[PATRONAT] Recenzja Sarah Brianne „Vincent”


Drugi tom jednej z najbardziej wyczekiwanych w Polsce serii mafijnych!
Nero jest niebezpieczny, ale Vincent jest nieobliczalny!
Piękne, niebieskie oczy i niesamowity wygląd sprawiają, że Vincent ma każdą panienkę na zawołanie. Z całej ekipy Nero to on jest najbardziej nieobliczalnym i porywczym mężczyzną. Kiedy widzi w lokalu swoją przybraną siostrę oraz jej przyjaciółkę w towarzystwie obcych facetów, wpada w szał, nie wiedząc, dlaczego tak bardzo jest zły na Lake – przyjaciółkę przybranej siostry.
Lake skrywa pewien sekret. Nie może się doczekać, aż wyjedzie na studia, uciekając tym samym od koszmaru i tajemnicy związanej z domem jej matki. Sprawa z Vincentem tylko wszystko komplikuje. Mimo że na jego widok uginają się pod nią nogi, Lake dobrze wie, że ten mężczyzna nigdy nie będzie jej wierny. Jakby tego było mało, bardzo ją zranił więc teraz jedyne, co do niego czuje, to czysta nienawiść.
Lake już prawie uciekła. Już prawie czuje smak wolności, jednak błąd popełniony przez jej ojca sprawia, że dziewczyna trafia dokładnie tam, gdzie nigdy nie chciała się znaleźć – prosto w objęcia mafii, do świata, który dla Vincenta jest domem.



Wydawnictwo: Niezwykłe
Rok wydania:  2020
Format: Książka
Liczba stron: 365
Cykl: Made men
Tom II



Na początku roku miałam przyjemność patronować jednej powieści Sarah Brianne pod tytułem „Nero” był to pierwszy tom cyklu Made men, jednej z ciekawszych serii, jakie czytałam. „Nero” miał coś w sobie, co sprawiło, że stawiłam mu czoło i wspólnie z bohaterką darzyłam go sympatią. Ten świat był brutalny, a znęcanie nad słabszymi, innymi było na porządku dziennym. Przyszła pora na poznanego nam już „Vincenta”.  Czy jesteście gotowi zobaczyć, co takiego przygotowała dla nas autorka?



Życie bywa trudne, nie lituje się nad nikim, nawet, jeśli ten wyraźnie tego potrzebuje. Zmierzenie się z kimś znacznie silniejszym można uznać za nie lada odwagę, albo głupotę. Czasami, jednak nie ma się wyboru, a problemy się piętrzą zbyt nagminnie, jakby chwila oddechu była czymś niewskazanym. Kiedy człowiek zostanie przypięty do muru nie ma wyboru, próbuje się ratować, chociaż presja, która spada na jego ramiona dociska je coraz mocniej. Ucieczka wydaje się jedynym logicznym rozwiązaniem, odcięciem od tego, co spędza sen z powiek. Tylko, co wtedy, kiedy plany o niej zostaną zdmuchnięte, niczym piasek przez silniejszy podmuch wiatru?





Szansa na lepsze życie zostanie odebrana, na ucieczkę od tego, co przysparza ból i cierpienie, rozrywa poczucie własnej wartości na kawałki.  Czy człowiek może pozbierać się po tym, kiedy w ciąż wmawia mu się, że nic nie znaczy, że jest śmieciem? Jak można w ten sposób zwracać się do drugiego człowieka? Czy to po to, żeby poczuć się lepiej? Niektórzy z nas mają w życiu pecha, nie mają możliwości, aby chociażby spróbować wywinąć się z patowej sytuacji. Czasami ucieczka i zmiana otoczenia jest tym, co wydaje się najwłaściwsze, jednak nie zawsze jest możliwa do zrealizowana. Wielu z nas ucieka do domu rodzinnego, aby otrzymać spokój, bo właśnie tam powinna być ostoja, co jednak właśnie ona jest sprawcą naszych krzywd?




Główną bohaterka książki „Vincent” jest Lake Turner dziewczyna, która ma przed sobą ostatnie miesiące nauki w szkole średniej, co jest dla niej wybawieniem. Wraz z końcem czeka ją nowy początek z dala od problemów, dziennej udręki, która narastała. Ukończenie liceum jest pewnego etapu zakończeniem przykrości, które zaznała.  Miała zacząć nowe życie z dala od mafijnych powiązań, od źródła swojego cierpienia i w końcu zacząć żyć. Lake jest córką jednego z żołnierzy lokalnej mafii, niestety jej ojciec ledwo łączy koniec z końcem, czego główną przyczyną jest hazard, od którego jest uzależniony.  W domu jej matki życie wcale nie jest lepsze, dziewczyna jest tłamszona i maltretowana psychicznie przez ojczyma, czego nie dostrzega, albo może i nie chce widzieć jej matka. Czy może być gorzej? Może. Wystarczy jeden niewybaczalny błąd, aby wszystkie plany legły w gruzach, a Lake znalazła w szeregach mafii, których tak bardzo chciała unikać.




Vincent Vitale synem mafii, która jest jego przyszłością, stał się jej żołnierzem, a zarazem przyjacielem Nero. Jest nieobliczalny, zdolny do paskudnych czynów. Przemoc nie jest mu obca i przed jej użyciem się nie powstrzymuje. Jest typem dominatora, czasami jego wybuchy wściekłości wywoływały lęk. Czasami mogłyby się wydawać przesadzone, jednak ma także drugą twarz. To mimo wszystko młody mężczyzna kończący liceum, który nie stroi od kobiet. Mimo wszystko stara się wyrzuć ze swojej głowy wszystkie myśli dotyczące najlepszej przyjaciółki siostry, z marnym skutkiem, ale czy można mu się dziwić? Z Lake znali się długo, ale dopiero od jakiegoś czasu, zaczęli spoglądać na siebie inaczej. Vincent jest mężczyzną, w którym napotkacie wiele dobrych cech, chociaż z pewnością nigdy się do nich nie przyzna. Jego mroczna strona jest bardzo demoniczna i strach się spotkać z nim w ciemnej uliczce, kiedy jest pod jej wpływem. Czy odtrąci Lake, a może stanie na wysokości zadania? Co spotka bohaterów? Czy będą potrafili się zrozumieć? Jak ukształtuje się ich relacja?




„Vinent” jest powieścią autorstwa Sarah Brianne, mogę Wam powiedzieć, że seria Mad men, w której skład wchodzi właśnie ta książka się wyróżnia spośród kanonu powieści mafijnych.  Styl pisania, jak i tematyka zawarta w powieści, w końcu dotyczy ludzi młodych, dopiero wkraczających w ten brutalny świat. Nikt nie powinien przechodzić, tego, co życie i bliscy zgotowali Lake. Autorka pokazała już podczas czytania opowieści „Nero”, że potrafi wyjść naprzeciwko trudnym tematom. Poniżanie, pastwienie, wyśmiewanie się z drugiego człowieka i uprzykrzanie życia, wielu z nas nie są obce. Czasem włos jeży się na głowie, kiedy tak podczas lektury oddaję się przemyśleniom i z przerażeniem zastanawiam się, jak można w taki sposób postępować z drugim człowiekiem?
Świat mafii ma swoje prawa, za błędy się płaci niejednokrotnie tracąc przy tym życie. Wszystko ma swoje plusy, minusy, prawa i obowiązki. „Vincent” nie jest bardzo krwawą powieścią, trudno żeby była, jednak jest w niej znacznie więcej mafii niż w „Nero”. Pierwszy tom był pewnego rodzaju wstępem do dalszych historii, na które nie mogę się wprost doczekać. Bohaterowie także dopiero, co zaczynają się klimatyzować w tym świecie, a przed nimi długa droga.
Myślę, że „Vincent” może nie wszystkim przypaść do gustu, jednak warto przeczytać tą książkę i przeżyć historię bohaterów na swój własny emocjonalny sposób.











Komentarze

Popularne posty