[PATRONAT] Prolog "Dragon's Lair" Chantal Fernando



PROLOG

W drodze ze szkoły zatrzymuję się przed domem i siadam na trawniku. Wcale nie chcę znaleźć się w środku. Lubię chodzić do piątej klasy, lubię chodzić do szkoły i naprawdę żałuję, że nie mogę tego robić całymi dniami. Inne dzieciaki wręcz wyczekują momentu, w którym będą mogły wrócić do siebie. Ale nie ja. Moja matka, za każdym razem, gdy mnie widzi, tylko mnie krytykuje i mówi, co jest ze mną nie tak.
            Siedź prosto, Faye.
            Dziewięćdziesiąt osiem procent to nie sto procent.
            Dama nigdy by się tak nie ubrała.
            Zdaję sobie sprawę z tego, że nie jestem idealna. Jednak moja matka nie lubi mówić o tym, w czym jestem dobra.
            Jestem mądra – dostaję dobre oceny, a nauczyciele zawsze mi mówią, że świetnie sobie radzę. Uwielbiam uczyć się czegoś nowego każdego dnia.
            Chłopcy z kolei twierdzą, że jestem ładna. Od własnej matki nigdy nie usłyszałam czegoś podobnego.
            – Czemu siedzisz tu tak samotnie, wróżko?
            Unoszę głowę, żeby spojrzeć prosto w twarz mojego przystojnego sąsiada, Deksa. Siada obok mnie i w milczeniu patrzy w niebo.
            – Zamknęli cię czy jak?
            – Nie, po prostu potrzebowałam odrobiny ciszy i spokoju, zanim wejdę do środka – odpowiadam, kręcąc głową.
            – Hmmm. – Odwraca się w moją stronę, a następnie przenosi wzrok na mój dom. – Powiedziałabyś mi, gdybyś miała jakieś kłopoty, prawda?
            Lubiłam towarzystwo Deksa, mimo że był ode mnie kilka lat starszy i znacznie fajniejszy. Był najpopularniejszym chłopakiem, jakiego znałam, a na dodatek zawsze się mną opiekował. Rozmawiał ze mną jak równy z równym, nie traktował mnie jak jakiegoś głupiego dzieciaka. Nigdy nie spoglądał na mnie z góry, jak robiła to moja matka. Zamiast tego żartował, drażnił się ze mną w żartobliwy sposób i mówił, że jestem tak bystra, że mogę zostać kimkolwiek tylko zapragnę. Zawsze cieszyłam się, że tu mieszkam, tylko dlatego, że Dex był moim sąsiadem i odkąd sięgam pamięcią, był częścią mojego życia.
            – Tak – bąkam. Nie chodziło o to, że miałam jakieś kłopoty. Po prostu nigdy nie czułam się w domu dość komfortowo, więc unikałam go kiedy to tylko było możliwe.
            Dex wkłada rękę do kieszeni i wyjmuje z niej snickersa.
            – Chcesz kawałek?
            Uśmiecham się do niego i kiwam głową.
            Dobrze wie, że matka nie daje mi czekolady. On natomiast zawsze się nią ze mną dzieli.
            Przełamuje batonik i wręcza mi większy fragment, a ja czuję, jak zaczyna mi lecieć ślinka.
            – Dziękuję – mówię, biorąc spory gryz.
            – Eric gra w coś w domu, jeśli chcesz, możesz do niego iść – oznajmia, wstając.
            – A ty gdzie idziesz? – pytam. Nie chcę, żeby już odchodził.
            Uśmiechając się, patrzy na mnie z góry tymi swoimi przenikliwymi, niebieskimi oczami. Od zawsze mi się one podobały. Miały tak piękny kolor i zazwyczaj były takie radosne.
            Przyjacielskie.
            Ciepłe.
            – Spotykam się ze znajomymi. – Wskazuje na chłopaka i dwie dziewczyny, którzy idą wzdłuż ulicy. – Lepiej wróć do domu albo zajrzyj do mnie. Nie możesz sama tak tu siedzieć. To niebezpieczne.
            Słyszę, że znajomi go wołają. Zdaję sobie sprawę, że generalnie ma ich całkiem sporo.
            I większość z nich to dziewczyny.
            Z jakiegoś powodu wcale mi się to nie podobało. Nie chciałam się nim dzielić.
            Miałam dziesięć lat, a Dex był pięć lat starszy, więc prowadził zdecydowanie inne życie niż ja. I mimo że był ode mnie starszy, to zawsze znajdował dla mnie trochę czasu. Dzięki temu czułam się wyjątkowo.
            – Do zobaczenia, wróżko. – Uśmiecha się do mnie, a potem idzie w kierunku swoich przyjaciół.
            Wzdycham, powoli wstaję i w ślimaczym tempie ruszam w kierunku drzwi prowadzących do mojego domu.
            W końcu udaje mi się do nich doczłapać. Odwracam się tylko po to, by zobaczyć stojącego na ulicy Deksa, który się we mnie wpatruje. Gestem ręki daje znak, żebym weszła do środka. Wiem, że ruszy się z miejsca dopiero wtedy, gdy ja znajdę się wewnątrz. Zupełnie nie rozumiem co miał na myśli, mówiąc, że siedzenie przed domem jest niebezpieczne, ale wiem, że próbuje mnie chronić. Gdy tylko wejdę do domu, zamknę za sobą drzwi i będę zerkać przez żaluzje.
            W chwili gdy zamykam za sobą drzwi, Dex odwraca się i obejmuje ramieniem jedną z dziewczyn.
            Mrużę oczy i również się odwracam.
            Dexter Black jeszcze o tym nie wie, ale pewnego dnia będzie mój.




Komentarze

Popularne posty