[PATRONAT] Rozdział drugi Michelle A. Valentine "Xavier Cold"
Rozdział 2
Anna
Kryjemy
się przed wścibskimi spojrzeniami w hotelowym pokoju.
W końcu mam Xaviera wyłącznie dla
siebie.
Obejmuję go, chcąc poczuć dotyk jego
skóry.
Gdy zobaczyłam, jak policja
eskortuje go z areny w kajdankach, cały mój świat legł w gruzach. W końcu wychodziliśmy
na prostą, aż nagle rozpętało się piekło, które wstrząsnęło całym naszym
światem.
Moment, w którym klęczałam na macie
przed Xavierem, był najgorszą chwilą w całym moim dotychczasowym życiu. Nie
mogłam patrzeć, jak traci nad sobą kontrolę, narażając wszystko, na co tak
ciężko pracował. Zraniło mnie to do żywego. Ta sytuacja nie powinna była mieć
miejsca, ale Rex nie chciał dać za wygraną, a Xavier nie jest typem mężczyzny,
który łatwo się wycofuje.
Rzeczą, której absolutnie się nie
spodziewałam, było to, że Xavier powiedział, że mnie kocha. Byłam zdruzgotana
faktem, że w chwili, w której wyznał mi swoje uczucia, został siłą zabrany do
aresztu.
– Nie masz pojęcia, jak
strasznie się bałam, że cię stracę – szepczę, a Xavier przytula mnie mocno.
Wydarzenia sprzed kilku godzin wydają
się odległym wspomnieniem. Opiera brodę na czubku mojej głowy.
– Nie martw się tym. Zawsze
znajdę sposób, by do ciebie wrócić… Zawsze.
Jego słowa sprawiają, że rozpływam
się od środka. Nigdy bym nie uwierzyła, gdyby ktoś mi kiedyś powiedział, że
seksowny facet, którego spotkałam na pokładzie samolotu, powie coś, od czego
zmiękną mi kolana – że zerwie ze mnie majtki to jedno, ale że obieca, że już
zawsze będzie przy mnie? To zupełnie co innego.
Mam wrażenie, że to, co wydarzyło
się na ringu, kompletnie zmieniło jego spojrzenie na wszystko. Zawsze niechętnie
podchodził do składania jakichkolwiek obietnic i wolał się nie angażować. Raz
sam przyznał, że w ogóle nie jest materiałem na męża. Bez względu na dramat,
jaki rozegrał się dzisiaj wieczorem, mam poczucie, że zrobiliśmy krok w dobrą
stronę.
Xavier zatacza palcami kółka na
moich plecach. Wzdycham lekko, tuląc się do jego piersi.
– Zmęczona? – pyta.
Dopiero teraz dociera do mnie jak
bardzo. Dzisiejszy wieczór obfitował w stresujące momenty. Jestem pewna, że
gdybym zamknęła oczy na krótką chwilę, zasnęłabym od razu.
Nie chcę jednak wypuszczać Xaviera z
objęć. Gdy myślałam, że zamkną go na dobre w więzieniu, wiedziałam, że nie będę
miała okazji być z nim tak blisko, jak bym chciała. Na razie wolę tu zostać i
być przy nim, rozkoszując się tą bliskością tak bardzo, jak tylko się da.
Unoszę głowę i spoglądam w jego jasnoniebieskie oczy.
– Z przyjemnością pójdę do
łóżka, ale nie chce mi się jeszcze spać.
Xavier uśmiecha się po raz pierwszy
od czasu dramatycznych wydarzeń z ringu. Nie jest to jednak zwyczajny uśmiech.
Ten jest zabójczy i doprowadza mnie do szaleństwa.
– Czyżby moja grzeczna
dziewczynka stała się niegrzeczna?
Posyłam mu swój najbardziej
uwodzicielski uśmiech.
– Obawiam się, że tak. Wygląda
na to, że ciągle mi ciebie mało.
Ujmuje moją twarz w swoje duże
dłonie.
– Miło mi to słyszeć, bo jestem
od ciebie kurewsko uzależniony.
Dotyka ustami moich ust, a ja
błyskawicznie zatracam się w pocałunku. Zarost na jego twarzy drapie mnie w
opuszki palców, gdy błądzę nimi po jego szczęce.
– Potrzebuję cię.
W jego oczach pojawia się
uwodzicielski błysk.
– Czyżby?
Xavier schyla się i skubie zębami
moją dolną wargę.
– Nie masz pojęcia, jak bardzo
mnie podnieca, kiedy o to prosisz. Powstrzymanie się przed tym, by rzucić cię
na łóżko i wchodzić w ciebie bez opamiętania dla własnej przyjemności, kosztuje
mnie całą silną wolę, jaką tylko mam.
Puls przyśpiesza mi na samą myśl o
tym, jak to mogłoby wyglądać.
– Co cię powstrzymuje?
– Jesteś na to zbyt niewinna. –
Przysuwa się, pocierając nosem mój policzek i sprawiając, że całe moje ciało
przenika rozkoszny dreszcz oczekiwania. – I dlatego, że nie jesteś gotowa na
to, by dać mi pełną kontrolę. Jeszcze nie.
– Skąd to wiesz? – Biorę
głęboki wdech. – Xavier, nie zawsze musisz być wobec mnie taki delikatny. Jeśli
mnie pragniesz, to mnie weź. Chcę, by było ci dobrze.
Gorący oddech spomiędzy jego warg
owiewa wrażliwą skórę mojej szyi, sprawiając, że aż mrowią mnie palce u stóp.
To niesamowite, jak bardzo jest w stanie mnie podniecić kilkoma niewinnymi
pieszczotami i wyuzdanymi obietnicami. Jeszcze nikt nigdy nie wywarł na mnie
takiego wpływu jak on.
– Jesteś tego pewna, moja piękna?
– pyta, spoglądając oczami pełnymi pożądania.
– Tak. – Wsuwam dłoń pod jego
koszulę, błądząc po twardych mięśniach brzucha. – Nie hamuj się.
Wszystko wskazuje na to, że właśnie
takie słowa przyzwolenia chciał usłyszeć, bo w ułamku sekundy jego dotyk
zmienia się z czułego w zaborczy.
Wsuwa palce w moje włosy,
przytrzymując głowę w miejscu, by móc zmiażdżyć moje usta w pocałunku. Przesuwa
językiem po moich wargach, domagając się wejścia. Rozchylam je, a on znajduje
drogę do środka, wydając z siebie niski, gardłowy pomruk.
Świadomość, że ten pocałunek daje mu
taką samą przyjemność, co mnie, sprawia, że czuję rozkoszne pulsowanie między
nogami.
– Rozbiorę cię.
Łapie za brzeg mojej bluzki, sunąc najmniejszym
palcem po moich odsłoniętych żebrach, po czym ściąga mi ją przez głowę z
większym wdziękiem, niż można byłoby się spodziewać po mężczyźnie o tak dużej
posturze. Gładzi palcami krągłą pierś wystającą ponad miseczkę stanika, po czym
kładzie dłoń na moich plecach i rozpina z łatwością stanik.
Spodziewam się, że teraz zsunie
ramiączka, ale zamiast tego łapie mnie za uda i podnosi. Wczepiam palce w jego
długie włosy. Z twarzy znika mu cała figlarność, a sprawy między nami
przybierają poważny obrót. Xavier wpatruje się we mnie intensywnie, z rozmysłem
przygryzając dolną wargę.
– Bardzo cię kocham, Anno.
Nigdy mnie nie opuszczaj.
– Nigdy.
Przyciska usta do moich ust, tak
czule i delikatnie, że mam wrażenie, jakby się wahał.
– W każdej chwili możesz mnie
powstrzymać.
Zanim mam szansę spytać, co miał
przez to na myśli, z moich ust wyrywa się piskliwy krzyk, gdy mój ukochany rzuca
mnie na skraj łóżka. Odbijam się od materaca, a Xavier błyskawicznie się na
mnie wspina. Całuje mnie z zapamiętaniem. Wygląda na to, że nasza rozmowa
właśnie dobiegła końca. Ściąga z moich piersi biały, koronkowy stanik, po czym
wciąga do ust nabrzmiały, różowy sutek.
Moje ciało ogarnia przyjemne
mrowienie, które dociera aż do stóp. Xavier pieści sutek, po czym przechodzi do
drugiego. Wczepiam palce w jego długie włosy, gdy rozpina guzik moich dżinsów i
odsuwa zamek, zupełnie jakbym była gwiazdkowym prezentem, którego odpakowania
nie może się doczekać.
– Muszę cię spróbować – szepcze
z ustami przy mojej skórze, po czym wysuwa język i zatacza nim kółko wokół
sutka. – Będę pieścił twoją muszelkę tak długo, aż dojdziesz.
O
mój Boże.
Gdy jego uwodzicielskie usta
dotykają mojego ciała, czuję łaskotanie w dole brzucha. Xavier ściąga mi
spodnie razem z majtkami. Leżę przed nim całkiem naga. Najlepsze w tym
wszystkim jest to, że gdy na mnie patrzy, nigdy nie mam poczucia bycia ocenianą,
tylko docenioną i podziwianą. Xavier nieśpiesznie taksuje wzrokiem moje nagie
ciało. Zdejmuje koszulę przez głowę, sprawiając, że jego włosy wyglądają
jeszcze seksowniej niż przedtem – o ile to w ogóle możliwe – po czym zrzuca na
podłogę buty, spodnie i bokserki, jakby nie mógł znieść myśli o oddzielających
nasze ciała ubraniach. Kładzie się na mnie, a ja wiercę się pod nim
niecierpliwie.
– Chcę więcej, Anna. Dziś w
nocy będziesz szczytować po kilka razy, a ja nie będę za to przepraszał. Mam
nadzieję, że mówiłaś wtedy szczerze, bo ze swojej strony mogę ci obiecać, że
nie zamierzam się powstrzymywać.
– Rób, co chcesz. I tak jestem
twoja.
Doskonale wie, co powiedzieć, bym
zgodziła się na wszystko, czego tylko zapragnie.
Uśmiecha się, po czym schodzi ze
mnie, łapie za biodra i bez ostrzeżenia przewraca mnie na brzuch. Sekundę
później podrywa mój tyłek do góry, by po chwili wsunąć od tyłu język prosto w
moją cipkę. Oczy uciekają mi w głąb czaszki, gdy tylko jest mi dane poczuć na
sobie ciepło jego ust. Instynktownie rozkładam szerzej nogi, zapewniając mu
lepszy dostęp. Xavier pieści moją łechtaczkę, doprowadzając mnie do obłędu, a
jego nos porusza się rytmicznie wokół mojej szparki, pobudzając każdy centymetr
mojej kobiecości. Nie mija nawet chwila, a ja ściskam w dłoniach prześcieradło.
Jestem o krok od spełnienia.
– O Boże, Xavier. Dochodzę!
Ooooch!
Gdy dopada mnie orgazm, krzyk, który
wyrywa się z moich ust, mógłby śmiało rywalizować z dźwiękami, jakie wydają z
siebie najbardziej doświadczone gwiazdy porno.
Jeszcze nigdy nie zaprowadził mnie
tak szybko na szczyt. Zwykle się nie śpieszy, ale dziś wieczorem robi dokładnie
to, co powiedział – chce mnie posiąść bez opamiętania.
Xavier przejeżdża językiem po mojej
szparce po raz ostatni i odwraca mnie na plecy. Nakrywa mnie swoim ciałem i
całuje w usta, pozwalając mi poczuć mój własny smak.
– Widzisz, jaka jesteś pyszna?
Słodka jak miód. Nigdy nie będę miał cię dość.
Przykładam dłoń do jego policzka.
– Nigdy bym nie chciała, żebyś
miał mnie dość. Pragnę cię. I już zawsze będę.
– Nie martw się. Teraz już
nigdy się mnie nie pozbędziesz. Powiedziałem ci kiedyś, że to, co nas łączy,
będzie trwało wiecznie.
– To dobrze – szepczę z ustami
przy jego ustach, gdy on kołysze biodrami, by zanurzyć swoją męskość w mojej
wilgoci.
Czubkiem nabrzmiałego penisa
znajduje wejście do mojej szparki i wypycha biodra do przodu, wchodząc we mnie
aż po same jądra. Z ust wyrywa mi się kolejny jęk. Wykrzykuję jego imię i
wbijam paznokcie w skórę jego pleców. Xavier wykonuje kilka mocnych pchnięć, po
czym wysuwa się ze mnie i staje przy łóżku. Kładzie dłonie na moich biodrach i
jednym szarpnięciem przyciąga do jego krawędzi, po czym ujmuje swoją męskość w
dłoń i ponownie we mnie wchodzi.
– Mmm… jesteś tak kurewsko
ciasna. Twoja cipka jest dla mnie stworzona i należy wyłącznie do mnie – mówi z
niskim, gardłowym pomrukiem, od którego aż przechodzą mnie ciarki.
Gada jak napalony jaskiniowiec, ale
zaborczość w jego głosie podnieca mnie do granic możliwości. Uwielbiam, gdy
bierze mnie w posiadanie. Dreszcz intensywnej rozkoszy przenika mnie na wskroś,
podczas gdy Xavier kontynuuje pogoń za własnym spełnieniem. Jest seksowny jak
diabli, gdy rozchyla lekko usta, wykorzystując moje ciało do zaspokojenia
własnych potrzeb. Mój wzrok wędruje po jego wyrzeźbionej klatce piersiowej,
zatrzymując się na chwilę na mięśniach brzucha, które są wyćwiczone do
perfekcji, by po chwili spocząć na jego wnikającej we mnie raz za razem
męskości.
Xavier dyszy, a mięśnie jego
wytatuowanych ramion napinają się, gdy trzyma mnie kurczowo w uścisku. Jego
penis wyślizguje się ze mnie. Brakuje mi ciepła jego ciała, które szybko
powraca, gdy znów odwraca mnie na brzuch i podciąga wyżej moją prawą nogę,
rozkładając szerzej uda. Unoszę się na czworaka na łóżku, a on masuje moją
cipkę swoim kutasem. Z ust wyrywa mi się przeciągły jęk. Jestem bardziej niż
gotowa na jego przyjęcie.
Xavier odgarnia moje włosy za szyję,
całując odsłoniętą, wrażliwą skórę.
– Chcesz, żebym znowu w ciebie
wszedł?
– Taaaaak! – jęczę, bo jego
dotyk jest niewiarygodnie cudowny. – Xavier…
– Wiesz, że lubię słuchać,
kiedy to mówisz. Powiedz, że tego pragniesz, a ja ci to dam – szepcze mi do
ucha.
– O mój Boże. – Zamykam oczy, gdy
czuję, jak wsuwa we mnie sam czubek, a potem nieruchomieje, torturując mnie w
najlepszy możliwy sposób. – Pragnę cię, Xavier. Proszę, wejdź we mnie.
– Grzeczna dziewczynka – mówi,
wypychając biodra i wnikając we mnie od tyłu.
Uczucie, jakie temu towarzyszy,
kompletnie różni się od poprzednich razów, kiedy uprawialiśmy seks. Jest
prymitywne, dzikie i skoncentrowane wyłącznie na szukaniu zaspokojenia własnych
potrzeb.
Xavier pieprzy mnie bez opamiętania.
– Jesteś niesamowita. – Jedną
ręką łapie mnie za biodro, a drugą wczepia w moje włosy. – Niech to szlag, Anna
– powarkuje, jakby miał trudności z mówieniem. – Nie chcę, żeby to się
kiedykolwiek skończyło, ale kiedy jestem w tobie, po prostu nie mogę się
powstrzymać.
Znów przenika mnie znajome mrowienie
i wiem, że tylko kilka chwil dzieli mnie od kolejnego orgazmu.
– Nie przestawaj!
Xavier wbija palce w moją skórę,
posuwając mnie tak ostro, że w pokoju słychać jedynie wyraźny odgłos nagiego
ciała uderzającego o drugiej ciało. Wystarczy kilka sekund, bym zaczęła drżeć
pod wpływem spełnienia.
– Zaraz dojdę.
Z ust Xaviera wydobywa się wiązanka
przekleństw, gdy dociera na szczyt. Oboje zatracamy się w rozkoszy.
Potem Xavier kładzie się na mnie, by
po chwili szybko się ze mnie stoczyć. Przytula mnie mocno do piersi i całuje w
czoło.
– Nigdy nie będę miał cię dość.
Unoszę podbródek, by móc na niego
spojrzeć.
– Ja czuję do ciebie dokładnie
to samo.
Przesuwa kciukiem po moim policzku.
– Nie chcę, żebyś martwiła się
o naszą wspólną przyszłość. Zrobię wszystko, żeby się tobą zaopiekować.
Marszczę brwi, kompletnie zbita z
tropu tą nagłą zmianą tematu.
– Niczym się nie martwię.
Jesteśmy razem i nic nie stanie nam na przeszkodzie.
– Nie mam pojęcia, jakim cudem
zawsze udaje ci się zachować taki optymizm.
– To dlatego, że w ciebie
wierzę. Udowodniłeś już, że potrafisz obrócić sprawy na swoją korzyść. Poza
tym, nadal pracuję w „Tension”. Nie zarobię tyle, co ty, ale każde pieniądze
się przydadzą, prawda?
Xavier wzdycha ciężko.
– Nie podoba mi się pomysł, że
pojedziesz w trasę beze mnie. Nie powinnaś tego robić.
– Słyszałeś, co powiedział pan
Silverman. Muszę wziąć udział w show. Jeśli tego nie zrobię…
– Zawsze mogę zrezygnować.
Łatwość, z jaką to stwierdza – tak,
jakby to było nieistotne – mnie zdumiewa. Nie wierzę, by mówił poważnie.
– Przecież ty kochasz
wrestling. Jak możesz być tego taki pewny?
Patrzy mi prosto w oczy.
– Dlatego, że ty liczysz się
dla mnie o wiele bardziej. Kiedy stałem na ringu, a policjanci chcieli mnie skuć
za to, że prawie zabiłem Reksa, zrozumiałem, że nie mogę bez ciebie żyć. Kocham
cię bardziej niż własne życie.
Moje serce robi podwójnego fikołka.
Przyznanie się do tego, co do mnie czuje, było dla niego wielkim krokiem.
Wspaniale jest znów usłyszeć, jak to mówi.
– Ja też cię kocham. – Podnoszę
się i całuję go w usta. – Żeby było jasne: żadne z nas nie odejdzie z pracy.
Wszystko rozejdzie się po kościach, a wtedy chcę cię mieć przy sobie przez cały
czas. Nie mogę spieprzyć twojej szansy na powrót na scenę. Musisz mi zaufać.
Xavier milczy przez chwilę, po czym
obejmuje dłonią moją twarz.
– Ufam ci nad życie. Nie podoba
mi się to, ale wiem, że musisz jechać w trasę.
Gołym okiem widać, że to dla niego
niełatwe. Ludzie, którzy przewinęli się przez jego życie, nigdy nie dali mu
zbyt wielu powodów, by mógł im zaufać. Jestem wdzięczna, że otworzył przede mną
tę część siebie. Na razie nie wiadomo, jak rozwinie się sytuacja, ale cokolwiek
się stanie, wytrwamy w tym razem.
Komentarze
Prześlij komentarz