Recenzja Sophie Davis „Platynowa zdobycz”


„Kontynuacja porywającej „Złotej dziewczyny” o zaginionej dziedziczce fortuny
Czasami lepiej nie wiedzieć, co chowa przed nami mrok.
Raven i Asher są zdeterminowani, aby odnaleźć Lark. Jednak im więcej się dowiadują o jej zaginięciu, tym bardziej cała sprawa staje się dziwna. Każda odpowiedź rodzi tylko kolejne pytania.
Wskazówki, które Lark zostawiła w swoim dzienniku, nie są przypadkowe. Czy Raven zdoła rozwiązać zagadkę? Czy aby na pewno Asher jest bezinteresowny w swojej pomocy?
Raven musi poskładać wszystkie elementy układanki, zanim będzie za późno.”

Wydawnictwo: Kobiece
Rok wydania:  2020
Format: Książka
Liczba stron: 312
Cykl: Tajemnice
Tom II




„Platynowa zdobycz” jest drugim tomem cyklu Tajemnice autorstwa Sophie Davis. Pierwsza cześć „Złota dziewczyna” zrobiła na mnie dobre wrażenie, zaciekawiła mnie do tego stopnia, że kiedy pojawiła się możliwość sięgnięcia po drugi tom, musiałam to zrobić. Wprost nie mogłam się doczekać aby poznać kolejne tropy pozostawione w sprawie dziewczyny, która zniknęła, zupełnie jakby rozpłynęła się w powietrzu. Czasami zastanawiałam się nad tym, czy Lark zwyczajowo nie próbuje się ukryć świadoma jakiegoś zagrożenia, które na nią czyha? Kto wie, starałam się znowu wczuć w klimat powieści, czy mi się to udało? Co nowego wymyśliła dla nas autorka? W którą stronę będzie zmierzała powieść?



Zaginioną bohaterką książki „Platynowa zdobycz” i zarazem zaginioną, jest Lark Kingsley, kobieta, która miała w swoim życiu wszystko, czego mogła zapragnąć. Miała drogie stroje, kosmetyki, perfumy i przyjaciół, rodzinę, nie mogła nie być szczęśliwa. A co jeśli to wszystko były jedynie pozory, które wystawione zostały na publiczny widok dla świata? Diamentowa dziedziczka zaginęła, a Raven Ferragamo stała się tą, która miała ją odszukać, a jeśli to nie będzie możliwe zwyczajowo dowiedzieć się, dlaczego doszło do takiego splotu wydarzeń. Dziewczyna jest inteligentna i zdeterminowana, jednak z jakiś powodów czasami w to wątpi, chciałaby to rzucić, przekazać wszystko, czego go tej pory udało jej się dowiedzieć komuś, kto będzie wiedział co zrobić dalej, jak się za to zabrać. Raven jednak czuje, że nie może tego zrobić, nie powinna, bowiem bo w pewien sposób to była jej tajemnica do rozwikłania. Z jakiś może i niezrozumiałych dla niej powodów to zadanie trafiło na nią. To, co pcha ją do przodu to ciekawość, chęć odkrycia prawdy mimo różnych tropów, które nie zawsze okazują się spójne. Im bardziej brnie do przodu tym więcej dziwnych rzeczy odkrywa. Czas ucieka, ona co prawda nie działa samodzielnie, jest z nią Asher, jednak czy powinna mu ufać? Jakie motywy nim kierują? W końcu nie ma na jego temat byt dużej i rozległej wiedzy. Czym kieruje się Asher i czy znalazł się w jej życiu przypadkiem?



„Platynowa zdobycz” jest powieścią, którą powinno się czytać chronologicznie, aby się nie pogubić się w całej fabule, to tak na samiutki początek. Opowiada historię, która mogła się wydać prosta do rozwikłania i niezbyt odkrywcza, jednak okazało się, że pozory lubią mylić czytelnika, a rozwikłanie historii może okazać się bardziej skomplikowane i ciekawe. Kiedy już miałam nadzieję, że w sprawie nastąpił przełom, że w jakimś stopniu zbliżamy się do kulminacyjnego punktu, okazało się, że jednak to nie to.  Otrzymujemy poszlaki, jednak to nie wszystko, czego potrzebujemy, aby rozwikłać tą tajemnicę. Sophie Davis potrafi utrzymywać tajemnicę, poczucie niewiadomej i zaciekawienie tym, co stało się z Lark.
„Platynowa zdobycz” to książka, która utrzymywała moje zainteresowanie, jestem nią zaintrygowana, czytało mi się ją szybko i nie towarzyszyło mi uczucie znużenia podczas czytania, czy potrzeba przerwy od wydarzeń lub bohaterów. To dobra powieść, w której odnajdujemy motywy detektywistyczne, romantyczne, taka mieszanka sprawiła, że oderwałam się od rzeczywistości i nie chciałam zbyt szybko do niej wracać. 



Komentarze

Popularne posty