[PATRONAT] Recenzja Grażyna A. Adamska „Carlos”


Przypadkowe spotkanie na lotnisku to dopiero początek...
Ona – energoterapeutka i odnosząca sukcesy autorka erotyków, on – cieszący się niezbyt dobrą reputacją, wpływowy teksański przedsiębiorca.
Znajomość Niki i Carlosa od początku skazana jest na niepowodzenie, a mimo wszystko rodzi się między nimi uczucie – coś tak obezwładniającego, że żadne z nich nie potrafi przed tym uciec. Niestety ich rosnącej fascynacji sprzeciwia się nie tylko los, ale również bliskie im osoby.
„Teksański klan” to opowieść o miłości, poszukiwaniu szczęścia i bezpieczeństwa, oraz o radzeniu sobie z bolesną przeszłością. To historia, która pobudzi wyobraźnię, a także pokaże, jak ogromny wpływ na nasze życie mają zupełnie obce nam osoby.
Czy wszechświat macza palce w naszym przeznaczeniu, czy to my niechcący przyciągamy złe emocje?
Przekonajcie się sami.

Wydawnictwo: Waspos
Rok wydania:  2020
Format: Książka
Liczba stron: 470
Cykl: Teksański klan
Tom I


Książka, o której Wam dziś opowiem jest wartościowa, ukazuje, jak wiele przeciwności może spotka człowieka i pomimo wszystko nie daje się im złamać. Wystarczy chwila, aby stracić życie, jak i sprawić, że na nowo zaczyna być piękne. Wcześniej nie miałam styczności z żadną z książek Grażyny A. Adamskiej, jednak pchnięta ciekawością i dociekliwością postanowiłam spędzić trochę czasu z „Carlosem”.  Byłam bardzo zaintrygowana, czy to spotkanie było udane? Lada chwila się o tym przekonacie. Autorka nie jest debiutantką, jednak jej wcześniejsze powieści nie udało mi się przeczytać, dlatego nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Jak mawiamy, trzeba być twardym, chwycić byka za rogi, czy „Carlosa” za kapelusz, obie opcje są emocjonujące.  Kim jest tytułowy mężczyzna i co takiego nas czeka podczas czytania lektury?



Życie bywa nieprzewidywalne, czasami skomplikowane i krzywdzące, inny razem piękne i nie do końca usłane różami, w końcu one także mają kolce, chociaż czasami są bardzo dobrze ukryte. Nigdy nie wiemy i nie możemy być pewni, czy przypadkowe spotkanie nie okaże się tym istotnym. Takim wyczekiwanym przez większość życia, przynoszącym kogoś, kto sprawi, że wszystko się zmieni. Jasne barwy zastąpią wszystkie znane odcienie szarości, cienie ustąpią ukrywając się w ciaśniejszym kącie. Delikatny uśmiech, trzepot długich rzęs i interesująca rozmowa, która zmieni tory ukazując fascynację drugą osobą. Co będzie, jeśli to tylko chwila tak ulotna? Czy można ten czas zatrzymać, nie pozwolić się tej fascynującej istocie oddalić? Kiedy spędza się czas z kimś, kogo się pragnie, on jakby przyśpiesza zamiast zwalniać, czyniąc rozłąkę bardziej niż bolesną. Przeznaczenie rozrysuje własne nici każdemu człowiekowi, splątując je ze sobą, przecinając je w określonych punktach, jednak to od niego zależy, czy wychwyci podsuwany bodziec, czy pozwoli mu wymknąć się z rąk. Należy jeszcze zbudować w sobie odwagę i pewność siebie, aby walczyć o miłość i szansę zbudowania lepszego życia. Miłość jest potężnym uczuciem, potrafi sprawić, że stracimy głowę, przestaniemy być sobą, dostrzegać niepokojące sygnały. Każdy z nas się sparzył, bądź dopiero przyjdzie mu to zrobić, jednak nie warto się poddawać i odwracać wzrok od szczęścia.






Główną bohaterką książki „Carlos” jest Roza Nika Adkinson, to kobieta, która jest bestsellerową pisarką powieści erotycznych i energoterapeutką. To ciekawa kobieta, która potrafi inspirować się wszystkim każda chwilą, którą przezywa we własnym życiu. Jest świadoma siebie i własnej wartości, czasami może się wydawać być zbyt ciekawska, jednak to  w pewnym stopniu jest jej dociekliwość. Nigdy nie jest wiadome do końca, kiedy w jej głowie narodzi się nowy pomysł na książkę. Każdy pisarz powinien mieć w sobie zadatki na detektywa, mieć szeroko rozwinięty zmysł obserwacji. Nie spotyka się z żadnym mężczyzną, ponieważ poszukuje od życia czegoś więcej. Ma nieco wyższe wymagania w stosunku do przyszłego partnera, z drugiej strony, czy spędzanie wspólnego czasu i posiadanie wspólnych tematów do rozmowy to tak wiele?




Nika jest bardzo ciekawą kobietą, silną i niezwykle energiczną, chociaż potrafi tak wspaniale opisywać relacje damsko-męskie, jest w gruncie rzeczy samotna. W życiu osobistym posiłkuje się jedynie przygodami, kiedy w zawodowym po mistrzowsku potrafi rozrysować każde zbliżenie, cały romantyzm i otoczkę pożądliwości. Jest dojrzała, wie czego pragnie od życia i przyszłego partnera, jednak gdzieś w tym wszystkim się pogubiła. Zdominowały ją wizje przeszłości, która dotkliwie ją naznaczyła, czasami te złowrogie demony zbyt głośno szepczą do ucha rzeczy które dominują te dobre. Nie ma się, co dziwić, kiedy cierpienie i ból tak dotkliwie potrafią ugodzić kruche serce. Nika wybiera się wspólnie z przyjaciółką do Teksasu, to podróż służbowa, podczas której ma przeprowadzić kilka warsztatów. Na lotnisku okazuje się, że samolot ma opóźnienie, więc czekają ją godziny spędzone na oczekiwaniu, co jej się nie uśmiecha, jednak kiedy znajduje miejsce, aby odpocząć, odnajduje coś znacznie cenniejszego niż przypuszczała.




Carlos Juan Cruz to bardzo bogaty teksański biznesmen, który nie cieszy się zbyt dobrą reputacją, jego ciało pokrywa wiele blizn, które są widoczne. Jednak nie tylko jego ciało jest naznaczone, ale także i serce tego człowieka. Każdy z nas ma jakąś przeszłość, jedni szczególnie bolesną, przez co podchodzą z rezerwą do świata, a także innych ludzi, co często zamyka drzwi, za którymi może spotkać go coś miłego.  To mężczyzna, który silnie trzyma się dystansu, stawia przed sobą mur, którego nie da się od tak zburzyć, a może wystarczy go przeskoczyć? Kto wie? Szorstkie usposobienie to tarcza, która ma za zadanie doprowadzić do tego, żeby inni trzymali się z daleka. Związki z kobietami na dłuższą metę nie są dla niego, unika ich zupełnie jak pewna pisarka, może mają ze sobą więcej wspólnego niż przypuszczają?


„Carlos” jest powieścią, która pozytywnie mnie zaskoczyła, wyróżnia się na tle wielu powieści, które zagościły na naszym rynku. Grażyna A. Adamska bardzo realistycznie oddała klimat Teksasu, czułam, jakbym się w nim znajdowała, towarzyszyła bohaterom w zmaganiach, którym musieli stawić czoło. Wielkie rancho, kowbojski kapelusz i urokliwość scenerii na dobre zapadnie w mej pamięci. Bohaterowie są do siebie bardzo podobni, mają pieniądze, cenią niezależność, mają wyższe wymagania w kierunku partnera i bolesną przeszłość na barkach. Pragną od życia czegoś więcej, praca dla nich wiele znaczy, oddają się jej, poświęcają, chociaż na dnie serca mają zupełnie inne braki i potrzeby, którym powinni sprostać. Nic nie jest takie proste, jakby można się było wydawać. Ich relacja i długie, magnetyczne spojrzenia to majstersztyk.
„Carlos” oprócz romansu i erotyki to także intrygi, które będą się snuły między kartkami, problemy i niebezpieczeństwo któremu trzeba sprostać. To pierwszy tom cyklu Teksański klan, jestem bardzo ciekawa, co się dalej wydarzy, bowiem książka skończyła się w takim momencie, że chciałoby się wziąć autorkę na spytki i dowiedzieć, chociaż niewielkiego fragmentu dalszych losów Niki i Carlosa. Jestem przekonana, ż pokochacie tą dwójkę, tak jak ja.


Komentarze

Popularne posty