[PATRONAT] Rozdział pierwszy "Uwieść ochroniarza" Katarzyna Kubera
Julliet
– Jared. – Chichoczę,
kiedy wsuwa dłoń pod kusą sukienkę, którą dzisiaj włożyłam. Jego palce
zahaczają o koronkowe majtki, po czym zanurzają się w moim wnętrzu. Figlarny
błysk w oczach chłopaka daje mi do zrozumienia, że ta zabawa podoba mu się tak
samo jak mnie. Moja głowa mimowolnie dotyka zimnej ściany, gdy przymykam oczy z
przyjemności, a wieczorny wiatr uderza w rozgrzaną skórę, powodując dreszcze
wędrujące po całym ciele. Rozchylam lekko wargi i zaczynam coraz głośniej
oddychać, kiedy zachłanne usta kąsają odkrytą skórę na mojej szyi, a jego dłoń
ściska pierś.
– Julliet! – słyszę w oddali głos Mii, mojej
najlepszej przyjaciółki.
– Kurwa – mamrocze Jared, zaciskając dłoń na
moich ustach, bym była cicho. Wchodzimy głębiej w cień sąsiedniego budynku, by
Mia nas nie zobaczyła. Impreza z okazji zakończenia liceum trwa w najlepsze,
jest dopiero przed północą, więc przyjaciółka nie powinna teraz wychodzić na
zewnątrz, a jednak zauważyła, że Jared i ja zniknęliśmy, żeby się trochę
zabawić. Wiem, że podoba jej się ten chłopak. Ma przed sobą świetlaną karierę
sportowca, umięśnioną sylwetkę, niebieskie oczy, niemal czarne włosy i mógłby
mieć każdą dziewczynę, a jednak z jakiegoś względu wybrał dzisiaj mnie. Chcę
maksymalnie wykorzystać tę pierwszą wakacyjną noc, która jednocześnie oznacza
ostatnie godziny wolności.
Jutro mój ojciec wyjeżdża z Los Angeles na
osiem tygodni, a zamiast niego będzie mi towarzyszyć ochroniarz. Nie wiem, co
tata chce tym osiągnąć. Przecież to nie do pomyślenia – będę musiała chodzić na
imprezy z jakimś starym komandosem. Zero alkoholu, zero wygłupów, zero seksu…
Boże! Może będę musiała nawet malować paznokcie w jego obecności.
Obserwuję Mię jeszcze przez chwilę i w końcu
zauważam, jak się poddaje i znika w zatłoczonym pubie.
– Pospiesz się – szepczę do Jareda. – Nie mamy
całej nocy.
Niebieskie oczy błyszczą z ekscytacji, kiedy
odpina pasek spodni. Słyszę głośny brzdęk metalu. Jared zsuwa bokserki i kiedy
spoglądam na jego męskość, jestem w szoku. Staram się nie prychnąć.
Co to jest?
Jajka większe niż lufa?
Ledwie go widać.
Co on chce mi tym zrobić?
Unoszę zdezorientowane spojrzenie na kolesia,
który patrzy skupiony na swoje przyrodzenie i wsuwa na nie miniaturową prezerwatywę.
Wielki, sławny Jared ma penisa wielkości kciuka. Kurwa, przy nim całe życie
można by pozostać dziewicą. Nie wiedząc, co zrobić, przyciskam chłopaka do
siebie w niedźwiedzim uścisku, by nie zobaczył mojej twarzy. Alkohol i wypalony
wcześniej blant nie pomagają mi w zachowaniu powagi i ledwie wytrzymuję, by nie
zacząć rżeć niczym koń.
– Co robisz? Dlaczego mnie przytulasz? – pyta
zaskoczony tą nagłą czułością.
– Chyba widziałam mojego ojca. Schowaj
wentylka, bo zaraz będzie dym. – Udaję śmiertelnie wystraszoną i podziwiam, jak
w ciągu dwóch sekund chłopak się zwija i nie pozostaje po nim ślad.
Frajer z małym kutasem.
Poprawiam sukienkę, przeczesuję palcami ciemne
włosy, prostuję plecy i stanowczym krokiem wychodzę zza budynku.
Och tak, zdecydowanie jestem wredna.
Mam ochotę śmiać się z penisa Jareda, a jednocześnie
sama nie chciałabym zostać wyśmiana w taki sposób. Postanawiam więc zachować to
wszystko dla siebie. Chociaż… Jeszcze to przemyślę.
Przechodzę dumnie przez drzwi wejściowe,
stukając głośno szpilkami o drewnianą podłogę, i kołyszę biodrami. Muzyka
roznosi się po całym pomieszczeniu. Momentalnie zauważam kilku facetów, którzy
mogliby mi pomóc rozluźnić się dzisiejszego wieczoru. Jednak najpierw mam
ochotę zabalować, potańczyć i się napić. Wypić morze alkoholu. Bo jutro,
punktualnie o dziewiątej, nastąpi zmiana warty w moim domu, więc zamierzam
szaleć, dopóki starczy mi sił.
Nie jestem cnotką – co to to nie. Lubię seks,
nie lubię zobowiązań i nie jestem typową nastolatką. Jeżeli ktoś na tej sali
jest zbereźną dziewczynką, to jest nią zdecydowanie Julliet Hilton – córka
polityka, która w mediach musi wyglądać jak pieprzony ideał, ale za kulisami
robi to, co chce i z kim chce.
Niektórzy pytają mnie, dlaczego taka jestem.
Odpowiedź jest prosta: jestem i tyle. Nie lubię kontroli, nie lubię ograniczeń.
Lubię wszystko to, co jest zakazane; lubię kłopoty.
Buntowniczka z wyboru.
Podchodzę do baru, po czym kiwam na barmana.
Gdyby nie fałszywy dowód, nie dostałybyśmy z Mią ani grama alkoholu, jednak w
tym momencie, gdy proszę o mojito, nawet nie pytają mnie o ten kawałek
plastiku. I dobrze. Puszczam oko do chłopaka za barem, a następnie odchodzę, by
znaleźć przyjaciółkę.
Po chwili znajduję ją w loży z innymi
dziewczynami z naszej paczki. Wszystkie są już w śpiewnym nastroju: kołyszą się
w rytm piosenki, a ich oczy i rumieńce na policzkach zdradzają wypity alkohol,
co utwierdza mnie w przekonaniu, że dzisiejsza noc będzie pamiętna. Muzyka daje
po uszach i chociaż zapach papierosów unoszący się w powietrzu denerwuje mnie
bardziej, niż jestem w stanie przyznać, wiem, że tego wieczoru zrobimy coś
fajnego.
Siadam pomiędzy Mią a Fallon, która zachwyca
się jakimś nieznajomym siedzącym przy barze.
– Jesteś cztery kolejki do tyłu, musisz teraz
wypić karne! – Dziewczyny przekrzykują muzykę. Wzruszam ramionami, po czym
wypijam cztery szoty jeden po drugim, bez popicia – a co!
– Jak tam Jared? – pyta Mia.
Uśmiecham się pod nosem.
– Widziałaś kiedyś greckiego boga? – Mia
marszczy brwi, próbując zrozumieć, co to ma do rzeczy. – W sensie rzeźbę –
dodaję ku jasności i przewracam oczami.
– Widziałam, chyba. – Trybiki wyraźnie pracują
w jej głowie, kiedy kontynuuje: – Umięśnione ciała, ale małe penisy?
Nie wytrzymuję. Zdradzam tajemnicę.
– Właśnie. Jared ma małego siusiaka – mówię
tak, by tylko ona słyszała.
– Ale z ciebie suka – odpowiada Mia z
przyganą. Muszę jej przyznać rację, więc wzruszam tylko ramionami z uśmiechem.
– Chodźmy potańczyć, bo zbyt szybko padniemy –
woła Tate, przerywając naszą cichą rozmowę.
Po chwili parkiet jest już nasz. Wszystkie
cztery kołyszemy się w rytm muzyki, tak że męska część imprezy zerka na nas z
zainteresowaniem. Za to ta żeńska z jawną irytacją. No i dobrze, niech popatrzą,
jak to się robi, jak samą tylko pewnością siebie można podbić wygląd na tyle,
by faceci nie pozostali obojętni. Bo o to właśnie chodzi, o seksapil: nie tylko
zewnętrzny, ale i ten bijący z wnętrza. To dzięki niemu mogę mieć każdego chłopaka,
którego zechcę. Tańczymy tak, że tracimy poczucie czasu. Jest to niezwykle
relaksujące i pozwala mi nie myśleć o jutrzejszym dniu.
Po kilku szybkich kieliszkach, ale i niemal
godzinie tańca, czuję, że muszę się odświeżyć. Mia ma chyba jakiś bliźniaczy
zmysł, bo jak na zawołanie chwyta moją dłoń i ciągnie w kierunku toalet.
– Chodźmy się załatwić – mówi z szelmowskim
błyskiem w oku.
Mrużę oczy.
– O jakie „załatwić” ci chodzi? – dopytuję
podejrzliwie, gdy razem wchodzimy do kabiny. Mia wciąga mnie za sobą niemal
siłą i pokazuje palcem, bym była cicho. Toaleta nie jest całkiem pusta. Słyszę,
że ktoś jest obok.
Przyjaciółka wyjmuje z biustonosza woreczek
strunowy, a w nim dostrzegam dwie małe kapsułki. Uśmiecha się szeroko i patrzy
mi prosto w oczy, przy czym macha mi tabletkami przed nosem. Z nas dwóch to ja
jestem tą, która odpuszcza w sprawie dragów. Lubię się czasem zjarać, ale to
wszystko. Tylko raz wciągnęłam coś więcej; kac nie był wart zamieszania. Mia za
to lubi eksperymenty.
– Co to? – pytam z ostrożnością i ciekawością
jednocześnie.
– To nic takiego, ale po tym poczujesz się
tak, jakbyś miała orgazm przez cały czas. Będziesz całkowicie świadoma – wyjaśnia
konspiracyjnie i śmieje się dźwięcznie. – To nic mocnego, nie uzależnia. Zaufaj
mi. Rano nie będziesz się czuła źle i nie zrobisz nic głupiego.
– Ufam ci, jesteś jedyną osobą, której tak
bardzo ufam, tyle że dopiero mnie puściło to wcześniejsze zioło – odpowiadam
szczerze.
To z Mią przepłakałyśmy wiele nocy, kiedy
któraś z nas miała jakiś poważny problem. To z Mią dzieliłyśmy się radościami.
Nawet w tym samym czasie przeżyłyśmy swój pierwszy raz. Niczym siostry
syjamskie. Żadnych tajemnic. Tylko prawda. Zawsze. Obiecałyśmy to sobie jeszcze
za dzieciaka i to ma się nigdy nie zmienić. Wzajemna szczerość.
– Specjalnie dla ciebie wezmę pierwsza, żebyś
była spokojna. Ale mówię ci, po tym jest taki odlot… – mówi podekscytowana, po
czym połyka jedną kapsułkę i podaje mi drugą.
Komentarze
Prześlij komentarz