiet, terror psychiczny i zastraszanie. Jak mogę określić tą książkę? Myślę, że ma w sobie coś z obyczajówki, romansu, a gdzie niegdzie pojawia się akcja.  Bohaterowie są sympatyczni i sprawiają, że czytelnik trzyma za nich kciuki. Pomimo tego, co przeszli, jak trudnych tematów dotyka autorka w powieści znajdzie się wiele humorystycznych momentów. Lekkie pióro N.R. Paradise sprawiło, że książkę czytałam szybko, bardzo płynnie. Myślę, że ta nowa odsłona i podjęta tematyka autorki wyjdzie jej na plus. 



Komentarze

Popularne posty