[PATRONAT] Rozdział trzeci Sarah Brianne "Vincent"
ROZDZIAŁ TRZECI
Horror z
psychopatycznym Vincentem w roli głównej
Lake nie mogła
uwierzyć w to, co widziała. Stała w środku kręgu, słuchając ludzi krzyczących
„Bójka! Bójka! Bójka!”. Naprawdę przypominało to film akcji rozgrywający się na
jej oczach.
Omiotła wzrokiem scenę walki – trzech przyjaciół prało pozostałych
facetów. Ci idioci nie mają szans. Straszny
Przepiękny po prostu bawił się Michaelem, stojąc bez ruchu, udając, że pozwoli
mu się uderzyć. Gdy tylko Michael się do niego zbliżał, Przepiękny szybko
wymierzał mu cios w twarz. Cały czas robił to samo, a Michael cały czas się na
to nabierał. Co za głupek.
Tim praktycznie zesrał się w gacie, kiedy spojrzał na przerażającego Dużego.
Próbował uciec, ale oczywiście, nie udało mu się to. Duży chwycił Tima za szyję
i podniósł go nad podłogę. Tim był od niego praktycznie o połowę mniejszy.
Vincent z kolei postanowił sprawić, żeby faceci, którzy obmacywali je na
parkiecie, zapłacili za to, co zrobili. Naprawdę
zapłacili. Gdy próbowali zaatakować
go w tym samym czasie, Vincent robił unik i kończyło się na tym, że trafiali w
siebie. Lake próbowała nie krzywić się, kiedy ten, który złapał ją za tyłek,
znowu ruszył na Vincenta i tym razem udało mu się go zaskoczyć. Uderzył go
kolanem w jądra i Vincent ukląkł.
Na szczęście szybko się pozbierał i od razu złapał chłopaka za głowę, a
następnie uderzył go kolanem w twarz, przez co tamten upadł.
Czy on oszalał? Pomyślała, gdy
Vincent się zaśmiał, podchodząc do faceta, który obmacywał Adalyn, a teraz
klęczał i błagał Vincenta o zmiłowanie.
Vincent złapał go za koszulę i szarpnął, stawiając go na nogi.
– Ty gnojku – powiedział, wymierzając mu mocny cios w twarz. – Sukinsyn!
– Kolejny cios.
Facet upadł twarzą na podłogę.
Lake miała nadzieję, że na tym się skończy, ale oczywiście nie miała tyle
szczęścia. Kiedy Vincent postawił stopę na dłoni faceta, próbowała oderwać
wzrok, jednak nie potrafiła się do tego zmusić. Proszę, nie rób tego…
– Nigdy więcej nie dotykaj mojej siostry. – Vincent brzmiał morderczo.
On to zrobi! Lake rozpaczliwie
próbowała zamknąć oczy na czas, lecz zanim się obejrzała, Vincent uniósł stopę,
po czym gwałtownie ją opuścił. W końcu zacisnęła powieki, słysząc dźwięk
łamanych kości i krzyk bólu.
Lake usłyszała śmiech i otworzyła oczy. Zobaczyła trzech zwycięzców śmiejących
się z tego, co zrobili. Patrząc po zakrwawionych ciałach leżących na parkiecie,
zmieniła zdanie o tym, co rozegrało się na jej oczach.
To był horror z psychopatycznym
Vincentem w roli głównej.
Lake nie spodziewała się tego, co wydarzyło się potem; otóż w tłumie
gapiów pojawiła się dziewczyna z włosami w kolorze truskawkowego blondu.
Musiała być związana z tym Przepięknym, ale najwyraźniej nie spodziewała się go
tam zobaczyć. Nie spodziewała się też tego, że podejdzie do niego dziewczyna w
cekinowej sukience i obejmie go.
Lake patrzyła, jak pojawiają się dwie inne dziewczyny w identycznych
cekinowych sukienkach i obejmują Vincenta oraz jego kolegę. Są na potrójnej randce. Z jakiegoś
powodu nie mogła oderwać wzroku od blondynki trzymającej Vincenta w pasie;
miała duże cycki i tyłek.
Kompletne przeciwieństwo mnie.
Nie wiedziała, dlaczego o tym pomyślała, ani dlaczego w ogóle się tym
przejmowała, ale coś w głębi duszy sprawiało, że tak było.
Wkrótce po tym, dziewczyna z włosami w kolorze truskawkowego blondu
szybko odeszła, a faceci ruszyli za nią.
Lake zamarła, zszokowana tym, co się wydarzyło.
Odwracając głowę, spojrzała swojej przyjaciółce w oczy.
– Co tu się, do cholery, wydarzyło?
Adalyn zerknęła w dół na faceta płaczącego u jej stóp, trzymającego się
za rękę.
– Wydarzyło się za dużo testosteronu. Chodź. Musimy się stąd zmyć, zanim
pojawią się tu gliny! – wrzasnęła Adalyn, ciągnąc za sobą Lake przez krew i zniszczenie.
Lake pchnęła duże, ciężkie drzwi i otworzyła szeroko oczy, widząc nacierającego
na nie Vincenta.
– Co wy tu, do cholery, robicie?
Niedobrze. Szybko zaczęła
obciągać sukienkę, żeby zakryć nogi, a następnie przytrzymała górę, starając
się ukryć dekolt. Zarumieniła się, czując na sobie wzrok dużego przyjaciela
Vincenta.
Lake zauważyła, że jej przyjaciółka też wygładza ubrania, a kiedy
skończyła, otworzyła swoje niewyparzone usta.
– A jak ci się, do cholery, wydaje?
Vincent się skrzywił.
Naprawdę niedobrze! Uniosła
dłoń i wyrwała się z wyznaniem:
– Błagałam ją, żeby poszła ze mną potańczyć. To moja wina. Bez tych chłopaków
nie udałoby nam się wejść. Ale nic z nimi nie robiłyśmy. – Lake spuściła wzrok,
nie mogąc spojrzeć w jego jasnoniebieskie oczy.
Słyszała, jak Vincent bierze głęboki wdech.
– Dobrze. Nie możecie chodzić na randki, dopóki nie skończycie liceum.
Nie obchodzi mnie, że to już za kilka miesięcy. Nikomu nic nie powiem, ale mam
nadzieję, że już nigdy was tu nie spotkam.
Lake poczuła odrobinę ulgi i zaczęła kiwać głową. Dzięki Bogu. Spoglądając na wyzywające spojrzenie swojej
przyjaciółki, uderzyła ją w rękę, zmuszając ją do zrezygnowanego skinienia
głową.
Usłyszała brzęczenie metalu – Vincent wyciągnął w ich stronę rękę z
kluczykami do samochodu.
– Idźcie do auta. Odwiozę was do domu.
Adalyn wyrwała mu z ręki kluczyki i obie puściły się biegiem przed siebie.
Lake nie była głupia; wiedziała, kiedy należało spadać. Szczególnie, kiedy ma się do czynienia z
szaleńcami. Lake spędzała z Adalyn dużo czasu, więc znała tę mroczną stronę
Vincenta. Kurde, on jest naprawdę szalony!
– Po powrocie do domu spalicie te pieprzone sukienki! – zawołał Vincent,
przekrzykując dźwięk ich obcasów uderzających o chodnik.
Lake domyśliła się, że powiedział to, ponieważ Adalyn rozpaczliwie
starała się przytrzymywać swoją fioletową sukienkę, żeby nie podciągała się do
góry. Lake instynktownie zaczęła obciągać swoją sukienkę, co się jej nie
udawało, bo biegła zbyt szybko.
Znowu usłyszała jego głos, tym razem o wiele spokojniejszy:
– Tak właściwie, to oddajcie mi je. Sam chcę się ich pozbyć.
Lake i Adalyn spojrzały na siebie ze zdziwieniem. Co, do cholery? Czemu?
Szybko znalazły samochód Vincenta i Adalyn wcisnęła przycisk
odblokowujący drzwi. Pokonawszy pozostały dystans, Lake z rozmachem otworzyła
tylne drzwi od strony kierowcy, a Adalyn przednie drzwi od strony pasażera.
– Chwila, nie powinnam siadać z przodu, prawda? – wyszeptała Adalyn.
– Ee, nie! – krzyknęła cicho Lake do swojej przyjaciółki, wskakując do
ciemnego samochodu.
Chwilę później Adalyn dołączyła do niej na tyłach. Lake ucieszyła się, że
przyjaciółka skorzystała z jej rady.
Kiedy w końcu zamknęły za sobą drzwi, Lake odważyła się odezwać.
– Adalyn, tylko nie otwieraj ust, chyba, że będziesz chciała go
przeprosić. Nasi ojcowie nie mogą się o tym dowie…
Adalyn przewróciła oczami.
– Wiem, wiem. Jezu, do dupy, że nie możemy chodzić na randki. Ale przynajmniej
świetnie się dzisiaj bawiłam!
Lake musiała przyznać, że sama też dawno się tak dobrze nie bawiła. Okej, nigdy. Ale wtedy Vincent zjawił
się znikąd i wszystko zepsuł.
– No, dopóki twój nienormalny brat…
Drzwi od strony kierowcy otworzyły się z rozmachem…
Komentarze
Prześlij komentarz